Joanna <c...@p...onet.pl> napisala:

> Ja wiem Marku, ze przestrzen publiczna, szczegolnie w godzinach
wieczornych,
> oznacza dla kobiety wieksze ryzyko. W koncu przyzwoite kobiety siedza o
tej
> porze w domu szykujac kolacje dla swych wojownikow.

Joasiu, to niekiedy nie jest takie proste... Wracam czesto wieczorem
pociagiem do domu... I czesto obsluge pociagu stanowia kobiety. A przyjazd
do stacji koncowej gdzies okolo godz. 1:00. Mam do nich duzo szacunku. One
swiadomie pracuja przy zwiakszonym ryzyku zagrozenia swojego bezpieczenstwa.
Widocznie jest to dla nich koniecznosc. Pewnie maja rodziny, dzieci i taka
praca jest dla nich sposobem ekonomicznego przetrwania.

> Wybacz gorzka nieco ironie - to, ze tak wlasnie jest,jest czescia tej
> kultury, w ktorej kobietom czesto trudniej zyc.
Nie mam co wybaczac... I nawet nie traktuje tego jako ironie. Pozostaje
nadzieja, ze kultura bedzie sie pozytywnie zmieniala. Tylko zmiany raczej sa
tak wolne, ze mozemy je chyba liczyc pokoleniami, a nie pojedynczymi latami.

> - taka juz natura mezczyzn-wojownikow, ze gwalca
> obce kobiety.
jesli kieruje nimi tylko biologia... A bywa jeszcze tak, ze im wiecej
promili we krwi, tym wiecej biologii (no moze do przekroczenia pewnego
punktu krytycznego ;-)

> A mozna tez surowiej karac za brak odpowiedzialnosci za wlasne
> hormony.
I to wydaje sie realne. Wpatrzenie w Ameryke moze w niektorych "dzialkach"
przyniesc pozytywne rezultaty...
Serdecznosci z Lublina
Marek