« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2009-05-25 16:08:52
Temat: Kiedy dochodzi do rękoczynów (nie mylić z rękodziełem)Kiedy sytuacja jest następująca: na terenie szkoły, powiedzmy na
korytarzu czy w auli, jeden uczeń ewidentnie obraża i prowokuje
drugiego (konkret: pluje na niego przy bierności lub aplauzie
świadków), i ten zaatakowany odwinie się i da agresorowi w szczękę
pozbawiając go honoru (o ile go miał), za to ozdabiając pięknym
kolorowym flekiem na szczęce, to mamy bójkę z uszkodzeniem ciała i
niestety ten z uszkodzoną szczęką jest poszkodowany, a ten opluty jest
brzydkim agresorem i ponosi wszelkie tego konsekwencje negatywne.
Chociaż to głupio brzmi, ale jeszcze jestem w stanie to zrozumieć -
ofiara oplucia pełni w klasie funkcję kanarka w stadzie wróbli i
podlega procesowi zadziobywania tylko dlatego, że nie interesuje go
tzw. debilizm futbolopodobny, to znaczy nie kibicuje lokalnym idolom
piłki kopanej i ściany obsmarowanej. No ale - jest to na terenie
szkoły podczas zajęć lekcyjnych obu delikwentów (to znaczy na przerwie).
A teraz trochę inna sceneria. Ten atakowany wychodzi ze szkoły i
podąża w kierunku przystanku autobusowego hmmm dość szybkim krokiem
(nie biegnie). Jest już poza budynkiem, ba - poza granicami działki
szkoły, na chodniku jak najbardziej publicznym. Zza wiaty przystanku
wybiega 3 sztuki homo ledwo sapiens i jednemu z nich udaje się celnie
plunąć na naszego bohatera. Czy jeżeli teraz on się "od ręki" odwinie
i sprowadzi agresora do parteru (ustne interwencje u nauczycieli są
bezskuteczne, to już było trzeci raz) z jakim takim uszczerbkiem na
ciele i honorze, czy to jest również traktowane z taką samą surowością
prawa szkolnego jak bójka w szkole?
Nauczyciele w imię tzw. "świętego spokoju" z dyrektorem włącznie są w
stanie uwierzyć (sprawdzone niestety eksperymentalnie w szkole
podstawowej), że kiedy trzech napadło w celu bójki na tego jednego, a
ten po prostu spuścił bęcki dwom (trzeci zdążył uciec), to w trakcie
konfrontacji nauczyciel wychowawca tej trójki uwierzył ich bajaniu, że
ten jeden napadł na nich trzech zupełnie bez powodu i dwóch pobił, a
oni zupełnie niewinni. Jedną z podobnych scen pogoni (z latającymi
kamieniami włącznie - ale za płotem szkoły - sam widziałem i
niniejszym zaświadczam że to nie zmyślanki małolata).
Doradżcie może co mądrzy ludkowie, bo jak na razie to ten samotnik
antyfutbolista chadza po rozmaitych pedagogach szkolnych i
psychologach, a kretynki jak zaczepiają, tak zaczepiają, nie
niepokojeni przez nauczycieli i wychowawców podczas uprawiania swojej
ulubionej rozrywki. Jest coraz trudniej stosować się do genialnych rad
dorosłych typu "zaniechaj, odpuść, zlekceważ, nie zwracaj uwagi, to
pewnie przypadek, może im przejdzie" i tym podobne pobożne bzdety.
Samotnik z tej opowiastki czytał niestety znakomitą książkę "Gra
Endera" i jest bliski zastosowania reguły głównego bohatera: "uderzaj
raz ale tak, aby następnym razem strach był silniejszy od nienawiści".
Co w realu może się brzydko skończyć dla trafionego (samotnik jest
znacznych gabarytów i piąchę ma nie od parady - i świetnie o tym wie,
jak jej użyć).
Marzeniem atakowanego samotnika jest tylko to, aby agresorzy mu dali
święty spokój - nie muszą go ani kochać, ani przepraszać na klęczkach.
Z tym że to drugie za chwilę może wymusić - dosłownie i publicznie.
Stąd pytanie o konsekwencje. Nauczyciele o tym wiedzą, ale ich
przeciwdziałanie jest, hmmm, słowne i mało skuteczne, bo skierowane
głównie do samotnika, a nie do agresorów.
pozdrowionka
zairazki
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2009-05-25 20:19:38
Temat: Re: Kiedy dochodzi do rękoczynów (nie mylić z rękodziełem)Dnia Mon, 25 May 2009 18:08:52 +0200, zairazki napisał(a)
w:<news:gvefuh$6de$1@atlantis.news.neostrada.pl>:
Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny
Art. 217.
§ 1. Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność
cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia
wolności do roku.
§ 2. Jeżeli naruszenie nietykalności wywołało wyzywające zachowanie się
pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem
nietykalności, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.
Art. 25.
§ 1. Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera
bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.
--
Quid leges sine moribus?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2009-05-25 20:46:11
Temat: Re: Kiedy dochodzi do rękoczynów (nie mylić z rękodziełem)>
> Marzeniem atakowanego samotnika jest tylko to, aby agresorzy mu dali
> święty spokój - nie muszą go ani kochać, ani przepraszać na klęczkach. Z
> tym że to drugie za chwilę może wymusić - dosłownie i publicznie. Stąd
> pytanie o konsekwencje. Nauczyciele o tym wiedzą, ale ich przeciwdziałanie
> jest, hmmm, słowne i mało skuteczne, bo skierowane głównie do samotnika, a
> nie do agresorów.
>
Uczyć się dorosłego życia już w szkole. A więc:
- nie dać się sprowokować bo wtedy postępuje się w myśl
zamierzeń agresorów;
- mieć świadków czyli zmienić (choćby chwilowo) samotnicze
przyzwyczajenia (może jakis znajomy dżudoka, karateka?);
- całym swoim postępowaniem potwierdzać, że jest się miłującym
pokój, spokojnym odpowiedzialnym uczniem a nie jakimś
zabijaką szukającym okazji do bójki. Wtedy agresorom
będzie trudniej prezentować się w roli owieczek.
Pozdrawiam
SZ
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2009-05-25 21:01:55
Temat: Re: Kiedy dochodzi do rękoczynów (nie mylić z rękodziełem)Użytkownik Szerr napisał:
...
Aż się boję to dać Samotnikowi. Toż to praktycznie usprawiedliwienie
samoobrony. Pod warunkiem że obrażający będzie w stanie wrócić do
życia o własnych siłach, bez wspomagania białych niemiłosiernych ;)
pozdrowionka
zairazki
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2009-05-25 21:10:06
Temat: Re: Kiedy dochodzi do rękoczynów (nie mylić z rękodziełem)Dnia Mon, 25 May 2009 23:01:55 +0200, zairazki napisał(a)
w:<news:gvf1i0$g26$1@nemesis.news.neostrada.pl>:
> Aż się boję to dać Samotnikowi. Toż to praktycznie usprawiedliwienie
> samoobrony. Pod warunkiem że obrażający będzie w stanie wrócić do
> życia o własnych siłach
Jest jeszcze kwestia adekwatności środków...
--
Quid leges sine moribus?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2009-05-25 21:27:36
Temat: Re: Kiedy dochodzi do rękoczynów (nie mylić z rękodziełem)Użytkownik Sławomir Żaboklicki napisał:
...
>
> Uczyć się dorosłego życia już w szkole.
:( jak na razie to praktykuje ze cztery lata podstawówki i drugi rok
gimnazjum, razem 6. jeszcze mu liceum potem zostanie, bo na studiach
to już inna broszka będzie.
A więc:
> - nie dać się sprowokować bo wtedy postępuje się w myśl
> zamierzeń agresorów;
Jedziesz rowerem do domu po lekcjach. Trzech matołów specjalnie
przebiega przez trawnik (około 10 m) tylko po to, aby pluć w twoim
kierunku. Jeden trafia. Jest to trzeci przypadek w ciągu tygodnia, w
tym drugi raz ten sam zestaw matołów. Przypadek? Kto kogo prowokuje?
> - mieć świadków
Odwaga cywilna ostatnio jest tak zwanym dobrem rzadkim. Jak się trafi
świadek, to zaraz rażony amnezją albo twórczą wyobraźnią. Sensownego
świadka nie uświadczysz - matołki precyzyjnie dobierają okoliczności.
Ile jeszcze miesięcy trzeba będzie czekać na ich błąd?
czyli zmienić (choćby chwilowo) samotnicze
> przyzwyczajenia (może jakis znajomy dżudoka, karateka?);
Nie martwię się o skutki jednorazowej konfrontacji na poziomie
fizycznym. Przy stosunku sił 1:3 jeszcze ma liczebną przewagę ;) Po
prostu potrafi to i owo.
Ale nie ma mądrych gdy na przykład 5 w zimie rzuca śnieżkami, z czego
część jest nadziewana kamieniami. Opinia wicedyrektora: "przecież to
popularna zimowa zabawa". Efekt - dwa tygodnie zwolnienia z WF, bo
kolano rozwalone kamieniem. To jeszcze podstawówka, gimnazjum szybko
nadrabia zaległości.
No i w klasie bez problemu dogaduje się z 4- 5 osobami płci obojga.
Tyle że miłe rozmowy te toczą się na ogół pod nieobecność terrorystów.
Gdyby tego nie było, to pewnie pomyślałbym że Samotnik rzeczywiście
jakiś taki niedopasowany. A on jakoś nieświadomie prowokuje matołków
samym faktem swojego istnienia. Z rówieśnikami o inteligencji
emocjonalnej sięgającej wyżej niż podeszwy sandałów nie ma kłopotów z
nawiązaniem kontaktów czy wspólnym kilkuosobowym spotkaniem.
> - całym swoim postępowaniem potwierdzać, że jest się miłującym
> pokój, spokojnym odpowiedzialnym uczniem a nie jakimś
> zabijaką szukającym okazji do bójki.
No więc tak postępować radzą do spółki rodzice, wychowawca, szkolny
pedagog, szkolny psycholog, ale chyba skończy się to kuratorem dla
Samotnika, bo jakoś wiary wśród dorosłych w to co mówi nie ma.
Ciekawostka - wychowawca ze dwa tygodnie temu zrobił test mniej więcej
taki - wskaż anonimowo te osoby w klasie, które zachowały się
agresywnie w stosunku do ciebie. Główni matołkowie w
trzydziestoosobowej klasie mają 11 - 12 wskazań. Samotnik 2. Jakiś
komentarz? Nawet nie wszyscy terroryści go wskazali. Przy czym jest to
klasa "dobierana" o ponadnormatywnych wymaganiach, tj. z racji
poszerzonego programu do tej klasy są co roku egzaminy, i zwykle jest
tak ze trzech kandydatów na miejsce. Reszta szkoły to nabór z niezbyt
ciekawego rejonu miasta.
Wtedy agresorom
> będzie trudniej prezentować się w roli owieczek.
Ależ agresorom też się za bardzo nie wierzy. Tyle, że agresorzy mają
święty spokój i czas na ataki, a Samotnik lata od jednego goga do
drugiego goga niczym od Annasza do Kajfasza i wysłuchuje któryś rok z
rzędu, że nie panuje nad emocjami czy coś w tym guście. Tyle że żaden
gog jak na razie nie rozwinął tego stanowiska w zrozumiały dla ucznia
sposób.
>
> Pozdrawiam
> SZ
Dzięki za dobre chęci. W tym przypadku jednak dominuje w kadrze chęć
pozbycia się ze szkoły Samotnika, bo jak zniknie to znowu będzie
spokój. Tymczasem spokoju nie będzie, bo terroryści poszukają sobie po
prostu kolejnego celu ataków. A nauczyciele pozostaną wiecznie
zdziwieni: jak to, przecież to niemożliwe, żeby oni tak się zachowywali...
Po prostu nieustannie się dziwię obserwując przez kilka lat kolejne
odcinki tego ponurego serialu. Ciągle problemem dla nauczycieli jest
Samotnik, a nie zjawisko agresji części środowiska wobec obcego.
Pojęcie "tolerancja dla inności" jest świetnie opanowane teoretycznie
- w końcu są to inteligentni gimnazjaliści. Praktyka skrzeczy
nauczycielom prosto w oczy, ale oni je zamykają, bo tak jest wygodnie.
Albo o zgrozo nie mają pojęcia jak wiedzę teoretyczną przełożyć na
praktykę w tak mało typowym przypadku.
To jest nagonka.
pozdrowionka
zairazki
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2009-05-26 19:10:10
Temat: Re: Kiedy dochodzi do rękoczynów (nie mylić z rękodziełem)>
> Ależ agresorom też się za bardzo nie wierzy. Tyle, że agresorzy mają
> święty spokój i czas na ataki, a Samotnik lata od jednego goga do drugiego
> goga niczym od Annasza do Kajfasza i wysłuchuje któryś rok z rzędu, że nie
> panuje nad emocjami czy coś w tym guście. Tyle że żaden gog jak na razie
> nie rozwinął tego stanowiska w zrozumiały dla ucznia sposób.
Już się robi. Może zacząć tak: Inteligencja, drogi Samotniku polega na
przewidywaniu
reakcji głupszych od siebie i sterowaniu nimi w sposób optymalny dla Ciebie.
Jak się tego nauczysz w szkole, to w przyszłości nie będziesz musiał, a
potrzebne Ci
to będzie jak zechcesz kiedyś kierować czymkolwiek i kimkolwiek. I to tak,
żeby
sterowanemu obiektowi we łbie nawet nie zaświtało, że jest sterowany.
Ty masz najlepsze rozeznanie sytuacji i ty musisz podjąć decyzję. Pamiętaj
jednak, że
emocje to ta prymitywna część twojego mózgu a konkretnie móżdżku.
Kilka razy zaskutkowało. Zwykle rozwiązanie polegało na zaskoczeniu inaczej
myślących czymś, czego się nie spodziewali. Na przykład podaniu ręki,
ściągi,
parsknięciu śmiechem itp.
Pozdrawiam
SZ
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2009-05-26 19:38:09
Temat: Re: Kiedy dochodzi do rękoczynów (nie mylić z rękodziełem)Użytkownik Sławomir Żaboklicki napisał:
....
> Kilka razy zaskutkowało. Zwykle rozwiązanie polegało na zaskoczeniu inaczej
> myślących czymś, czego się nie spodziewali. Na przykład podaniu ręki,
> ściągi,
> parsknięciu śmiechem itp.
>
Samotnik poczytał dyskusję. Przyswoił zasadę adekwatności
przeciwdziałania do poziomu ataku.
Co do nietypowych zaskoczeń - też trenował, ze śmiechem włącznie. I
nic - nie sądzę że to brak wprawy (trenuje od lat tę dyscyplinę
niestety), raczej nadmiar inteligencji "dobieranej" klasy utrudnia
proste podpuszczanie terrorystów w celu przejęcia zdalnego kierowania.
Dlatego próbuje tej sztuki, ale wobec oporu materii zajmuje masę czasu
przygotowanie jakiejś pantomimy czy teatru lalkowego z terrorystami
pociąganymi za sznurki w rolach głównych. W końcu trzeba jeszcze mieć
czas na wartościowe kontakty towarzyskie (Samotnik takowe utrzymuje -
w tajemnicy przed terrorystami też) no i - last but not least - to
jest jednak gimnazjum i trochę czasu na naukę też znaleźć trzeba.
Niemniej jednak w imieniu własnym i Samotnika dziękuję za rady i
zainteresowanie tematem.
Pomarzę chwilkę. Gdyby istniała szkoła, w której od pierwszego
września w pierwszych klasach wdraża się kulturę tolerancji dla
inności (tolerancji, a nie bezrozumnej akceptacji), gdzie panuje kult
przewagi ducha nad najeżoną pięściami i kopami materią, to pewnie nie
byłoby takich kłopotów jak ma Samotnik. Z prostej statystyki wynika,
że w Polsce musi być co najmniej jedna taka szkoła, ale nie znam
adresu niestety. Czy na południu Polski ma ktoś jakieś pozytywne
doświadczenia w tej materii? W szczególności w grę wchodzi liceum, za
rok...
pozdrowionka
zairazki
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2009-05-26 20:17:11
Temat: Re: Kiedy dochodzi do rękoczynów (nie mylić z rękodziełem)> Pomarzę chwilkę. Gdyby istniała szkoła, w której od pierwszego września w
> pierwszych klasach wdraża się kulturę tolerancji dla inności (tolerancji,
> a nie bezrozumnej akceptacji), gdzie panuje kult przewagi ducha nad
> najeżoną pięściami i kopami materią, to pewnie nie byłoby takich kłopotów
> jak ma Samotnik. Z prostej statystyki wynika, że w Polsce musi być co
> najmniej jedna taka szkoła, ale nie znam adresu niestety. Czy na południu
> Polski ma ktoś jakieś pozytywne doświadczenia w tej materii? W
> szczególności w grę wchodzi liceum, za rok...
Niestety, ale to są marzenia trochę niebezpieczne. Po skończeniu szkół
Samotnik wejdzie w środowisko, w którym tolerancyjnych aniołków
może nie uświadczyć lub, co gorsze będzie miał do czynienia z
draniami o manierach aniołków. I okaże się, że wyedukowany w idealnych
warunkach Samotnik jest nieprzystosowany społecznie.
Musi więc pamiętać, że choć w szkołach nie ma przedmiotu
pt. Jak sobie radzić z draniami, to ten temat przerabia się na przerwach.
Pozdrawiam
SZ
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2009-05-27 18:50:44
Temat: Re: Kiedy dochodzi do rękoczynów (nie mylić z rękodziełem)Dnia Tue, 26 May 2009 21:38:09 +0200, zairazki napisał(a):
> Czy na południu Polski ma ktoś jakieś pozytywne
> doświadczenia w tej materii?
a jak szeroko pojęte jest to południe?
--
waruga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |