Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Jak pomóc anorektyczce?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Jak pomóc anorektyczce?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-07-20 13:54:42

Temat: Re: Jak pomóc anorektyczce?
Od: "Souad" <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Cyprian Korneliusz Peter" <c...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cdiv9k$de0$1@news.onet.pl...
>
> Tak sie nad tym zastanawiam. Jakiej rady ci udzielic?
> Udziele ci rady dosc niecodziennej, niespodziewanej chyba.
> Jesli BARDZO zalezy Ci na tej dziewczynie - mozesz DLA NIEJ zlozyc pewna
> ofiare z siebie samego.
> Zacznij ty sam robic to samo, co ona robi. Zacznij poscic, odchudzac
sie.
> Powiedz jej o tym. Waz sie co pewien czas. Informuj o efektach. Powiedz
ze
> chcesz schudnac o polowe. Powinna sie zaczac MARTWIC o Ciebie. I to moze
ja
> wyleczyc.
> Uwaga: To jest rada wylacznie dla ofiarnych i zakochanych na smierc.
> CKP
>
Witaj,
dzięki za odpowiedź :) Niestety (albo i stety) między mną a tą dziewczyną
są nieco inne relacje. Po pierwsze, jestem kobietą, a ona jest moją
kuzynką. Po drugie, może nie kocham jej aż tak bardzo, aby z pełną
świadomością robić to co ona, jednak mimo wszystko chcę jej pomóc.
Odpowiedź Johnoson potwierdziła tylko moje obawy, iż bez jej własnej
inwencji nie wiele można zrobić. Ale czy na prawdę nie można w takiej
sytuacji nic zrobić? Czy jedyne wyjście jakie pozostaje jej rodzicom, to
przyglądać się biernie jak ich córka ginie w oczach?

D.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-07-20 18:32:41

Temat: Re: Jak pomóc anorektyczce?
Od: "Cyprian Korneliusz Peter" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Przemysław Dębski"

> może alkoholizm, też powinno leczyć się w ten sposób ?
>
Nie radze.
CKP


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-07-25 15:26:22

Temat: Re: Jak pomóc anorektyczce?
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Jeannette" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cdj00v$3ih$1@news.onet.pl...


> Tak na marginesie -w mnogosci chorób psychicznych
> śmierć zbiera największe żniwo właśnie wśród anorektyczek.


Wtrącę swoja opowieść. Ile ważę, to już zapewne wiecie. Zwracam uwagę,
bo to potrzebne w opowieści. Jest sobie u mnie w szpitaliku
anorektyczka, jak ich wiele zresztą, niepełnoletnia... śliczna, powabna,
na granicy jednak schudnięcia ponad miarę, jeszcze pół roku i się będzie
miało problem z rozpoznaniem, co to jest... przyszła kilka tygodni
temu... nie jadła nic... spotkała fajnego pacjenta, który nie tyle, że
się w niej zakochał, ale kwiaty przynosił, ciepłem otaczał, historie
niesamowite czasem opowiadał... zaczęła jeść, uśmiechać się... żyła...
ciepło się wokół zrobiło... ale poszedł sobie, skończył terapię... znów
zamknęła się w sobie... popadła w bulimiczne nastroje etc. Kiedyś idę po
oddziale, widzę, znęca się nad nią jakiś psycholog z druga godzinę...
namawia ją do zjedzenia talerza zupy...biedaczek nie zauważył, że dawno
już zimna i niesmaczna... mnie by nie namówił, co dopiero anorektyczkę,
ale nic to... brnie dalej... (zauważyć tu muszę, e dziewczyna odnosiła
się do mnie przyjaźnie, nie przeszkadzała jej moja figura etc.) ...
nagle w łebku zakwitła myśl, gdy mnie zobaczył... pokazuje na mnie i w
te słowa uderza: popatrz kochanie, mówisz, że jesteś gruba, popatrz na
niego, on to jest gruby... tu się uśmiechnął radośnie, e mu koncept
wyszedł (jak ten palant zdał egzaminy, do dzisiaj nie wiem) ... a
dziewczyna spojrzała na mnie, coś jej przez myśl przeleciało,
zawrzasnęła, wstała od stołu, prasnęła talerzem o podłogę, podbiegła do
ściany cała już zapłakana i waląc głową w kafelki wrzeszczała: ja
dlatego nie jem,, że nie chcę być takaaaaaaa!

To pod rozwagę przy formach terapii anorektyków i nie tylko poddaję.

Pzdr
Paweł


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-07-25 16:13:57

Temat: Re: Jak pomóc anorektyczce?
Od: "vonBraun" <i...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora

"bazyli4" w news:ce0jeo$3nk$1@news.onet.pl

> Wtrącę swoja opowieść. Ile ważę, to już zapewne wiecie. Zwracam uwagę,
> bo to potrzebne w opowieści. Jest sobie u mnie w szpitaliku
> anorektyczka, jak ich wiele zresztą, niepełnoletnia... śliczna, powabna,
> na granicy jednak schudnięcia ponad miarę, jeszcze pół roku i się będzie
> miało problem z rozpoznaniem, co to jest... przyszła kilka tygodni
> temu... nie jadła nic... spotkała fajnego pacjenta, który nie tyle, że
> się w niej zakochał, ale kwiaty przynosił, ciepłem otaczał, historie
> niesamowite czasem opowiadał... zaczęła jeść, uśmiechać się... żyła...
> ciepło się wokół zrobiło... ale poszedł sobie, skończył terapię... znów
> zamknęła się w sobie... popadła w bulimiczne nastroje etc. Kiedyś idę po
> oddziale, widzę, znęca się nad nią jakiś psycholog z druga godzinę...
> namawia ją do zjedzenia talerza zupy...biedaczek nie zauważył, że dawno
> już zimna i niesmaczna... mnie by nie namówił, co dopiero anorektyczkę,
> ale nic to... brnie dalej... (zauważyć tu muszę, e dziewczyna odnosiła
> się do mnie przyjaźnie, nie przeszkadzała jej moja figura etc.) ...
> nagle w łebku zakwitła myśl, gdy mnie zobaczył... pokazuje na mnie i w
> te słowa uderza: popatrz kochanie, mówisz, że jesteś gruba, popatrz na
> niego, on to jest gruby... tu się uśmiechnął radośnie, e mu koncept
> wyszedł (jak ten palant zdał egzaminy, do dzisiaj nie wiem) ... a
> dziewczyna spojrzała na mnie, coś jej przez myśl przeleciało,
> zawrzasnęła, wstała od stołu, prasnęła talerzem o podłogę, podbiegła do
> ściany cała już zapłakana i waląc głową w kafelki wrzeszczała: ja
> dlatego nie jem,, że nie chcę być takaaaaaaa!
>
> To pod rozwagę przy formach terapii anorektyków i nie tylko poddaję.
>
> Pzdr
> Paweł
Tu akurat warto zwrócić na problem samoakceptacji,
i wytworzone powiązanie "jestem chuda"="mogę się zaakceptować".
Wygląda na to, że powiązanie to jest na tyle silne i na tyle
irracjonalne, że tłumaczenie typu "jesteś za chuda, zjedz"
dodatkowo obniża poziom samoakceptacji i nie ma co liczyć
na to, że oddziaływanie na objaw wprost coś zmieni, raczej
że pogorszy.
Wdrukowana, zapewne w domu samoakceptacja warunkowa (kochamy cię
pod warunkiem że...) powoduje, że pacjentka nigdy nie będzie
dość chuda aby się polubić. Proces tego wdrukowywania
wiąże się z silnym ograniczaniem wolności i wpędzaniem
w "ślepe uliczki" z których nie ma wyjścia, pozostawiając
przyjmowanie pokarmów jako jedyny obszar rzeczywiście kontrolowany
przez pacjentkę, dający jednocześnie jakąś możliwość obrony.
Dostarczenie samej akceptacji (jak w przypadku zainteresowanego
raczej OSOBĄ pacjentki niż jej CHOROBĄ człowieka) jest także
formą leczenia OBJAWOWEGO bo odtworzenia wymaga raczej sam
podstawowy 'mechanizm akceptowania się', który na najgłębszym
swoim poziomie powinien działać
jak w popularnym tekście z Baltimore: "Jesteś dzieckiem
wszechświata, masz prawo być tutaj" ;-)

Z tego też powodu jeśli słyszy się o efektywnym leczeniu
anoreksji, to ma to najszęściej miejsce w izolacji od
rodziców, wiąże się z bezwarunkową akceptacją pacjenta
i szacunkiem dla jego najdziwniejszych poglądów, trwa długo
bo potrzebuje form psychoterapii docierających bardzo "głęboko" i
wymaga dużej koncentracji na osobie poddawanej terapii.

Żałuję, ale nie mam praktycznych doświadczeń z leczenia
anoreksji - więc to co napisałem jest raczej 'książkowe'
- opisana scena zrobiła na mnie po prostu wrażenie.

pozdrawiam
vonBraun

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-07-26 14:36:24

Temat: Re: Jak pomóc anorektyczce?
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "vonBraun" <i...@s...pl> napisał w wiadomości
news:4f0d.00000307.4103dc44@newsgate.onet.pl...


> Żałuję, ale nie mam praktycznych doświadczeń z leczenia
> anoreksji - więc to co napisałem jest raczej 'książkowe'
> - opisana scena zrobiła na mnie po prostu wrażenie.


Też ich nie leczę, ale często mają różne urazy stawów, więc ćwicząc
przyglądam się terapii (też swego rodzaju perwersja że najgrubszemu
kazali chadzać do najchudszych). Ale to 'książkowe' pokrywa się z moimi
obserwacjami. Niestety, często terapeuta boi się takiego
'zaakceptowania', gdyż w odpowiedzi dostanie coś posobnego, co często
myli się z niewolniczym przywiązaniem, stąd lepiej na dystans... tylko
że to nie jest lepiej... ryzykuje się jedynie tym, że coraz więcej
wyleczonych anorektyków będzie pisać kartki na święta a który wpadnie
czasem na arbatę jako przyjaciel rodziny... co jest uciążliwe, jeśli
ogólnie nie lubi się ludzi...


Pzdr
Paweł


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Dyskusja o duszy - IX
"To cos"
"To cos"
napady paniki
Dyskusja o niczym - III

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »