Reply-To: "pacjent" <r...@g...pl>
From: "pacjent" <r...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.medycyna
Subject: Kto chce poczytać więcej?
Date: Fri, 18 Aug 2000 09:00:37 +0200
Lines: 35
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2919.6600
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2919.6600
NNTP-Posting-Host: 195.205.119.210
X-Original-NNTP-Posting-Host: 195.205.119.210
Message-ID: <3...@s...net.pl>
X-Trace: 18 Aug 2000 08:58:38 +0200, 195.205.119.210
Organization: Security Net
X-Complaints-To: a...@s...net.pl
Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.k.pl!news.vogel
.pl!security.net.pl!195.205.119.210
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.medycyna:31517
Ukryj nagłówki
Po trzech godzinach zbierało mu się na wymioty. Poprosił pielęgniarkę aby ta
otworzyła okno, bo było gorąco. Potem, aby zamknęła, bo czuł z kolei zimno.
- Marudzi pan.- burczała pielęgniarka
W myślach posłał jej wiązankę najohydniejszych przekleństw. Potem poprosił o
pojemnik i zwymiotował.
- Obrzygałeś mi rękę! - wrzeszczała
- Spadaj. - wyszeptał, otarł twarz papierowym ręcznikiem i legł ciężko na
posłanie, choć ważył tylko pięćdziesiąt kilo.
Poczuł się trochę lepiej.
W tej całej nienawiści do świata, z żalu i pretensji o każdy szczegół życia
wypływała jadowita żółć.
"Zabić, wytruć, porąbać pielęgniarki i lekarzy. Wszystkich bez wyjątku"-
myślał tak, bo przestał wierzyć w szlachetność tych ludzi. W intencje, które
górnolotnie nazywano powołaniem.
- .obsraniem.- powiedział cicho do siebie
Zawsze tak mówił cicho. Bał się konfliktu z tymi mendami w białych kitlach.
Bał się, że nie ma racji, że przegra, a wtedy zginie. Po prostu zatłuką go
te zdziry i ci mądrale ze słuchawkami przewieszonymi przez kark.
Tyle razy powtarzał sobie utarte formułki - nie daj się zastraszyć
pielęgniarkom i lekarzom. Cokolwiek by się stało to ty jesteś właścicielem
swego ciała.
Nawet po śmierci.
A wtedy pojawiały się niewiadomo skąd kontrargumenty.
Te, które usuwały szybko wrażenie, że to on jest przede wszystkim. ważny.
To była wielka pustka. Kosmiczna czeluść, którą oglądał kiedyś w kinie na
fantastycznych filmach. Wielki ekran, który zajmował cały zasięg wzroku i
niczego poza otchłanią. Czuł się taki mały i nic nie znaczący, że trudno
było uwierzyć w to iż każde życie ma określony sens. Jego na pewno nie miało
znaczącego. Traktował się jako nawóz, jako obornik i to pocieszało go na
tyle, że czuł się w jakiś sposób potrzebny, czuł, że jeśli istnieje to w
jakimś celu, aby stać się pożywką dla roślin, dla życia, pocieszało go to na
tyle, że nie umierał od razu.
Janusz
|