Data: 2007-08-10 00:54:28
Temat: Lista objawów
Od: tomek wilicki <t...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Heh, zarzekałem się, że na grupie usenetowej w życiu o poradę nie zapytam,
ale jak zobaczyłem podejście lekarzy w przychodni - tragedia po prostu :D
Dobra, po kolei. Przez ostatnie 20 lat jedyny mój kontakt z lekarzem to były
okresowe badania dla sportowców (wyczynowo uprawiałem sport). Okaz zdrowia,
kondycyjnie każdego mogłem zajechać, pomimo tego że cały czas paliłem
papierosy. Potem przestałem ćwiczyć, poczułem się nieco gorzej,
postanowiłem trochę zdrowie podciągnąć. Rzuciłem palenie, trochę
poćwiczyłem, wszystko pięknie. I jak to się wszystko nie rypło.. Zaczęło
się parę lat temu.
Dodam też, że jestem wegetarianinem (przez pewien czas weganinem) który
niespecjalnie zwraca uwagę na to, co je - długi czas moja dieta to była
pizza popijana cocacolą. W zasadzie taka dieta powinna mnie wykończyć w
krótkim czasie, no ale jakoś nie wykończyła :)
Ok, może wypiszę objawy - to wszystko pojawiło się mniej więcej w tym samym
czasie:
- od kilku lat dość silny ból gardła (było badanie laryngologicznie,
stwierdzono krzywe przegrody i niby to ma być powodem - tyle, że przegrody
to ja mam krzywe od urodzenia.
- częste stany podgorączkowe
- ciągłe uczucie zmieszania, jakby depersonalizacji
- nagłe odczucia zaburzenia równowagi, jakby "spadania"
- nerwica na tle lękowym
- zimne kończyny
- od dłuższego czasu zapalenie spojówek, trwa to już chyba rok
- przez pewien czas wręcz niemożność jazdy autobusem
- ciągłe uczucie wyczerpania
- pocenie się w nocy
- bezsenność, budzenie się zbyt wcześnie
- co rano bardzo silny atak kataru, ciągłe kichanie, kręcenie w nosie,
zalewanie dosłownie wodnistą wydzieliną
- łupież łojotokowy
- silnie zmienił się zapach potu i stóp - w zasadzie można powiedzieć, że
pojawił się, wcześniej pociłem się w zasadzie bezwonnie
- trądzik na plecach
- ciągłe bulgotanie w jelitach, poranne ssanie w żołądku
Nie wygląda to tak strasznie jak na pierwszy rzut oka może się wydawać, bez
problemu funkcjonuję, tyle że jest to takie no... niewygodne.
Dobra, ślepe strzały co to może być:
- alergia na zarodki pleśni - odkąd zmieniłem okna na plastiki, miałem tego
w pokoju od cholery. Przypadkiem okryłem, że wszystkie meble są tym
przerośnięte. Dosłownie, zielony dywan na tylnej ściance mojej szafki
nocnej :D Odkąd wywaliłem wszystkie "zakażone" meble, dokładnie
wysprzątałem, zacząłem regularnie wietrzyć - niby znaczna poprawa, ale
daleeeeeko do dawnej kondycji.
- moja była miała wykrytą glistę ludzką. Jako że od urodzenia mam silne
alergie, pewnie na to paskudztwo też reagował bym mocniej niż inni. No, ale
2 lata? Za długo trochę, powinno zdechnąć ze starości i wypaść - co pewnie
bym zauważył. A może się mylę?
- owa nerwica. Może opowiem, jak się jej nabawiłem, bo to też taka
ciekawostka :D Otóż, paliłem fajki z 10 lat jak nie lepiej, zgodnie z
zasadą "rzucanie palenia jest proste, robiłem to już wielokrotnie".
Postanowiłem skorzystać z alternatywnych metod, konkretnie z marihuany.
Faktycznie, efekty rewelacyjne - dawka znacznie poniżej progu
psychoaktywnego na długie godziny zabijała głód nikotynowy, do tego "coś
się paliło". Krótko mówiąc, udało się bez najmniejszych problemów trwale
rzucić nikotynę, powiedziałem twardo że jak będzie mi się chciało palić,
zapalę zielone. A że palić zielonego po prostu nie lubię, więc jestem że
tak powiem bezpieczny. No, ale każdy kij ma dwa końce. Zażycie dużej ilości
marihuany może wywołać silny stan lękowy, a żeby zdobyć trawsko musiałem
poobracać się w towarzystwie gdzie czasem pali się coś mocnego. Dodatkowo
dałem się namówić na amfetaminę, hehe. Krótko mówiąc - podczas aktywności
amfy w organizmie marihuana spowodowała u mnie długotrwały b. silny atak
lękowy. Jak wiadomo, amfa utrwala przeżycia podczas jej działania (na tym
polega jej siła uzależniająca), impuls był na tyle silny, że na dłuższy
czas wybił organizm z rytmu. Dodać do tego sytuację w domu i wrodzone
skłonności, mamy piękną nerwicę.
Już ją zaleczyłem, ale jak wiadomo takie coś nigdy do końca na 100% nie
mija, zwłaszcza że nie mogę wyeliminować (ze względu na sytuację rodzinną)
wszystkich czynników stresogennych. Tak czy tak, zastanawia mnie, czy
nerwica może mieć aż taki wpływ
- kolejny podejrzany to borelioza. Łapię co roku z 15 kleszczy, nigdy co
prawda rumienia nie miałem, ale i rumień raczej jest wyjątkiem niż zasadą
przy zakażeniach. Przeciw przemawia to, że nie mam żadnych problemów ze
stawami, ze skórą czy układem nerwowym.
- tryb życia. Jestem sobie adminem, który o 3 w nocy siedzi i grzebie w
kodzie php zamiast spać jak człowiek. Do tego nie miałem nawet światła w
pokoju, więc grzebałem po ciemku, co jak wiadomo fatalnie wpływa na
samopoczucie (depresje) i na stan wzroku.
- kandydoza. Przy obniżeniu odporności mogło toto się rozwinąć i już takie
zostać w nadmiarze. Do tego zakażenie candida powoduje zwiększoną
wrażliwość alergiczną na zarodniki pleśni.
- zęby. Hehe, mam 2 ósemki które mają ciągły stan zapalny. Bez przerwy
ropieją, co pół roku robi się coś silniejszego. Nie mam serca się ich
pozbyć, no ale chyba będę musiał, chociażby ze względu na zapach z ust :P
Po opisaniu objawów lekarz przepisał mi... płyn do płukania gardła. Drugi
lekarz krople do nosa. Cudownie po prostu.
Ogólny stan zdrowia raczej bardzo dobry, nie licząc w/w dolegliwości. Bez
problemu mogę trenować, postępy w treningach jak za dawnych lat, w ciągu
kilku tygodni od 5 podciągnięć na drążku doszedłem do 20. Żadnych objawów
demencji, bólów mięśni czy niewyjaśnionych dolegliwości ze strony stawów
(wyjaśnionych jest sporo, jako że zajmowałem się sportami walki i zebrałem
ładną kolekcję kontuzji). Pracę umysłową też niby mogę wykonywać bez
problemu.
Badania, które zrobiłem, to:
- poziom cynku i witaminy b12, ze względu na moją fatalną dietę
- ogólne krwi i moczu zlecone przez lekarza domowego
- kał na obecność pasożytów
- kał na obecność candida (i ogólnie mikrobiologiczne), to samo z gardła
W najbliższym czasie dodam WBR na boreliozę, chociaż lekarz każe mi za to
płacić z własnej kieszeni - to akurat spory wydatek, 200 zł, walczyć u
innego lekarza o skierowanie?
Jako, że na lekarzy domowych nie ma co liczyć, zmuszony jestem pytać tutaj -
co jeszcze badać? :D Ewentualnie do jakiego specjalisty się udać?
--
www.vegie.pl
|