| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-10-23 08:12:29
Temat: D-presjaJesienna D-presja (czyli karta z pamiętnika)
7.30 - oglądam wschód słońca nad żurawiami stoczniowymi z jednego z
budynków w centrum Wrzeszcza - 8 piętro. Koloryt tej pory roku komponuje
się z ognistopomarańczową tarczą słońca. Nad morzem unosi sie mgła. Czuć
wilgośc w powietrzu. Słychać skrzeczenie mew. Drą się jak opętane. Całe
to miasto należy do nich, a nie na odwrót...
9.00 - miasto już przebudzone. Jak zawsze mijam nieznajomych na ulicy.
Jest w nich wszystkich coś osobliwego. Tej jesieni dominują długie
jesienne płaszcze w kolorze czarnym. Heh :) Ten człowiek, który stoi w
niedzielę przed kościołem na Czarnej i zaczepia ludzi słowami
"Przepraszam żebrzę" właśnie przemyka z dwoma piwami w reklamówce.
Wygląda inaczej niż zwykle. Wiedziałem, że to zgrywus...
12.00 - starówka. ludzi nawet więcej niż latem. powietrze jest rześkie i
czyste. Ciekawe jest to, że za każdym razem jakiś nowy artysta stoi w
bramie prowadzącej na ulicę Długą. Raz koleś z akordeonem innym razem
babka z kwiatami, to znowu jakiś malarz-karykaturzysta. Dziś siedzi tu
jakiś człowiek z wielkim czarnym, włochatym, psem. Pies przytulony do
swego pana leży spokojnie i cicho sapie.
Neptun bez zmian. Zawsze gdy na niego patrzę zastanawia mnie co za pacan
kazał mu przesłonić ptaszka liściem. Podobno kiedyś był nagi i jakoś
nikomu to nie przeszkadzało...
13.00 - tzw. nowe miasto. sklepy, reklamy, billboardy, ulotkarze w
stojach korporacyjnych, zapach gyrosa, przepych. z poziomu dworca
głównego obserwuję ledwo widoczne wzgórze z krzyżem. A gdyby tak
zobaczyć jak wygląda to z drugiej strony???
14.00 - wzgórze z krzyżem. panorama miasta Gdańska. Czerwone dachy.
Pomarańczowe drzewa. Prawie jak na obrazach holenderskich malarzy. Nie
da sie tego obejrzeć o żadnej innej porze roku. To miasto jest jednak
stare jak świat. Te 3 nowoczesne oszklone wieżowce giną pośród żurawii
stoczniowych. Nowe miasto całkowicie zniknęło. Tak. z drugiej strony
wygląda to całkowicie inaczej.
16.00 - obiad. Jak zwykle coś nowego. Przepis znaleziony w internecie.
"Kurczak po indonezyjsku". Pierwszy raz w życiu jem bakłażana. Kroi się
jak brukiew, smakuje jak woda, pachnie ładnie podczas gotowania.
18.00 - praca
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-10-24 00:59:08
Temat: Re: D-fence
"Albert" <r...@p...pl> wrote in message
news:417A126D.1020101@pletwa.pl...
> Jesienna D-presja (czyli karta z pamiętnika)
Jesienna D-zynwoltura
7:00 - ktos mnie budzi, nie widze wschodu slonca nad zurawiami stoczniowymi,
poniewaz nie jestem z Pomorza i mam opuszczone rolety w pokoju - to Boniuś
(Bonifacy) moj czarny kot, czworonozny przyjaciel, ktory w dupie ma to ze
jego pan chce spac. Podnosze glowe i zbywajacym aczkowliek niedosadnym:
"Spierdalaj Boniuś!" postanawiam znow zanurzyc sie w krainie marzen sennych
o istnieniu inteligentnych kobiet bez nadmiaru tluszczu, ktorych pasja jest
seks oralny.
9:00 - znow przebudzenie, jakis zwyrodnialec postanowil przerwac sielska
uczte mojego organu drazonego zaawansowana atrofia (chodzi mi akurat o mozg)
i dzwoniac zaklocil moje senne projekcje, tym razem na temat zaawansowania
technologicznego aliantow w czasie II wojny swiatowej. Chcialem go zbyc jak
kota, ale przywitanie brzmiace mniej wiecej: "czesc Synu" - jakos
zniechecilo mnie do tego... z dworu dobiega kojacy oglos odkurzacza - to
sasiad czysci samochod, cala ulica nalezy do niego (swoja droga - niezle
ssanie)
9:15 - zastanawiam sie czy warto kontynuowac jeszcze sen, czy moze sprawdzic
zawartosc skrzynki na listy i wygrzebac z niej stos ulotek - mam nadzieje ze
bedzie cos ciekawego do poczytania na weekend, w koncu mam braki w czytaniu
a poza tym podobno w promocjach mozna okazyjnie kupic wiertla udarowe, folie
na tunel do ogrodu oraz margaryne o 25 groszy taniej - byc moze dzis jest
wlasnie dzien, w ktorym zrobie interes zycia.....
9:25 - nie, dzis nie jest ten dzien. jeszcze nie. wiertla chyba sie
skonczyly, bo nic na ten temat nie bylo, tunel mi niepotrzebny bo nie jestem
rencista, ktory 80% czasu spedza na dzialce, a margaryna podobno szkodzi
zdrowiu - wmawiajac to sobie udaje sie do lazienki, potykajac sie o
rozwalone ubrania - tak, wlasnie znowu mnie naszla mysl - potrzebuje
kobiety, przeciez to ktos musi posprzatac, nie mowiac o praniu, prasowaniu
itp, do tego wspomniany brak tluszczu i oralne hobby. w koncu znajde...
9:30 - trzepie sie pod prysznicem
9:31 - skonczylem, wlasnie mialem chyba juz setna kobiete w zyciu - dobrze
mi z tym. lubie kobiety, a te ktore mialem sa takie wyuzdane i nie pytaja
mnie nawet o imie, no jedna raz spytala o prawo jazdy i dowod rejestracyjny,
ale ja mialem naprawde dawno...
10:00 - sniadanie, jakie to przyziemne, po co to komu? pierdole, nie robie i
nie jem.
10:15 - jestem glodny, robie sniadanie
11:00 - biore do reki nowy numer Przekroju, kupuje co tydzien - ciekawe
obrazki, ladne zdjecia, do niektorych zrozumialem nawet podpisy
11:15 - czas zrobic cos pozytecznego
11:45 - jestem w miescie, ktore jest juz bardzo przebudzone, bo o tej porze
niektorzy maja juz 3 kawy za soba, chociaz to sobota. Mysle sobie co tu
robic - odwiedzam przybytek Jana i Grazyny K., w skrocie SB
12:15 - nic tam nie ma, poza nienajwyzszych lotow zarciem, bo to nie
jedzenie - znowu ten pierdolony Sphinx - jak mozna jesc takie gowno?
12:45 - stary rynek - znowu Sphinx i jego odmiana Sioux - po raz kolejny
zadaje sobie pytanie dnia: jak mozna jesc takie gowno? smrod tego roznosi
sie w okolicach tych jadlosralni. Przemierzam rynek, pogoda wymarzona do
spacerow i seksu w samochodzie. U mnie w miescie tez dominuja ciemne
ubrania, choc dzis jest roznie, na szczescie - dzieki pogodzie. Ostatnio
pelno ludzi prosi o pieniadze, ciagle jakis brudas mnie zaczepia i chce 20
albo 50 groszy, na piwo, wino, jedzenie. Coraz czesciej widze jakichs
nedzarzy z wozkami wyladowanymi zelastwem czy makulatura. Cholera ich wie,
czy czasem znowu komunikacja nie stanie, albo prad sie nie wylaczy - kto
sprawdza co sprzedaja w skupie? Krasc po to zeby sie urznac? Tez mi zycie -
warto? Sa tu jacys alkoholicy, ktorzy mogliby sie wypowiedziec?
14:00 - obszedlem rynek i okolice, zajrzalem do ksiegarni, antykwariatu,
odwiedzilem mila knajpke, w ktorej jestem bywalcem, ze znajoma obsluga,
gdzie poczytalem Michnika. Nie uswiadczylem zadnego artysty, moje miasto to
nie miejsce dla artystow. Jedynych jakich widzialem to jeden koles od
performance'u - puszczal pawia w bramie, obok swiezo otynkowanej sciany,
oraz ekipa od tworzenia instalacji - wznosili rusztowania w celu remontu
elewacji kamienicy. Malarzy nie widzialem, bo pracuja w ciagu tygodnia, a z
rzezbiarzy to widzialem jednego: koles strugal wariata, chcac przypodobac
sie jednej pannie.
Tutaj nie ma Neptuna, sa fontanny z innymi postaciami, ale nigdy jakos nie
wnikalem kogo lub co przedstawiaja...
15:00 - powrot do domu słonce dawalo przyjemne cieplo a moja podniszczona,
zaniedbana skóra nie robiąc sobie nic z tegoz faktu zapraszala sloneczne
promienie do wspolnej zabawy (tu: do opalania, bo grzalo dosc mocno jak na
te pore roku)... Kazdy, nawet najmniejszy powiew wiatru byl dla anonimowych
mi osob, zarowno idacych jak i poruszajacych sie automobilem czyms czego z
pewnoscia oczekwiali. Ich bezbarwne, znuzone zyciem twarze, wykrzywione w
beznadziejnym i jakze polskim grymasie wiecznego niezadowolenia, potrafia
sprowadzic na grunt nawet najwiekszego optymiste, ale nie mnie. Jedyne czego
zalowalem przez chwile, to fakt, ze nie jestem kierowca ciezarowki lub
murarzem, ktorzy wystawieni na dzialanie zyciodajnego swiatla slonecznego
latem, dzieki jego dzialaniom barwiacym maja znacznie wieksze wziecie u
kobiet.
Ja takiego nie mam, ale podazajac dalej szerokimi i przepustowymi drogami
miasta, o ktorym wzmiankowal juz Ibrahim ibn Jakub w Xw., miast podziwiac
zabudowe i osiagniecia architektoniczne mistrzow wloskich a nawet gotyckich,
gapilem sie li'tylko na osiagniecia natury w postaci pieknych i dorodnych
dziewczat, o kuszacych biodrach, wydatnych biustach i buziach swiezych jak
brzoskwinie.....
16:00 - jestem w domu, oaza spokoju, moj azyl. jak dobrze mieszkac z dala od
tego smietnika ktory musialbym mijac w centrum, od tego smrodu i ludzi ze
sfrustrowanym wyrazem twarzy. nie mieszkam na wzgorzu, ani na ktoryms tam
pietrze, stad tez nie mam panoramy miasta, tylko mojej ulicy i pas drzew
parku nieopodal - tutaj umawialem sie z laskami zanim zaciagalem je do
siebie na pieczare.
kilka domow obok mijalem sasiadke - niezla dupa, chyba nowa, wprowadzila sie
niedawno. w ramach sprzatania osiedla, trzeba bedzie zagadac. wkurza mnie
pies sasiadow, co za przyglup - maja go 4 lata, a ten debil szczeka na mnie,
choc widze go conajmniej 2 razy dziennie. probowalem przekupic gnoja, dajac
mu jedzenie - widocznie woli inna kuchnie...
16:30 - obiad. dzis bedzie inaczej, bo zamiast zupy z paczki i kanapek,
bedzie schab ze sliwkami wlasnej roboty a na pierwsze danie zupa z paczki.
jestem swietnym kucharzem, umiem przyrzadzic zajebista zupe Knorra. pierwszy
raz w zyciu jem tak duze sliwki. zupa z paczki smakuje jak zupa z paczki,
nadal nie moge sie nacieszyc z tego jak swietnie potrafie gotowac.
18:00 - czas wolny, browar, ksiazka, komp, film i inne atrakcje
--
Bluzgacz
GG:5015
skype: bluzgacz, na tlenie tez
gdzies pomiedzy innymi na:
http://psphome.dhtml.pl/uzytkownicy.html
PS. Moja ulubiona ksiazka to Sachem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-10-24 09:53:22
Temat: Re: D-fence>
> Jesienna D-zynwoltura
>
> 7:00 - ktos mnie budzi, nie widze wschodu slonca nad zurawiami stoczniowymi,
> poniewaz nie jestem z Pomorza i mam opuszczone rolety w pokoju - to Boniuś
[...]
> 18:00 - czas wolny, browar, ksiazka, komp, film i inne atrakcje
no nieźle, nieźle :)
już dawno się przekonałem, że ci którzy mówią że mają wszystko w dupie
to tak naprawdę mają ogromny potencjał, tyle że zatrzymują go dla
siebie. ot tak, dla zasady.
...ale żeby nicponierobić albo pokazać swoje anty-zdanie to by się dali
poćwiartować. utwierdzasz mnie w tym przekonaniu :)
dobry tekst.
Zdrówko
Albert
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |