Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Niebot.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Niebot.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-10-04 14:53:36

Temat: Re: Niebot.
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


"zielsko" w news:pan.2004.10.04.12.49.02.673259@zielona...
wykazuje się wyjątkową przenikliwością psychologiczną ;)))
(szczególnie w określeniu "przyczepiłeś się" - ale zobaczmy po kolei)


> [...]
> > Jeśli już tak ładnie i na ogół słusznie zacząłeś wybierać z:
>
> Twoje wyrazy szacunku i aprobaty przywołały łzy na me lica.


Jednym słowem, masz na licach jakąś maskę, bo poważnie do sprawy
podejść nie jesteś w stanie? Napisałeś powyższe cytaty dla żartów?


> [...]
> > to znaczy - co autor miał na myśłi pisząc te słowa?
>
> Zapytaj autora.

Bardzo to krzepiące.
Autor nie zyje.
Czy to znaczy, że Ty cytując cokolwiek - nie rozumiesz co cytujesz?



> > No i jak już to się wyjaśni, to poradź proszę, co robić, gdy
> > CHAMSTWO ma takie zalecenia głęboko w D.

> Mam wyjaśniać jak działa kf i punktowanie w czytnikach?


No więc nie zgadzam się z Tobą Paweł. To co mówisz, to jest
klasyczne chowanie głowiny własnej w piasek (oczywiście
żaden złoty, tylko ten zwykły, zabagniony i obsikany w piaskownicy).
Dobrze Ci z głową w piasku?

OK. Bo znów pomysłisz, że się do czegos przyczepiłem.
Zapytam inaczej - skoro polecasz metodę głowy w piasek
(zapewne wielce psychologiczną), to jak sobie radzisz
z drazniącymi Cie problemami życia codziennego?
Też masz jakieś KF-y?
Opowiesz?


> > Czy można porozumieć się z koniem inaczej, niż poprzez rżenie, skubanie,
> > ocieranie i kopanie (oraz cały dodatkowy arsenał którego człowiek nie widzi
> > nie czuje nie jest w stanie ogarnąć, bo nie ma końskich zmysłów)?

> Intrygujące. A jak to się ma do cytowanego przez Ciebie akapitu?

Noż własnie o to chciałem zapytać tego, który cytował!! :))
Podejrzewając nieśmialo, (a gdzież bym śmiał), że nie wiesz, co cytujesz.

No to jak - opowiesz?



> > Czy aby porozumieć się z baranem - można być czymś innym od barana?

> Interesujące. A myślisz, że trzeba nim być czy wystarczy się postarać
> zrozumieć? I jak się to ma do postu początkowego i akapitu do którego
> się przyczepiłeś? czyli:
> >Przestrzegamy Cię przed:
> > ocenianiem twoich rozmówcow, przypisywaniu im motywów, wyjaśnianiu
> > ich zachowań patologią ich osobowości, stawianiu im diagnozy
> > zaburzeń.

> Jestem ciekaw coś sobie wykoncypował.

Nadal nie rozumiesz? Czyli jak mówi się do Ciebie wprost, to tez nie rozumiesz?

No to zapytam jeszcze raz:

1. W jaki sposób zrozumiesz biedronkę? Opisz (sobie w myśłach, skoro nie
chcesz tutaj, wszelkie procedury prowadzące do tego rozumienia).

2. W jaki sposób zrozumiesz konia? Opisz (sobie w myśłach, skoro nie
chcesz tutaj, wszelkie procedury prowadzące do tego rozumienia).

3. W jaki sposób zrozumiesz Karolinę? Opisz (sobie w myśłach, skoro nie
chcesz tutaj, wszelkie procedury prowadzące do tego rozumienia).

4. W jaki sposób zrozumiesz JeTa? Opisz (sobie w myśłach, skoro nie
chcesz tutaj, wszelkie proceduty prowadzące do tego rozumienia).

5. W jaki sposób zrozumiesz Putina? Opisz (sobie w myśłach, skoro nie
chcesz tutaj, wszelkie procedury prowadzące do tego rozumienia).

6. W jaki sposób zrozumiesz Drugiego Człowieka? Opisz (sobie w myśłach,
skoro nie chcesz tutaj, wszelkie procedury prowadzące do tego rozumienia).



> Pzdr.
> Paweł Zioło do jutra bez siga


Nie chcesz powiedzieć, co daje Ci zig?
Chciałbym to zrozumieć, bo ni cholery nie chwytam póki co -
a Ty mi mówisz nie dla psa kiełbasa? To znaczy - nic nie mówisz...
;)


pozdrawiam
All


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-10-04 15:38:22

Temat: Re: Niebot.
Od: zielsko <zielsko_p@wytnij_to_tlen.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 04 Oct 2004 16:53:36 +0200, ... z Gormenghast napisał(a):
[...]
> Jednym słowem, masz na licach jakąś maskę, bo poważnie do sprawy
> podejść nie jesteś w stanie? Napisałeś powyższe cytaty dla żartów?

Sarkazm, tak trudno odróżnić? Widac jeszcze nie zbaraniałeś
dostatecznie.

[...]
> Czy to znaczy, że Ty cytując cokolwiek - nie rozumiesz co cytujesz?

A ty wiesz o co pytasz? Pytałeś co autor miał na myśli.

[...[]
> No więc nie zgadzam się z Tobą Paweł. To co mówisz, to jest
> klasyczne chowanie głowiny własnej w piasek (oczywiście żaden
> złoty, tylko ten zwykły, zabagniony i obsikany w piaskownicy). Dobrze
> Ci z głową w piasku?

To wszystko oczywiście IMHO?

> OK. Bo znów pomysłisz, że się do czegos przyczepiłem. Zapytam
> inaczej - skoro polecasz metodę głowy w piasek (zapewne wielce
> psychologiczną), to jak sobie radzisz z drazniącymi Cie problemami
> życia codziennego? Też masz jakieś KF-y? Opowiesz?

Widzisz jakąś różnicę pomiędzy doborem rozmówców w realu a tą grupą?
Różnice pomiędzy doborem książek czy gazet?

[...]
> Noż własnie o to chciałem zapytać tego, który cytował!! :))
> Podejrzewając nieśmialo, (a gdzież bym śmiał), że nie wiesz, co
> cytujesz.
>
> No to jak - opowiesz?

Nie.

[..]
Tak wyjaśnij mi jak chcesz zrozumieć biedronkę w wersji ascii.
Bo cytat odnosi się IMHO do bytów wirtualnych, co więcej z taką samą
ostrożnością podchodzę do zjawisk w realu.

Jak dla mnie eot.
Paweł Zioło do jutra bez siga.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-10-04 16:04:38

Temat: Re: Niebot.[ot]
Od: zielsko <zielsko_p@wytnij_to_tlen.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 04 Oct 2004 16:39:48 +0200, Amnesiak napisał(a):

[...]
> (Forte) Agenci też tak mają? (OE u mnie wiecznie tymczasowy.)

Nie wiem :)
Do tabelki z faq p.n.c. dodam jeszcze xananews. Może uzytkownicy
czytników* coś powiedzą w tym temacie

> Amnesiak

*IMHO OE nie jest czytnikiem ;P

Pozdrawiam.
Paweł Zioło
zaraz sobie skrypt do siga napiszę :)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-10-04 17:01:08

Temat: Re: Niebot.
Od: "silvio manuel" <S...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "zielsko" <zielsko_p@wytnij_to_tlen.pl> napisał w wiadomości
news:pan.2004.10.04.11.46.53.850286@wytnij_to_tlen.p
l...
[...]

Niech piszący sprawdzi swój czas i datę przed wysłaniem czego kolwiek.

> Pozdrawiam.
> Paweł Zioło na jakiś czas bez siga

silvio


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-10-04 17:16:56

Temat: "Krzywe zwierciadlo" - fragment
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka) szukaj wiadomości tego autora


* * * * *



W pokoju jest duszno. Nie mam przeciez prawa otworzyc nawet
okna. O pozostawieniu go otwartego na dluzej tez zreszta nie
ma mowy, gdyz juz po kilku minutach robi sie niesamowita
zimnica, jako ze ogrzewanie jest tu automatyczne. To znaczy
otwarcie okna powoduje natychmiastowe wylaczenie zasilacza
ogrzewczego. Proste i skuteczne. Tylko podziwiac, jakie te
Francuziki sprytne i jakie oszczedne. Siedze wiec w zatechlym
odorze wypalonych papierosow. Wokol mnie sterty niedopalkow.
A niech tam. Zeby tylko na tym konczyly sie tak zwane warunki
szkodliwe dla zdrowia. Niestety.
Czas zatrzymal sie w miejscu, dluzy sie w nieskonczonosc.
Nawet nie wiem, jaki dzis dzien tygodnia, a co dopiero mowic
o dacie. Wyczerpala sie tez bateria w moim zegarku i tylko po
regularnosci podawanych posilkow orientuje sie, ktora moze byc
godzina. Nie mam pilniczka ani nozyczek. Moje i tak juz slabe,
polamane paznokcie obgryzam az do bolu, do krwi. Siedem
nieszczesc w jednej osobie, nic wiecej.
Ktoras to juz z rzedu godzina, jak tak siedze zgnebiona,
przepelniona lekiem, raz jeszcze roztrzasajac
niesprawiedliwosc i okrucienstwo swego losu. Nachodza mnie
natarczywe watpliwosci, ktorym nie jestem w stanie stawic
czola.
A jesli ci wszyscy tutejsi lekarze strasza mnie nie na
darmo i faktycznie jest ze mna az tak zle? Ja natomiast
zamiast uznac chorobe, liczac sie z jej konsekwencjami,
uporczywie wmawiam zarowno sobie, jak i wszystkim wokol, ze
moj zly stan jest jedynie przejsciowy i niegrozny, znow
powolujac sie na ludowa maksyme: nie taki wilk straszny, jak
go maluja. Czyz nie jest to najzwyklejszym chowaniem glowy
w piasek? Moze tak byc.
Musze uczciwie przyznac, ze zawsze do tej pory, mimo ze
cierpialam, ze sie nieludzko wprost meczylam, te wszystkie
nawiedzajace mnie cyklicznie stany depresyjne ja po prostu
troche lekcewazylam. Nigdy tak naprawde nie zaakceptowalam
faktu, ze jestem najzwyczajniej powaznie chora, ze pomoc
z zewnatrz jest mi niezbedna, gdyz pograzajac sie w depresji,
poniekad mimowolnie ja jeszcze w sobie podsycajac, moge
doprowadzic do dramatu.
Juz sama nie wiem, ile przezylam takich kryzysow, nawrotow.
Myla mi sie okolicznosci, nie potrafie precyzyjnie okreslic
ich w czasie. Przywoluje je na pamiec na zasadzie skojarzen,
hasel.
Strata dziecka przy porodzie w niecaly miesiac po
przyjezdzie do Francji to pierwszy z kryzysow. Kompletne
zalamanie, najbardziej dramatyczne i najbardziej rozpaczliwe
w swym przebiegu. Nie wiedzialam wtedy nawet, co mi sie
przytrafia, co sie ze mna dzieje. Slowo depresja nic mi nie
mowilo, a juz na pewno nie zdawalam sobie sprawy, ze jest to
choroba jak inne, ktora sie najzwyczajniej leczy.
Moja nieswiadomosc brala sie pewnie stad, ze w Polsce,
w kraju, z ktorego przyjechalam, wszelkie niedomagania
psychiczne podobnie jak przypadlosci weneryczne traktowane
byly troche jako choroby malo taktowne, wrecz wstydliwe. Tak
wiec rwac wlosy z glowy, przeplakawszy niezliczone,
niekonczace sie bezsenne noce, pijac tez zreszta na umor, ten
pierwszy kryzys psychiczny przecierpialam, przezwyciezylam
sama. O ile w ogole mozna mowic o przezwyciezeniu.
Niewyleczona depresja nie ustapila, nie popuscila raz
zawladnietej ofiary. Przyczaila sie tylko w oczekiwaniu
sprzyjajacych okolicznosci, aby zaatakowac z potegujacym sie
zacietrzewieniem kolejny i kolejny raz.
Nawroty pojawialy sie w mym zyciu jak zdjecia
w kinematografie: urodzenie Dorotki i w zaledwie miesiac potem
depresja, ostro nabrzmialy konflikt malzenski - depresja
nastepna, operacja guza w piersi i kolejna, eksperyment
z podjeciem pracy i znow krach. Meczace, a to jeszcze nie
koniec.
W dodatku, miedzy tymi jednoznacznie zdefiniowanymi
chorobami byly rozne regresy, wahniecia, brak reakcji na
zalecone leczenie lub jak w aktualnym przypadku wyrazna jego
nietolerancja. Wszystko to niebywale przeciagalo cala zabawe,
wydluzajac zarowno psychoterapie, jak i rekonwalescencje
w nieskonczonosc. Okresy "czyste", stany psychicznego zdrowia
nigdy nie byly ewidentne, a juz na pewno nieliczne.
Co to za uprzykrzone swinstwo, ktore sie do mnie
przyczepilo i wlecze sie za mna od wielu uprzykrzonych lat.
Diagnoza lekarzy jest zgodna i jednoznaczna - uporczywa
depresja melancholiczna. Dobrze to czy beznadziejnie? Juz
raczej wyglada na drugie.
Mozna by pomyslec, no coz, melancholia - tani
sentymentalizm, nic groznego. Tesknota, smutek, zal i same
takie bzdury. Cos jakby wziac do kupy mierne piosenki
wiejskiej kapeli z ich ckliwym, wisielczym nastrojem.
Podlotkowe fanaberie i tyle. A guzik. Okazuje sie, ze to tylko
nazwa brzmi tak niewinnie, a sama choroba jest niezmiernie
zdradliwa i szkudna. Z tego co wiem, jest to tez forma
depresji najtrudniejsza do zlagodzenia, przystopowania, jako
ze o zupelnym wyleczeniu mowi sie raczej niesmialo.
Straszny balagan w tej calej medycznej nomenklaturze, bo na
przyklad taka groznie brzmiaca z nazwy depresja maniakalna
jest akurat choroba jasno okreslona w genezie i przebiegu
i dla psychiatrow zgodnie serwujacych przy niej skuteczne
lekarstwo, ktore mnie tez podawano, a zwie sie Litiomit, jest
jak male piwo.
Jasne, ze do mnie musiala sie przyczepic nie dosc, ze sama
depresja, to jeszcze w swej najgorszej, najbardziej wrednej
formie. Nic dziwnego. We wszystkim przesadzam, zawsze ide na
calosc, nie uznaje polsrodkow. A wiec jak juz wariowac, to tez
z fasonem. Ma sie te fantazje i rozmach.
Dobrze sobie pozartowac, ale mnie wcale, ale to ani troche
nie do smiechu. Nie ma dwoch zdan, znalazlam sie w szambie po
uszy. Sprobuje opowiedziec jak to jest.
Skad w ogole takie chorobsko sie bierze? I dlaczego?
Czyzbym byla genetycznie naznaczona, skazana lub tylko
bardziej od innych sklonna, a moze to jedynie samo zycie
przynoszace tragedie, niepowodzenia, najrozniejsze przeszkody
i stresy zalamalo psychiczna rownowage, prowokujac bolesny
szok? Gdzie jest w tej chorobie poczatek, a gdzie koniec? Co
jest przyczyna, a co konsekwencja? Wszystko sie tu miesza,
zazebia. Nawet najwieksi w tej dziedzinie madralinscy nie
odpowiadaja jednoznacznie na te pytania, tym bardziej nie
odpowiem i ja.
Sprobuje jednak siegnac do poczatku, uzmyslawiajac sobie,
jak sie to wszystko zaczelo i kiedy. Niezmiernie trudne jest
takie cofniecie sie az do genezy choroby, szczegolnie
w sytuacji, ze sie z niej jeszcze nie wyszlo, gdy jest sie
ciagle jeszcze pograzonym w niezdrowym tumanie oszolomienia.
Mimo wszystko sprobuje. W kazdym razie jestem pelna dobrej
woli, a to juz zawsze cos.
Ta choroba przychodzi nie wiadomo kiedy i skad. Az dotad
normalne, raz bardziej, raz mniej jasne zycie i nagle nic,
jakby sie wszystko stracilo. Pomost z dotychczasowa
egzystencja zerwany. Depresja - kompletny psychiczny krach. To
nadciaga niepostrzezenie lecz nieodwolalnie jak czarna,
naladowana grzmotami burzowa chmura. Powoli opada, zataczajac
coraz szersze kregi. Zagarnia to, co napotyka po drodze
i ladujac swoja destrukcyjna sila, wszystko przeinacza,
niszczy, deformuje.
I to jest dobre porownanie z tym ladunkiem, napieciem.
Wystarczy spojrzec na czlowieka cierpiacego na depresje,
wyglada jak powalony piorunem. Juz sama jego sylwetka jest
charakterystyczna, typowa. Cale cialo nieprawdopodobnie
naprezone, z napietymi miesniami, a jednoczesnie zlamane,
w kazdym badz razie wyraznie pochylone do ziemi. Jakby jakas
niewidzialna sila napierala na niego z zewnatrz, jakby
odczuwal nie dajacy sie zniwelowac nacisk, ktory przygniata,
przegina, a niekiedy lamie. Zdarza sie, ze presja jest
silniejsza niz wewnetrzny opor i trzeba jej sie poddac, nie
mozna jej zniesc. Chyba mam racje. Wystarczy przyjrzec sie
etymologii slowa depresja. Sama nazwa mowi za siebie. Przymus,
nacisk, przygniatanie. Ta choroba jest dokladnie tym.
Inne objawy sa tez znamienne, jasno okreslone. Teraz ja
moge udzielic porady. Moze moje swiadectwo trafi do kogos
zagubionego w depresyjnym bolu i pomoze mu zrozumiec, co sie
z nim wlasciwie dzieje.
Jesli od pewnego czasu, powiedzmy od paru tygodni,
zaobserwowales u siebie dokuczliwa bezsennosc, nagly brak
apetytu z seksualnymi apetytami wlacznie, tracisz wyraznie na
wadze, z niechecia i obrzydzeniem krzyzujesz rano spojrzenie
ze swoim odbiciem w lustrze, czujesz sie niepotrzebny,
nieprzydatny i dotad superman teraz nagle robisz sie
smiertelnie zmeczony, bez checi do zycia, to wiesz, co ci
powiem? Zle jest z toba, bardzo zle.
Nie oszukuj sie, ze to przejsciowe. Nie bagatelizuj
objawow, a przede wszystkim nie licz, ze ustapia z czasem
same. Nie zwlekaj, biegnij do najblizszego psychiatry, gdyz
depresja jak ciezka, lepka wulkaniczna lawa siegnela rowniez
po ciebie.
Tyle ze jesli jestes juz chory, to nawet nie zdajesz sobie
sprawy z autentycznego zagrozenia. Nie jestes w stanie sie
obserwowac, a co dopiero mowic o wyciagnieciu konstruktywnych
wnioskow czy podjeciu decyzji o ucieczce, ratunku. Stoisz
oglupialy, pusty i bezwolny i tylko z przeogromnym lekiem
czekasz az nieuchronnie przelewajaca sie magma zaleje cie
definitywnie, a wtedy skoncza sie wszystkie twoje cierpienia.
Niekiedy nie wytrzymujesz tego przepelnionego nieludzkim
strachem oczekiwania na najgorsze, poddajesz sie i zdobywajac
sie jeszcze na ostatni wysilek woli, zadajesz gwalt wlasnej
egzystencji. Unicestwiasz przerazajace oczekiwanie,
unicestwiasz niezmierzony bol. Bo potem jest juz tylko pustka
i nicosc. I ty na to liczysz. To dla ciebie obietnica,
wyzwolenie sie, ostateczna ucieczka.
Tylko ze najczesciej okazujemy sie za slabi, aby sie zabic.
I znow wracamy do przymusu, gdyz bedac jednoczesnie absolutnie
niezdolnymi do zycia, jestesmy skazani na jego kontynuowanie,
co mozna porownac z przejsciem czyscca na ziemi. Nie dosc, ze
banalne jest to porownanie, to jeszcze zdecydowanie za slabe.
Zyjac pograzeni w chorobie, jestesmy skazani na pieklo.
I chociaz to tez banalne, nie ma w tym niestety przesady.
Bardzo bym chciala, aby mi uwierzono, wiecej, zrozumiano.
Koncentruje sie maksymalnie, na ile to tylko mozliwe, aby ta
relacja byla przekonywajaca i jasna. Jestem umotywowana, nawet
moze zbyt mocno, aby opowiedziec wszystko, co wiem o tej
chorobie, ktora fatalnie wykrzywila moje zycie.
Czym przyblizyc zyczliwemu obserwatorowi ten piekielny
koszmar, jaki przezywa osoba cierpiaca na depresje? Jak
moglabym wyczulic na bezmiar bolu i cierpienia, ktore ja
przepelnia bez reszty? To duza odpowiedzialnosc, nie chodzi
przeciez tylko o mnie. Na te chorobe cierpi tysiace ludzi.
Przyjrzyj sie uwaznie, byc moze zagubionych i nieszczesliwych
znajdziesz takze w twoim najblizszym otoczeniu.
Depresja to prawdziwa makabra. Nie bede sie bawila
w wyszukiwanie madrzej brzmiacych slow, przejde juz raczej do
opisania jej znaczacych i jakze przykrych symptomow. Na samo
ich wspomnienie wzdragam sie z niepokoju i zgrozy.
Przede wszystkim bezsennosc. Trzeba przez to przejsc, aby
naprawde zrozumiec, jakim przeklenstwem moga stac sie
najzwyklejsze zaburzenia snu. Czlowiek chory jest kompletnie
wytracony w czasie, a jego sen zupelnie rozregulowany. Jesli
jestes moim towarzyszem niedoli, znasz to rownie dobrze, jak
ja.
Nie mozesz zasnac, bojac sie czekajacych cie koszmarow.
A sa to wierni wrogowie i niezawodnie wracaja do ciebie kazdej
nocy. Nie mozesz ich odtracic ani kazac im odejsc. Poslusznie
za kazdym razem odgrywasz role bohatera-ofiary. Budzisz sie
nagle zlany zimnym potem lub goracymi lzami z nieprzebrzmialym
jeszcze echem wlasnego przerazonego krzyku napierajacego
z ciemnosci. Poczucie zagrozenia jest totalne. Nie odwazysz
sie juz zasnac tej nocy. Skulony i sparalizowany strachem
przysiadziesz na brzegu lozka lub w fotelu, aby bez nadziei
czekac na swit. I znow nie bedziesz sam.
Czarne mysli, irracjonalne leki, blizej nieokreslone zle
przeczucia opadna cie i zagarna w swa otchlan jak przepastne
wzburzone morze, ktore przeraza, a zarazem wciaga. Bedziesz
plakal nad soba, nad zmarnowanym swym zyciem, nad wlasna
bezuzytecznoscia i okrucienstwem losu. I bedzie ci zle
i bedziesz sie bal, nie rozumiejac, co sie z toba dzieje.
Jezeli pijesz, siegniesz wtedy po alkohol, aby sie upic na
umor. Jedyne czego pragniesz, to przestac odczuwac, przestac
myslec, moc zawiesic bolesna egzystencje w pijanej prozni.
Te pelne udreki noce, to tylko zaledwie jedna strona
medalu, gdyz po nocy nieuchronnie nadchodzi przeciez dzien.
Ludzie zdrowi, wypoczeci i pelni swiezej energii z mniejszym
lub wiekszym zapalem rzucaja sie aktywnie w wir zycia.
Borykaja sie mozolnie, aczkolwiek dzielnie, z trudnosciami,
czerpia z niego nadarzajace sie przyjemnosci. Tak zyja ludzie
zdrowi, nie ty.
Ty wstajesz rano, sam nie wiesz po co. Przed toba dzien,
ktory zapowiada sie beznadziejnie pusty. Czujesz sie jak
wypluty kapec, zmeczony i rozgoryczony. Zadania, ktore cie
czekaja napawaja cie niechecia i trwoga, gdyz i tak nie
czujesz sily, by robic cokolwiek.
Depresja jako gleboki bol zycia. Gdzies zaslyszalam to
mocne i jakze adekwatne okreslenie. Kompletna pustka
i bezsilnosc. Nieludzki wprost wysilek, aby ciagnac,
kontynuowac. Boli cie dusza, tak to odczuwasz i nie potrafisz
nawet poskarzyc sie, opisac jak to jest. Zreszta mowienie tez
boli, gdy jest sie pograzonym w cierpieniu. Wiesz jedynie, ze
na nic nie masz checi, jestes zmeczony zyciem, wstawaniem co
rano po nic i bez sensu. Nic ci nie wychodzi, nie potrafisz
skoncentrowac sie nad niczym. Dajesz za wygrana, zarzucasz
wszystko, co robiles, chowasz sie gdzies w kacie, placzac ze
strachu, bezsilnosci i zalu. Odciety od wszystkiego, co dzieje
sie wokol, pozostajesz jak drewniany manekin martwy
i obojetny. Uciekasz w samotnosc, zamykasz sie w sobie. Boisz
sie, bardzo sie boisz: wojny nuklearnej, ulicznego wypadku,
rozdzwonionego telefonu i pukania do drzwi. Teraz juz nie
dopuscisz do siebie nikogo. Czujac sie podle i bardzo
samotnie, siegasz po prochy, nie wierzac nawet, aby mogly ci
pomoc lub po butelke, aby zalac robaka. Wiesz, ze to jest
nierozsadne i naganne, co robisz, ze tylko znow okazujesz swa
slabosc. Wzmaga sie poczucie winy.
Poczucie winy cie nie opuszcza. Maltretowalo cie w nocy,
musisz sie z nim zmierzyc rowniez za dnia. Samooskarzeniom
graniczacym z masochizmem nie ma konca. Przekonujesz sam
siebie, jakim to jestes wyrzutkiem, punktujesz wszystkie
wlasne bledy i wady, roztrzasasz bez konca cale tkwiace
w tobie lub tylko wyimaginowane zlo. I kiedy juz sam siebie
nareszcie przekonasz, ze jestes kompletnym zerem, stracencem
lub psychopata, w kazdym razie ze wszystkich najgorszy,
zaczynasz traktowac cierpienie, ktore odczuwasz jako
sprawiedliwa kare za grzechy, jako zasluzony tak zwany dopust
Bozy.
Uwierzysz w to gleboko, bedziesz tak myslal z pelnym
przekonaniem. Wtedy dopiero staniesz na pozycji naprawde
straconej, gdyz nikt i nic przy takim nastawieniu nie bedzie
w stanie ci pomoc.
Zreszta ty nie zwrocisz sie do nikogo o pomoc. Czujesz, ze
sie topisz, ale pozostajac calkowicie bierny i obojetny wobec
grozacego ci niebezpieczenstwa, nawet nie wyciagniesz reki
w poszukiwaniu jakiegos punktu zaczepienia, ratunku. Tak
jakbys wlasciwie sam chcial zejsc w najglebsza otchlan bez
powrotu. Dlatego tez, jesli raz jeszcze uslyszysz popularne
powiedzenie o tonacym, ktory brzytwy sie chwyta, mozesz byc
pewny, ze ten nieszczesnik jest na pewno zrownowazony
psychicznie, o depresji pewnie nawet nie slyszal, bo inaczej
bez walki, a nawet z uczuciem ulgi poszedlby na dno jak ty.
Tak wiec niedoszly topielec, wewnetrznie martwy, pusty jak
ta deska targana przez wzburzone fale, ktorej morze nie chce
jednak pochlonac, szarpiesz sie sam z daleka od ladu. Jestes
samotny, odizolowany, odciety. Moze i wysylasz jakies sygnaly
wolajace o wspolczucie, zrozumienie i pomoc, lecz otoczenie,
nawet twoi najblizsi nie sa w stanie zrozumiec, co sie z toba
wlasciwie dzieje.
Sadzac, ze to dla twojego dobra, staraja sie toba
wstrzasnac, zmobilizowac cie, apelujac, abys wzial sie
w garsc. Wskazuja na absurd twojej bezpodstawnej rozpaczy,
przekonujac, ze ci niczego przeciez nie brakuje,
przypominajac, ze masz dwojke jakze udanych dzieci.
Przyznajesz im racje, kochasz ponad wszystko swoja parke, tyle
ze to nie ma nic wspolnego z wisielczymi uczuciami, ktore
zagarnely juz toba bez reszty.
Jednak dzieci niestety w tym wszystkim tkwia. Cierpliwosc,
bezkrytyczna wyrozumialosc i milosc pomieszana z czujnym,
przeogromnym niepokojem o ciebie jakie ci okazuja, sprawiaja,
ze czujesz sie jeszcze gorzej i coraz trudniej znosisz nawet
ich obecnosc. Chociaz wiesz, ze to niesprawiedliwe, nic nie
mozesz zmienic. Zdajesz sobie sprawe, ze zadajesz im bol i ta
swiadomosc tylko jeszcze bardziej zaostrza poczucie winy.
Wszystko jest troche prostsze, gdy jestes sam. Znow popijasz,
bierzesz prochy. Za wszelka cene chcesz zasnac, oczywiscie bez
kolacji i wieczornej toalety.
Nie tylko rutynowe zajecia zycia codziennego takie jak
ubieranie sie, jedzenie, mycie, dotad oczywiste, wrecz
niezbedne, nagle i kompletnie stracily wszelki sens. Cale
twoje nastawienie filozoficzno-egzystencjonalne odwoluje sie
do ewidentnego absurdu. Akt narodzin konfrontujesz
z pogrzebem, nie rozumiesz po co choremu w ogole sie leczyc,
jesli i tak wczesniej czy pozniej musi umrzec. Zycie stracilo
sens. Pograzasz sie w beznadziei.
I nie wyjdziesz z niej sam, gdyz z tej choroby nie da sie
wyjsc samemu. Nie jest to kwestia silnej, nawet zelaznej woli.
Niezbedna jest fachowa pomoc medyczna, lecz ty o tym nie
chcesz nic wiedziec lub naprawde nie wiesz.
Znikad nie widzisz dla siebie ratunku. A madry
i niezadufany w sobie profesor psychiatrii powie, a wlasciwie
poskarzy sie, ze jest naprawde niezmiernie ciezko uzdrowic,
uratowac chorego, ktory juz w nic nie wierzy. I bedzie mial
racje.
Nic do ciebie nie dociera. Nie jestes zdolny do jasnego
rozumowania. Zadne racje nie sa cie w stanie przekonac.
Dlatego madry lekarz nie bedzie z toba dyskutowal ani cie do
czegokolwiek namawial. Bedzie cie leczyl i tylko sluchal. On
jest madry i wie, ze zyjac pod znakiem bolu i cierpienia,
odbierasz swiat w sposob zdeformowany pesymizmem, destrukcja.
Totalne zaburzenie percepcji wszelkich docierajacych do
ciebie informacji sprawia, ze terazniejszosc jest
zdekomponowana, znieksztalcona, a wskutek paralizujacego leku
i uczucia zagrozenia nie jestes w stanie myslec o przyszlosci.
Stoisz przed krzywym zwierciadlem.
Widziales takie w wesolym miasteczku. Tyle ze teraz
wypaczone odbicie, ktore do ciebie dociera nie smieszy. Wprost
przeciwnie, napawa obrzydzeniem i lekiem. Wpatrujac sie w nie,
nie rozumiesz, nie rozpoznajesz juz niczego. Ogarnia cie
obezwladniajacy zamet. Wszystko jest koslawe, wyolbrzymione
i w swej deformacji koszmarne. Kazde smutne wydarzenie jest
dla ciebie prawdziwym koncem swiata, najmniejsze niepowodzenie
urasta do rangi porazki, nieprzychylna uwage na swoj temat
utozsamiasz natychmiast z odtraceniem. Jedno wielkie
poplatanie z pomieszaniem.
Mylisz smutek z tragedia, przykrosc z katastrofa, krytyke
bliznich z potepieniem. Koszmarny jest obraz, przed ktorym
stoisz. Bezlitosne jest lustro, ktore tak deformuje,
znieksztalca. Nie wpatruj sie w nie dluzej. Nie pozwol, aby
cie zniszczyl ten odpustowy rekwizyt. Nie czekaj. Zniszcz je,
rozbij na najdrobniejsze kawalki lub chociaz odwroc sie
i odejdz.
Niestety. Ja wiem, nie mozesz tego zrobic. To krzywe
zwierciadlo, o ktorym mowie i ktore cie zgubi, jest w tobie...



Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka


"Krzywe zwierciadlo", sierpien 1994



--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-10-04 17:19:50

Temat: Re: Niebot.
Od: zielsko <zielsko_p@wytnij_to_tlen.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 04 Oct 2004 19:01:08 +0200, silvio manuel napisał(a):

[...]
> Niech piszący sprawdzi swój czas i datę przed wysłaniem czego kolwiek.

Ok no to jakie masz objawy?
Sprawdziłem na bramce i data jest okdziś jest 04. Godzina zdaje się
też się zgadza, strefę czasową mam dobrze ustawioną. Zaraz pogrzebię w
konfiguracji - jestem po reinstalce. I zobaczę dokładnie.
Dzięki za zwrócenie uwagi.
--
Paweł Zioło powered by fortune-mod version 9708
I'll never forget the 1st time I ran Windows, but I'm trying...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-10-04 18:22:10

Temat: Re: Niebot.
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


"zielsko" w news:pan.2004.10.04.15.38.20.222644@zielona...
/.../


> Jak dla mnie eot.
> Paweł Zioło do jutra bez siga.


:)). No widzisz, jakie to proste.


Mimo wszystko, szkoda, ze nie wiesz co cytujesz.


All
--
"Osiąganie nowych poziomów rozwoju umysłu jest podróżą ku miejscu,
w którym się nigdy nie było" - Stanley Greenspan


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-10-04 19:10:27

Temat: Re: Niebot.
Od: zielsko <zielsko_p@wytnij_to_tlen.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 04 Oct 2004 20:22:10 +0200, ... z Gormenghast napisał(a):

> :)). No widzisz, jakie to proste.

Skoro tak twierdzisz.

> Mimo wszystko, szkoda, ze nie wiesz co cytujesz.

Powinno być : Mimo wszystko, szkoda, że moim zdaniem nie wiesz co
cytujesz.

To jak z tym moim czasem mam źle ustawiony czy nie bo sam już nie wiem.
--
Paweł Zioło powered by fortune-mod version 9708
Excusing bad programming is a shooting offence, no matter _what_ the
circumstances.
-- Linus Torvalds, to the linux-kernel list

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-10-05 07:17:28

Temat: Re: Niebot.
Od: "silvio manuel" <S...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "zielsko" <zielsko_p@wytnij_to_tlen.pl> napisał w wiadomości
news:pan.2004.10.04.17.19.50.807286@zielona...
[...]
> zobaczę dokładnie.
> Dzięki za zwrócenie uwagi.

:)) Ale ja uwagę zwracam bardzo ogólnie. Np. ostatnio na pl.sci.filozofia
jakiś gość urwał się przysłowiowy Filip. Napisał post z datą o 2 dni do
przodu i jego twórczość górowałała sobie na takim czytniku jak mój tj OE.

> Paweł Zioło powered by fortune-mod version 9708

silvio


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

"książka o propagandzie, napisana przez światowej sławy psychologów amerykańskich"
Moc wiary
witam grupę :-))
Grand Coup I
Pytanie do kobiet

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »