Data: 2004-10-30 07:13:57
Temat: Domek trzech swinek
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka)
Pokaż wszystkie nagłówki
DOMEK TRZECH SWINEK
"Czym glebiej w dusze, tym ciemniejszy las."
- zaslyszane
Jeden z rozmowcow przyznal, ze psychoterapia zaczyna go
nuzyc. Czuje sie zniechecony, stracil motywacje i chec do
dalszych wewnetrznych poszukiwan. Chce sie wycofac. Wlasciwie
ze mna jest podobnie. To juz ponad rok jak biegam w kazdy
piatek na konsultacje z moim psy, a od jakiegos czasu widze, ze
cos sie we mnie zatrzasnelo, zatkalo. Nie postepuje nawet na
krok. W przeciagu pietnastu minut wywalam mu, aby zbyc,
aktualne problemy, a potem sie zmywam, choc seans jest placony
za pol godziny. Jakas wewnetrzna pustka, lek przed pierwszym
krokiem w nieznane?
Pamietam jak dawniej nie moglam sie doczekac naszych
spotkan, tydzien wydawal mi sie za dlugi, pol godziny za malo
na oczyszczenie wlasnej duszy. Skad ten przesyt, a moze po
prostu brak wiary, ze ta psychoanaliza do czegos mnie
doprowadzi? Nie cofne spraw, ktore w zyciu spieprzylam, nie
zmienie sie nagle na tak zwane stare lata? W ten piatek mowie,
ze postanawiam przychodzic do niego rzadziej. Zobaczymy.
Chociaz z drugiej strony przypomina mi sie tak doskonale
obrazujaca trzy glowne etapy psychoanalizy bajka o domku trzech
swinek.
Trzy swinki zyly na opuszczonej polanie - zimno i
niebezpiecznie. Postanowily zbudowac domek. Pelno bylo slomy
wokol, wystarczylo zebrac, powiazac w peczki, przytwierdzic do
rusztowania. Latwizna. Tak bylo i ze mna. W pierwszym okresie
psychoanalizy szlam do przodu jak burza. Wszystko bylo zebrane,
nagromadzone: moje cechy, doswiadczenia, przezycia. Wystarczylo
je tylko poukladac w konkretna strukture, wyciagnac wnioski i
basta. Ale nieprzewidziana drobna iskierka padla na slomiany
domek swinek, spopielajac go bez reszty. Konsternacja.
Swinki postanowily odbudowac swoj domek. Juz solidniejszy.
Drewniany! Mozolnie taszczyly z lasu konary i galezie, ciosaly,
heblowaly, przygwazdzaly gwozdziami. Harowka! Tak bylo i ze
mna. Stara struktura sie rozpadla. Nie lubilam osobowosci,
ktora "poszla z dymem". Co w zamian? Szukanie w ciemno w
przepastnym, groznym lesie. Wiecej niepewnosci niz
konstruktywnych atrybutow. I stanal wreszcie troche koslawy
domek z drewna. Fuszerka. Wystarczyla zagubiona iskierka, by
niby solidniejszy budulec stanal w zywym ogniu. Opieral sie
plomieniom bardziej niz sloma. Wiekszy bol.
Teraz przyjdzie trzem swinkom wybudowac domek z prawdziwej
cegly. Tylko to da im zabezpieczenie i gwarancje
bezpieczenstwa. Tyle tylko, ze cegla to kosztowny, trudny do
zdobycia budulec. Gdzie go znalezc, ile zaplacic, czy warto?...
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|