| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2009-02-18 13:06:52
Temat: Jak Kaczyński walczył z układem - wersja Dourne'ahttp://wiadomosci.onet.pl/blogi/dorn.blog.onet.pl,36
5224161,blog.html
",,Rzeczpospolita" z 16 lutego br. przynosi interesujący artykuł,
http://www.rp.pl/artykul/21,263993_Policja_zaniedbal
a_sciganie_Henryka_Stoklosy.html
z którego dowiadujemy się, że informacja o europejskim nakazie aresztowania
dla byłego senatora Henryka Stokłosy została wprowadzona w 2007 roku przez
naszą policję do Systemu Informacji Schengen z czteromiesięcznym
opóźnieniem. Można przyjmować, że było to tylko opóźnienie dwumiesięczne, bo
Polska została objęta SIS od września, ale przecież nic nie stało na
przeszkodzie, żeby informację o ENA przekazać wcześniej: jeśli Henryk
Stokłosa ukrywał się ( a tak faktycznie było) w którymś z krajów ,,starego"
Schengen, to dostarczenie takiej informacji zwiększało szanse jego
schwytania. Artykuł w ,,Rz" przyciągnął moją uwagę dlatego, że nie było to
pierwsze opóźnienie we wprowadzeniu informacji o poszukiwaniu p. Stokłosy;
pierwsze dotyczyło krajowego nakazu aresztowania, a wiązało się w sposób
dramatyczny ze złożeniem przeze mnie dymisji ze stanowiska ministra spraw
wewnętrznych.
Fakty przedstawiają się następująco: w grudniu 2006 roku ( prawie na pewno
przed Bożym Narodzeniem) wydano nakaz aresztowania p. Stokłosy. Obowiązkiem
policji, a konkretnie inspektora Jarosława Marca, który sprawę prowadził,
było wprowadzenie tej informacji do ZSIP-u (Zintegrowanego Systemu
Informacji Policyjnej) . Odpowiednia instrukcja Komendanta Głównego Policji
nakazuje wprowadzanie informacji o nakazie aresztowania bezzwłocznie. Jeżeli
istnieją ważne względy (np. operacyjne), by takiej informacji nie
wprowadzać, to zgodę na to musi wydać Komendant Główny lub osoba przez niego
upoważniona. Inspektor Marzec informacji o nakazie aresztowania p. Stokłosy
do ZSIP-u bezzwłocznie nie wprowadził i nie wystąpił o zgodę na to do
Komendanta Głównego. Co więcej, ponieważ sprawa p. Stokłosy umieszczona
została wysoko na liście policyjnych priorytetów, w pierwszej dekadzie
stycznia na polecenie swoich zwierzchników inspektor Marzec sporządził
notatkę służbową, w której stwierdził, ze informację o nakazie aresztowania
p. Stokłosy do ZSIP-u wprowadził. Czas płynął i ok. 10 dni po sporządzeniu
notatki wspomniana informacja została do ZSIP wprowadzona, co potwierdził
wydruk komputerowy (ZSIP dokumentuje wszelkie prowadzone w nim operacje).
Jeśli mnie pamięć nie myli, to czas między powstaniem obowiązku wprowadzenia
do ZSIP-u informacji o nakazie aresztowania p. Stokłosy a jej wprowadzeniem
to ok. 3 tygodnie. W tym czasie p. Stokłosa mógł swobodnie hulać po Polsce.
W wyniku prowadzonego postępowania wewnętrznego Komendant Główny Policji,
gen. Bieńkowski dowiedział się o trzytygodniowym opóźnieniu i kłamstwie
inspektora Marca na przełomie stycznia i lutego 2007 roku. Niezwłocznie
zjawił się u mnie z kompletem dokumentów i poinformował, że wszczyna
postępowanie dyscyplinarne wobec inspektora Marca. Obaj wiedzieliśmy, że
inspektor Marzec jest głównym źródłem zarzutów o przejawiany przez
kierownictwo Policji i przeze mnie brak energii w walce z ,,układem"
przedstawianych premierowi i prezydentowi przez ministrów Ziobro i Kaczmarka
oraz oczkiem w głowie, ,,zdrową siłą policyjną" w rozumieniu tych panów, a
także premiera Kaczyńskiego. Wiedzieliśmy, że wszczęcie postępowania
dyscyplinarnego wobec inspektora Marca spowoduje atak wściekłości ze strony
panów ministrów i pana premiera. Jak zwykle w drażliwych przypadkach
związanych z pilnowaniem procedur powiedziałem generałowi Bieńkowskiemu:
,,Niech pan czyni, co powinność nakazuje, politycznie ja wszystko biorę na
siebie". Dwa lub trzy dni później zostałem wezwany do premiera na rozmowę.
Wiedziałem, że będę po raz kolejny bardzo ostro naciskany, bym doprowadził
do mianowania na stanowisko szefa Centralnego Biura Śledczego oficera,
którego sobie wybrali pan premier i minister Ziobro, a o którym i gen.
Bieńkowski i ja sądziliśmy, że się na to stanowisko nie nadaje. Ponieważ
zarzuty wobec moich zaniechań w ,,walce z układem" opierały się przede
wszystkim na konfabulacjach inspektora Marca, wziąłem komplet dokumentów
obrazujących jego krętactwa w sprawie nakazu aresztowania p. Stokłosy ( były
też dwie inne sprawy, których dokumentacje przedstawiłem premierowi
Kaczyńskiemu wcześniej - niestety bez skutku) sądząc, że zdemaskuję i
krętacza, i opartą na jego pomówieniach intrygę przeciwko mnie. Pan premier
przyjął mnie w obecności panów Ziobry i Kaczmarka i ponowił żądanie, bym
doprowadził do mianowania dyrektorem CBŚ wskazanej przez niego osoby albo
nie widzi możliwości dalszej współpracy ze mną na stanowisku ministra.
Odpowiedziałem, że ponieważ źródłem zarzutów przeciwko mnie jest inspektor
Marzec, więc mam komplet dokumentów, który obrazuje jego zaniechania i
kłamstwa w sprawie aresztowania p. Stokłosy. Tu wtrącił się minister
Kaczmarek, który stwierdził, że nie wprowadzenie informacji do ZSIP-u było
uzgodnione z prokuratorem. Na mój kontrargument, ze nawet jeśli tak było,
inspektor Marzec złamał przepisy, bo nie poinformował o tym Komendanta
Głównego, minister Kaczmarek nie znalazł odpowiedzi. Wymianę zdań między
nami przerwał premier Kaczyński stwierdzając, że są w sprawie inspektora
Marca dwie hipotezy: pierwsza, że to co najmniej intrygant i
niezdyscyplinowany oficer, a druga, że to oficer energicznie walczący z
układem, którego właśnie za to jego przełożeni chcą wykończyć. Ja przychylam
się do tej drugiej hipotezy - powiedział premier Kaczyński. Uznałem wtedy,
że skoro wizja ,,walki z układem", którą pielęgnuje w sobie pan premier, jest
ważniejsza niż wydruki komputerowe i notatki służbowe, których sfałszować
niepodobna, to dalsza rozmowa nie ma sensu. Powiedziałem, że przemyślę
ultimatum pana premiera i poinformuję o swojej decyzji następnego dnia.
Uprzejmie się z panem premierem i panami ministrami pożegnałem. Następnego
dnia złożyłem dymisję. Dzień po złożeniu dymisji przeze mnie, podał się do
dymisji generał Bieńkowski. Dziesięć dni później inspektor Marzec został
dyrektorem Centralnego Biura Śledczego, a postępowanie dyscyplinarne
przeciwko niemu umorzono. Stanowisko stracił w sierpniu 2007 roku w wyniku
afery przeciekowej dotyczącej akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa (
informował komendanta Kornatowskiego, że pod domem Ryszarda Krauzego są
funkcjonariusze CBA).
Tyle o decyzjach, które podejmował premier Kaczyński w ramach ,,walki z
układem" i o tym co wiedział, gdy te decyzje podejmował.
Pozostaje wyjaśnić, dlaczego napisałem to, co powyżej. Parę miesięcy temu na
tym blogu opisałem w kategoriach ogólnych przyczyny złożenia dymisji ze
stanowiska ministra. O szczegółach milczałem. Niezależnie od tego, że pan
Jarosław Kaczyński wyrzucił mnie z mojej partii i posunął się do oszczerstw
dotyczących życia rodzinnego, uważałem, że dla dobra PiS-u powinienem
powstrzymywać się przed podawaniem do publicznej wiadomości faktów, które
kompromitują pana Jarosława Kaczyńskiego pod względem politycznym i
intelektualnym, a nie wiążą się ze sporem o kształt PiS-u i jego polityczny
program. Moje milczenie nie było jednak bezwarunkowe, nie obejmowało
milczenia wtedy, gdy jestem atakowany za swoją działalność na stanowisku
ministra. Zostałem zaatakowany. Milczałem ja, milczał pan Jarosław
Kaczyński, ale nie wytrzymał pan prezydent Lech Kaczyński W wywiadzie dla
,,Rzeczpospolitej" ( w tym samym numerze, który doniósł o opóźnieniach w
wprowadzeniu do SIS-u informacji o ENA p. Stokłosy)
http://www.rp.pl/artykul/107684,263425_Polska_potrze
buje_paktu_politycznego_.html
pan prezydent Lech Kaczyński był uprzejmy wypowiedzieć się o mnie takimi o
to słowy: ,,odwołanie Ludwika Dorna było konieczne. Wicepremier miał trudny
okres. Uważał, że nawet wobec szefa rządu sfera, którą kieruje, jest
całkowicie autonomiczna, i dawał temu wyraz. Muszę powiedzieć, że
podziwiałem cierpliwość premiera."
Nigdy nie uważałem, że sfera, którą kieruję jako minister jest całkowicie
autonomiczna wobec premiera. Zawsze uważałem, że mam obowiązek przeciwstawić
się premierowi, gdy ten żąda ode mnie postępku skrajnie niemądrego i
szkodliwego. Tak rozumiem lojalność wobec swoich zwierzchników i tak
rozumianej lojalności oczekiwałem zawsze od swoich podwładnych. A na koniec
konieczne zastrzeżenie. Nigdy premier Kaczyński nie naciskał na mnie bym
zrobił coś nielegalnego. Z decyzjami skrajnie niemądrymi i szkodliwymi - to
już inna sprawa.
Ludwik Dorn"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2009-02-18 20:56:14
Temat: Re: Jak Kaczyński walczył z układem - wersja Dourne'aFlyer pisze:
> Saulo; <gnh153$o0c$1@news.onet.pl> :
>
>> http://wiadomosci.onet.pl/blogi/dorn.blog.onet.pl,36
5224161,blog.html
>>
>> ""Rzeczpospolita" z 16 lutego br. przynosi interesujący artykuł,
>>
>>
>>
>> http://www.rp.pl/artykul/21,263993_Policja_zaniedbal
a_sciganie_Henryka_Stoklosy.html
>
> Jak znam trochę korporacje, to nie doszukiwałbym się tu powodów
> politycznych, ale zwykłego burdelu, niekompetencji, ew. załatwianiu
> wszystkiego, byle nie tego czego dotyczy praca. ;>
burdel to sobie może być w dziale i w sekcji, ale zarząd, biuro zarządu
a także świadczący im usługi, to już muszą chodzić jak ta lala.
--
Tu i Teraz. 16 minut. Enjoy!
http://www.lastfm.pl/music/Tu+i+Teraz/16+Minut
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2009-02-18 22:53:17
Temat: Re: Jak Kaczyński walczył z układem - wersja Dourne'aFlyer pisze:
> tren R; <gnhslf$bt3$2@news.onet.pl> :
>
>> Flyer pisze:
>>> Saulo; <gnh153$o0c$1@news.onet.pl> :
>>>
>>>> http://wiadomosci.onet.pl/blogi/dorn.blog.onet.pl,36
5224161,blog.html
>>>>
>>>> ""Rzeczpospolita" z 16 lutego br. przynosi interesujący artykuł,
>>>>
>>>>
>>>>
>>>> http://www.rp.pl/artykul/21,263993_Policja_zaniedbal
a_sciganie_Henryka_Stoklosy.html
>>> Jak znam trochę korporacje, to nie doszukiwałbym się tu powodów
>>> politycznych, ale zwykłego burdelu, niekompetencji, ew. załatwianiu
>>> wszystkiego, byle nie tego czego dotyczy praca. ;>
>> burdel to sobie może być w dziale i w sekcji, ale zarząd, biuro zarządu
>> a także świadczący im usługi, to już muszą chodzić jak ta lala.
>
> Muszą? ;> Czy nie tyle co muszą, ale dzięki minimalizacji informacji na
> poziomie Zarządu [w porównaniu do informacji generowanej przez całą
> organizację], jego praca *wygląda* jak narada filozofów nad kwestią
> istnienia bytu? ;>
no to oczywistość :)
--
Tu i Teraz. 16 minut. Enjoy!
http://www.lastfm.pl/music/Tu+i+Teraz/16+Minut
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |