Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
-for-mail
From: "Redart" <r...@o...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Matematyka na psp.
Date: Sun, 4 Sep 2005 12:24:31 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 87
Sender: r...@o...pl@ns2.hands.com.pl
Message-ID: <dfei0u$4rd$3@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: ns2.hands.com.pl
X-Trace: news.onet.pl 1125829470 4973 62.111.242.130 (4 Sep 2005 10:24:30 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 4 Sep 2005 10:24:30 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1506
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1506
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:329094
Ukryj nagłówki
W takim razie ja też odrobinę NTG.
Zastanawiałem się trochę nad tym, czy rzeczywiście
z jakiegoś punktu widzenia 1>0,(9). I o tym, że autor
tych rozważań chciałby trochę bardziej o człowieku
I wychodzi mi, że w Azji PsWsch (Chiny, Indie i okolice) żyje około 3 mld ludzi.
Czyli 10x tyle co w całej Ameryce Północnej. Nie dwa, nie trzy, ale DZIESIĘĆ.
Inny rząd wielkości. Inny rząd w skali problemów.
A dziś na topie powódź w Nowym Orleanie ... Bo USA. Nie dlatego, że ludzie
giną. Codziennie giną - a w USA akurat najmniej - chyba, że liczby kłamią.
Pożonglujem ludzką tragedią.
Ktoś wyliczył, że przez całe Powstanie Warszawskie (czyli dwa miesiace)
codziennie ginęło tylu ludzi (w zasadzie wyłącznie cywile), co w ataku
na WTC. Czyli mamy już dwa rzędy wielkości więcej.
Podobnie pewnie wyjdzie skala pogromów zgotowanych przez UPA - był wątek o tym.
Ale dość tej lokalnej martyrologii. Wracamy do Azji.
Czy ktoś wyliczy, co się dzieje w czasie powodzi w Indiach albo Chinach ?
Ja wyliczyłem, że i bez powodzi w sposób naturalny tygodniowo umiera tam
(i rodzi się) około miliona ludzi. naturalny ... Ciekawe ilu z nich rodzi
się/umiera w łóżku. A ilu w kartonie, np. na przedmieściach Delhi.
Założyłem, że żyją tam średnio 50 lat ... Zastanawiam się, ile noworodków
umiera, zanim ktokolwiek pokusi się o ich rejestrację. Wcześniej się nad
tym nie zastanawiałem, ale przypadek chciał, że znajoma tam była i co nieco
opowiedziała. Nad pewnymi rzeczami zacząłem się więc zastanawiać od nowa.
Np. roczniki statystyczne, matematyka i ekonomia. Liczby, czyli pieniądze.
Wiecie, dlaczego w Indiach zwłoki się pali, a nie grzebie ?
Pewnie wiecie. Po tym ciężkim wstępie teraz zapewne wielu się ucieszyło,
że temat schodzi na kwestie techniczne, gdzie nie porównujemy żywego do żywego
ani umierającego do umierającego - ale trupa do trupa. To zawsze łatwiejsze
- bo trupowi już to nie robi różnicy. Łatwiej się gada o trupach - takich
co już nie czują, nie cierpią i za chwilę już będzie trudno odróżnić,
czy to trup z Indi czy z USA.
No więc zgadliście: trupów w indiach się nie grzebie, bo po prostu
nie ma miejsca. A po spaleniu można i na wiatr rzucić.
Ale właśnie - może niektórym co lepiej się w liczbach i ekonomii
orientują coś tu przestaje stykać. Kto miał już okazję kremować
zwłoki w naszym kraju ? Ile to kosztuje ?
No więc właśnie dochodzimy do sedna.
Zwłok w Indiach się nie pali.
Palą najbogatsi. Absolutna elita. Trochę mniej zamożnych (zamożny
trup - dobre, nie ?) obkłada się z grubsza drewienkiem i tak
dopala ile się da. Natomiast standard jest taki: trzy drewienka
na krzyż na pierś coby lekko zapłonęły i finito - obrządek
dochowany.
A co potem ?
A potem do rzeczki. Niech płynie.
Ostrzegają turystów, żeby w Delhi do rzeczki nie podchodzić.
Turysta może się zapomnieć, bo nad tą rzeczką piękne, wielkie
ptaki latają. Aż się prosi, żeby z bliska obejrzeć lokalną
faunę, a nie ciągle w brudnych murach miasta siedzieć.
Ale przy okazji można niezamierzenie obejrzeć niekompletne
dziecko. Niekompletne z wielu przyczyn - natura ma swoje
sposoby na utylizację tego, co niedopalone.
Spojrzałem na tytuł posta (jeszcze nie wątku). Postanowiłem
na koniec jednak trochę uporządkować. Może jakieś relacje.
Moje propozycje:
żywy > trup
to było proste i chyba nie budzi specjalnych sprzeciwów.
Następne jest jeszcze prostsze, bo w zasadzie czysto techniczne:
trup > trup bez oczu i ręki
Ale z np. z czymś takim:
żywy mieszkaniec Delhi bez oczu i ręki ? ofiara powodzi w USA.
nie chce mi się ...
może kto inny dalej pożongluje.
|