Media szeroko informowały wczoraj na temat problemu autyzmu. Okazją był
Światowy Dzień Świadomości Autyzmu, który obchodzony jest 2 kwietnia.
Można było się dowiedzieć, że w Polsce jest przynajmniej 20 tysięcy
zdiagnozowanych przypadków autyzmu. Wspominano o tym, jaka trudna jest
ta choroba dla rodziców takich dzieci, ale nigdzie ani słowem nikt nie
wspomniał o podejrzeniach w stosunku do pewnych serwowanych nam
przymusowo czynników mogących wywoływać to ciężkie uszkodzenie
neurologiczne, szczepionek.



To nieuczciwe rozprawiać o efektach, ale nie rozmawiać o przyczynach
autyzmu. Obserwując przekazy medialne można uwierzyć, że choroba ta
spadła z nieba. Jednak jeszcze na początku XX wieku nie było autystyków.
Potem jednak przyszedł postęp w medycynie, przymusowe szczepienia i
niestety, nie każdy mały organizm wytrzyma dawki rtęci i innych toksyn
dostarczane im w postaci szczepionki, czyli lekarstwa stosowanego, gdy
jest się zdrowym.



Jeśli za autyzmem nie stoją szczepionki, których działanie
neurodegeneracyjne zostało wielokrotnie udowodnione to muszą to być
jakieś inne dodatkowe czynniki, które nie występowały w przeszłości.
Nasuwają się od razu sugestie, że mogą mieć z tym związek takie czynniki
jak obecność na rynku żywności GMO lub chemii spożywczej stosowanej
powszechnie do wszystkiego przy aprobacie urzędników zajmujących się
kontrolą, jakości żywności.



W stosunku do lat minionych to są jedyne czynniki niespotykane w
przeszłości, ale autyzm nie jest choroba genetyczną, a to takich
uszkodzeń możnaby się spodziewać. Według obecnego stanu wiedzy na ten
temat z autyzmem nikt się nie rodzi i prawdopodobieństwo, że nie
powodują tego szczepionki wydaje się niezbyt duże, gdy słyszy się wciąż
tą samą historię opowiadaną przez rodziców dzieci autystycznych,
"rozwijał się normalnie aż przyszedł czas na szczepienie".



To bardzo dobrze, że zwraca się uwagę świata na problemy ludzi, którzy
zostali uszkodzeni z nie do końca poznanych przyczyn. Pochylenie się nad
problemami takich ludzi jest konieczne, a każda próba ich komunikacji ze
światem jest dla nich wielkim wyzwaniem. Zamiast współczucia przydałaby
się raczej prewencja i zamiast uciekać od niewygodnych tematów trzeba
zacząć dyskutować o korelacji między powszechnymi szczepieniami i
przypadkami autyzmu, co, do którego ekspansji, jako choroby coraz
częściej używa się terminu epidemia.

http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/epidemia-autyzmu-s
wiecie-moze-byc-zwiazana-przymusem-szczepien

kasiakasia(nie zarejestrowany), śr., 2013-05-22 22:29

choroba autyzmu skąś na pewno jest, mozliwe, ze od szczepien, moje
dziecko po szczepionce zaczelo miec objawy autystyczne. Po kazdej serii
szczepien -coraz wyrazniejsze zachowania autystyczne. Ja osobiscie to
tyle bym dala,zeby cofnac czas i nie szczepic dziecka. MOIM ZDANIEM -
Sprawa przymusowych szczepien jest oczywista-chodzi o trucie ludzi i o
zarabianie kasy. Dziecko z autyzmem potrzebuje wieloletnich terapii, a
one kosztuja, wszyscy zadowoleni, bo maja na kim zarabiac


zerg, czw., 2013-04-04 21:09

Nie tyle szczepionki co dodawane do nich "ulepszacze" stanowią problem.
Również terminy ich stosowania budzą wiele kontrowersji. Dzieci do 3-ego
roku życia nie mają ukształtowanego systemu odpornościowego i podawanie
w tym czasie szczepionek prowadzić może do jego niewłaściwego
uformowania. Szczepienie w tym czasie dzieci specyfikami zawiarającymi
neurotoksyny ( np. rtęć ) dodatkowo potęguje uszkodzenia systemu
nerwowego. Stąd nie tylko autyzm, ale i wszelakie alergie. Kiedy
wymyślono szczepionki nie do pomyślenia było, by dodawać do nich trujące
substancje. Starsze pokolenia szczepione szczepionkami bez trucizn nie
mają aż takiej ilości przypadków powikłań. I nie ma tu co odwracać kota
ogonem, że to całe naturalne środowisko jest zatrute. Dodawanie trucizn
do preparatów leczniczych przeczy logice i nie może być inaczej
rozpatrywane niż jako ludobójstwo.


Judyta, pt., 2013-04-05 01:30

Witaj Zerg!

Najdokładniej opisałeś dyskutowany problem. Chciałbym uzupełnić twoją
wypowiedź analizą postawy moralnej pracowników służby "zdrowia", którzy
solidarnie uczestniczą w tym procederze ludobójstwa. Jedni za Judaszowe
srebrniki, inni zastraszeni, jeszcze inni z braku wiedzy, jak leninowscy
pożyteczni idoci.

Zadziwiający jest fakt, że ludzie na własną rękę podejmują trudną
procedurę usuwania rtęci z organizmu poprzez chelatację i uzyskują
doskonałe rezultaty w leczeniu autyzmu, natomiast każda próba uzyskania
pomocy medycznej w tym zakresie kończy się odesłaniem do psychiatry i
dodatkowym truciem psychotropami.

Hitlerowscy oprawcy z obozów koncentracyjnych dla dobra więźniów
prowadzili ich do łaźni i przy okazji truli ich gazem, podobnie służba
"zdrowia", dla naszego dobra uodparnia nas szczepionkami przed groźnymi
chorobami i przy okazji truje nas thimerosalem, związkiem rtęci. Różnica
jest tylko taka, że hitlerowscy oprawcy mieli kłopot z pozbyciem się
olbrzymiej masy zwłok, a współcześni oprawcy, zabijający na raty, mają
doskonały rynek zbytu dla olbrzymiej masy "leków".

Dawki rtęci sto razy przekraczające dopuszczalną normę nie u wszystkich
wywołują widoczną chorobę, ale wszystkim w jakimś stopniu uszkadzają
mózgi, obniżając ich iloraz inteligencji. Ogłupionym społeczeństwem
jest łatwiej manipulować.

Jeśli nie będziemy się bronić, to zostaniemy eksterminowani wolniej, ale
równie skutecznie, jak w hitlerowskiej łaźni.

44(nie zarejestrowany), ndz., 2013-04-07 22:41

Niemiecki chazar juz od wiekow tak ma, niszczyc, mordowac, truc (od
niedawna igfarben). Teraz jak piszesz robi sie to na raty i przez
reklamy "lekow" oglupiajaco-zachecajacych.