Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Czy nasze małżeństwo ma szansę?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czy nasze małżeństwo ma szansę?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 126


« poprzedni wątek następny wątek »

111. Data: 2004-04-22 14:53:05

Temat: Re: Czy nasze małżeństwo ma szansę?
Od: "e-mailetk@" <e...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Sowa" napisała:

<cut>
dziękuje za wypowiedź,
to co napisałaś skłoniło mnie do myślenia zwłaszcza zdanie:

" > Szukanie tego, co powinno być w małżeństwie poza nim i zadowalanie się
> substytutami, to po prostu strata życia."

przemyslę i porozmawaiam z mężem

pozdrawaim
e-mailetka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


112. Data: 2004-04-22 17:18:16

Temat: Re: Czy nasze małżeństwo ma szansę?
Od: "Cloudic" <g...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "e-mailetk@" <e...@o...pl> napisał w wiadomości

> dla mnie było ważne że ktoś jest tam po drugiej stronie że mnie
> czyta i rozumie o co mi chodzi, że napisze dobre słowo itd.

Tak też było i w moim przypadku, ale mój mąż odebrał to jako zdradę
duchową...I to była zdrada...bo kiedy miałam problem, radosną wiadomość,
albo smutną refleksję, to pierwszą moją myślą było, by podzielić się tym
z moim przyjacielem, nie z mężem. I bardziej czekałam na dobranockowego
smsa od przyjaciela, niż na pocałunek od męża.
A im częściej tak się działo, tym mocniej oddalałam się od męża.
Tym bardziej że przechodziliśmy wtedy poważny kryzys.
Nie będę opisywać wszystkiego co przeszłam, i jak to dalej wyglądało,
ale z perspektywy czasu odradzam tego typu historie innym osobom.

Tylko problem w tym, że aby się przekonać ile możemy stracić,
albo co naprawdę jest dla nas ważne, musimy sami na sobie doświadczyć
chociażby tego typu historii. Nie każdy jest na tyle silny w sobie,
by wystarczyło mu zdrowe myślenie innych osób.
Jedyna dobra rzecz jaka mnie spotkała w tej całej historii
to fakt, że zrozumiałam czym naprawdę jest małżeństwo i jak ważne
jest by nie uciekać...

> Dla mnie jest najważniejsze aby wierność była w sercu czyli abym to ja
była
> najważniejsza do człowieka z którym jestem aby o mnie myślał jako o
> najważniejszej osobie w życiu ...

Życzę Ci tego z całego serca :). Ja jestem 10 lat po ślubie,
znasz już troszkę moje przeżycia, obie wiemy że bywa różnie...
Przemyśl, czy warto ryzykować taki związek jaki masz z mężem.
Może Wasze związki "na boku " nie miałyby wpływu na Wasze
małżeństwo, ale jeśli dacie radę, to nie próbujcie się o tym
przekonać. Bo czasami okazuje się, że warto było, bo poznało się
naprawdę tą właściwą osobę...ale czasami okazuje się, że nic nie było
warte naszego małżeństwa, a świadomość zdrady boli chyba już do
końca życia ( chociaż nie wszystkich ).

Powodzenia e-mailetko i dziękuję za odpowiedzi
na moje pytania :).
Szkoda że mąż Ani ( która rozpoczęła całą tą dyskusję )
nie może tego wszystkiego przeczytać. Padło tu
wiele mądrych rad i przemyśleń.

- cloudic -



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


113. Data: 2004-04-22 17:34:49

Temat: Re: Czy nasze małżeństwo ma szansę?
Od: "kolorowa" <v...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


"puchaty" napisał
> Sowa opisała jakąś sytuację. Ja podałem powód, który IMO może tłumaczyć
> występowanie tej sytuacji. O czym właściwie chcesz rozmawiać? O sytuacji
> czy o jej powodach?

O tym, dlaczego samotne macierzyństwo, które IYO wpłynęło w pewien określony
przez Ciebie sposób na Ciebie i na innych znanych Ci mężczyzn, miałoby w
identyczny sposób wpłynąć na osobowość Grzegorza czy jakiegokolwiek innego
mężczyzny wychowywanego jedynie przez matkę. Oraz dlaczego on ma przyjąć za
pewnik, że tak właśnie jest.

> Ale Twoja wiedza i doświadczenie nie istnieje niezależnie od otoczenia.
> Jeżeli podejdziemy do tego systemowo to mechanizm jest taki, że:
> 1. Istnieje system (Twoja wiedza i doświadczenie)
> 2. Na wejściu do tego systemu pojawia się w naszym wypadku moja wiedza i
> doświadczenie.
> 3. "Obróbka" informacji w systemie polega na porównaniu sygnałów
> docierających z "wejścia" z własną wiedzą i doświadczeniem oraz (jeżeli
> mamy do czynienia z systemem samouczącym się a człowiek takim systemem
> niewątpliwie jest) zmianą własnej wiedzy i doświadczenia. Twój punkt
> odniesienia nie może być czymś stałym i ma na niego wpływ informacja
> docierająca z zewnątrz. W systemie musi istnieć sprzężenie zwrotne - Twoja
> wiedza i doświadczenie i moja wiedza i doświadczenie.
> 4. Na wyjściu systemu pojawia się "obrobiona" informacja.

Nic ująć. Nigdzie nie jest powiedziane, że punkt odniesienia nie może się
zmieniać. Jest jednak coś stałego: za każdym razem, kiedy na wejście
przychodzi info - odnosi się je do własnej wiedzy. Nie do czyjejś innej. Po
obróbce ta wiedza jest już inna - ale w tym samym momencie staje się moją
wiedzą. Następne przychodzące informacje będę więc konfrontować znowu z moją
wiedzą, a nie cudzą. Punktem odniesienia zawsze będzie moja wiedza.

> Podpunkt trzeci dowodzi, że na Twój punkt odniesienia musi mieć wpływ moja
> wiedza i doświadczenie więc (a zakładam, że w tym jest problem) nazywanie
> tego punktu tylko "Twój" czy tylko "mój" jest IMO błędem.

Twoja wiedza oczywiście będzie miała wpływ na mój punkt odniesienia, ale od
mojej wiedzy zależy, w jakim stopniu. Tak jak od Twojej wiedzy zależy, na
ile przyswoisz informacje pochodzące ode mnie - co zresztą widać w aktualnej
dyskusji. Mało prawdopodobne jest, żebym po prostu przyjęła Twoją wiedzę, a
Twoje doświadczenie stało się moim. Musiałabym stać się Tobą. Obawiam się,
że wspólny punkt odniesienia nie istnieje: jest Twój i mój.

> Nie zapominaj, że mogę się od Ciebie uczyć a więc masz wpływ na ten punkt
> odniesienia.

J.w. Mam wpływ, ale to od Ciebie zależy, jaki on będzie.

Wygląda na to, że nie przekonamy się wzajemnie
> co do tego, czy punkt odniesienia jest Twój czy mój,

IMO jest to najlepszy dowód na rozdzielność naszych punktów odniesienia:)

Małgośka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


114. Data: 2004-04-22 18:37:32

Temat: Re: Czy nasze małżeństwo ma szansę?
Od: "Sowa" <m...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "e-mailetk@" <e...@o...pl> napisał w wiadomości
news:c68m5p$dn4$1@atlantis.news.tpi.pl...

> przemyslę i porozmawaiam z mężem

Życzę powodzenia.
Chciałam jeszcze tylko dodać, że każde zmiany potrzebują i czasu i
wytrwałości.
Często są bardzo bolesne.
Często robi się krok w przód a potem krok w tył.
Ale to też jest potrzebne.

Pozdrawiam serdecznie
Sowa



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


115. Data: 2004-04-22 18:50:50

Temat: Re: Czy nasze małżeństwo ma szansę?
Od: Eulalka <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Sowa napisał:


>>mój mąż sprawę postawił mi jasno - powiedział że gdyby mu się zdarzyło
>>spotkać kobietę która by na niego "leciała" i jemu by się podobała to
>>oczywiście za obopólną (jego i jej) zgodą " przeleciał by ją"
>
>
> Obopólną? Czyli on i ona.
> A Ty? Nie masz nic do powiedzenia, tylko zaakceptować? 8-/

Też nie bardzo sobie to wyobrażam :(

> To sie zdarza każdemu. Zauroczenie to nic takiego szczególnego.

Nad zauroczeniem, w brew pozorom, dość łatwo zapanować, nad pożądaniem w
takim przypadku raczej też.

>>przyzwyczaja się do partnera i następuje znudzenie
>> nie ma nic wspólnego z romantyczną miłością

> Wiesz, ja tez jestem mężatką od 9 lat.
> Mamy lepsze i gorsze chwile które powodują, że nie stoimy w miejscu, tylko
> co jakiś czas przebudowywujemy to co stare na nowe, ale nie ma we mnie nic
> takiego jak znudzenie partnerem.
> Mój partner cały czas się zmienia - dojrzewa, dorasta, nabiera doświadczenia
> i tego specyficznego szlifu, który obcy jest młokosom, a smaczny za to jest
> jak najlepsze wino.

Ja myslę (obserwując siebie), że to jest sinusoidalnie :) Czasem są
porywy a czasem następuje spokój. Niemniej przecież obserwujesz
człowieka - tarfiają sie nowe sytuacje - u mnie to jest tak, że sie po
prostu co i rusz zakochuję na nowo :)
czasekm stwierdzam, że gdybym na początku sie nie zakochała, to
zakochałabym sie po tej (jakiejś) konkretnej sytuacji :)

Nigdy njie jest tak, że znasz człowieka na wylot i niczym Cie nie
zaskoczy. No, chgyba, że już nie masz w sobie uczuć. Jak człowiek jest
nie czuły i skupiony na sobie, niewiele ponad swój nos zauważa.

> Teraz jest znów cos nowego, co powstało przy obopólnym staraniu się i jak
> mniemam jest wstępem do dalszych atrakcji.

Pomyśl, jak będzie fajnie, jak już dzieci dorosną i wyjdą z domu.
Zostaniecie z tym, co w tym czasie sobie wypracowaliście.
Wiesz.... myslę, że te dojrzałe owoce muszą diabelnie dobrze skakować ;)


>>Dla mnie jest najważniejsze aby wierność była w sercu czyli abym to ja była
>>najważniejsza do człowieka z którym jestem aby o mnie myślał jako o
>>najważniejszej osobie w życiu gdym się dowiedziała że tak nie jest to nie
>>widzę sensu dalszego ciągnięcia takiego związku.

Heh - czy ty nie jesteś moją jakąś zaginioną krewną? ;) A poważnie - nie
wyobrażam sobie być w związku gdzieś na boku. Może to egoistyczne a może
zupełnie naturalne - to włśnie daję i to otrzymać bym chciała.

> Wydaje mi się, że w dużej mierze, same kreujemy w jakim jesteśmy związku

NO, czasem się trzeba solidnie napracować, by go spaprać ;)

Eulalka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


116. Data: 2004-04-22 18:55:31

Temat: Re: Czy nasze małżeństwo ma szansę?
Od: Eulalka <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Sowa napisał:

>>przemyslę i porozmawaiam z mężem
>
>
> Życzę powodzenia.
> Chciałam jeszcze tylko dodać, że każde zmiany potrzebują i czasu i
> wytrwałości.
> Często są bardzo bolesne.

A czasem dociera do człowieka, że ma życie tylko jedno i nie chce go
przeżyć w substytucie małżeństwa.
Ale na to trzeba jeszcze odwagi.

> Często robi się krok w przód a potem krok w tył.

Taaa... czasem każdy z nas powinien sobie zrobić bilans tego co ma, tego
co chciałby mieć, tego w czym się realizuje i co go hamuje.
I zliczyć kroczki w przód i w tył. Bo może się okazać, że tylko się
cofamy, a lęk przed odmianą losu sprawa, że wszystko się mota i sami się
w tym motamy jeszcze bardziej.

Eulalka w filozoficznym dość nastroju

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


117. Data: 2004-04-22 18:59:23

Temat: Re: Czy nasze małżeństwo ma szansę?
Od: Eulalka <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Cloudic napisał:


> Bo czasami okazuje się, że warto było, bo poznało się
> naprawdę tą właściwą osobę...ale czasami okazuje się, że nic nie było
> warte naszego małżeństwa, a świadomość zdrady boli chyba już do
> końca życia ( chociaż nie wszystkich ).

Jakiś kurs dla wróżek by się przydał ;)

A tak poważnie - nic się nie dzieje bez powodu. Jeżeli w ogóle dochodzi
do sytuacji, że szuka się wsparcia u osób obcych a nie tych, które są
bliskie, to chyba znaczy, że gdzieś ta bliskość się zgubiła po
drodze.... Bo w normalnych związkach, gdzie jest miłość, bliskość i
szacunek, po prostu się tego nie szuka, bo i po co?

Eulalka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


118. Data: 2004-04-22 20:27:22

Temat: Re: Czy nasze małżeństwo ma szansę?
Od: Ania <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dziękuję wszystkim za udział w dyskusji. Pomimo, że nie udzielałam się ale
cały czas byłam na bieżąco. Już sama nie wiem co o tym myśleć. Adaliście mi
dużo do myślenia. I dużo nadzieji. Myślę, że po tym co się stało więcej ze
sobą rozmawiamy o swoich uczuciach . I mam nadzieję, e bedzie lepiej. I, e
nasze małestwo ma szansę :)
--
Ania

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


119. Data: 2004-04-23 06:13:53

Temat: Re: Czy nasze małżeństwo ma szansę?
Od: "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Eulalka" :

> A tak poważnie - nic się nie dzieje bez powodu. Jeżeli w ogóle dochodzi
> do sytuacji, że szuka się wsparcia u osób obcych a nie tych, które są
> bliskie, to chyba znaczy, że gdzieś ta bliskość się zgubiła po
> drodze.... Bo w normalnych związkach, gdzie jest miłość, bliskość i
> szacunek, po prostu się tego nie szuka, bo i po co?
>

Czytam uważnie całą dyskusję, bo ja również znalazłam się kiedyś w sytuacji
podobnej, tyle ze nie chodziło o osobę poznaną w Internecie, a w realu.

Kluczem do tego jest chyba to co sama napisałaś w innym wątku - to
"falowanie uczuć".
Nawet w dobranym małżeństwie bywają przypływy i odpływy, czasem trudno
szukać wsparcia u osoby bliskiej, skoro ona cały czas milczy.

Otóż był taki okres że mąż z powodu swoich własnych problemów (praca,
pieniądze) odsunął się ode mnie (o problemach nic nie mówił), życie nie
znosi pustki, poznałam kogoś, byłam zauroczona, kryzys się pogłębiał,
chociaż mężowi nic na ten temat nie mówiłam zauważył że oddalam się od
niego.

Na szczęście sama sobie z tym poradziłam (niewątpliwie wpływ na to miało
również to ze ten kolega był po prostu człowiekiem porządnym i nie
wykorzystał sytuacji a sam powiedział "zastanów się") i po pewnym czasie
zrozumiałam co jest ważne.

W pewnym sensie to wzmocniło nasz związek - bo mąż zrozumiał że nie jest
jedynym facetem na świecie (przedtem chyba był o tym przekonany) i ze o mnie
też trzeba powalczyć, ja zrozumiałam co jest na prawdę ważne.

Pozdrowienia.

Basia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


120. Data: 2004-04-23 07:08:56

Temat: Re: Czy nasze małżeństwo ma szansę?
Od: puchaty <p...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Osoba kolorowa napisała:

> "puchaty" napisał
>> Sowa opisała jakąś sytuację. Ja podałem powód, który IMO może tłumaczyć
>> występowanie tej sytuacji. O czym właściwie chcesz rozmawiać? O sytuacji
>> czy o jej powodach?
>
> O tym, dlaczego samotne macierzyństwo, które IYO wpłynęło w pewien określony
> przez Ciebie sposób na Ciebie i na innych znanych Ci mężczyzn, miałoby w
> identyczny sposób wpłynąć na osobowość Grzegorza czy jakiegokolwiek innego
> mężczyzny wychowywanego jedynie przez matkę. Oraz dlaczego on ma przyjąć za
> pewnik, że tak właśnie jest.

Jak już pisałem, reakcja Grzegorza pasuje do tej teorii. Do tej teorii
pasują również inne jego prezentacje na grupach typu alergia na
jakiekolwiek próby "dyskredytacji";-) rodu męskiego (ostatnio w wątku o
dawaniu samochodu żonie).
Oczywiście nie ma żadnej pewności, że każdy mężczyzna wychowywany przez
samotną matkę będzie się tak zachowywał.
A gdy piszesz o "pewniku" zapewne masz na myśli formę, w której się
wypowiedziałem - to wyjaśniłem w poprzednim poście. Dodać chcę tylko, że
Grzegorz bardzo często używa w swych postach zwrotu "zrozum". Widać tryb
rozkazujący trafia do niego:-)

> Nic ująć. Nigdzie nie jest powiedziane, że punkt odniesienia nie może się
> zmieniać. Jest jednak coś stałego: za każdym razem, kiedy na wejście
> przychodzi info - odnosi się je do własnej wiedzy. Nie do czyjejś innej. Po
> obróbce ta wiedza jest już inna - ale w tym samym momencie staje się moją
> wiedzą. Następne przychodzące informacje będę więc konfrontować znowu z moją
> wiedzą, a nie cudzą. Punktem odniesienia zawsze będzie moja wiedza.

W poprzednim poście napisałaś:"Mój punkt
widzenia jest dla mnie punktem odniesienia." I rzeczywiście cały czas
dajesz świadectwo temu, że jest to dla Ciebie to samo, opisując IMO punkt
widzenia a nie punkt odniesienia.
Gdybyś w poście Message-ID: <c614d0$a2q$1@news.onet.pl> napisała zamiast:
"Ty wiesz to po sobie i z obserwacji - dla mnie
jednak Twoja wiedza nie jest punktem odniesienia"
Ty wiesz to po sobie i z obserwacji - dla mnie jednak Twoja wiedza nie jest
moim punktem widzenia - musiałbym się z tym zgodzić bezwarunkowo!
IMO punkt widzenia i punkt odniesienia to nie jest to samo. Punkt
odniesienia jest to coś, co pozycjonuje względem siebie punkty widzenia
rozmówców prowadząc do wniosku jak są od siebie odległe/zbliżone.

> Wygląda na to, że nie przekonamy się wzajemnie
>> co do tego, czy punkt odniesienia jest Twój czy mój,
>
> IMO jest to najlepszy dowód na rozdzielność naszych punktów odniesienia:)

IMO jest to dowód na rozdzielność naszych punktów widzenia.:-)

puchaty

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 11 . [ 12 ] . 13


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: [albertan] rola kobiety w rodzinie
Re: [albertan] rola kobiety w rodzinie
Re: [albertan] kobiety
Co robić z wariatem?
Re: [albertan] kobiety

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »