Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Milionerzy - długie :)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Milionerzy - długie :)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-11-27 14:57:36

Temat: Milionerzy - długie :)
Od: "Vicky" <b...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


==============================================
Ostrzeżenie: Beznadzieja totalna, jaja i zlewa maksymalna.
Nie chciałem nikogo urazić a postacie i wydarzenia w
tekście są fikcyjne. Zbieżność czegokolwiek jest przypadkowa.
Jako fundament posłużył teleturniej Milionerzy z TVN-u, of course.
==============================================
Chciałem zagolić w Milionerów. Chwyciłem słuchawę mojego aparatu
telefonicznego i zakręciłem korblą. Zgłosiła się pani z centrali i
jedwabiście miękkim głosem zapytała:
- Czego?
- Z milionerami proszę - odpowiedziałem ja.
- A co ja wróżka jestem? podaj numer synku.
Ponieważ byłem szalenie podniecony sytuacją i lekko stremowany walnąłem się
w ósemkach:
- Zero siedem zero zero osiem osiem osiem osiem osiem osiem osiem osiem.
- Co to za farmazony mi pan opowiada, nie ma takich numerów.
Sytuacja mnie przerosła i rozdygotanymi rękami odłożyłem słuchawkę na
widełki. Nie tak wyobrażałem sobie moje wejście w wielki świat. Widziałem
siebie w błysku fleszy, jak rozpromieniony w glorii i chwale odpowiadam na
serię druzgocących pytań w stylu 'czy pająk jest, gadem, płazem, ssakiem,
pajęczakiem'.
Po ochłonięciu postanowiłem spróbować
ponownie nazajutrz.
Tym razem przygotowałem się starannie.
Słuchawa up:
- Czego? - rozległo się z drugiej strony.
- To ja, chciałem z milionerami, numer zero siedemstet sześć ósemek.
- Już łączę.
PIPIPAPAPIPIBIPBIP wrzynało się w moje uszy. Wreszcie usłyszałem upragniony
głos z automatu audiotrelemorele legia to... eee... to nie ta bajka.
- Dzień dobry. Tu zero (przerwa) siedem (przerwa) itd.
Po upływie 4 minut auomat z trudem wyartykuował cały numer. Rozjarałem się,
bo groszem nie śmierdzę. Ku mojemu nieszczęściu jednak coś się
popierdzieliło i
automat od nowa zaczął nawijkę.
- Dzień dobry. Tu zero...
Kuchnia, myślę sobie jak pech to pech, ale postanowiłem przeczekać, bo
przecież miało mi się zwrócić z nawiązką.
Przy szóstym razie coś się odblokowało i automat poleciał dalej:
- Jakże nam miło, przyjemnie, cudownie (tu nastąpiła litania wyrazów
bliskoznacznych) przywitać szanownego, kochanego (to samo) pana/panią
(pomyślałem sobie jak to dobrze, że są tylko dwie płcie). Ma pan/pani
zaszczyt, niewątpliwą przyjemność (znowu litania) uczestniczyć w naszym
audiotrelemorele. Teraz zadamy panu/pani kilka łatwych pytań w celu
potwierdzenia tożsamości tudzież w celach komercyjnych. Na początek jednak
seria pytań relaksujących, na które proszę odpowiedzieć TAK albo NIE.
Zaczynamy:
1) Skąd dowiedział się pan/pani o naszym teleturnieju?
a) od przyjaciela, jeżeli jest to zgodne z prawdą, proszę nacisnąć hash na
klawiaturze telefonu, jeśli nie, gwiazdkę - W tym momencie struchlałem,
bowiem mój telefon nie grzeszy nowością i za cholerę nie mam hasha ani
gwiazdki o klawiaturze nie wspominając. Zakręciłem zatem korblą i czekam w
napięciu. Coś zapierdziało i usłyszałem ponownie metaliczny głos automatu -
Nasz komputer odkrył, że posiada pan/pani aparat telefoniczny starego typu.
Proszę się nie niepokoić. Potrafimy obsłużyć także starsze modele. Hash to
szybkie zakręcenie 30 razy korblą, gwiazdka - 15 razy wolno. Dalsze
instrukcje otrzyma pan/pani w trakcie trwania audiotrelemorele.
Kól jest pomyślałem, a ponieważ o teleturnieju nie dowiedziałem się od
żadnego kumpla, więc zawirowałem korblą 15 razy najwolniej jak tylko
potrafiłem. Trochę mnie łapsko zabolało, ale czego nie robi się dla kasy.
Przyszła kolej na podpunkt
b) od żony, jeżeli... itd.
Żony nie zaposiadam, zatem 15 razy korblą wolno.
c) teścia...
Żony nie mam, to i cholera teścia też, więc ponownie 15 razy.
.
.
.
x) szwagra brata cioci stryjenki wnuczka...
W tym momencie od kręcenia korblą rękę miałem spuchniętą jak bania i byłem
ździebko wytrącony z równowagi, ale kasa nie zając, nie ucieknie.
Bałem się tylko, że nie trafią w moją wersję, a kłamać nie lubię. Wreszcie
ostatnia litera alfabetu:
z) skądinąd...
Yo, check it out, whooooaaa!!! Wreszcie! Z wielką ulgą nie czując kończyny
zakręciłem szybko 30 razy korblą. Niestety, ogólne zmęczenie spowodowało, że
nie byłem w stanie zrobić tego prawidłowo i szybkość okazała się
niedostateczna.
Automat zawyrokował:
- Przykro nam, ale nie odpowiedział pan/pani twierdząco na żadną z wersji
pytania relaksującego nr 1. Proszę się skupić, przeczytam pytanie i
odpowiedzi ponownie.
Spojrzałem na zegarek. Puknęły dwie godzinki, ale chust, wytrzymam, w końcu
pracuje się w firmie ochrony na eksponowanym stanowisku nadzorcy portierni,
więc długie przesiadywanie na dupie w jednej pozycji mam opanowane do
perfekcji.
Przyniosłem z kuchni mikser, wyjąłem korblę, podłączyłem końcówkę do miksera
i pomyślałem, że teraz mogę kręcić chociażby do Wigilii. Ponieważ mikser
miał wolne i szybkie obroty a także ich licznik (no, gówna nie kupuję,
zawsze oryginalne produkty firmy Zmulineks) więc przebrnąłem przez pytanie
nr 1 bez mrugnięcia. Tym razem zmieściłem się w 90-ciu minutach. Później
było trochę nudnawo, kolejne pytania relaksujące doprowadziły mnie do stanu
sennego zamroczenia, z letargu wytrącił mnie dopiero zdecydowany głos
automatu:
- !DZIĘKUJĘ! Przechodzimy do drugiej puli pytań.
Te 12 godzin przeleciało jak z bicza strzelił i wreszcie na horyzoncie
ukazało się pytanie kwalifikacyjne:
- Co to jest klamka?
a) rodzaj wieszaka
b) ryba słodkowodna
c) przyrząd służący do otwierania drzwi
d) inna nazwa eukaliptusa
Fiu, fiu, spodziewałem się czegoś banalnego, a tu proszę - miła
niespodzianka. Byłem pełen podziwu dla autorów pytania. Nie lecą w gumy, ale
przeprowadzają solidną selekcję. Nie będzie jakiś tam za przeproszeniem
niedorozwój umysłowy pchał się na wizję. Ponieważ miałem nieograniczony czas
na udzielenie odpowiedzi, więc czym prędzej zacząłem wertować strony mojej
13-sto tomowej encyklopedii powszechnej. Szczęście, że klamka jest na K bo
już zaczęło mi się dłużyć. Stało tam jak byk: 'Klamka - wykonane z metalu,
drewna, bądź z tworzyw sztucznych urządzenie o pierwotnie zakrzywionej,
bumerangowatej geometrii, obecnie najróżniejszych kształtów, służące do
otwierania drzwi, okien, pokryw i innych elementów uchylnych. Czasem
błędnie identyfikowane z wieszakiem, gdyż często służy tym samym celom co ów
przedmiot'. No to kurde jestem w domu (dosłownie i w przenośni). Już miałem
wajchować odpowiednią ilość razy, aby wybrać odpowiedź a), ale intelekt
podpowiedział mi, żebym jeszcze raz sprawdził wszystkie za i przeciw. No to
poleciałem jak burza przez te wszystkie posrane literki, aby ostatecznie
triumfalnie zatrzymać się na K. Że też te encyklopedie są takie grube. Szlag
może człowieka trafić. No, dobra, mam tą klamkę. A żesz ty w mordę kopany.
Dobrze, że sprawdziłem. No pewnie! Zmylił mnie ten przypis o błędnej
identyfikacji i zaciemnił cały sens definicji klamki. Odpowiedź c) jest
prawidłowa. Puknęło kolejnych 10 godzin, ale nie takie maratony
wytrzymywałem. Rekord to 3 dni na cieciarni, więc nie odczułem tego
dotkliwie. Teraz pozostało mi tylko z dumą zakręcić wajchą i czekać. Po
5-ciu minutach otrzymałem informację:
- Po dokładnym zweryfikowaniu pańskiej odpowiedzi na podstawie danych
zawartych w komputerze 'TINY CYAN' miło mi pana/panią poinformować, że
został pan/pani zakwalifikowany do kolejnej rundy kwalifikacyjnej. Niebawem
skontaktuje się z panem/panią nasz człowiek i zada pytanie kontrolne. Siema.
Wstąpiły we mnie nowe siły. Chciałem zerwać się z krzesła i wykonać kilka
fikołków w celu uczczenia tej wiekopomnej chwili, ale energii starczyło mi
zaledwie na poderwanie się ze stołka i natychmiast jak długi wyrżnąłem o
glebę. Kilka zębów poszło się walić na ryja i z tego co mogłem się
zorientować połamałem sobie rękę, ale i tak byłem szczęśliwy. Sram na zęby i
rękę. Jak wygram ten milion, to se wstawię tyle zębów ile ma rekin i
przymontuję kilka rąk. A co se będę żałował, no nie?
(...)
Kiedy tak leżałem z łapą w gipsie i sztuczną szczęką na kanapie, zadzwonił
telefon.
- Bą żur męsje. - powiedział ktoś.
- Dziękuję - odparłem, choć żadnego żuru aktualnie nie spożywałem, ale
kulturę się ma.
- Ja się możę przedstawię - rzekł głos - jęstęm pracownikiem Telęwizji PKN i
ośmielam się panu przęszkodzić, gdyż z tego co się oriętuję, wziął pan
udział w naszym audiotrelemorele.
- Da - odparłem po francusku chcąc wywrzeć jak największe wrażenie. Gościu
ęąłał do mnie z kulturą, więc nie mogłem pozostawać dłużny. Bądź co bądź
żadnym chamem nie jestem i obracałem się już w zagranicznym towarzystwie
(no, kupywałem trampki od Wietnamczyków na bazarze).
- w związku z tym muszę panu zadać jeszcze tylko jedno pytanie. Czy jest pan
gotów?
- Da - odparłem ponownie, gdyż byłem gotowy.
- A więc!... - BUM BUM BUM BUM, w tle pobrzmiewał dźwięk tam-tamów - czy
koza jest zwierzęciem łownym? Wystarczy odpowiedzieć TAK albo NIE.
- Jezus NIE! - wrzasnąłem bo w tym momencie z sufitu zwalił się na podłogę
żyrandol. Kur**, zapomniałem go dobrze przymocować, kiedy pół roku temu
wymieniałem żarówkę.
- TA TA! - usłyszałem w słuchawce jakieś trąby, byłem jednakże kompletnie
zdruzgotany. Gdzie ja kupię taki żyrandol? - został pan zakwalifikowany do
teleturnieju, zapraszamy za tydzień do studia.
Dopiero teraz dotarło do mnie, że w końcu mój sen się ziścił. No, sikam pod
kątem 45 stopni na żyrandol. Kupię se nowy.
(...)
- Witam państwa serdecznie! Nazywam się Robert Kotański i mam zaszczyt
zaprosić państwa na teleturniej Pikinierzy. W związku z tym, iż dzisiaj mamy
specjalną edycję naszego programu, wystąpi u nas tylko jedna osoba, którą
nasz komputer wylosował spośród 100 tysięcy ludzi. Tym szczęśliwcem jest pan
Adolf Kupal ze wsi Kaplica w woj. Zachodnio-południowym.
=OKLASKI=
Jako, że byłem to ja, podszedłem do krzesełka i ulokowałem się na nim
wygodnie.
- Teraz przypomnę państwu zasady naszej zabawy - powiedział Robert i zaczął
nawijkę. Jako że dupę mam twardą jak nosorożec, nie odczułem wcale tych 45
minut.
- A teraz trochę reklam - bułka z masłem. Kolejne 45 minut obeszło mnie tyle
co zdechły kot sąsiadów.
- A teraz przypomnę zasady, bo trochę czasu minęło - eee... spoko, spoko.
- No, możemy przystąpić do gry. - ŁUBUDUBUDU!!! Jakieś kosmiczne dźwięki
wyrwały mnie ze snu. Teraz zadam Ci Adolfie pytanie za 100 złotych. Czy
jesteś gotów?
Byłem gotów od 2-ch godzin, więc potwierdziłem.
- To świetnie. Posłuchaj zatem pierwszego pytania:
Jak miała na imię świnka z Muppetów?
A) Karolinka
B) Pipi
C) Piggy
D) Sergi Barjuan
- Na odpowiedź masz nieograniczoną ilość czasu.
- Piggy - wydarłem ryja, bo byłem jej najwierniejszym fanem.
- Przypominam, że masz publikę, telefon i pół na pół.
- Piggy - ponownie wydarłem ryja.
- A nie Karolinka?
- Piggy.
- A może Pipi? Zastanów się.
- Piggy.
- Hoho, skąd ta pewność. A jeśli to Sergi Barjuan?
- Kur** mać! Jak mówię Piggy to Piggy. - troszkę się uniosłem, bo wiedziałem
to na 100%.
- Bez urazy. Już zaznaczam Piggy.
ŁUBUDUBUDU zabrzmiało w studiu.
- TAAAAAAAAAAAAK!!!!!!!!!!!! MASZ RACJĘ!!!!!!!!!!!!!! SKĄD TO
WIEDZIAŁEŚ???????? - rozdarł ryja prowadzący.
- Mówiłem już, że jest moją idolką.
- AAAAAAAAAAAAA!!!!! TO WSPANIALE!!!!!!!!!!!! MASZ 100 ZŁOTYCH.
- Fajosko.
- A teraz podwajam stawkę. Pytanie drugie brzmi:
Jak miała na imię żaba z Muppetów?
A) Karbid
B) Pawełek
C) Juan Carlos de Esperanza
D) Kermit
O żesz ty, żaba nie była moją idolką, pomyślałem. No to leżę. Ale
przypomniałem sobie o kołach.
- Publiczność please.
- 100% na C) Juan Carlos de Esperanza
Zaufałbym publice, ale jak się kopsnęli? Lepiej nie ryzykować.
- 50/50 please.
- Został Karbid i Kermit.
Kurde, nie wiem. Ale ta publiczność ma u mnie prze**bane.
- Zadzwońmy do przyjaciela.
- OK. Do kogo?
- Do Zenka.
PIPIPAPIPIPAPIPIPAPAPAPAPI.
- Zenek? Tu Robert Kotański z teledurnieju Pikinierzy. Jest ze mną w studiu
twój boyfriend Adolf. Póki co świetnie mu idzie, ale zatrzymał się na
pytaniu za dwie stówy. Teraz Adolf przeczyta Ci pytanie i dwie możliwe
odpowiedzi, a Ty wybierzesz jedną prawidłową, a nieprawidłową odrzucisz. Od
początku czytania pytania masz 30 sek. na udzielenie odpowiedzi.
Zrozumiałeś?
- Eee... fyba tat. Jechtem tfochę napieftolony bo sposzyfam fłachnie flache.
Adolf? Szłyszszszysz mie? Biesz tą setę i choć do nas. Walimy fłachnie w
szszszyje.
No ładnie mnie kumpel wystawił. Robi ze mnie alkoholika. Nie daruję mu tego.
- Zenek, nie pie**ol wierszy, bo dziś nie pierszy. Czytam Ci pytanie. W
Muppetach żaba to Karbid czy Kermit?
- Fyba Kchfefpit.
Shit, Zenek jest tak naprany, że ledwo mówi.
- Dzięki Zenek.
- Fe pafa to. Fefć.
- Cześć.
- No i na co się pan decyduje? Bo chyba kolega niewiele pomógł?
- A, raz kozie śmierć. Stawiam na Karbid.
- A więc zaznaczam Karbid...
- Ej! A czas na zastanowienie?...
- ...Ciach, bach, zła odpowiedź, poprawna to
Kermit. Niestety nic pan nie wygrał. C U, szczała, siemka.
(...)
Przywlokłem się do domu z lekka wnerwiony. W skrzynce na listy znalazłem
rachunek za telefon. Wlazłem do mieszkania i otworzyłem kopertę. Nogi się
pode mną ugięły kiedy luknąłem na cenę. Czterysta balonów. Ja cie pie**ole!
Tera to będę musiał z pół roku nie wychodzić z portierni, żeby zarobić tyle
kasy. Spakowałem rzeczy, żarcie i powlokłem się do pracy.

--
Pozdrawiam
Vicky


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-11-28 09:16:36

Temat: Re: Milionerzy - długie :)
Od: "Rusalka" <r...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Troszke naciagane, ale ogolnie podobalo mi sie :)))

--
Rusalka
r...@i...pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-28 12:06:22

Temat: Re: Milionerzy - długie :)
Od: "ulast" <u...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Z pewnoscia poprawilo mi dzis moj wisielczy humor....
Pozdr.
Ula
www.ulast.prv.pl



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Krew-zycie-mysli
rydz - odnośnie wcześniejszej dyskusji
Joanno...
ZAPROSZENIE
usenet dlaczego to tak wciąga???

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany

zobacz wszyskie »