« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2022-03-01 08:45:47
Temat: Gorzki łyk historii.Podłoże ludobojstwa i nie tylko:
https://www.redisbad.pl/pl/n/Ludobojstwo-na-Wolyniu-
i-w-Malopolsce-wschodniej/44
To tak a propos obecnej celebryckiej (i tutejszej) histerii z obwieszaniem
się flagami Ukrainy.
--
KOWIDIOTOM: ,,Las codziennie się zmniejszał, ale drzewa z uporem głosowały
na siekierę, bo miała uchwyt z drewna."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2022-03-01 08:59:04
Temat: Re: Gorzki łyk historii.XL <i...@g...pl> wrote:
> Podłoże ludobojstwa i nie tylko:
> https://www.redisbad.pl/pl/n/Ludobojstwo-na-Wolyniu-
i-w-Malopolsce-wschodniej/44
LUDOBÓJSTWO NA WOŁYNIU I W MAŁOPOLSCE WSCHODNIEJ
Dodano: 19-12-2019 w kategorii: Red is Bad: historycznie autor: Red is Bad
REDISBAD HISTORYCZNIE: LUDOBÓJSTWO NA WOŁYNIU I W MAŁOPOLSCE WSCHODNIEJ
Ludobójstwo, którego dopuścili się integralni nacjonaliści ukraińscy na
Wołyniu wobec Polaków było jednym z najtragiczniejszych polskich
doświadczeń podczas II wojny światowej. Palenie całych wiosek i mordowanie
ich mieszkańców, w tym kobiet i dzieci z niebywałym okrucieństwem przez
Ukraińców, wyznawców poglądów Dmytro Doncowa i Stepana Bandery to przykład
niebywałego zdziczenia. Jak do tego doszło? Jak to się stało, że ukraińscy
sąsiedzi postanowili wymordować swych polskich współmieszkańców? Aby na te
pytania odpowiedzieć musimy nakreślić przyczyny, które sprawiły że rzesze
Ukraińców zostały zainfekowane ideologią integralnego nacjonalizmu.
Sprawa Małopolski Wschodniej i przynależności Lwowa
Konflikt polsko-ukraiński, tlący się od końca XIX wieku, zaostrzył się
zdecydowanie wraz ze zbliżającym się końcem I wojny światowej. Lwów, główny
ośrodek polskiej kultury na tych ziemiach, miał w zamysłach ukraińskich
działaczy wejść w skład przyszłego państwa ukraińskiego. Dla Ukraińców Lwów
stał się symbolem ich przebudzenia narodowego, tu przebywał zwierzchnik
Kościoła grecko-katolickiego, tu też działały instytucje społeczne tworzone
przez Ukraińców, utworzono także katedry ukraińskie na Uniwersytecie
Lwowskim. W pojęciu Ukraińców jednak ustępstwa polskiej administracji
Galicji były za małe. Powodowało to narastającą wrogość, czego wyrazem było
zastrzelenie 12 kwietnia 1908 r. polskiego namiestnika Galicji hr. Andrzeja
Potockiego przez ukraińskiego zamachowca Mirosława Siczyńskiego. W swych
kalkulacjach Ukraińcy popełniali duży błąd, nie dostrzegając i nie
uwzględniając związku Lwowa z polską kulturą i tradycją Rzeczpospolitej.
Związek ten datował się od XIV wieku i nie na darmo Lwów przez Polaków
określany był miastem ,,Semper Fidelis". W mieście było mnóstwo pamiątek
polskości, tu organizowano Związek Walki Czynnej do walki z Rosją, stąd
wcześniej wyruszali ochotnicy, aby wziąć udział w walkach Powstania
Styczniowego, tu działał polski skauting, rozwijał się ruch ,,Strzelca".
Jednak kiedy pod koniec XIX wieku wyodrębniły się ukraińskie partie
polityczne (Ukraińska Partia Narodowo-Demokratyczna, Ukraińska
Chrześcijańsko-Społeczna Partia, Ukraińska Partia Radykalna, Ukraińska
Partia Socjal-Demokratyczna), to pomimo dzielących je różnic w programach
społeczno-gospodarczych zgadzały się w jednym punkcie - wyodrębnienia
oddzielnego ukraińskiego kraju koronnego w ramach Austro-Węgier, z Lwowem
jako stolicą. Jednocześnie zaczęły powstawać ukraińskie organizacje
paramilitarne. Zaczęło się od utworzenia w 1900 r. Towarzystwa
Gimnastyczno-Przeciwpożarowego ,,Sicz", które w 1912 r. przekształcono w
Ukraiński Związek Siczowy, a rok później w Towarzystwo Siczowych Strzelców.
Po wybuchu I wojny światowej politycy ukraińscy zasiadający w Wiedniu
rozpoczęli starania o utworzenie narodowych oddziałów zbrojnych. 27 lipca
1914 r. powstała Główna Rada Ukraińska, skupiająca przedstawicieli głównych
ukraińskich orientacji politycznych. Po ogłoszeniu wiernopoddańczego
manifestu liczyła na przychylność rządu austro-węgierskiego do planów
utworzenia dużych ukraińskich formacji wojskowych. Rząd jednak podchodził
do tych rozwiązań dość ostrożnie, obawiając się wsparcia wojsk rosyjskich
ze strony Ukraińców pod wpływem propagandy moskalofilskiej, a taki kierunek
polityczny też był obecny wśród ludności ukraińskiej, zwłaszcza wśród
społeczeństwa łemkowskiego. Dopiero po jakimś czasie przychylność rządu
stała się większa i powstała formacja Ukraińskich Strzelców Siczowych.
Momentem przełomowym dla ruchu ukraińskiego stał się akt 5 listopada 1916
r., wydany przez cesarza niemieckiego i austriackiego, a skierowany do
Polaków. Niektórzy z działaczy ukraińskich dostrzegli w tym zagrożenie
oderwaniem Galicji i przyłączeniem jej do Królestwa Polskiego, okupowanego
wówczas przez Niemcy i Austro-Węgry. Oficerowie USS utworzyli wiosną 1917
r. Ukraińską Organizację Wojskową, zaczęto rozważać też plany wydzielenia
Wschodniej Galicji i ukrainizację jej administracji. Studenci ukraińscy
natomiast zadeklarowali, że uznają instytucje Ukraińskiej Republiki
Ludowej, z siedzibą w Kijowie, który w tamtym czasie stał się głównym
ośrodkiem państwowotwórczym. Takie samowolne działania wywołały strach
wśród polityków ukraińskich wciąż deklarujących swe przywiązanie do
monarchii austro-węgierskiej. Kazano rozwiązać Ukraińską Organizację
Wojskową, co też uczyniono i osłabiono środowiska studenckie. 25 marca 1918
r. do Lwowa zwołano zjazd posłów i działaczy ukraińskich. Uchwalono na nim
odezwę, która żądała od Austro-Węgier utworzenia ukraińskiego kraju
koronnego, w skład którego miało wchodzić m.in. Podlasie. Działania
ukraińskie i coraz większa dla nich przychylność rządu austro-węgierskiego
spowodowały polską reakcję. 18 lutego 1918 r. na Rynku w Krakowie miał
miejsce ogromny wiec, na którym padły znamienne słowa "...ślubujemy, że
póki tchu w piersiach wszelkimi środkami walczyć będziemy dla zdobycia
zjednoczonej, niepodległej i nie uszczuplonej Polski". Wiec był
odpowiedzią na traktat brzeski z 9 lutego 1918 r., zawarty między
Cesarstwem Niemieckim oraz Austro-Węgierskim a Ukraińską Republiką Ludową
ze stolicą w Kijowie. Do tego dokumentu dodano aneks, w którym mówiono o
podziale Galicji na część polską z Krakowem i ukraińską z Lwowem. Takie
rozwiązanie godziło w polską rację stanu. Powoli stawało się jasne, że po
zakończeniu I wojny światowej i upadku cesarstwa austro-węgierskiego
problem polsko-ukraiński wybuchnie ze wzmożoną siłą. Ukraińcy ponownie
wrócili do działań konspiracyjnych, już o jednoznacznie antypolskim
charakterze. W sierpniu 1918 r. przywódcy Ukraińskiej Partii
Narodowo-Demokratycznej postanowili utworzyć konspirację cywilną i
wojskową, która w sprzyjającym momencie miała przejąć władzę w Galicji. We
wrześniu powstał Ukraiński Generalny Komitet Wojskowy, a w październiku
Ukraińska Rada Narodowa, która obradowała we Lwowie. Ogłoszono, że z ziem
Galicji Wschodniej do Sanu, Łemkowszczyzny, północno-zachodniej Bukowiny i
Rusi Zakarpackiej powstaje Państwo Ukraińskie. Kwestia stosunku do drugiego
państwa ukraińskiego - URL - pozostawała otwarta. Ukraińcy galicyjscy nie
negowali połączenia się z URL, ale czekali na wyjaśnienie się sytuacji tego
państwa na arenie międzynarodowej. Jednocześnie Polacy rozpoczęli
przygotowania mające na celu powrót Lwowa i Galicji do Rzeczpospolitej. 20
października Rada Miejska w wydanej uchwale zapowiadała starania
przyczyniające się ,,do powstania ośrodków organizacyjno-politycznych i
społecznych, niezbędnych do urzeczywistnienia w tej naszej dzielnicy
państwowości polskiej". Dzień wcześniej URN proklamowała powstanie państwa,
które przyjęło nazwę Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej. 1 listopada
1918 r. doszło w Lwowie do ukraińskiego zamachu stanu, co stanowiło
początek polsko-ukraińskiej wojny, która stała się pierwszą, jaką przyszło
Polakom stoczyć w procesie odbudowy państwowości polskiej.
Fot. Polski plakat werbunkowy
Wojna trwała do 17 lipca 1919 r. Jej efektem był powrót Lwowa i całej
Galicji Wschodniej do Polski. Traktat kończący wojnę polsko-bolszewicką z
1921 r. i uznanie granic polskich przez Radę Ambasadorów w 1923 r.
zakończyły proces kształtowania się odrodzonego państwa polskiego, które
zawarło w sobie dużą mniejszość ukraińską. Nie udała się natomiast budowa
państwa ukraińskiego przy polskiej pomocy. W kwietniu 1920 r. podpisano
polsko-ukraiński sojusz wojskowy, 7 maja zajęto Kijów, z którego uciekli
bolszewicy, jednak do utworzenia państwa ukraińskiego nie doszło. Ludność
ruska nie poparła Semena Petlury, zabrakło w niej świadomości narodowej.
Ukraina Naddnieprzańska stała się częścią sowieckiego imperium.
Sytuacja Ukraińców w II RP
Duża mniejszość ukraińska w Polsce miała zapewnione swobody zrzeszania się,
rozwoju społecznego, kulturalnego i politycznego. Miała także swą
reprezentację w parlamencie, a największą legalną partią ukraińską w Polsce
było UNDO (Ukraińskie Zjednoczenie Narodowo-Demokratyczne). Ogółem
Ukraińców w Polsce było ok. 5 milionów, co stanowiło 16% jej mieszkańców.
Zamieszkiwali przede wszystkim 4 województwa: stanisławowskie (ok. 70%
mieszkańców), wołyńskie (70%), tarnopolskie (45%) i lwowskie (40%). Ponad
80% Ukraińców mieszkało na wsi, ich odsetek w miastach był niewielki. We
Lwowie na 312 tys. mieszkańców było tylko 50 tys. Ukraińców. W okresie
międzywojennym nastąpił wzrost świadomości narodowej wśród Ukraińców,
najsilniejszy w Małopolsce Wschodniej. Udział w tym miały organizacje takie
jak: Naukowe Towarzystwo im. Tarasa Szewczenki, Towarzystwo
Kulturalno-Oświatowe ,,Prosvita" czy Ukraińskie Towarzystwo Pedagogiczne
,,Ridna Szkoła". Rozwinięta była spółdzielczość (w rękach ukraińskich było
30% całej spółdzielczości w Polsce), Ukraińcy mieli swe banki (Ziemski Bank
Hipoteczny i Centralny Bank Spółdzielczości). Stosunki polsko-ukraińskie w
II RP układały się różnie, przeważała jednak nieufność przechodząca w
niechęć, a często i we wrogość. Uczucia takie występowały po obu stronach
sporu. Powody były wielorakie, jednak ukraińska niechęć względem państwa
polskiego wynikała przede wszystkim z zawiedzionych nadziei na stworzenie
własnej państwowości. To z kolei powodowało polityczną frustrację i
prowadziło do kolejnych konfrontacji i ujawniania się sporów na wielu
płaszczyznach. Polska polityka wobec mniejszości ukraińskiej kształtowała
się różnie na przestrzeni dwudziestolecia międzywojennego. Czas ten
niektórzy badacze dzielą na kilka etapów, poczynając od okresu konfliktu o
granice, poprzez kształtowanie się nowych warunków wspólnej egzystencji
Polaków i Ukraińców, okres napięć (terroryzm ukraiński i w odpowiedzi
pacyfikacje wiosek ukraińskich przez polskie władze), aż do etapu
poszukiwania kompromisów, które jednak nie przezwyciężały wzajemnej
nieufności. W polityce wewnętrznej Polski pojawiały się różne koncepcje,
odnoszące się do ,,kwestii ukraińskiej". Z perspektywy czasu widać, iż
zabrakło tej polityce niezbędnej spójności i ciągłości. Raz dążono do
asymilacji państwowej, raz narodowej. Innym razem postulowano szeroką
autonomię lub nawiązywano do idei prometejskiej, wymierzonej w sowiecką
Rosję i polegającej na narodowościowym ,,rozsadzaniu" jej od wewnątrz
poprzez inspirowanie tendencji separatystycznych grup etnicznych
zamieszkujących państwo sowieckie. Zastosowanie idei prometejskiej odnośnie
Ukraińców polegać miało na utworzeniu za Dnieprem państwa ukraińskiego.
Różne partie i ugrupowania reprezentowały różne stanowiska. PPS była za
daleko posuniętą autonomią, wzorem autonomii Śląska w Małopolsce Wschodniej
miał powstać Sejm Krajowy i władza wykonawcza w postaci Rady Krajowej.
Władzom autonomii podlegać miały szkolnictwo, opieka społeczna i zdrowotna,
sprawy gospodarcze, komunikacja, porządek publiczny. Takie rozwiązania
postulowała ustawa z 22 września 1922 r., która jednakże nie weszła w
życie. Narodowa Demokracja miała inne pomysły na rozwiązanie problemu.
Autonomia o szerokim zakresie została odrzucona. 31 lipca 1924 r. uchwalono
ustawy, które miały doprowadzić do asymilacji państwowej mniejszości
ukraińskiej.
Fot. Tadeusz Hołówko, rzecznik zbliżenia polsko-ukraińskiego, zastrzelony
przez członków OUN w 1931 r.
Generalnym założeniem było wzmacnienie postaw ugodowych wśród Ukraińców w
Polsce i zwiększanie gospodarczej roli Polaków na ziemiach
południowo-wschodnich. Wzmożno akcję osadnictwa polskiego w Małopolsce
Wschodniej i na Wołyniu, osiedlano tam rodziny wojskowych. Zrezygnowano
jednak z całkowitej polonizacji Ukraińców. Ugrupowania konserwatywne z
kolei upatrywały szansy na poprawę stosunków polsko-ukraińskich w
dopuszczeniu Ukraińców do administracji rządowej i zagwarantowania im
szerokiej autonomii. W środowisku wileńskich konserwatystów powstał nawet
koncept utworzenia państwa ukraińskiego, które byłoby skonfederowane z
Polską i stanowiło przeciwwagę dla pozycji ZSRS. Spełnienie wszystkich
postulatów ukraińskich nie było możliwe również ze względu na kryzysy
gospodarcze, które szczególnie odczuwane były na ziemiach wschodnich II RP.
Scalanie ziem trzech byłych zaborów w jeden organizm państwowy i
przezwyciężanie różnic gospodarczych w nim panujących było zadaniem o
ogromnej wadze i wymagającym wiele wysiłku. Silne tendencje separatystyczne
wśród części Ukraińców i nastroje antypaństwowe zagrażały jedności państwa
i uniemożliwiały stopniowe dochodzenie do porozumienia. Jednym z pól
konfliktu polsko-ukraińskiego była sprawa zagospodarowania wielkiej
własności ziemskiej i osadnictwa wojskowego i cywilnego na Wołyniu i w
Małopolsce Wschodniej. Ukraińcy mieli pretensje, że w momencie
przydzielania ziemi wojskowym nie mogli skorzystać z podziału ziemi oraz że
w procesie osadnictwa cywilnego forowani byli Polacy. Była to częściowa
prawda, gdyż na Wołyniu 3/4 ziemi należącej uprzednio do polskich
właścicieli trafiło do rąk ukraińskich. Sporą winę w tym temacie ponosi też
wadliwie skonstruowana reforma rolna. Inną osią sporu było szkolnictwo.
Wprowadzenie szkół utrakwistycznych (dwujęzycznych) zmniejszyło liczbę
szkół z językiem ukraińskim, co Ukraińcy odczuli jako chęć ich
spolonizowania. Ważną kwestią była sprawa powołania uniwersytetu
ukraińskiego w Lwowie. Polacy obawiali się wzmocnienia nastrojów
nacjonalistycznych poprzez taką placówkę w tym mieście i rząd polski,
podzielając te obawy, zaproponował Kraków jako lokalizację uniwersytetu, co
z kolei odrzucili Ukraińcy. Ostatecznie powołano jedynie Ukraiński Instytut
Naukowy z siedzibą w Warszawie, co Ukraińcy uznali za dyskryminację i
ograniczanie dostępu do oświaty. Płaszczyzna religijna była niemniej ważnym
obszarem konfliktowym. Rzymski katolik identyfikowany był automatycznie
jako Polak, grekokatolik lub prawosławny - jako Ukrainiec. Występowała
rywalizacja o pozyskiwanie wiernych, jednocześnie kościół grekokatolicki
był jednym z ośrodków wzmacniania skrajnego nacjonalizmu ukraińskiego. Do
tych wszystkich obszarów spornych dochodziła sprawa ograniczania udziału
Ukraińców w samorządzie i dostępie do stanowisk państwowych. Jeśli jeszcze
dodamy do tego wszystkiego działalność nielegalnych ugrupowań ukraińskich -
komunistycznych i nacjonalistycznych - terroryzm Ukraińskiej Organizacji
Wojskowej i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów wymierzony w państwo
polskie, to powstaje istny węzeł gordyjski, którego rozsupłanie wymagało
długich lat i stawało się wręcz niemożliwe w okresie istnienia II RP. Jeśli
polska polityka wobec mniejszości ukraińskiej była niespójna, to również
polityka środowisk ukraińskich w stosunku do Polski była niejednorodna.
Dominowała niechęć i nieufność, choć były i grupy szukające porozumienia z
Polakami. Po przegranej wojnie z Polską o Lwów i Galicję Wschodnią
środowiska związane z ZURL długo odmawiały przyjęcia tego faktu do
wiadomości i robiły wszystko, aby jak najmocniej destabilizować sytuację na
tym obszarze. Zbojkotowano pierwszy spis powszechny ludności, pobór do
wojska i wybory w 1922 r. Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy, będąca
sekcją Komunistycznej Partii Polski, usiłowała wywołać rewolucję
komunistyczną i przyłączyć tereny południowo-wschodnie do sowieckiej
Ukrainy. Nie była to jedyna wywrotowa działalność. Jeszcze w 1920 r.
powołano w Pradze do życia Ukraińską Organizację Wojskową (UWO) pod wodzą
Jewhena Konowalca.
Fot. Jewhen Konowalec
Komenda tej organizacji początkowo działała w Lwowie, a w 1923 r.
przeniosła się do Berlina. Celem jej było ,,oswobodzenie ziem ZURL spod
polskiej okupacji". W 1921 r. przeprowadzono nieudany zamach na
przebywającego w Lwowie Piłsudskiego. Dokonał tego Stepan Fedak, syn
znanego adwokata ukraińskiego, skazany później na kilkuletnie więzienie. W
latach 1922-1925 doszło do ok. 300 aktów terrorystycznych. W tamtym czasie
terror skierowany był przeciwko Ukraińcom szukającym porozumienia z
Polakami. Symbolem tego stało się zabójstwo Sydira Twerdochliba, orędownika
współpracy Ukraińców z państwem polskim, zamordowanego przez ukraińskich
nacjonalistów. Inne akty przemocy to podpalenia, napady na posterunki
policji i morderstwa policjantów, niszczenie budynków gospodarczych w
polskich folwarkach, wzniecanie fałszywych alarmów, rozpuszczanie pogłosek
o wkroczeniu wojsk sowieckich z sowieckiej Ukrainy, zastraszano kandydatów
na posłów. Stosunkowo mało było ataków na obiekty wojskowe. Atakowano
pociągi osobowe, przemycano z zagranicy broń i materiały wybuchowe,
kolportowano antypolskie odezwy i ulotki. Wysadzono obiekt publiczny w
Sądowej Wiszni w czerwcu 1922 r., planowano także wysadzić kościół
katolicki razem z wiernymi podczas mszy rezurekcyjnej w Wielkanoc 1922 r.,
władze polskie jednak udaremniły tę próbę. We wrześniu 1925 r. dokonano
nieudanego zamachu na prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego, a w
planach były inne zamachy, m.in. na ministra Augusta Zaleskiego czy
wojewodów: Henryka Józewskiego i Bronisława Nakoniecznikowa-Klukowskiego.
Niektóre zamachy na wysokich urzędników się udały - w 1931 r. zginął
zwolennik porozumienia polsko-ukraińskiego i poseł z ramienia BBWR Tadeusz
Hołówko. Zabójstwo jego, Twerdochliba i innych działaczy opowiadających się
za porozumieniem miało w zamyśle nacjonalistów ukraińskich spolaryzować
społeczności Polaków i Ukraińców i uniemożliwić jakąkolwiek próbę
porozumienia. Należy także podkreślić, że działalność UWO była
wykorzystywana przez wywiady państw ościennych. Czechosłowacja utrzymywała
na swym terenie obozy, w których szkolono terrorystów ukraińskich, Niemcy
zaś i Rosja w separatystach ukraińskich widziała współpracowników ich
wywiadów. Polska policja rozbijała struktury UWO, ta jednak odradzała się
na nowo, przy czym następowała w niej wymiana pokoleniowa - w miejsce
straszych przyszła młodzież, nastawiona ultraradykalnie. Akcje
terrorystyczne były kontynuowane, w latach 1924-1926 dochodziło do napadów
na ambulanse i placówki pocztowe. Aby pozyskać większe dochody na
działalność podjęto współpracę z wywiadem niemieckim, sowieckim i czeskim.
Głównym łącznikiem między UWO a Niemcami był bliski współpracownik
Konowalca - Rik Jaryj. Miał wielu znajomych wśród niemieckich oficerów, a
do jego bliskich znajomych zaliczał się działacz partii NSDAP Alfred
Rosenberg. Na rzecz niemieckiego wywiadu działały także organizacje
studenckie zrzeszające Ukraińców, jak np. ,,Osnowa", która działała na
terenie Wolnego Miasta Gdańska. Dzięki niej przerzucano ludzi do bojówek
UWO i rekrutowano pośród jej członków agentów UWO i kurierów. Nacjonaliści
ukraińscy zakładali, że prędzej czy później dojdzie do wojny
polsko-niemieckiej, która będzie stanowić szansę na powstanie niepodległego
państwa ukraińskiego, stąd współpraca z niemieckim wywiadem była tak
intesywna. Nadzieje te podtrzymywane były przez deklaracje Rosenberga,
który stwierdził, że ,,kiedy zrozumiemy, iż zniszczenie państwa polskiego
jest żywotną potrzeba Niemiec, sojusz między Kijowem a Berlinem i
stworzenie wspólnej granicy staną się narodową i państwową koniecznością
dla przyszłej polityki niemieckiej". Do 1928 r. polski kontrwywiad
aresztował ponad setkę członków UWO powiązanych z niemieckim wywiadem.
Współpracowano także z wywiadem litewskim i czeskim. W latach 1925-1926
polski kontrwywiad rozbił struktury UWO, co uspokoiło nieco sytuację na
Kresach i spowodowało spadek aktywności szpiegowskiej tej organizacji. Nie
oznacza to wszakże, iż zaprzestała ona całkowicie swej działalności.
Podjęto reorganizację i skupiono się na tworzeniu komórek
kontrwywiadowczych, aby zabezpieczyć się przed infiltracją UWO przez
polskie organy śledcze. W 1929 r., na przełomie stycznia i lutego, we
Wiedniu powołano do istnienia Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, która
była polityczną nadbudową, natomiast UWO było ramieniem zbrojnym.
Fot. Dmytro Doncow, twórca integralnego nacjonalizmu ukraińskiego
Zjazd we Wiedniu był następstwem wymiany pokoleniowej w szeregach
nacjonalistów, w których szeregi trafili młodzi działacze, jak Stepan
Bandera. Program polityczny OUN oparto na tezach Mykoły Michnowśkiego
(1873-1924) i Dmytro Doncowa (1883-1973), który w swej głównej pracy
,,Nacjonalizm" pisał: ,,przemoc, żelazna dyscyplina i wojna - oto metody,
przy pomocy których wybrane narody szły drogą postępu [...]. Przemoc to
jedyny sposób pozostający do dyspozycji [...] narodów zbydlęconych przez
humanizm [...]". Nawiązywał także do filozofii Nietzschego, kiedy twierdził,
że ,,sensem życia jest posiadanie i panowanie, sensem jest walka o przewagę,
o rozrost i poszerzenie, o potęgę, bowiem żądza potęgi, to właśnie żądza
życia [...] społeczność, która odrzuca podboje, znajduje się w stanie
upadku". Ideologia integralnego nacjonalizmu oparta była na darwinizmie
społecznym, a nacja ukraińska była traktowana jak gatunek, który musi
walczyć z innymi o przeżycie i rozwój. Odrzucano jakąkolwiek moralność,
traktując ją jako ,,słabość". Wyznawano zasadę wodzostwa oraz ściśle
określonej kasty Nowych Ludzi - przewodników narodu. Resztą narodu
gardzono, traktując ją jak ,,plebs - okiełznane bydło". Takie hasła trafiły
na podatny grunt i zaowocowały Rzezią Wołyńską.
Fot. Stepan Bandera, przywódca frakcji "młodych" w OUN
Z czasem postępował proces scalania organizacji nacjonalistycznych, w czym
wielkie zasługi miał Bandera, którego uczyniono kierownikiem Krajowej
Egzekutywy OUN. Przyczynił się on do zmiany taktyki, zintensyfikowano
szkolenia wojskowe, dowódcze i terrorystyczne oraz wyodrębniono referaty
bojowy i wojskowy. Pierwszy odpowiadał za działania wywrotowe, drugi za
organizację przyszłych sił zbrojnych przyszłego państwa ukraińskiego. Na
początku lat trzydziestych doszło do kolejnej fali antypolskich wystąpień,
co spowodowało polską kontrakcję w postaci pacyfikacji ukraińskich osad
będących oparciem dla nacjonalistów. Działalność terrorystyczną
kontynuowano do wybuchu II wojny światowej. Planowano zamachy na dużą
skalę, jak wysadzenie w 1931 r. w korytarzu pomorskim międzynarodowych
pociągów, co miało sprowokować interwencję niemiecką. W 1934 r. Hryhorij
Maciejko, członek OUN, zastrzelił w Warszawie ministra spraw wewnętrznych
Bronisława Pierackiego. Choć sam sprawca zbiegł, przeprowadzone
aresztowania doprowadziły do postawienia przed sądem zamieszanego w zamach
Stepana Banderę i szefa referatu bojowego Romana Szuchewycza. Bandera
dostał wyrok śmierci, który zamieniono na dożywocie. Działania
terrorystyczno-szpiegowskie OUN trwały nadal. Wraz z postępującym napięciem
w stosunkach polsko-niemieckich trwały przygotowania OUN do wybuchu
antypolskiego powstania. Gromadzono broń i prowadzono rozpoznanie na rzecz
Abwehry.
Od krwawego września w 1939 r. do ,,krwawej niedzieli" na Wołyniu w 1943 r.
Najazd na Polskę we wrześniu 1939 r., najpierw przez III Rzeszę, a później
przez Związek Sowiecki, zintensyfikował antypolskie działania Ukraińców. We
wsiach ukraińskich ostrzeliwano oddziały wojska polskiego, urządzano
zasadzki, w których ginęli żołnierze i cywile uchodzący przed frontem.
Liczbę polskich ofiar zamordowanych z rąk ukraińskich jeszcze przed
wkroczeniem Sowietów określa się na ponad 3000 osób. Jednocześnie należy
przypomnieć, że spora była grupa lojalnych obywateli polskich pochodzenia
ukraińskiego, którzy walczyli w szeregach naszej armii. W trakcie pierwszej
okupacji sowieckiej spora część Ukraińców ochoczo współpracowała z
okupantem w dziele usuwania polskości z tych terenów, współtworząc m.in.
listy osób przeznaczonych do wywózki w głąb Rosji. Działacze
nacjonalistyczni zbiegli do części okupowanej przez Niemców. Środowisko
nacjonalistów ukraińskich zaczęło się dzielić, co ostatecznie zostało
dokonane wiosną 1940 r., kiedy wyłoniły się dwie frakcje OUN - OUN Andrija
Melnyka (melnykowcy) i OUN Stepana Bandery (banderowcy). Banderowcy
reprezentowali młodszych działaczy i to oni zdominowali praktycznie cały
ruch nacjonalizmu ukraińskiego. Melnykowcy orientowali ściśle na Niemców.
Za pieniądze Abwehry i w porozumieniu z jej kierownictwem utworzyli
Ukraiński Centralny Komitet, na czele którego stanął Wołodymyr Kubijowycz,
wyznawca zasady wodzostwa. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w czerwcu
1941 r. wraz z wojskami niemieckimi posuwały się 2 bataliony ukraińskie w
niemieckich mundurach, podlegające Abwehrze - ,,Nachtigall" i ,,Roland" oraz
tzw. grupy marszowe OUN.
Fot. Ukraińcy z batalionu "Nachtigall"
Szlak ukraiński od razu znaczyły polskie trupy. Już 24 czerwca 1941 r.
żołnierze batalionu ,,Nachtigall" zamordowali 50 Polaków w Lackiej Woli.
Wraz z nimi posuwały się tzw. grupy pochodowe OUN-B i OUN-M. Łącznie było
ich 6, ponadto wydzielono specjalną 15-osobową grupę operacyjną, której
celem było jak najszybsze dotarcie do Lwowa i ogłoszenie tam
,,niepodległości Ukrainy". Grupy ostro ze sobą rywalizowały, posuwając się
do mordów - pod Sokalem banderowcy zlikwidowali grupę pochodową
melnykowców. Pod koniec czerwca 1941 r. ogłoszono powstanie ,,Samostijnej
Ukrainy" z ,,rządem" Jarosława Stećki. Niemcy dopiero po jakimś czasie
zorientowali się w prawdziwych celach działań nacjonalistów ukraińskich. O
żadnym ,,niepodległym" państwie ukraińskim nie mogło być mowy, gdyż Niemcy
dla tych terenów mieli inne plany. Owszem, faworyzowali Ukraińców w
administracji i obdzielali ich wyższymi racjami żywnościowymi, młodzież
ukraińska mogła studiować na uniwersytetach w Berlinie i Wiedniu, ale to
było wszystko. We wrześniu 1941 r. Niemcy zaczęli aresztowania działaczy
OUN, a organizacja zeszła do podziemia. Sam Bandera trafił do Sachsenhausen
- obozu koncetracyjnego, gdzie przebywał w specjalnych warunkach. Ukraińscy
nacjonaliści skupili się na rozszerzaniu swych wpływów w niemieckich
pomocniczych formacjach policyjnych, złożonych z Ukraińców. Z biegiem czasu
do OUN-B i OUN-M doszła ,,Poliśka Sicz" Tarasa Borowca ,,Bulby", która
pierwsza nosiła nazwę Ukraińskiej Powstańczej Armii. Od 1942 r. działała
ona aktywnie w północno-wschodnich rejonach Wołynia, walcząc z Niemcami i
partyzantką sowiecką. Taktyka walki tych ugrupowań różniła się. OUN-B zajął
postawę wyczekiwania, krytycznie oceniając działania ,,Bulby", działacze
OUN-M zaś, wciąż orientując na Niemców, w kwietniu 1943 r. organizowali u
boku III Rzeszy dywizję SS ,,Galizien".
Fot. Plakat zachęcający Ukraińców do wstępowania do SS
Jednocześnie OUN-M i ,,Poliśka Sicz" podpisały jeszcze w 1941 r.
porozumienie o współpracy pomiędzy Głównym Dowództwem UPA a Prowodem
Ukraińskich Nacjonalistów Andrija Melnyka. OUN-B w końcu podjął działania
zmierzające do tworzenia oddziałów zbrojnych na większą skalę, obawiając
się, że organizacja Bandery pozostanie w tyle. Drogą bezwzględnego terroru
podporządkowano sobie pozostałe organizacje nacjonalistyczne i pod
ukradzioną Borowciowi nazwą UPA zaczęto tworzyć ukraińską partyzantkę. Na
początku 1942 r. na Wołyniu i Polesiu zaczęto organizować banderowskie
bojówki. Za całość działań odpowiadał tam Dmytro Kliaczkiwśkyj ,,Kłym
Sawur". Na przełomie marca i kwietnia 1943 r. rozpoczął się proces
ostatecznego uformowania banderowskiej UPA, zasilonej ukraińskimi
policjantami, którzy porzucili służbę u Niemców. Klęska Niemców pod
Stalingradem uświadomiła nacjonalistom ukraińskim, że wkrótce zmierzą się z
powracającymi na te tereny Sowietami. Niektórzy działacze podczas III
Konferencji OUN, odbywającej się w lutym 1943 r. postulowali podjęcie walki
z Niemcami, ale spotkało się to z niechęcią części środowiska
nacjonalistycznego. Dmytro Kliaczkiwśkyj i Roman Szuchewycz główne
zagrożenie widzieli w ludności polskiej. Nie przekreślali walki z Niemcami,
ale to Polacy według nich stanowili głównę przeszkodę na drodze do
powstania państwa ukraińskiego. W 1942 r. zaczęły się pierwsze, jeszcze
pojedyncze mordy na Polakach zatrudnionych w niemieckiej administracji, np.
zarządców folwarków. Do pierwszych znaczących wystąpień antypolskich,
zwiastujących ,,Rzeź Wołyńską" doszło w listopadzie i grudniu 1942 r. w
miejscowościach Obórki i Jezierce. Wykonawcami mordów byli ukraińscy
policjanci na służbie niemieckiej, którzy wcześniej brali udział w mordach
na Żydach. Rok 1943 przyniósł zdecydowany wzrost antypolskich akcji. 9
lutego miał miejsce pierwszy masowy mord w kolonii Parośla w powiecie
sarneńskim. Banderowcy zamordowali ponad 150 osób. Kolejne miesiące będą
powiększać tragiczną statystykę. W kwietniu 1943 r. w powiecie horochowskim
zniszczono 17 polskich wsi, 23 kwietnia dokonano zaś jednego z największych
mordów w tym okresie, niszcząc Janową Dolinę i zabijając 607 osób, ponadto
w Deraźnem zabito ok. 300 osób, a w Lipnikach Berezińskich ok. 140. W maju
na Wołyniu działały już duże jednostki UPA, które rozpoczęły zorganizowaną
eksterminację polskiej ludności. Akcja antypolska rozpoczęła się w
północno-wschodnich powiatach Wołynia, aby później objąć powiaty
południowo-wschodnie i centralne. Nasilenie jej przypadło na okres
Wielkanocy. Do czasu kulminacji rzezi w lipcu zostało zamordowanych 15 tys.
Polaków. Mordowanie objęło część zachodnią Wołynia i niektóre miejscowości
w innych rejonach, gdzie jeszcze ludność polska się zachowała. Na początku
czerwca fala mordów opadła, jednocześnie stale obecna była propaganda OUN,
skierowana przeciw Polakom. Hasła te trafiały przede wszystkim do
młodzieży, zafascynowanej ideologią integralnego nacjonalizmu ukraińskiego.
UPA przystępując do likwidacji ludności polskiej brała przykład z działań
niemieckich w trakcie Holokaustu. W lipcu nastąpiło apogeum zbrodni.
Fot. Jedna z wielu polskich rodzin wymordowana przez UPA i ukraińskich
sąsiadów
Powiaty nią objęte to: horochowski, włodzimierski, kowelski i lubomelski
oraz częściowo łucki i dubieński. Oddziały UPA podporządkowane
Północno-Zachodniemu Okręgowi Wojskowemu ,,Turiw" i bojówki OUN nad ranem 11
lipca 1943 r. zaatakowały jednocześnie 99 polskich osad i wsi (niektórzy z
badaczy podają liczbę 167) w trzech powiatach. Szacuje się, że tylko tego
jednego dnia zginęło 8 tys. Polaków. Przed akcją w szkołach ukraińskich
odbyły się zebrania ludności ukraińskiej, na których agitatorzy
nacjonalistyczni z Małopolski Wschodniej przekonywali o konieczności
wymordowania Polaków na Wołyniu ,,do siódmego pokolenia, nie wyłączając
tych, którzy nie mówią już po polsku". Na polskie wsie napadały grupy
mieszane, złożone z członków bojówek OUN i miejscowej ludności ukraińskiej.
15-30 osobowe grupy członków UPA przewodziły mordowaniu Polaków. Schemat
napadu wyglądał tak samo. Otaczano szczelnie każdą wieś, tak aby
uniemożliwić z niej ucieczkę. W pierwszej kolejności szli członkowie OUN i
UPA, za nimi ciągnęły grupy tzw. siekierników. Była to okoliczna ludność
ukraińska uzbrojona w siekiery, noże, kosy, pałki, młoty, widły. Jak sam
przyznawał jeden z upowców, uczestnik takiego napadu: ,,podczas zabijania
używano mało broni palnej, większość mordowała bez strzelania, kolbami,
nożami i siekierami". Nad ofiarami okrutnie się znęcano - wykłuwano oczy,
wbijano gwoździe w czaszkę, rozcinano brzuchy, cięto skórę, odcinano
kończyny, dzieci nabijano na płot lub przybijano gwoździami do ścian lub
stołów. Zestaw tortur stosowanych przez zwyrodniałych oprawców liczy ponad
300 pozycji. Po zamordowaniu mieszkańców wieś była palona, a dobytek
Polaków niszczony. Miał zniknąć każdy ślad polskości - kościół, budynek
gospodarczy, dom, a nawet sad czy ogród. Szczególną wagę przykładano do
niszczenia świątyń katolickich. Do września 1943 r. tylko na terenie
diecezji łuckiej UPA zniszczyła 11 kościołów. Często mordowano wiernych
podczas mszy - tak stało się w Porycku, gdzie w trakcie nabożeństwa
wymordowano ok. 200 osób wraz z proboszczem. Polacy podejmowali próby
samoobrony, często spontanicznie. Z czasem zaczęto przygotowywać placówki
samoobrony, uzbrojone i ufortyfikowane. Najsłynniejsza z nich to Przebraże,
w którym schroniło się 10 tys. Polaków. Inne ośrodki to m.in. Huta
Stepańska, Zasmyki, Dederkały, Pańska Dolina i Ostróg. Łącznie powstało ok.
100 takich miejsc, udało się przetrwać tylko nielicznym. Zbrodnia Wołyńska
była zaplanowana, co potwierdzają ujawnione dokumenty OUN-UPA, realizowana
etapami i metodycznie - następna fala zbrodni przybrała na sile w okolicach
grudnia 1943 r.
Fot. Wołyń i Małopolska Wschodnia na tle granic II RP i współczesnej Polski
Ogrom okrucieństwa sprawił, że Polacy szukali schronienia u Niemców, którzy
korzystając z okazji wywozili ich na roboty. Część Polaków uciekła z
rodzinami do partyzantki sowieckiej, a w 1944 r., już po wkroczeniu
Sowietów niektórzy wstępowali do ,,istriebitielnych batalionów", formacji
milicji pomocniczej, podlegającej NKWD, co z kolei prowokowało UPA do
niszczenia Polaków jako współpracowników Sowietów i tak właśnie
propagandowo to uzasadniano. W kontekście Zbrodni Wołyńskiej często pojawia
się pytanie o to gdzie były oddziały AK. Po okresie okupacji sowieckiej,
która doszczętnie zniszczyła zaczątki struktur konspiracyjnych i
wywiezieniu ogromnej ilości najbardziej aktywnych obywateli w głąb Sowietów
całość konspiracji trzeba było budować od nowa. Ponownie zaczęto ją
organizować od marca 1942 r. i to z wielkimi problemami - nastąpiły
aresztowania, tym razem dokonane przez gestapo. Na budowę silnej
konspiracji trzeba było czekać kolejny rok. W marcu 1943 r. praca
organizacyjna nabrała rozmachu. Był to czas pierwszych mordów masowych
dokonywanych przez dobrze zorganizowaną i liczną na tym terenie UPA.
Jednakże nie posiadano dostatecznych sił do zapewnienia bezpieczeństwa
wszystkim Polakom na Wołyniu. Brakowało uzbrojenia i amunicji (wystarczy
przypomnieć, że AK otrzymała od aliantów przez cały okres okupacji 670 ton
zrzutów, podczas gdy Francja ponad 10 tys. ton). Okręg wołyński musiał
radzić sobie sam. Komendant okręgu nakierował wysiłki na organizację
samoobrony. Decyzję o formowaniu oddziałów partyzanckich podjęto 20 lipca
1943 r., a więc w trakcie szczytowego okresu mordów. Łącznie zorganizowano
9 oddziałów partyzanckich. W styczniu 1944 r. sformowano największą
jednostkę partyzancką okupowanej Polski - 27 Wołyńską Dywizję Piechoty AK.
Uchroniło to w dużym stopniu Polaków od dalszych pogromów, gdyż w rejonie
koncentracji Dywizji przebywało ok. 15 tys. osób polskiej narodowości, a
sama jednostka (licząca w szczytowym momencie 7 tys. żołnierzy) toczyła
walki z UPA. Zbrodnia Wołyńska była tylko pewnym etapem w rozprawie z
polskością na Kresach wschodnich Rzeczpospolitej. W 1944 r. ukraiński
terror przeniósł się do Galicji Wschodniej, do województw lwowskiego,
tarnopolskiego i stanisławowskiego, a także na Lubelszczyznę. OUN dążyła do
wyeliminowania praktycznie całej ludności polskiej, po to żeby po wojnie
Polska nie wykorzystała jej obecności w trakcie pertraktacji dotyczących
granic. Mordowano Polaków jeszcze w 1945 r.
Fot. Polscy pasażerowie pociągu na trasie Bełżec-Rawa Ruska zamordowani
przez UPA po jego zatrzymaniu
Zbrodnicza działalność ukraińskich nacjonalistów w latach 1942 - 1945 w
stosunku do polskiej ludności przyniosła według ostrożnych szacunków ok.
100 tys. ofiar - 40-60 tys. na Wołyniu, 30-40 tys. w Małopolsce Wschodniej
i co najmniej 4 tys. na terytorium dzisiejszego państwa polskiego. Niemal
500 tys. Polaków zostało zmuszonych do ucieczki ze swych domów. Polskie
działania odwetowe przyniosły śmierć 10-12 tys. Ukraińców. Z około 2500
miejscowości na Wołyniu, w których zamieszkiwali Polacy 1500 przestało
istnieć, w ich miejscu nie ma dziś najmniejszego śladu polskiej obecności.
Sprawa ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, całej
eksterminacyjnej działalności ukraińskich nacjonalistów dzieli Polskę i
Ukrainę i będzie tak zapewne jeszcze długo. Ostatnie wydarzenia na Ukrainie
sprawiły, że nacjonalizm banderowski zaczyna odżywać - imieniem Bandery
nazywane są ulice, coraz więcej młodych Ukraińców widzi w nim swego
bohatera. Okazuje się, że Ukraińcy, nie mogący się odwołać do długiej
historii i kultury, uczynili z integralnego nacjonalizmu główny czynnik
służący legitymizacji niepodległości Ukrainy. Dobitnie wyraził to prof.
Włodzimierz Pawluczuk: ,,[...] nie byłoby jednak niepodległej Ukrainy, nie
byłoby historii narodu ukraińskiego jako narodu politycznego, walczącego o
pełną niepodległość, gdyby nie nacjonaliści [...], gdyby nie narodowy
fanatyzm jednostek opętanych szaleńczą ideą stworzenia z amorficznej
''ruskiej'' masy bitnego, znaczącego dziejowo narodu. Los Ukrainy byłby
podobny do losu Białorusi. Jeśli wykreślić z dziejów Ukrainy zawartość
ideową i działalność nacjonalistów, w tym przede wszystkim UPA, to kultura
i historia Ukrainy nie zawiera treści, które by dawały szansę na
legitymację pełnej niepodległości tego kraju. Dziewiętnastowieczni patrioci
Ukrainy [...] nic nie mówili o niepodległej Ukrainie i - co więcej - nie
myśleli o tym. Ale nie myśleli o tym nawet Hruszewski i Winnyczenko,
przywódcy Centralnej Rady Ukrainy w 1917 r., postulując jedynie autonomię
Ukrainy w ramach Rosji". Słowa te powinny stanowić swoiste memento dla
wszystkich ,,ukąszonych przez Giedroycia" i zapatrzonych dziś w Majdan i
rzekome zmiany na Ukrainie. Zwłaszcza ludzie odpowiedzialni za polską
politykę wschodnią powinni pamiętać o tym, że integralny nacjonalizm
ukraiński zawsze w pierwszej kolejności będzie zwrócony przeciw Polsce, tak
jak udowodniła to już krwawo historia. Milczenie o Zbrodni Wołyńskiej,
milczenie o polskich ofiarach i poświęcanie ich na ołtarzu doraźnej
polityki jest co najmniej niewłaściwe.
Daniel Sieczkowski
>
> To tak a propos obecnej celebryckiej (i tutejszej) histerii z obwieszaniem
> się flagami Ukrainy.
>
>
J.w.
--
KOWIDIOTOM: ,,Las codziennie się zmniejszał, ale drzewa z uporem głosowały
na siekierę, bo miała uchwyt z drewna."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |