| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2000-05-19 17:35:49
Temat: Leki a plemniki.Czy przyjmowanie leków przez mężczyznę
w czasie kiedy nastąpiło zapłodnienie może
mieć wpływ na rozwój płodu?
Jeśli tak, to jaki?
pozdrawiam
Przemek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2000-05-20 19:12:08
Temat: Re: Leki a plemniki.Przemek wrote:
> Czy przyjmowanie leków przez m??czyzn?
> w czasie kiedy nast?pi?o zap?odnienie mo?e
> mieae wp?yw na rozwój p?odu?
> Je?li tak, to jaki?
Witaj Przemek,
Leki moga miec wplyw na sperme, a co za tym idzie, jesli nastapilo
zaplodnienie i wystepowaly jakies abnormalnosci w budowie 'plywakow'
to _moga_ ale nie musza wystapic abnormalnosci u plodu. Dobrze
byloby gdybys podal konkretnie jakie te leki pobierales (tutaj
uczeni mogliby sie konkretnie wypowiedziec :>). Warto jeszcze dodac,
ze czas przyjmowania lekow ma tez znaczenie jesli chodzi o sperme,
bo czas dojrzewania i prodkukcji spermy trwa ok. 3 miesiecy. (Czyli
to co robisz/spozywasz dzisiaj bedzie mialo wplyw na jakosc Twoich
plywakow za 3 miesiace) Jesli masz jakies watpliwosci dotyczace
zdrowia plodu, zawsze mozesz poprosic o dokladne badanie/odczyt na
ultrasonogramie (nazywa sie chyba poziom 2 ultrasonogramu) albo o
badanie bardziej dokladne aczkolwiek bardziej ryzykowne
(amniosynteza?) czyli badanie probki plynu owodniowego (ktore to
badanie moze wykazac ewentualne bledy genetyczne). Jednak do tych
badan trzeba poczekac przynajmiej do 18 tygodnia ciazy.
HTH
pozdrawiam,
friendly
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2000-05-27 03:11:13
Temat: Re: Leki a plemniki.Hej!
Ja mam pytanie pokrewne:
czy psychotropy (takie jak prozac czy seroxat)
maja jakis wplyw? Zakladajac, ze sa stalym elementem
diety mezczyzny od dwoch lat. I jeszcze zakladajac,
ze kobieta tez przyjmowala eksperymentalnie przez
trzy miesiace.
Ale to i tak chyba jest lepiej niz z dziecmi nalogowych
pijakow. A jaki wplyw na nasze dzieci ma palenie papierosow?
Czy wogole dobrze robimy, ze sie rozmnazamy?
Z jednej strony ten swiat jest tak zly, ze chcemy rozpieszczac
swoje dzieci o ile tylko mozemy i w jak najwiekszej mozliwej
ilosci. Z drugiej strony takie dziecko sobie pozniej prawdopodobnie
nie poradzi, wiec powinnismy byc dla niego przynajmniej umiarkowanie
ostrzy. Ale kiedy znowu uswiadomie sobie, ze niczego poza ta ostroscia
od swiata nie moze ono oczekiwac, to niemalze chce mi sie plakac, i
rozpieszczac jak tylko moge, bo w koncu od innych moze dostac tylko w kosc.
O piatej rano dobry nastroj nie chce nadejsc
Pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |