Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 421


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2010-03-18 20:42:12

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: Marchewka <s...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Qrczak pisze:
> Tu największymi psychologami są ci, którzy nimi nie są.

No, widze wlasnie. Krzesla im sie pomylily.
I.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2010-03-18 20:51:01

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: Marchewka <s...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
> Rozumiem to mniej więcej tak

[...]
Dobrze rozumiesz przeczytany tekst. Jednak sprawa zab. zosobowosci nie
jest juz taka prosta. A na pewno nie ma co o nie obwiniac (jedynie)
matke. W podejsciu psychodynamicznym tak jest, ze nie dostrzega sie
tatusia, czy innych tzw. osob znaczacych, np. babcia, ktora wychowuje wnuka.
Wszystko i tak sprowadza sie do cieplych, bezpiecznych relacji. Tylko
tyle i az tyle. I nie ma co IMO kombinowac z ego, egosyntonia,
egodystonia i innymi takimi. Zreszta, podejscie psychodynamiczne jest
wyjatkowo skomplikowane i trudne w tlumaczeniu nawet najprostszych
spraw. Choc, zwlaszcza w Stanach, terapia psychodynamiczna jest w
rozkwicie. Ale to z cala pewnoscia nie ma juz za wiele wspolnego z
klasyczna freudowska psychoanaliza.

> Nie bardzo wierzę w to, żeby komuś udało się świadomie wpłynąć na drugą
> osobę tak, żeby ona dokonała jakiegoś przeniesienia przez internet, a
> potem przeprowadzić jakąkolwiek terapię.

Przede wszystkim ktos, kto sie podejmuje wkroczyc na droge terapii, musi
podjac suwerenna decyzje, co do tego. Czyli przede wszystkim _chciec_
przejsc terapie i miec cel z nia zwiazany.
I.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2010-03-18 20:56:03

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: medea <X...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ender pisze:

> Przecież przeniesienie może być także nieświadome

Chodzi o to, czy jest to możliwe przez internet?

> wystarczy tylko aby odpowiednia postawa u drugiej osoby była w miarę
> trwała i stabilna.
> Czasem wystarczy dosłownie jeden właściwy gest, aby zapoczątkować
> przeniesienie.

Ja nie sądzę, ponieważ jak widać trudno tutaj o taką stabilność, ciągle
ktoś się wymyka z naszych wcześniejszych ocen i odbiorów. A przede
wszystkim trudno o taką silną relację. Jak przypuszczam, chodzi
(Chironowi i Rediemu) o globa, a on wydaje się bardzo zamknięty na
jakiekolwiek relacje tutaj.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2010-03-18 21:14:43

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: medea <X...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Marchewka pisze:

> Dobrze rozumiesz przeczytany tekst. Jednak sprawa zab. zosobowosci nie
> jest juz taka prosta.

Chyba nikt nie twierdzi że prosta?

> A na pewno nie ma co o nie obwiniac (jedynie)
> matke. W podejsciu psychodynamicznym tak jest, ze nie dostrzega sie
> tatusia, czy innych tzw. osob znaczacych, np. babcia, ktora wychowuje
> wnuka.
> Wszystko i tak sprowadza sie do cieplych, bezpiecznych relacji.

Myślę, że chodziło o pewien schemat tylko. Wiadomo, że jeśli jakaś inna
osoba spełnia, czy rekompensuje na bieżąco rolę matki, to taki problem
nie wystąpi, a przynajmniej nie w takim zakresie.
BTW Znam taki dość ciekawy przypadek z mojego otoczenia (czy raczej
otoczenia córki). Otóż rodzice pozostawili półroczną córkę babci, a sami
wyjechali do USA. Z córką kontaktowali się jedynie przez skype'a, kiedy
ta już była na tyle duża, że dało się z nią rozmawiać. Nie przyjeżdżali
do Polski (pewnie z obawy przed brakiem możliwości powrotu do USA, brak
zielnej karty), ale oczywiście przysyłali pieniądze, a babcia poświęciła
zupełnie jej swoje życie i na pewno była dla niej świetną opiekunką.
Kiedy dziewczynka skończyła 6 lat, poleciały razem z babcią do rodziców.
Strasznie jestem ciekawa, jak ich historia się potoczy, chociaż pewnie
się nie dowiem, przynajmniej niezbyt szybko (bo babcia pewnie nieprędko
wróci, o ile w ogóle). Niemniej jednak było to dla mnie szokiem, że
można nie widzieć swojego dziecka przez tyle najważniejszych lat jego
dzieciństwa.

> Przede wszystkim ktos, kto sie podejmuje wkroczyc na droge terapii, musi
> podjac suwerenna decyzje, co do tego. Czyli przede wszystkim _chciec_
> przejsc terapie i miec cel z nia zwiazany.

No tak, oczywiście. O tym też pisałam. Ten temat zresztą nie pierwszy
raz tu się pojawia. ;)

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2010-03-18 21:16:23

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: "Redart" <R...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marchewka" <s...@g...pl> napisał w
wiadomości news:hnu17l$2fo$1@inews.gazeta.pl...

> Czy Chiron jest psychologiem, ze mu takie profi pytania serwujesz?

Nie musi być. Wystarczy, że dyskutuje na ten temat i ma jakąś wiedzę
- wie coś niecoś o pewnych rodzajach terapii uzależnień i kilku innych
sprawach w temacie. Od tego jest ta grupa, niby - żeby dyskutować ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2010-03-18 21:28:32

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: Ender <e...@n...net> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
> dno pisze:

>> Przede wszystkim ktos, kto sie podejmuje wkroczyc na droge terapii,
>> musi podjac suwerenna decyzje, co do tego. Czyli przede wszystkim
>> _chciec_ przejsc terapie i miec cel z nia zwiazany.
>
> No tak, oczywiście. O tym też pisałam. Ten temat zresztą nie pierwszy
> raz tu się pojawia. ;)

Normalnie przez skórę czułem, że za chwilę ktoś rzuci ten irracjonalny
stereotyp.
Wiesz jak z dystansu wygląda to, co napisałaś?
Że byb ktoś mógł osiągnąć odpowiednio silną motywację do zmiany musi
najpierw mieć odpowiednio silną motywację do zmiany.
Tym stereotypem przesiąknięta jest cała literatura, od jakiegoś czasu
ten szmatławiec 'Charaktery' i publikacje naukowe starych robaczywych głów.
A w praktyce działa to z niemal 100% skutecznością zupełnie odwrotnie.
Np. dlaczego gwiazdy czy sławni i bogaci ludzie nie mają problemu z
utrzymaniem figury mając do dyspozycji praktycznie nieograniczony dostęp
do każdej zachcianki? Ponieważ osobisty trener-dietetyk zapewnia im
właściwą dietę i program ćwiczeń? Nie, ponieważ najpierw zapewnia im
właściwą motywację do zadbania o swoją sylwetkę, potem do diety i
ćwiczeń a na koniec do utrzymania tej sylwetki.
Podobnie jest np. z niektórymi terapiami od uzależnień.
Ich skuteczność jest tak wysoka, że w przypadku niepowodzenia gwarantują
zwrot kosztów, ponieważ przede wszystkim dają odpowiednią motywację do
zerwania z nałogiem, a potem pomagają z nim zerwać.
ENder

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2010-03-18 21:31:48

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: medea <X...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ender pisze:

> Dlaczego nie? Jeśli kontakt byłby w miarę częsty.
> Np. jakiś dialog w kwestiach deficytowych.

OK. Nie wydaje Ci się jednak, że do tego jest potrzebne mocno
ukierunkowane i świadome zaangażowanie z obu stron?

> IMO stabilność może dotyczyć tylko pewnych obszarów (kwestii,
> zagadnień), a o to nie tak ciężko, nawet tutaj i jeśli te obszary będą
> zgodne, stabilność zapewni dostateczne zaufanie

...że niby CO zapewni? No nie poznaję kolegi. ;)

> to teoretycznie
> przeniesienie powinno zaskoczyć.

Czytujesz globa?

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2010-03-18 21:39:44

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 18 Mar 2010 22:14:43 +0100, medea napisał(a):

> Znam taki dość ciekawy przypadek z mojego otoczenia (czy raczej
> otoczenia córki). Otóż rodzice pozostawili półroczną córkę babci, a sami
> wyjechali do USA. Z córką kontaktowali się jedynie przez skype'a, kiedy
> ta już była na tyle duża, że dało się z nią rozmawiać. Nie przyjeżdżali
> do Polski (pewnie z obawy przed brakiem możliwości powrotu do USA, brak
> zielnej karty), ale oczywiście przysyłali pieniądze, a babcia poświęciła
> zupełnie jej swoje życie i na pewno była dla niej świetną opiekunką.
> Kiedy dziewczynka skończyła 6 lat, poleciały razem z babcią do rodziców.

Znam identyczny przypadek - matka, zamężna w z Tajwańczykiem poznanym w
czasie studiów w USA, przyleciała do Polski urodzić dziecko, córkę, po czym
po 3-miesięcznym pobycie odleciała do Stanów, do męża i do przerwanej
pracy. W tym czasie (tzn na czas pobytu w Polsce) zostawiła w domu, z nim,
swoją koleżankę, ba, przyjaciółkę, która nie miała mieszkania i tak jakoś
tego. Po powrocie zastała sytuację jasną, tj przyjaciółka z mężem mieli
romans. Skończyło się rozwodem, dziecko zostało na stałe u dziadków w
Polsce na całe lata, dopiero jako 8-latka pojechało do ojca z matką, która
wcześniej przyjechała na pół roku, aby pobyć z córką przed jej zabraniem...
Skończyło się depresją dziecka w nowym kraju i środowisku i jego powrotem
do dziadków.
Tu skończyła podstawówkę i liceum, tu studiuje itp. W trakcie jej licealnej
nauki matka wróciła do Polski, podjęła pracę i do obecnej chwili tu
przebywa. Związek z córką na zewnątrz poprawny, ale znam obie (bywałam
często u nich, z racji bliskości ich działki rekreacyjnej oraz wielkiej
przyjaźni MŚK z dziadkiem owej dziewczynki) i są to dwie zupełnie obce
sobie istoty, zdziwaczałe i niezdolne do wyrażania uczuć. Córka przebywa we
Wrocławiu, samotna, w mieszkaniu kupionym przez dziadków, nie widuje się z
matką, ba, z ojcem, który ma oczywiście od pamiętnego rozwodu nową rodzinę
i dzieci... dziadkowie na Tajwanie chętnie widzą wnuczkę, ale ta niechętnie
tam jeździ, bo ich po prostu nie zna, jako i ojca... To jedna wielka
tragedia i matrix.
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2010-03-18 21:40:19

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: medea <X...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ender pisze:

> Normalnie przez skórę czułem, że za chwilę ktoś rzuci ten irracjonalny
> stereotyp.
> Wiesz jak z dystansu wygląda to, co napisałaś?
> Że byb ktoś mógł osiągnąć odpowiednio silną motywację do zmiany musi
> najpierw mieć odpowiednio silną motywację do zmiany.

Niekoniecznie od razu odpowiednio silną motywację, ale musi chyba
najpierw poczuć, że jakaś zmiana w ogóle jest potrzebna, a o motywację
już do konkretnego działania zadbać może np. terapeuta, czy dietetyk.
Chyba inaczej się nie da? Bo jeśli ktoś waży 200kg i nie widzi powodu,
żeby to zmienić to chyba żadna dieta i żaden dietetyk mu nie pomogą?

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2010-03-18 21:42:23

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: "Redart" <R...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" <X...@p...fm> napisał w wiadomości
news:hnu2a5$d4m$1@atlantis.news.neostrada.pl...

> Rozumiem to mniej więcej tak - jeśli ktoś nie doświadczył na pewnym etapie
> życia dostatecznie silnego związku z matką (dokładniej: jej opiekuńczości,
> ciepłych z nią relacji), to będzie w następstwie wykazywał skłonności
> bardziej do zachowań depresyjnych niż agresywnych. Dobrze rozumiem? Taki
> ma być przekaz? Jeśli tak, to myślę, że jest to bardzo prawdopodobne.

No na moje oko to prawie dobrze ;) Ale to prawie moim zdaniem
robi jednak poważną różnicę. Otóż problem polega na tym, że
osoba taka będzie JEDNOCZEŚNIE wykazywać zachowania agresywne, jak
i przejawiać cechy głębokiej depresji. I rolą terapeuty jest
zauważenie tego i dokonanie wyboru, szeregowania - z czym pracować
wpierw, a z czym później. W zaproponowanym modelu jest mowa o tym,
że ważniejsza w tym wypadku jest praca z depresją, jako problemem
bardziej podstawowym - a agresję należy zostawić 'na potem'.
W szczególności oznacza to, że agresję należy po prostu
na początku zaakceptować na tyle, na ile się da - bo i tak nie da się
z nią za bardzo nic zrobić, jeśli nie zostanie dokonana wpierw
praca 'w korzeniu' - czyli w depresji.

> Nie wiem, jednak, jaki ma to związek z globem (czy w ogóle w zamierzeniu
> miał mieć?), ponieważ on raczej wykazuje skłonności do agresji, ale
> mniejsza z tym.
Pozwolę sobie uciec od konkretu globa.
> "Dostarczenie relacji z dobrym obiektem" zakłada chyba stworzenie relacji
> niejako rekompensującej wcześniejsze niedostatki w kontaktach z matką, co
> za tym idzie - okazywanie wyrozumiałości, nawet pobłażania, ciepła w
> relacjach itd. I to mi się też wydaje sensowne.
Tak, zgadza się ;) Co prawda należy być ostrożnym w rozumieniu 'dobry
obiekt' jako dobry w sensie potocznym, ale tu akurat to dobrze pasuje.
Muszę sam mocniej doczytać, jak to wyglada w innych sytuacjach.

Pozwolę sobie jeszcze odrobinkę. "Obdzielać popędem agresywnym" oznacza
kierować swoją uwagę w kierunku obiektów zaspokajających potrzeby
i wyrażanie tej uwagi w sposób agresywny. Takie coś przeżywa, zgodnie
z klasyczną psychoanalizą każdy z nas w okresie niemowlęctwa
- wtedy, kiedy wydzieramy się wniebogłosy, żeby dostać cycka ;)
Mówiąc obrazowo: krzyczymy, złościmy się na cycka w celu wymuszenia
na nim, by wskoczył nam w usta :) Ściślej rzecz biorąc nie jest to
cycek - bo jako zupełnie niemowlę pierś istnieje dla nas tylko, jak
już jest w ustach - wiec jak go nie ma to obdzielanie pierwotną
agresją "cały świat" :)
Rolą matki w tej sytuacji jest jak najszybsze dostarczanie piersi,
- o jakichś próbach modyfikacji popędu na nieagresywny czy coś -
oczywiście nie ma tu mowy. Po prostu trzeba dać cycka. Jak nie damy
- zaczyna się tragedia.

> Nie bardzo wierzę w to, żeby komuś udało się świadomie wpłynąć na drugą
> osobę tak, żeby ona dokonała jakiegoś przeniesienia przez internet, a
Ja pozwolę sobie na razie w ogóle się nie odnosić do "internetowych
prowokacji". Bardziej mnie tu na razie interesuje wiedza dot. mechanizmów
działania ludzi i mechanizmów naprawczych. Internet jest pewnym
ograniczeniem, o którym być może da się coś zrobić, a być może nie da.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 10 ... 20 ... 43


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Czego nie lubią (boją się) mężczyźni...
p a r y t e t
Miłość oraz seks
Nowy wątek
JAK QRA?!

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »