Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Nieświadome potwory?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Nieświadome potwory?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 49


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2008-04-26 22:24:58

Temat: Nieświadome potwory?
Od: "newscast" <n...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Czy dzieci są naszym dopełnieniem? Czy w istocie są dla nas najwyższą
wartością?
Moja matka była piękną i dumną kobietą.
Zawsze elegancka i zadbana.Ludzie darzyli ją szacunkiem i życzliwością.
Kochała nas ogromnie i była dla nas wszystkim.
Mam nadzieję, że umarła nie wiedząc na jakie piekło nas skazała.
Zaczęło się typowo, lekarzowi nie chciało się wykonać badań, ona oto nie
dbała.
Kiedy przyszły bóle, rak był już nieoperacyjny - wolne łóżko w szpitalu
dostępne za 3-4 miesiące.
Poruszyliśmy całą rodzinę, nawet najdalszych kuzynów, wykorzystaliśmy
wszelkie
dostępne znajomości i każdy grosz - łóżko znalazło się za 2 dni.
Na początku trudno było powiedzieć, które bóle były większe,
czy od toczącego ją raka, czy po chemii i naświetlaniach.
Po roku konieczne było wykonanie otworu w podbrzuszu
i wyprowadzenie przez niego jelita, które podłączono do worka.
Wtedy we mnie coś pękło, tak jak pękła duma mojej matki na rzecz woli
przeżycia.
Pękło coś także w moim rodzeństwie, bo więcej nie odwiedzili jej w szpitalu.
Być może, gdyby wiedziała, że nadejdą dla niej następne 2 lata nieludzkiego
cierpienia,
którego nawet morfina nie była w stanie uśmierzyć, odmówiłaby dalszego
leczenia, ale chciała żyć.
Nie była najcięższym przypadkiem w szpitalu choć ważyła już 36 kg, widziałem
tam gorsze rzeczy,
ale najgorsza była bezsilność i widok tak strasznego cierpienia osoby, za
którą oddałbym wszystko.
Kiedy przyjeżdżałem do niej do szpitala była tak szczęśliwa na mój widok i
tak gasnąca,
że myślałem, a nawet miałem nadzieje, że pęknie mi te pieprzone serce.
Musiałem być naprawdę dobrym aktorem, bo często się uśmiechała, nawet pomimo
bólu,
sam też starałem się uśmiechać, choć ze zgryzoty aż mnie skręcało.
Po takiej wizycie długo nie mogłem się otrząsnąć,
ale przecież trzeba było jakoś funkcjonować no i zbierać się do wyjazdu w
kolejne odwiedziny.
Jej śmierć była chyba dla mnie najlepszym prezentem, jaki dostałem w życiu.
Mimo, że minęło już sporo lat, dotyk tamtych wspomnień nadal pali mnie jak
rozgrzane żelazo.
Nie ma dzieci i nie chcę ich mieć, ale nie dla tego, że ich nie lubię.
Poprostu trudno mi sobie wyobrazić, jakim musiałbym być potworem,
żeby przysporzyć moim dzieciom takich cierpień, które ja otrzymałem
od umierającej matki, a która była dla mnie najdroższa na świecie.
Owszem, słyszę czasem od znajomych, że dziecko kogoś dopełniło, jest komuś
najdroższe,
lub przynajmniej będzie komu zaopiekować się rodzicami na starość
i chyba nie zdają oni sobie sprawy, jakie mają cholerne szczęście, że nie
mają moich przeżyć,
gdyż dla mnie takie stwierdzenia świadczą o ich egoizmie, a nawet cynizmie
w obliczu pustki czy być może cierpienia, jakie zostawi ich odejście w
sercach ich dzieci.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2008-04-26 22:28:34

Temat: Re: Nieświadome potwory?
Od: "Don Gavreone" <s...@l...po> szukaj wiadomości tego autora

newscast<n...@p...fm>
news:fv09to$kv4$1@news.interia.pl

> Czy dzieci są naszym dopełnieniem? Czy w istocie są dla nas najwyższą
> wartością?
> Moja matka była piękną i dumną kobietą.
> Zawsze elegancka i zadbana.Ludzie darzyli ją szacunkiem i
> życzliwością. Kochała nas ogromnie i była dla nas wszystkim.
> Mam nadzieję, że umarła nie wiedząc na jakie piekło nas skazała.
> Zaczęło się typowo, lekarzowi nie chciało się wykonać badań, ona oto
> nie dbała.
> Kiedy przyszły bóle, rak był już nieoperacyjny - wolne łóżko w
> szpitalu dostępne za 3-4 miesiące.
> Poruszyliśmy całą rodzinę, nawet najdalszych kuzynów, wykorzystaliśmy
> wszelkie
> dostępne znajomości i każdy grosz - łóżko znalazło się za 2 dni.
> Na początku trudno było powiedzieć, które bóle były większe,
> czy od toczącego ją raka, czy po chemii i naświetlaniach.
> Po roku konieczne było wykonanie otworu w podbrzuszu
> i wyprowadzenie przez niego jelita, które podłączono do worka.
> Wtedy we mnie coś pękło, tak jak pękła duma mojej matki na rzecz woli
> przeżycia.
> Pękło coś także w moim rodzeństwie, bo więcej nie odwiedzili jej w
> szpitalu. Być może, gdyby wiedziała, że nadejdą dla niej następne 2
> lata nieludzkiego cierpienia,
> którego nawet morfina nie była w stanie uśmierzyć, odmówiłaby dalszego
> leczenia, ale chciała żyć.
> Nie była najcięższym przypadkiem w szpitalu choć ważyła już 36 kg,
> widziałem tam gorsze rzeczy,
> ale najgorsza była bezsilność i widok tak strasznego cierpienia
> osoby, za którą oddałbym wszystko.
> Kiedy przyjeżdżałem do niej do szpitala była tak szczęśliwa na mój
> widok i tak gasnąca,
> że myślałem, a nawet miałem nadzieje, że pęknie mi te pieprzone serce.
> Musiałem być naprawdę dobrym aktorem, bo często się uśmiechała, nawet
> pomimo bólu,
> sam też starałem się uśmiechać, choć ze zgryzoty aż mnie skręcało.
> Po takiej wizycie długo nie mogłem się otrząsnąć,
> ale przecież trzeba było jakoś funkcjonować no i zbierać się do
> wyjazdu w kolejne odwiedziny.
> Jej śmierć była chyba dla mnie najlepszym prezentem, jaki dostałem w
> życiu. Mimo, że minęło już sporo lat, dotyk tamtych wspomnień nadal
> pali mnie jak rozgrzane żelazo.
> Nie ma dzieci i nie chcę ich mieć, ale nie dla tego, że ich nie lubię.
> Poprostu trudno mi sobie wyobrazić, jakim musiałbym być potworem,
> żeby przysporzyć moim dzieciom takich cierpień, które ja otrzymałem
> od umierającej matki, a która była dla mnie najdroższa na świecie.
> Owszem, słyszę czasem od znajomych, że dziecko kogoś dopełniło, jest
> komuś najdroższe,
> lub przynajmniej będzie komu zaopiekować się rodzicami na starość
> i chyba nie zdają oni sobie sprawy, jakie mają cholerne szczęście, że
> nie mają moich przeżyć,
> gdyż dla mnie takie stwierdzenia świadczą o ich egoizmie, a nawet
> cynizmie w obliczu pustki czy być może cierpienia, jakie zostawi ich
> odejście w sercach ich dzieci.

Idę rzygać.
A miało być chyba pięknie.

DG

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2008-04-26 22:59:52

Temat: Re: Nieświadome potwory?
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "newscast" <n...@p...fm> napisał w wiadomości
news:fv09to$kv4$1@news.interia.pl...
> Czy dzieci są naszym dopełnieniem? Czy w istocie są dla nas najwyższą
> wartością?
> Moja matka była piękną i dumną kobietą.
> Zawsze elegancka i zadbana.Ludzie darzyli ją szacunkiem i życzliwością.
> Kochała nas ogromnie i była dla nas wszystkim.
> Mam nadzieję, że umarła nie wiedząc na jakie piekło nas skazała.
> Zaczęło się typowo, lekarzowi nie chciało się wykonać badań, ona oto nie
> dbała.
> Kiedy przyszły bóle, rak był już nieoperacyjny - wolne łóżko w szpitalu
> dostępne za 3-4 miesiące.
> Poruszyliśmy całą rodzinę, nawet najdalszych kuzynów, wykorzystaliśmy
> wszelkie
> dostępne znajomości i każdy grosz - łóżko znalazło się za 2 dni.
> Na początku trudno było powiedzieć, które bóle były większe,
> czy od toczącego ją raka, czy po chemii i naświetlaniach.
> Po roku konieczne było wykonanie otworu w podbrzuszu
> i wyprowadzenie przez niego jelita, które podłączono do worka.
> Wtedy we mnie coś pękło, tak jak pękła duma mojej matki na rzecz woli
> przeżycia.
> Pękło coś także w moim rodzeństwie, bo więcej nie odwiedzili jej w szpitalu.
> Być może, gdyby wiedziała, że nadejdą dla niej następne 2 lata nieludzkiego
> cierpienia,
> którego nawet morfina nie była w stanie uśmierzyć, odmówiłaby dalszego
> leczenia, ale chciała żyć.
> Nie była najcięższym przypadkiem w szpitalu choć ważyła już 36 kg, widziałem
> tam gorsze rzeczy,
> ale najgorsza była bezsilność i widok tak strasznego cierpienia osoby, za
> którą oddałbym wszystko.
> Kiedy przyjeżdżałem do niej do szpitala była tak szczęśliwa na mój widok i
> tak gasnąca,
> że myślałem, a nawet miałem nadzieje, że pęknie mi te pieprzone serce.
> Musiałem być naprawdę dobrym aktorem, bo często się uśmiechała, nawet pomimo
> bólu,
> sam też starałem się uśmiechać, choć ze zgryzoty aż mnie skręcało.
> Po takiej wizycie długo nie mogłem się otrząsnąć,
> ale przecież trzeba było jakoś funkcjonować no i zbierać się do wyjazdu w
> kolejne odwiedziny.
> Jej śmierć była chyba dla mnie najlepszym prezentem, jaki dostałem w życiu.
> Mimo, że minęło już sporo lat, dotyk tamtych wspomnień nadal pali mnie jak
> rozgrzane żelazo.
> Nie ma dzieci i nie chcę ich mieć, ale nie dla tego, że ich nie lubię.
> Poprostu trudno mi sobie wyobrazić, jakim musiałbym być potworem,
> żeby przysporzyć moim dzieciom takich cierpień, które ja otrzymałem
> od umierającej matki, a która była dla mnie najdroższa na świecie.
> Owszem, słyszę czasem od znajomych, że dziecko kogoś dopełniło, jest komuś
> najdroższe,
> lub przynajmniej będzie komu zaopiekować się rodzicami na starość
> i chyba nie zdają oni sobie sprawy, jakie mają cholerne szczęście, że nie
> mają moich przeżyć,
> gdyż dla mnie takie stwierdzenia świadczą o ich egoizmie, a nawet cynizmie
> w obliczu pustki czy być może cierpienia, jakie zostawi ich odejście w
> sercach ich dzieci.

Jak się sam przywiązałeś za mocno do spódnicy nie zwalaj winy na matkę...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2008-04-26 23:36:21

Temat: Re: Nieświadome potwory?
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

newscast wrote:
> Czy dzieci są naszym dopełnieniem? Czy w istocie są dla nas najwyższą
> wartością?
> Moja matka była piękną i dumną kobietą.
> Zawsze elegancka i zadbana.Ludzie darzyli ją szacunkiem i
> życzliwością. Kochała nas ogromnie i była dla nas wszystkim.
> Mam nadzieję, że umarła nie wiedząc na jakie piekło nas skazała.
> Zaczęło się typowo, lekarzowi nie chciało się wykonać badań, ona oto
> nie dbała.
> Kiedy przyszły bóle, rak był już nieoperacyjny - wolne łóżko w
> szpitalu dostępne za 3-4 miesiące.
> Poruszyliśmy całą rodzinę, nawet najdalszych kuzynów, wykorzystaliśmy
> wszelkie
> dostępne znajomości i każdy grosz - łóżko znalazło się za 2 dni.
> Na początku trudno było powiedzieć, które bóle były większe,
> czy od toczącego ją raka, czy po chemii i naświetlaniach.
> Po roku konieczne było wykonanie otworu w podbrzuszu
> i wyprowadzenie przez niego jelita, które podłączono do worka.
> Wtedy we mnie coś pękło, tak jak pękła duma mojej matki na rzecz woli
> przeżycia.
> Pękło coś także w moim rodzeństwie, bo więcej nie odwiedzili jej w
> szpitalu. Być może, gdyby wiedziała, że nadejdą dla niej następne 2
> lata nieludzkiego cierpienia,
> którego nawet morfina nie była w stanie uśmierzyć, odmówiłaby dalszego
> leczenia, ale chciała żyć.
> Nie była najcięższym przypadkiem w szpitalu choć ważyła już 36 kg,
> widziałem tam gorsze rzeczy,
> ale najgorsza była bezsilność i widok tak strasznego cierpienia
> osoby, za którą oddałbym wszystko.
> Kiedy przyjeżdżałem do niej do szpitala była tak szczęśliwa na mój
> widok i tak gasnąca,
> że myślałem, a nawet miałem nadzieje, że pęknie mi te pieprzone serce.
> Musiałem być naprawdę dobrym aktorem, bo często się uśmiechała, nawet
> pomimo bólu,
> sam też starałem się uśmiechać, choć ze zgryzoty aż mnie skręcało.
> Po takiej wizycie długo nie mogłem się otrząsnąć,
> ale przecież trzeba było jakoś funkcjonować no i zbierać się do
> wyjazdu w kolejne odwiedziny.
> Jej śmierć była chyba dla mnie najlepszym prezentem, jaki dostałem w
> życiu. Mimo, że minęło już sporo lat, dotyk tamtych wspomnień nadal
> pali mnie jak rozgrzane żelazo.
> Nie ma dzieci i nie chcę ich mieć, ale nie dla tego, że ich nie lubię.
> Poprostu trudno mi sobie wyobrazić, jakim musiałbym być potworem,
> żeby przysporzyć moim dzieciom takich cierpień, które ja otrzymałem
> od umierającej matki, a która była dla mnie najdroższa na świecie.
> Owszem, słyszę czasem od znajomych, że dziecko kogoś dopełniło, jest
> komuś najdroższe,
> lub przynajmniej będzie komu zaopiekować się rodzicami na starość
> i chyba nie zdają oni sobie sprawy, jakie mają cholerne szczęście, że
> nie mają moich przeżyć,
> gdyż dla mnie takie stwierdzenia świadczą o ich egoizmie, a nawet
> cynizmie w obliczu pustki czy być może cierpienia, jakie zostawi ich
> odejście w sercach ich dzieci.

A ja śmiem twierdzić, że Twoja postawa świadczy o Twoim egoiźmie. Bo jak
naczej nazwać przedkładanie nicości (celowe nie danie komuś życia) nad swoją
własną obawę, że zadasz dzieciom cierpienie z powodu czegoś, co
statystycznie rzecz biorąc ma małe szanse nastąpić. Wszyscy rodzice umierają
wcześniej czy później i jest to smutne ale nieuniknione. Zetknięcie się z
bólem i cierpieniem kogoś bliskiego najczęściej wyzwala w człowieku same
szlachetne odruchy, jest nowym doświadczeniem emocji, które potem pomaga
służyć i pomagać innym.
Ty zaś uważasz, że ktoś będzie cierpiał przez ciebie, jak mu podarujesz
życie? Nie ma nic cenniejszego od dania komuś życia. Nie pojmuję tego.

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2008-04-27 01:28:06

Temat: Re: Nieświadome potwory?
Od: Hekate <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

On Apr 27, 1:36 am, "michal" <6...@g...pl> wrote:
> newscast wrote:
> > Czy dzieci są naszym dopełnieniem? Czy w istocie są dla nas najwyższą
> > wartością?
> > Moja matka była piękną i dumną kobietą.
> > Zawsze elegancka i zadbana.Ludzie darzyli ją szacunkiem i
> > życzliwością. Kochała nas ogromnie i była dla nas wszystkim.
> > Mam nadzieję, że umarła nie wiedząc na jakie piekło nas skazała.
> > Zaczęło się typowo, lekarzowi nie chciało się wykonać badań, ona oto
> > nie dbała.
> > Kiedy przyszły bóle, rak był już nieoperacyjny - wolne łóżko w
> > szpitalu dostępne za 3-4 miesiące.
> > Poruszyliśmy całą rodzinę, nawet najdalszych kuzynów, wykorzystaliśmy
> > wszelkie
> > dostępne znajomości i każdy grosz - łóżko znalazło się za 2 dni.
> > Na początku trudno było powiedzieć, które bóle były większe,
> > czy od toczącego ją raka, czy po chemii i naświetlaniach.
> > Po roku konieczne było wykonanie otworu w podbrzuszu
> > i wyprowadzenie przez niego jelita, które podłączono do worka.
> > Wtedy we mnie coś pękło, tak jak pękła duma mojej matki na rzecz woli
> > przeżycia.
> > Pękło coś także w moim rodzeństwie, bo więcej nie odwiedzili jej w
> > szpitalu. Być może, gdyby wiedziała, że nadejdą dla niej następne 2
> > lata nieludzkiego cierpienia,
> > którego nawet morfina nie była w stanie uśmierzyć, odmówiłaby dalszego
> > leczenia, ale chciała żyć.
> > Nie była najcięższym przypadkiem w szpitalu choć ważyła już 36 kg,
> > widziałem tam gorsze rzeczy,
> > ale najgorsza była bezsilność i widok tak strasznego cierpienia
> > osoby, za którą oddałbym wszystko.
> > Kiedy przyjeżdżałem do niej do szpitala była tak szczęśliwa na mój
> > widok i tak gasnąca,
> > że myślałem, a nawet miałem nadzieje, że pęknie mi te pieprzone serce.
> > Musiałem być naprawdę dobrym aktorem, bo często się uśmiechała, nawet
> > pomimo bólu,
> > sam też starałem się uśmiechać, choć ze zgryzoty aż mnie skręcało.
> > Po takiej wizycie długo nie mogłem się otrząsnąć,
> > ale przecież trzeba było jakoś funkcjonować no i zbierać się do
> > wyjazdu w kolejne odwiedziny.
> > Jej śmierć była chyba dla mnie najlepszym prezentem, jaki dostałem w
> > życiu. Mimo, że minęło już sporo lat, dotyk tamtych wspomnień nadal
> > pali mnie jak rozgrzane żelazo.
> > Nie ma dzieci i nie chcę ich mieć, ale nie dla tego, że ich nie lubię.
> > Poprostu trudno mi sobie wyobrazić, jakim musiałbym być potworem,
> > żeby przysporzyć moim dzieciom takich cierpień, które ja otrzymałem
> > od umierającej matki, a która była dla mnie najdroższa na świecie.
> > Owszem, słyszę czasem od znajomych, że dziecko kogoś dopełniło, jest
> > komuś najdroższe,
> > lub przynajmniej będzie komu zaopiekować się rodzicami na starość
> > i chyba nie zdają oni sobie sprawy, jakie mają cholerne szczęście, że
> > nie mają moich przeżyć,
> > gdyż dla mnie takie stwierdzenia świadczą o ich egoizmie, a nawet
> > cynizmie w obliczu pustki czy być może cierpienia, jakie zostawi ich
> > odejście w sercach ich dzieci.
>
> A ja śmiem twierdzić, że Twoja postawa świadczy o Twoim egoiźmie. Bo jak
> naczej nazwać przedkładanie nicości (celowe nie danie komuś życia) nad swoją
> własną obawę, że zadasz dzieciom cierpienie z powodu czegoś, co
> statystycznie rzecz biorąc ma małe szanse nastąpić. Wszyscy rodzice umierają
> wcześniej czy później i jest to smutne ale nieuniknione. Zetknięcie się z
> bólem i cierpieniem kogoś bliskiego najczęściej wyzwala w człowieku same
> szlachetne odruchy, jest nowym doświadczeniem emocji, które potem pomaga
> służyć i pomagać innym.
> Ty zaś uważasz, że ktoś będzie cierpiał przez ciebie, jak mu podarujesz
> życie? Nie ma nic cenniejszego od dania komuś życia. Nie pojmuję tego.
>
> --
> pozdrawiam
> michał

Boże, Michał, co za PIERDOŁY?!!
Co za totalny brak wyczucia?
Widzę, że tekst wejściowy wychylił się poza skalę (trudno się dziwić)
i towarzystwo nie złapało połączenia...

Żeby dalej sama nie pierdolić idę sie wyrzygać.

-jk

--

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2008-04-27 01:33:28

Temat: Re: Nieświadome potwory?
Od: Hekate <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

On Apr 27, 12:28 am, "Don Gavreone" <s...@l...po> wrote:

> Idę rzygać.

Fajnie, że masz wybór i możesz sobie wyjść z niewygodnej scenki.
A to tylko literki!

--


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2008-04-27 02:43:06

Temat: Re: Nieświadome potwory?
Od: "Himera" <h...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

newscast <n...@p...fm> napisał(a):

> Czy dzieci są naszym dopełnieniem? Czy w istocie są dla nas najwyższą
> wartością?

Ja cie doskonale rozumiem. Chociaz moja mama nadal zycje i mam nadzieje ze
jeszcze bedzie z nami dlugo to widzialam jak ardzo moja mama przezyla smierc
swojej mamy ktora umierala na raka. Pamietam jak na pogrzebie kiedy trumne
spuszczali juz do dolu mama chciala sie na nia rzucic. to bylo cos okropnego
patrzec na jej cierpienie.
jakies 4 lata temu przezylismy strach bo u mamy wykryto guzek piersi, na
szczescie nie byl to rak. to doswiadczenie uzmyslowilo mi ze zupelnie nie
jestem przygotowana na jej odejscie. i tu nie chodzi o 'zbyt mocne
przywiazanie sie do spodnicy' jak to bardzo inteligentnie skwitowal Sky, tu
chodzi o najwieksza milosc jaka istnieje na swiecie, matczyna milosc. Czy z
czasem bede bardziej przygotowana? nie, nigdy nie bede. jak mozna przygotowac
sie a pozniej pogodzic sie ze smiercia osoby ktora kocha sie bardziej niz
cokolwiek. nawet nie potrafie opisac jak wielka jest moja milosc do mojej matki.
a jednak ludzie rozmnazaja sie, wychowuja potomstwo i umieraja i tak wkolko,
wiec jakos mozna...

Ludzie sa samolubni i wszytsko co robia tak naprawde robia dla siebie samych.
swiadomie czy nieswiadomie bedziemy skazywac innych na cierpienie.

chociaz trudno jest mi wyobrazic zycie bez mojej mamy wiem ze ktoregos dnia
bede stala przed jej trumna i po raz ostatni powiem jej 'dobranoc'.

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2008-04-27 07:15:23

Temat: Re: Nieświadome potwory?
Od: rzeczy pierwsze <r...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Don Gavreone pisze:
>
> Idę rzygać.
> A miało być chyba pięknie.

Dobry wątek, bardzo pomocny w odfiltrowaniu takich jak ty.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2008-04-27 07:20:50

Temat: Re: Nieświadome potwory?
Od: rzeczy pierwsze <r...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

newscast pisze:
> Czy dzieci są naszym dopełnieniem? Czy w istocie są dla nas najwyższą
(...)

Przeżywanie tak ekstremalnych emocji przez tak długi okres czasu nie
mogło nie pozostawić śladu w psychice.
Mojej kuzynce w podobny sposób umarło dziecko. Ból w jej oczach był tak
duży, że wszelkie próby pocieszenia wydały się nie poważne.
Kiedy siedziałem z jej mężem na korytarzu w szpitalu powiedział mi
kiedyś, że dzieci tak naprawdę służą do zaspokajania egoistycznych nawet
nie potrzeb tylko zachcianek emocjonalnych swoich rodziców.
Zastanowiło mnie to stwierdzenie, choć chyba nie potrafiłbym jeszcze
zająć stanowiska w tej sprawie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2008-04-27 08:37:20

Temat: Re: Nieświadome potwory?
Od: "newscast" <n...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "rzeczy pierwsze" <r...@o...eu> napisał w wiadomości
news:fv19g3$p80$1@news.onet.pl...
> Mojej kuzynce w podobny sposób umarło dziecko. Ból w jej oczach był tak
> duży, że wszelkie próby pocieszenia wydały się nie poważne.
> Kiedy siedziałem z jej mężem na korytarzu w szpitalu powiedział mi
> kiedyś, że dzieci tak naprawdę służą do zaspokajania egoistycznych nawet
> nie potrzeb tylko zachcianek emocjonalnych swoich rodziców.

Może wcale nie chciała twojego pocieszenia, ani twojego współczucia
i lepiej że nie częstowałeś nimi na siłę.
Każdy ma jakieś przeżycia i doświadczenia,
ale są one tak indywidualną sprawą,
że można je jedynie skalować jako większe lub mniejsza,
a nie lepsze lub gorsze.
Nie powinno się oceniać innych tylko przez pryzmat własnych wartości,
ale powinno się także brać pod uwagę powyższe.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

karanie prewencyjne
[OT] ankieta
Rozwazania na temat swobod obyczajow
niektórym by się przydało...
Najpewniej od refleksji.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »