Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Mężczyzna na zakupach

Grupy

Szukaj w grupach

 

Mężczyzna na zakupach

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 236


« poprzedni wątek następny wątek »

191. Data: 2002-06-04 20:13:33

Temat: Odp: Mężczyzna na zakupach
Od: "Sandra" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Asiunia <j...@p...gda.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:adi1t4$ain$...@k...task.gda.pl...
> wydaje pieniadze i ile wydaje, tylko jej forma i podejscie. A moze Ania
nie
> zarobila nigdy wlasnych pieniedzy? Pamietam jak syn zarobil u sasiadki 2
> zlote za przyniesienie zakupow i jego wahania -wydac czy nie. W koncu
> schowal je i wzial ode mnie:-)) Wlasne pieniadze trudniej wydac niz
czyjes,
> czyz nie?
> Asia dalej rozbawiona


Tak sie składa,że ja zarabiam pieniądze i to niemałe ale faktycznie nie znam
cen.Chociaż zawsze sobie obiecuje, że zmienie stosunek swój do życia. Ale
gdy ide następnym razem do sklepu, mam fioła na punkcie ładnej bielizny i
wtedy kupuje, to co mi sie podoba, jesli chodzi o jedzenie to mam kilka
swoich zaufanych sklepików i panie wiedzą, że mam delikatne podniebienie
raczej dbają o to bym miała to na co mam smaczka. Ale nigdy nie
zastanawiałam sie nad tym co ile kosztowało. Może to źle nie neguje tego ale
tak jest. Nie zgodzę się z tym, że cudze łatwiej być może ale ja wydaje
swoje.

Sandra odmiennego zdania


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


192. Data: 2002-06-04 20:28:40

Temat: Re: Mężczyzna na zakupach
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Asiunia" <j...@p...gda.pl> napisał w

> > Za to mężowie koleżanek, o których pisałam, i powtarzam, pracujących i
> > zarabiających, mają samochody, bogato urządzone mieszkania, kino domowe,
> > wieże, DVD. Byc może na raty albo na kredyt. Ale to oni głównie bawią
się
> > tymi "zabawkami." A żony rozliczają z zakupów na prowadzenie domu i z
> rozmów
> > telefonicznych. Sobie nie żałując korzystania z komórek:))))
>
> Poniewaz sa SNOBAMI i tyle.

Sorki bo nie rozumiem .... jak ktoś zarabia i kupuje sobie samochód, urządza
mieszkanie, ma kino domowe i wieżę - to dla Ciebie oznacza, że jest _snobem_
???

Chyba nie zrozumiałam ... albo Ty się źle wyraziłaś - albo mamy całkiem inne
podejście do tematu (i w takim wypadku ja jestem snobką ;-)))

A jeśli chodzi o problem, że faceci sobie kupują zabawki a później
rozliczają żony ... to IMHO jest to ich wewnętrzny małżeński problem, że
żony nie umieją sobie wywalczyć kasy na coś co je cieszy i do czego dążą
(może czegoś takiego po prostu nie mają? ).
Chyba nie ma nic dziwnego w tym, że każdy chce _sobie_ zrobić dobrze więc
mężczyżni kupuja sobie te zabawki ...........

Pozdrówka
MOLNARka z ogromną ilością takich własnych zabawek :-)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


193. Data: 2002-06-04 20:58:18

Temat: Re: Mężczyzna na zakupach
Od: "kolorowa" <v...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> A czy zadufanie to cos zlego? dla mnie zadufanie Ani objawia sie zbyt duza
> pewnoscia siebie,

Zadufanie to jest zbytnia pewność siebie. Jeżeli coś jest "zbyt", to raczej
nie jest to nic dobrego. Zresztą sama piszesz, że:

a zbyt duza pewnosc siebie na rynku pracy nie jest mile
> widziana, bo na zbyt duzej pewnosci siebie mozna sie zdrowo przejechac.

To prawda. Nie rozumiem tylko, dlaczego pewność Ani określiłaś jako zbytnią.
Ja wiem, że nadmiar tej pewności może pociągać za sobą rozleniwienie,
stagnację, może wiązać się z poczuciem lepszości od innych, a co za tym
idzie - ze złudnym przekonaniem, że pracodawcy tylko marzą, żeby mnie
zatrudnić. Ale w poście Ani niczego takiego nie znalazłam.

> (obecnie sredni czas zdobycia w miare sensownej pracy kadry menedzerskiej
> waha sie w granicach 4-6 m-cy i stale sie wydluza, no chyba ze po
> znajomosci..).

Wiem coś o tym. Rozmawiałam też z kilkoma osobami po MBA, które krótko po
zdobyciu dyplomu tę pracę traciły. Mój brat od roku bezskutecznie szuka
czegoś w Wa-wie (mieszka w innym mieście). A ja nadal nie widzę nic złego w
pewności, że tę pracę się znajdzie. Powiedziałabym nawet, że bywa pomocna:)

> >Czy w takim razie powinno się zadręczać myślami o potencjalnym
bezrobociu?
>
> Nie, nalezy sprezyc wszelkie sily, zaangazowac caly potencjal
intelektualny
> i kupe innych rzeczy aby w jak najkrotszym czasie znalezc jak najlepsza
> prace.

OK. Ale pracy szuka się wtedy, kiedy się jej nie ma, albo ma się taką, która
z jakichś powodów nie satysfakcjonuje. Anię jej praca satysfakcjonuje.
Maksymalne wykorzystanie możliwości tak umysłowych jak i fizycznych oraz
pewność własnych sił, własnego losu czy własnego poczucia wartości nie
wykluczają się wzajemnie.

A bedac calkowicie pewną, ze zawsze znajdziesz prace nie stresujesz
> sie dodatkowo?

W jaki sposób?

> Nie wiem czy powinno sie zadreczac, kto wie, masochizm moze byc dodatkowym
> bodzcem stymulujacym.

Może. Nie przeczę. Stres może też jednak być przeszkodą nie do przebycia.
Mam ostatnio sporo do czynienia z różnymi metodami usuwania blokad z ciała,
blokad spowodowanych stresem. I widziałam, i odczułam na własnej skórze, w
jaki sposób brak stresu "otwiera" ludzi, jak niesamowite możliwości wtedy
się pojawiają. Z mojego doświadczenia wynika, że stres działa pozytywnie
wtedy, kiedy nagle trzeba się spiąć, kiedy natychmiast trzeba zareagować. Na
dłuższą metę stres jest zabójczy. Hamuje, nie pozwala się rozwijać.

> >Niekoniecznie. Bywa że mężczyzna nagle zapała potrzebą kontrolowania.
> >ZTCW mężczyźni mają tendencje do rywalizacji i rządów
niedemokratycznych.
>
> Niekoniecznie, ale moze tak?

Może są, ale nie zgodzę się, że "są snobami i tyle":-)))

> Wlasne zarobione pieniadze jest trudniej wydac, niz pieniadze zarobione
> przez meza, poniewaz nie wlozylo sie w ich zarobienie tak duzego wysilku
jak
> sprawca, chociaz sa one (te pieniadze) wspolna skladowa majatku
> malzenskiego. Prosciej? :-))

Tak, właśnie o tę precyzję mi chodziło, bo teraz już mogę zapytać: dlaczego
zakładasz, że nie włożyło się w ich zarobienie tak dużego wysiłku? Skąd
przekonanie o tym, że praca, za którą dostaje się kasę, jest cięższa niż ta,
którą wykonuje się nieodpłatnie?

Małgosia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


194. Data: 2002-06-04 21:04:33

Temat: Re: Mężczyzna na zakupach
Od: "Joasienka" <w...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik <i...@w...pl> ślicznie napisał/a :
> "Joasienka" <w...@p...onet.pl> wrote in message
> news:adgjci$49b$5@news.tpi.pl...

> Czyli non-iron. Przed ślubem takie miał, i przyzwyczajeń nie
> zmienił. Po tych koszulach nie widać, czy były prasowane, czy nie.
> Poza tym, to kwestia "właściwego powieszenia do suszenia."

Uwierz mi, umiem wieszać wyprane koszule :-)
A i TŻ ma 3 sztuki takich non iron i one też są przeze mnie prasowane
(bo to lubię), bo nie wyglądają zbyt ciekawie - widać, że były noszone i
prane.

> Każesz mu robić zakupy i pomagać w kuchni.

E, tylko każę Mu jeżdzić ze mną po te zakupy, bo nie mam prawa jazdy i
samochodu, a lubię robić zakupy w hipermarketach, a w kuchni to on
akurat nie za bardzo potrafi się poruszać, owszem, czasem nawet coś
upichci czy zmyje (w ciągu 5 lat dwa razy zmywał :-) ). Ale radzi sobie
na tyle, że dobre kilka lat spokojnie sobie radził i nie musiał jeść
fast foodów (niestety uwielbia jajka, więc bardzo to niezdrowe było).

>Ale spaliłabyś się ze wstydu, gdyby wyszedł z domu w niewyprasowanej
koszuli. Nie
> napisałaś tylko, czy to ty mu prasujesz te koszule, ale skoro to
tobie, a nie
> jemu byłoby wstyd, to pewnie ty.

Jemu też by było, a ja już kiedyś pisałam - TŻ sam sobie też prasował,
ale on jest tak totalnie pedantyczny, że przed wyprasowaniem koszuli
umyłby i okna i podłogi w całym, 115 metrowym mieszkaniu (do sprzedania
w Sopocie, cudowne miejsce), więc na prasowanie czasu by mu zabrakło, a
ja lubię prasować

> A spalenie ze wstydu mi nie grozi. Za to, gdyby mąż wrócił po
> dwunastu godzinach z pracy do domu i ja kazałabym mu, żeby sobie sam
> zrobił obiad, to na pewno zastanowiłabym się, czy nie przestałam go
> kochać.:)))))

A ja mu nie każę, jak nie mam ochoty gotować, to wyciągam coś z
zamrażarki, wkładam do mikrofalówki i już ma jedzenie :-)


> Czyli jeszcze raz - niech każde robi to, co umie i lubi.

No właśnie, a ja nie cierpie gotowac a lubie prasowac (poszukaj w
archiwum mojego postu o tym, co ustaliliśmy z moim TŻem, gdy się
zdecydowaliśmy mieszkać ze sobą, bo ja niestety nawet nie pamiętam co to
za wątek był, ale pewnie ktoś podpowie


--
Pozdrówka
Joanna gg 1489928
www.JoannaR.prv.pl



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


195. Data: 2002-06-04 21:10:03

Temat: Re: O mężczyznach na objeździe było: Mężczyzna na zakupach
Od: "kolorowa" <v...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> I tu się mylisz;-)))))))) Ja zawsze pytam, tylko najpierw błądzę tak długo
> aż znajdę jakąś fajną laskę;-))))) A że fajne laski bywają często
> "blondynkami" (nie chodzi mi o kolor włosów) to błądzę czasem zgodnie z
ich
> wskazówkami bardzo długo. Tłumaczy to całkowicie ową "męską logikę" wg
> Moniki Gibes;-)))

OK, rozumiemy się:-)) Błądzenie celowe;-)) Celujemy i trafiamy na
odpowiednią osobę, która dokładnie ze wszystkimi szczegółami opowie, że
należy "jechać prosto aż dojedziemy do kościoła i wtedy jeszcze nie
skrecamy, tylko jedziemy dalej prosto aż po prawej będzie taki niebieski
budynek, to też jeszcze nie, a potem dalej prosto i będą światła i na
światłach w lewo aż będzie takie drzewo z bocianem i wtedy znowu w lewo i
prosto aż..." itd ;-)

> Witaj koleżanko po profesji. Z pewnością poradziłabyś sobie sama, no ale
> jeśli wolisz wzywać "specjalistę".

Piekarnik na gwarancji. A na studiach wolałam C niż układy;))


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


196. Data: 2002-06-04 21:38:51

Temat: Re: Mężczyzna na zakupach
Od: "Ania" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"> Jakis podejrzany ten rok akademicki na uczelni meza....... 30 tygodni x 5
> dni = 150 dni (Polska)
> 40 tygodni x 5 dni = 200 dni (Szwecja).....
>
> ?????????
> Anna B.

Żeby miał w zapasie, jak mu jedna dziennie nie wystarczy.:)))) Przecież
mówiłam, że nie zawracam sobie głowy liczeniem czegokolwiek oprócz ilości
sylab w wersach.:)))
Ania

Ania


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


197. Data: 2002-06-04 21:49:31

Temat: Re: Mężczyzna na zakupach
Od: "Ania" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Marzena Fenert" <m...@f...net> wrote in message
> Słuchaj skoro Ty jesteś taka super w robieniu tych zakupów to rączki
> CI odpadną jak własnemu mężowi kupisz koszule? ;)))
> Albo wez (skoro ma facet problemy z pamięcią i nie umie zapamiętac
> dwóch cyferek) napisz mu na kartce jaki rozmiar ma
> kupić..........:)))))))))


A po co mam to robić? Ty wybierasz swojemu męzowi, jakie koszule i gatki ma
nosić? Pewnie takie, jakie się tobie podobają.:)))) A ja uważam, że mój mąż
ma bardzo dobry gust i niech wybiera sobie sam.
Poza tym oboje nie uznajemy koszul ani gatek za prezenty. To i tak musi
sobie kupić. A prezent powinien być czymś, co kupujemy sobie z czystej
przyjemności, a nie z konieczności i co ma raczej wartości czysto estetyczne
lub intelektualne a nie praktyczne i użytkowe.
>
> Napisz mu jaki ma wzrost i rozmiar kołnierzyka - chyba sobie poradzi
> ?? :)))))))))))))))))

A co mnie to obchodzi? Nie mam pojęcia, jaki ma rozmiar ubrania. Ja mu tych
cali na centymetry przeliczać sama z siebie nie będę, chyba, że mnie o to
poprosi. Na razie nie poprosił. Zresztą niech sam sobie przeliczy.

> Gatek też nie umie sobie kupić?
> Felerny ten Twój egzemplarz ;)))))))
Ty chyba nie umiesz czytać:))) Przecież pisałam, że wszystko kupuje sobie
sam. A że robi to w swoim kraju to jego sprawa. Nie, nie leci do Londynu po
koszulę. Ale spedza tam trzy miesiące w roku i ubrania zdąży sobie kupić.
Ja za to w Anglii nie kupuję niczego dla siebie. Ja z kolei nie znam się na
angielskich rozmiarach, a centymetrów na cale przeliczać mi się nie chce. A
do tego damkie ciuchy w ich sklepach to już zupełnie mi się nie podobają. U
nas wszystko jest ładniejsze, chociaż może gorsze gatunkowo.

> Pozatym w tych snobistycznych sklepach to ekspedientki mają
> rozmiarówkę w oku i tylko na człowieka spojrzą i na pewno dadzą mu
> dobry rozmiar :)))))
> Przcieżtam liczy sięgrubośc portfela, a w normalnych cenowo sklepach
> to już człowiek musi sam znaćswój rozmiar - wtedy on da tę karteczkę,
> palcem pokaże jaki chce kolor - i gotowe! :))))))


Widac często tam bywasz. ja nawet nie wiem, gdzie są takie sklepy. W
sklepach z damskimi ciuchami bywam mniej więcej raz na pięć lat.

Ania


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


198. Data: 2002-06-04 21:52:55

Temat: Re: Mężczyzna na zakupach
Od: "Ania" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"GosiaH" <g...@p...onet.pl> wrote in message
news:adio95$cte$1@news.onet.pl...
>> O ja piórkuję. Jaka to firma szyje, bo podejrzewam, że mój mąż byłby
> zainteresowany.

M. in. Peter, Greenwoods, George Man - sprawdziłam wszywki na koszulach.

Ania


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


199. Data: 2002-06-04 22:33:59

Temat: Re: Mężczyzna na zakupach
Od: "Ania" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Marzena Fenert" <m...@f...net> wrote in message > Bo miałaś wtedy
pewnośc, że jak CI nie starczy do pierwszego to
> przysłowiowy wikt i opierunek masz u rodziców.
> Inaczej byś mówiła gdybyś wyprowadziła się na wynajmowane za grubą
> kasę mieszkanie i musiała wyżyć za to co zarobisz.
> Gdybyś przechulałą kasę i pod koniec miesiąca zabrakłoby na chleb - to
> na pewno byś zaczęła zwracać uwagę.
>

A ty wyprowadziłas sie od rodziców jeszcze zanim ukończyłaś osiemnaście
lat??? Bo do wtedy powiedzmy, że miałam. Chociaż to, co jedliśmy do chleba
zależało od tego, co ja kupiłam za własne pieniądze. Renty rodziców
starczały na czynsz, rachunki, lekarstwa i suchy chleb.
Ja chyba napisałam wyrażnie. U mnie nie istnial koniec misiąca. Korepetycje
ludzie brali i na początku miesiaca i na końcu. A jakby zabrakło mi na chleb
to bym pomyslała, w jaki sposób szybko na niego zarobić, a nie czekać na
wypłatę.

A już na studiach udawało ci się studiować, wynajmować mieszkanie za grubą
kasę i wyżyć za to co zarobisz? Czy może dopiero po?
Bo ja mogłam spokojnie na studiach wyprowadzić się i wynając mieszkanie za
gruba kasę. Ale wtedy nie wiem, czy wystarczyłoby mi jeszcze dla nich.

> >tylko broń Boże nie na ciuchy, bo gdyby wszystkie kobiety miały do tych
> >rzeczy taki stosunek, jak ja, to w Warszawie byłby jeden sklep z
ubraniami i
> >jeden z kosmetykami i tłoku by tam nie było:))))
>
> I naprawdę nie masz w szafie jakiś seksownych fatałaszków?

Ja nawet nie mam szafy:))))) Serio. Mam jakieś szuflady w regale.

> Nie lubisz mężowi pokazać się znienacka w takiej bieliźnie, że od razu
> mu "mózg puchnie" ? ;))))
Nawet nie wiem, czy by zauważył. Natychmiast by ze mnie zdjął.:)))) Nie
wiem, czy "mózg mu puchnie," ale on najbardziej woli mnie bez
bielizny.:))))) I vice versa.

> Bo nie wiem, ale odnoszę wrażenie, że usiłujesz tutaj na forum grupy
> zrobić z siebie totalnie wyluzowaną miliarderkę która ma olewający
> stosunek do wszystkiego a zwlaszcza z dbania o wlasny wyglad (pomine
> pieniadze).
Dbanie o wlasny wygląd nie polega na ilości ciuchów w szafie.:)))) Kapię się
codziennie. Dezodorantów, mydła i szamponu do włosów używam. Polskich. Nawet
do Anglii na zapas zabieram, bo tam się ich nie kupi:))))
Depilatorów też. Ale to wszystko, oprócz depilatorów i dezodorantu, można
kupić w każdym kiosku Ruchu.
W podstawówce i liceum uchodziłam za jedną z najładniejszych dziewczyn w
szkole. Mimo tego, że
mialam jedną parę dżinsów i dwie bluzki.

> No wiec wiekszosc tych milionerek to kobiety z klasa, pieknie i
> gustownie ubrane, przepieknie pachnace. A nie takie co to maja tylko
> dwie bluzki na krzyz i obojetne im jak wygladaja.
> Nie wierze CI, ze jest CI obojetny wlasny ubior - nie znam kobiety
> ktorej byloby to obojetne.

Milionerką nie jestem. Po prostu uważam, że pieniądze trzeba wydać jak
najszybciej, niekoniecznie dla siebie, bo może jutro wpadnę pod samochód i
tych oszczędności do nieba ze sobą nie zabiorę, albo jakiś kryzys sprawi, że
stracą wartość jak kiedys w PKO:))))

Wyglad też nie jest mi obojętny. Urodę otrzymałam od Matki Natury i po
rodzicach. Warkocz mam do pasa i nigdy w życiu nie byłam u fryzjera. Kolor
włosów mam naturalnie oryginalny i wiele osób pyta się uparcie, jaka to
farba:)))) Brwi i rzęsy mam naturalnie ciemne, nawet kiedys w ósmej klasie
wychowawczyni w napadzie złego humoru kazała mi wyjśc do toalety i zmyć
makijaż.:)))) Wymiary mam 85-65-88. Moda mnie nie interesuje. Mam swój
własny styl, który z modą nigdy nie miał nic wspólnego. I te dwie spódnice,
dwie bluzki, para dżinsów, jeden sweter i kilka podkoszulków zupełnie mi
wystarczają. Ale choćbym kupiła sobie nagle calą szafę ciuchów to nie jestem
pewna, czy mój mąż by to zauważył:)))))) Chociaż może tak. Bo od czasu do
czasu mówi - "O, kupilaś sobie nową bluzkę? Ślicznie w niej wyglądasz" a to
jest ta sama, w ktorej brałam z nim ślub cywilny ponad siedem lat temu,
tylko wisiorek na szyi mam inny:))))) - te wisiorki i kolczyki to wszystkie
od niego, ktos mu powiedzial, że Polki lubią takie prezenty, a ja nie
chcialam mu robic przykrości więc zaczęłam je nosić.
> >Za to książki i czasopisma
> >kupowałam maniacko.
>
> Książki to jeszcze rozumiem.ale czasopisma.........5 tytułów na krzyż. O,
jest tego znacznie więcej. A już wszystkie kulinarne kolekcjnuję namiętnie.
A poza tym oczywiście "Kwartalnik Neofilologiczny," "Teatr" "Dialog" "Ruch
Teatralny" "Didaskalia" "Fa-Art" "Czas Kultury"' "Tygiel Kultury" "Przegląd
Artystyczno-Literacki" "Film"- to już dziesięć wartych według mnie
przejrzenia i przeczytania tego, co mnie tam interesuje.


> > No i kupiłam do domu kolorowy telewizor i magnetowid.
>
> A to są klasyczne ogłupiacze - niestety ;)
>
Zgadza się. Ale to było spełnienie największych marzeń moich rodziców.
> >Choćby głupiej Vegety.
>
> Dodajesz do rosołu Vegete??????? A feeeeeeeeeeee
> ;)))))))))))))))

U nas nie. Ale tam to nawet Vegeta jest na wagę złota. Bo ich kostki
rosolowe są obrzydliwe i zupelnie inne niż nasze.
>
> > Skąd mój mąż miał wiedzieć, co kupuje się na
> >polskie Święta. On się tego nie mógł nauczyć w domu.
>
> Ale my tu cały czas mówimy o normalnych tygodniowych zakupach a nie
> zakupach wigilijnych ;))))))))

Tygodniowych nie robię. ja mam sklep pod domem i chodze do niego codziennie.
> >Ale wątpię, czy w tej grupie są takie
> >osoby.Za cenę abonamentu do sieci albo impulsów TPSA spokojnie można
kupić
> >buty dla dziecka.
>
> Sąteż inne sposoby dostępu do internetu niżprzez TelePsy - to tak dla
> wyjaśnienia ;)))))))

Oczywiście. Ja mam kabel. Bardzo szybki i podobno bardzo tani. Ale np. bloki
na sąsiedniej ulicy już nie, bo ta firma tam juz nie weszła.


Pozdrawiam
Ania


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


200. Data: 2002-06-05 05:44:11

Temat: Re: Mężczyzna na zakupach
Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Ania <i...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:adjctj$g8l$...@n...tpi.pl...

> M. in. Peter, Greenwoods, George Man - sprawdziłam wszywki na koszulach.


A jak ze szczelinką?
Sprawdziłaś również czy wysyłałaś to przez sen czy na jawie?

Monika

P.s. Zaraz pewno znowu usłyszę, że prześladuję kogoś ze względów religijnych
;-))


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 19 . [ 20 ] . 21 ... 24


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Majtasy
prośba o wypełnienie ankiety
zmiana partnera
Miłość ???
majowka z Malyszem w Wisle

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »