| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-10-29 08:27:30
Temat: CzachobiliPrzepis na czachobili wymieniał składniki dostępne w kartkowych czasach, ba,
byłby wręcz wymarzony na zagospodarowanie kurczaka, tylko ta adżika- co to
takiego? Czułam, że bez tajemniczej przyprawy potrawa nie będzie smakowała
jak należy. Ot i zdarzyło się, że mąż mój do Moskwy jechał. Przywieź mi
adżikę. Adżikę? Co to takiego? Napisałam na karteczce nazwę, wyjaśniłam
szczegóły i po powrocie ślubnego z wojaży zostałam triumfalnie obdarowana
słoiczkiem ciemnobrunatnej pasty. Popróbowałam; wściekle słona, ostra od
papryki aż pali w ustach..
Kupiłam kurczaka, włoszczyznę ( bez kapusty), ugotowałam. Potem, trzymając się
ściśle przepisu, w garnku rozgrzałam olej, wrzuciłam dwie duże, pokrojone w
piórka cebule i usmażyłam je na szklisto. Dodałam rodzynki ( pełną garść),
przecier pomidorowy( słoiczek 200 ml) i wyciśnięte przez praskę dwa ząbki
czosnku ; łyżeczkę słodkiej papryki w proszku, pieprz, sól i cukier. W garnku
zrobiło się gęsto... rozprowadziłam to rosołem, dodałam pokrojone mięso
kurczaka i łyżeczkę adżiki. Potrawa, po „przegryzieniu się”, miała być
ostro –
słodka. Była. Znakomita, pikantna, inna niż wszystkie.
Słoiczek adżiki starczył na długo, ale w końcu się wyczerpał.
Zaczęłam kołatać do znajomych wybierających się za naszą wschodnią granicę.
Pewnego dnia mój własny mąż zamiast upragnionej przyprawy przywiózł hiobową
wieść: „ adżika s nowom godom stałas’ deficitom” co się tłumaczy:
nie ma i nie
będzie. Co prawda dochodziły informacje o czymś zwanym adżiką domowej roboty,
a sprzedawanych na targowiskach, ale odważnych nie było.
I tak minęły lata. Omal zapomniałam o znakomitej potrawie, ale skoro
w internecie można znaleźć wszystko... Rzuciłam pytanie o adżikę kuchennej
grupie dyskusyjnej. Spadły na mnie trzy przepisy – zupełnie różne!!!!!! na
sporządzenie przysmaku. Ten wydawał się najprostszy: po jednym kilogramie
pomidorów, słodkiej papryki, marchwi i jabłek, pół kilo czosnku, dwie-trzy
ostre papryki, 250 g oleju, dwie łyżki soli, pół szklanki cukru i orzechów
włoskich do smaku. Rozdrabniałam, wygotowywałam, doprawiałam. Póki gorące-
wydawało się właściwie przyprawione. Kiedy ostygło-ależ to jest łagodne!!!!!
Ot, taka pasta warzywna. Zdawałam sobie sprawę, że odtworzenie tamtego smaku
nie jest możliwe, ale żeby aż tak? Pozostało mi zrobienie czachobili z
dodatkiem mojej adżiki, chili i soli. Może????? TAK!!!PS. Bardzo kartkowo:
gotowałam tylko to, co pozostało po wycieciu piersi i udek, a potem starannie
kroiłam skórki....Qd
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |