Ostatnio dlugo zastanawialem sie chcialem cos
zmienic w swoim pier.... zyciu.
Powiedzialem koniec z alkoholem teraz najwazniejsze beda studia i praca !
Nie minelo pare dni i co sie stalo mecz Polska wygrywa 3:0 . No to co jedno
piwko drugie piwko .... . Wyladowalem jak zawsze w pubie z ekipa pech
chcial ze byli tam jeszcze inni koledzy a jak sie spotka kumpla którego zna
sie x lat to wtedy zawsze sie cos ciekawego zdazy.
Kolejne browarki i wlacza sie agresor (chec oklepania kazdego kto sie glupio
spojrzy).
Skonczylo sie na malym dymie. A było to tak
Kumpel mowi sluchajcie tamci kolesie maja jakis
problem ! Dlugo nas prosic nie musial o rozwiazanie tego problemu w
najbardziej prymitywny i barbarzynski sposob dostali klapsy
juz przy stoliku. Zaczela sie sie awantura z szefowa
lokalu. Wyprosila nas i zadzwonila na policje.
Prawie zawsze narzekamy ze gliny sie spoznaja,
ale gdy chodzi o nasz wlasny tylek to wtedy jestesmy z tego zadowoleni.
Przyjechaly dwie furgonetki, ale bylo tylko czterech gliniarzy.
Nas bylo dwa razy tyle i wlasnie spadalismy taxami
do innego lokalu . I co ? Oni nawet nie skumali.
Wieczor mogl sie zakonczyc bardzo fatalnie.
Jak w wiekszosci przypadkow alkohol znow
wygral pokonal mnie! Moje postanowienia ze
juz nie pije (nie jestem alkoholikiem lubie sie po prostu dobrze
bawic).Musze jeszcze zaznaczyc ze kiedy jestem trzezwy nie rozwiazuje
klopotow sila.
/// Czy ktos potrafi wygrac z samym soba ? ///