| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2001-10-10 11:38:27
Temat: Re: Czy to prawda ze dzieci które zostan poczęte podczas brania ..Krystyna wrote:
> Tak właśnie się dzieje, gdy w organizmie dojrzałość płciowa coraz bardziej
> wyprzedza rozwój układu nerwowego, rozum nie nadąża za czynami, dzieci mają
> dzieci itd. itd., a zbrodnie przestają mieć znamiona sensacji, po prostu
> powszednieją. Wszystkie układy (w tym także układ moczowo-płciowy) powinny
> dojrzewać o wiele wolniej
A mnie się wydaje, że to rozum powinien dojrzewać szybciej, tylko w nowoczesnych
społeczeństwach rozwój ten jest spowalniany jako skutek uboczny przedłużonego
nauczania w szkołach i opóźnionego wejścia w dorosłość. Brak samodzielności
finansowej i uzależnienie formalne dwudziestolatków to jakieś zwyrodnienie
natury. Tylko jak temu zaradzić?
Leszek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2001-10-10 12:00:13
Temat: Re: Czy to prawda ze dzieci które zostan? poczęte podczas brania ..Użytkownik "Lech Trzeciak"
>Brak samodzielności
> finansowej i uzależnienie formalne dwudziestolatków to jakieś zwyrodnienie
> natury. Tylko jak temu zaradzić?
Na pewno nie da się temu zaradzićw aktualnej sytuacji:
-bezrobocie na jakim jest poziomie każdy wie
-ceny mieszkań: każdy wie. Warunki kredytu: każdy wie.
-większą szansę za zatrudnienie mają wyspecjalizowani
-żeby uzyskać jakieś konkrente kwalifikacje trzeba się gdzieś uczyć
-jeśli ma się uczyć i być samodzielnym trzeba pracować
-żeby pracować tak, żeby móc się utrzymać trzeba, jeśli ktoś
chce studiować, przejść na system zaoczny lub wieczorowy
-płatny duuuże pieniądze wspomniany wyżej system oferuje np.
110 godzin w semestrze(!!!)
-bezpłatny system dzienny (adekwatny: ten sam kierunek,
ta sama uczelnia) oferuje co najmniej 270 godzin w semestrze.
-wniosek: nie warto płacić, pracować i nie dostawać nic w zamian.
Niestety. Wśród wszystkich bzdur p. Handtke sprzeciw wobec
tej nieuczciwości na uczelniach jako jedyny miał sens.
--
Pozdrawiam
Asia Słocka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2001-10-10 12:41:49
Temat: Re: Czy to prawda ze dzieci ... OTAsia Slocka wrote:
> -żeby pracować tak, żeby móc się utrzymać trzeba, jeśli ktoś
> chce studiować, przejść na system zaoczny lub wieczorowy
> -płatny duuuże pieniądze wspomniany wyżej system oferuje np.
> 110 godzin w semestrze(!!!)
> -bezpłatny system dzienny (adekwatny: ten sam kierunek,
> ta sama uczelnia) oferuje co najmniej 270 godzin w semestrze.
> -wniosek: nie warto płacić, pracować i nie dostawać nic w zamian.
>
> Niestety. Wśród wszystkich bzdur p. Handtke sprzeciw wobec
> tej nieuczciwości na uczelniach jako jedyny miał sens.
Czy dobrze zrozumiałem? Protestujesz przeciw temu, że ktoś musi płacić duże
pieniądze za 110 h nauki semestralnie, a inny dostaje 270h za darmo? A czy
wyobrażasz sobie zajęcia w pełnym wymiarze i pracę zarobkową równocześnie, i tak
przez 5 lat? A jeszcze nauka w domu, bo przecież samo bywanie na zajęciach nie
wystarczy. A gdzie czas na życie rodzinne - czy tak właśnie wyobrażasz sobie
realizację postulatu o wcześniejszym dorastaniu psychicznym????? Na szeregu
kierunków pełny wymiar to 25-35 godzin tygodniowo, czyli np. 5h dziennie, w
dodatku nieciągłe (mogą być przerwy 1-2h, tak że zajęcia zajmują de facto więcej
niż 5h. A kiedy pracować? A kiedy odpoczywać? A wreszcie od kiedy jest prosta
relacja między ilością zajęć a ich wartością, zatem poziomem wykształcenia?
Przy obecnej sytuacji finansowej na wyższych uczelniach płatne studia były
bardzo dobrą DODATKOWA formą studiów, dostępną dla pracujących albo dla tych,
którzy za mało umieli by przejść pomyślnie egzaminy selekcyjne, a mimo to
upierali się że chcą studiować. Pieniądze uzyskiwane tą drogą mogły być
przeznaczane na różne ważne cele, m.in. na poprawę płac kadry nauczycielskiej,
by została na uczelni dla dobra studentów (zatem dla dobra przyszłych pokoleń
Polaków), a nie wyjeżdżała za granicę czy przechodziła do pracy w handlu. Można
było prowadzić remonty czy wyposażać placówkę. Zauważ także konkurencję ze
strony prywatnych szkół płatnych, która powoduje "zasysanie" kadr ze szkół
publicznych. Obecna sytuacja prowadzi do takiej patologii, w której zajęcia
dodatkowe prowadzone w szkole prywatnej są dla wykładowcy szkoły publicznej o
wiele ważniejsze, gdyż dają mu więcej pieniędzy. Z czasem okaże się, że w szkole
publicznej masz 270h zajęć bezpłatnych na nędznym poziomie, a prawdziwie dobre
wykształcenie oferują tylko szkoły prywatne, i niekoniecznie kosztować to będzie
270h siedzenia na tyłku semestralnie. Nowoczesne szkolnictwo nie polega na
siedzeniu na tyłku i sluchaniu profesora, aby potem wyemitować wykutą wiedzę na
egzaminie. Polega na przekazaniu umiejętności samodzielnego zdobywania
informacji, jej przetwarzania i wyciągania wniosków. Do tego potrzebne są
głównie dyskusje i konsultacje, oraz dużo czasu BEZ ZAJEĆ, żeby spędzać czas w
bibliotekach i Internecie, oraz myśleć i pisać/tworzyć. Moja znajoma na
renomowanym uniwersytecie zachodnim "w kółko pisała eseje" - tak ćwiczono jej
umiejętności, a nie pamięć. Tak przygotowany człowiek jest w stanie samodzielnie
i twórczo funkcjonować w późniejszym życiu zawodowym, rozwiązywać problemy nowe,
z którymi nawet jego profesor się jeszcze nie zetknął. Przyspieszenie rozwoju
technologicznego może od nas coraz więcej wymagać w tej materii.
Leszek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2001-10-10 12:43:25
Temat: Re: Czy to prawda ze dzieci ... OTUżytkownik "Lech Trzeciak"
> Czy dobrze zrozumiałem? Protestujesz przeciw temu, że ktoś musi płacić
duże
> pieniądze za 110 h nauki semestralnie, a inny dostaje 270h za darmo?
Protestuję przeciw temu, że ktoś dostaje dużo za darmo, a ktoś inny
płaci i dostaje mało i marnie.
>A czy
> wyobrażasz sobie zajęcia w pełnym wymiarze i pracę zarobkową równocześnie,
i tak
> przez 5 lat?
Nie, właśnie dlatego wprowadzono inne systemy. Ale rzecz w tym,
że zrobiono to w zły spsób.
Zaręczam Ci, że nie chciałbyś mieć do czynienia z większoscią
"specjalistów" po studiach nie- dziennych. Oczywiście że można całą wiedzę
przyswoić sobie samemu, ale do tego nie potrzeba żadnego systemu
studiowania.
>A jeszcze nauka w domu, bo przecież samo bywanie na zajęciach nie
> wystarczy. A gdzie czas na życie rodzinne
Coś za coś. Dorośli ludzie powinni potrafić dokonywać wyborów.
NIestety niektórzy nie potrafią, chcą robić wszystko razem, oczywiście
nie z korzyścią dla reszty:
Chcą w jednym czasie studiować, zajmować się domem, mieć dziecko,
pracować i jeszcze odpoczywać. W rezultacie niezadowoleni są w tym
przypadku:
ona, mąż, dziecko, pracodawca, cierpi też nauka i dom, ale one się
nie skarżą ;-(
- czy tak właśnie wyobrażasz sobie
> realizację postulatu o wcześniejszym dorastaniu psychicznym?????
Nie, całkiem inaczej.
> Przy obecnej sytuacji finansowej na wyższych uczelniach płatne studia były
> bardzo dobrą DODATKOWA formą studiów, dostępną dla pracujących albo dla
tych,
> którzy za mało umieli by przejść pomyślnie egzaminy selekcyjne, a mimo to
> upierali się że chcą studiować.
Niestety złą dla tych, którzy pomyślnie przeszli egzaminy selekcyjne,
jednak warunki zmusiły ich do przejścia na płatny odpowiednik
o dużo niższym poziomie.
>Pieniądze uzyskiwane tą drogą mogły być
> przeznaczane na różne ważne cele, m.in. na poprawę płac kadry
nauczycielskiej,
> by została na uczelni dla dobra studentów (zatem dla dobra przyszłych
pokoleń
> Polaków), a nie wyjeżdżała za granicę czy przechodziła do pracy w handlu.
Można
> było prowadzić remonty czy wyposażać placówkę.
A szkoda że nie na poprawę poziomu ich nauczania, za które płacą.
>Nowoczesne szkolnictwo nie polega na
> siedzeniu na tyłku i sluchaniu profesora, aby potem wyemitować wykutą
wiedzę na
> egzaminie. Polega na przekazaniu umiejętności samodzielnego zdobywania
> informacji, jej przetwarzania i wyciągania wniosków. Do tego potrzebne są
> głównie dyskusje i konsultacje, oraz dużo czasu BEZ ZAJEĆ, żeby spędzać
czas w
> bibliotekach i Internecie, oraz myśleć i pisać/tworzyć.
Gorzej gdy z braku czasu z 10 przedmiotów robi się pięć i to bez egzaminów
;-/
--
Pozdrawiam
Asia Słocka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2001-10-11 09:40:46
Temat: Re: Czy to prawda ze dzieci ... OTAsia Slocka wrote:
>
> >A czy
> > wyobrażasz sobie zajęcia w pełnym wymiarze i pracę zarobkową równocześnie,
> i tak
> > przez 5 lat?
> Nie, właśnie dlatego wprowadzono inne systemy. Ale rzecz w tym,
> że zrobiono to w zły spsób.
Z tym się mogę zgodzić. Ale jaki jest wg ciebie dobry sposób? Przeczuwam, że
zaraz nie zgodzimy się w sposób fundamentalny, gdyż ja powiem, że powinno się
zmienić zapis w konstytucji i wprowadzić normalne płatne studia.
> Zaręczam Ci, że nie chciałbyś mieć do czynienia z większoscią
> "specjalistów" po studiach nie- dziennych.
Nie musisz mnie przekonywać. Nie chciałbym - ale to dlatego, że te studia są w
większości zawoalowaną formą kupowania dyplomu za pieniądze. Ich poziom jest
dopasowany do poziomu słuchaczy i ich chęci do nauki. Znam parę osób
studiujących zaocznie na prywatnych uczelniach - nie wszystkich to dotyczy, ale
poziom przeciętny to groza. Ale i na studiach dziennych na kierunkach
niedochodowych ("hobbystycznych") obserwuje się spadek poziomu studentów. Nie
znaczy to bynajmniej, że wszystkie uczelnie prywatne i ich słuchacze to dno -
skoro twoja uczelnia jest taka, poszukaj innej.
> > Przy obecnej sytuacji finansowej na wyższych uczelniach płatne studia były
> > bardzo dobrą DODATKOWA formą studiów, dostępną dla pracujących albo dla
> tych,
> > którzy za mało umieli by przejść pomyślnie egzaminy selekcyjne, a mimo to
> > upierali się że chcą studiować.
> Niestety złą dla tych, którzy pomyślnie przeszli egzaminy selekcyjne,
> jednak warunki zmusiły ich do przejścia na płatny odpowiednik
> o dużo niższym poziomie.
O jakich warunkach mówimy - o urodzeniu dziecka? czy o podjęciu pracy? Przecież
sama piszesz: "Coś za coś. Dorośli ludzie powinni potrafić dokonywać wyborów.
Niestety niektórzy nie potrafią, chcą robić wszystko razem."
A zresztą z tym się nie zgodzę w pełni, gdyż dorosłość polega m.in. na
umiejętności pogodzenia kilku życiowych zajęć (nauka, praca, rodzina, dom,
przyjaciele, hobby) i umiejętności rezygnacji z reszty albo odpowiedniego
rozplanowania tych zajęć w czasie. Piszę to ze świadomością, że sam nie jestem w
tym najlepszy.
>
> >Pieniądze uzyskiwane tą drogą mogły być
> > przeznaczane na różne ważne cele, m.in. na poprawę płac kadry
> nauczycielskiej,
> > by została na uczelni dla dobra studentów (zatem dla dobra przyszłych
> pokoleń
> > Polaków), a nie wyjeżdżała za granicę czy przechodziła do pracy w handlu.
> Można
> > było prowadzić remonty czy wyposażać placówkę.
> A szkoda że nie na poprawę poziomu ich nauczania, za które płacą.
Ciekaw jestem, jak ten poziom można poprawić, nie inwestując w kadrę,
pomieszczenia i wyposażenie.
> Gorzej gdy z braku czasu z 10 przedmiotów robi się pięć i to bez egzaminów
No cóż, mniej to mniej. Zależy też, z czego zrezygnowano. Bez egzaminów - tzn.
co - zaliczenie na podstawie obecności? A jak sprawdzana jest obecność? Wygląda
na to, że właśnie kupujesz dyplom, a nie wykształcenie.
Leszek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |