Witajcie:)
Już jestem po śniadanku, zjadłem 2 pomarańcze i michę płatków na
odtłuszczonym mleku w proszku. Czuję się tak, jakbym już nigdy w życiu
nie miał być głodny, ale wiem, że niedługo głód się, jak zwykle,
odezwie. Zastanawiam się, co mogę przegryzać między węglowodanowym
śniadaniem, jakie opisałem, a tłustym obiadem, który mnie czeka około
15? Czy mogą to być np. pistacje albo inne orzechy tudzież migdały? Czy
takie rzeczy raczej powinno się jeść miedzy tłustymi posiłkami? Jeśli
tak, to jaki czas powinien upłynąć między śniadaniem, orzechami a
obiadem? I z drugiej strony: co mogę przegryzać między tłustym obiadem a
tłustą kolacją? Nic mi nie przychodzi do głowy.
I jeszcze pytanie: Co zabrać ze sobą do jedzenia na górski szlak? Węgle
raczej nie służą wysiłkowi fizycznemu, czy mam zatem zapakować sobie
jakiegoś schaboszczaka na zimno?
Czy mogę jeść takie ziemne solone orzeszki z puszki, np na ostro albo
light? Albo mieszankę studencką?
I dlaczego nie można jeść winogron i rodzynek, skoro to są owoce - a
każde owoce mają cukier?
Pozdrawiam
Bubson