| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-03-29 20:26:38
Temat: Re: Milosc jest szukaniem samego siebie
> Czego sie obawiasz, skoro Ty bedziesz wtedy juz dalej, zupelnie gdzie
> indziej...
Bo nie pozbede sie swiadomosci, ze rozminelismy sie o grubosc wlosa, ze moglem
wytrzymac jeszcze troche. Byc moze zbyt wiele biore na siebie, ale kochajac
kogos i dajac mu z siebie wszystko nie dostajac zbyt wiele w zamian, juz biore
na siebie duzo.
--
Pozdrowienia
Seba
mailto:d...@g...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-03-29 20:53:55
Temat: Re: Milosc jest szukaniem samego siebiein article 3...@n...vogel.pl, Seba at d...@g...pl wrote on 29-03-01
22:26:
>
>> Czego sie obawiasz, skoro Ty bedziesz wtedy juz dalej, zupelnie gdzie
>> indziej...
>
> Bo nie pozbede sie swiadomosci, ze rozminelismy sie o grubosc wlosa, ze moglem
> wytrzymac jeszcze troche. Byc moze zbyt wiele biore na siebie, ale kochajac
> kogos i dajac mu z siebie wszystko nie dostajac zbyt wiele w zamian, juz biore
> na siebie duzo.
> --
> Pozdrowienia
> Seba
> mailto:d...@g...pl
Czy milosc jest czyms, w czym trzeba wytrzymywac?
Jest, albo jej nie ma.
Przechodzisz kolo kogos - przysiadasz sie i dajesz. Jesli
ktos cie nie zauwazy, nie chce nawiazac dialogu - idziesz dalej.
A jesli dajesz dlatego, ze chcesz rewanzu, to cos tam wytargujesz.
Ale nie bedzie to swobodna pogawedka.
Przychodzisz i mowisz: ja tu troche posiedze i Cie ogrzeje.
Ktos mowi - idz, nie chce, chce pobyc sam. A Ty swoje - ale ja posiedze.
I tak w koncu siedzisz i siedzisz i w koncu kostniejesz. A jak tamtemu zrobi
sie za goraco, to wstanie i pojdzie dalej. Musisz zostawic cos dla siebie.
Jezeli zaczynac czuc deficyt w sobie, to nie staraj sie wytrzymac za wszelka
cene - zamarzniesz:)))
Ale doskonale rozumiem, o czym piszesz. Naprawde. I wspol-odczuwam.
Pozdrawiam
Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-03-30 13:50:21
Temat: Odp: Milosc jest szukaniem samego siebie
Joanna <c...@p...onet.pl> napisala:
> Przychodzisz i mowisz: ja tu troche posiedze i Cie ogrzeje.
> Ktos mowi - idz, nie chce, chce pobyc sam. A Ty swoje - ale ja posiedze.
> I tak w koncu siedzisz i siedzisz i w koncu kostniejesz. A jak tamtemu
zrobi
> sie za goraco, to wstanie i pojdzie dalej. Musisz zostawic cos dla siebie.
> Jezeli zaczynac czuc deficyt w sobie, to nie staraj sie wytrzymac za
wszelka
> cene - zamarzniesz:)))
To jest takie dobre, takie rozsadne.
Czy na tym mozna pozniej budowac trwaly zwiazek?
Sadze, ze trzeba jeszcze COS dolozyc. Odpowiedzialnosc?
Bez tego CZEGOS, to moze wygladac tak, ze znalazles zrodlo ogrzewania, wiec
inwestujesz.
Kopiesz teren by polozyc rury doprowadzajace cieplo, kujesz sciany,
montujesz kaloryfery, i po jakims czase elektrocieplownia mowi, ze ma
lepszego odbiorce, i nie chce Ci ciepla dostarczac...
Wychodzi smutno i bolesnie.
Ten zacytowany fragment wydaje sie byc wspanialy przy doborze partnera.
Natomiast pozniej, w miare rozwoju trwalosci zwiazku, chyba trzeba TO COS
DODAC.
Serdecznie pozdrawiam
Marek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |