Data: 2002-05-27 11:45:40
Temat: Odp: Brak motywacji w codziennosci malzenskiej Odp: Ag & Dawid
Od: "Melisa" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Ag <...@...com.pl> :
> My też nie dzielimy sztywno obowiązków, masz racje Meliso, to kwestia
czasu,
> samopoczucia, zmeczenia, a sukces polega na tym, zeby to zauwazyc,
uszanowac
> i korzystac z tego.
Dokladnie :) Jesli wartoscia nadrzedna jest to, aby obojgu bylo dobrze to
wiele rzeczy mozna tak poukladac, aby.. bylo dobrze :)
> >Ale my nie
> > mamy nadzwyczajnych wymagan (..)
> a jak mam to rozumiec?
> czy to znaczy ze wymagania moga stać się kością niezgody?? nawet te
wspolne wymagania?
Wszystko moze sie stac powodem problemow hihi.
A mi chodzilo o to, ze nie bylismy rozpieszczani w rodzinach, nie bylo
obiadkow i wielu rzeczy, ktore "powinny" funkcjonowac w rodzinie. I stad
taka moja refleksja, ze moze dlatego nam latwiej robic sobie przyjemnosci,
skoro b. szanujemy kazdy wspolny obiad i ogromna wartoscia jest dla nas
stabilny, kochajacy sie zwiazek. No moze nie tak.. nie do konca to chcialam
napisac.. hmm... Ktos wychowany w rodzinie zapewniajacej codziennie obiad z
dwoch dan, kursy doksztalcajce, spacery, normalne mieszkanie, mebelki,
samochod, pranie itd uznaje to za normalny stan. Tak po prostu MUSI byc. A
my to wszystko traktujemy z pewnym nabozenstwem hehe - wypracowanym
samodzielnie i moze przez to trudniejszym do stracenia, bardziej radosnym i
elastycznym. Taki przyklad na koniec - wyobraz sobie jak ucieszy sie ze
zwyklego torta (tortu?) urodzinowego, ktos kto nigdy nie swietowal urodzin w
rodzinie i dla kogo to jest pierwszy tort w zyciu - o wiele 'latwiej'
sprawic mu radosc niz komus, dla kogo tort urodzinowy jest czyms naturalnym.
Tak mniej wiecej o to mi chodzilo :)
A tak z innej beczki to zauwazylam, ze mlodym malzenstwom czesto odbija sie
czkawka wychowanie faceta przez jego mamusie. Model "tradycyjny" jest
straaaaszny! Matka zacharowana, wymeczona, sfrustrowana i narzekajaca - ale
robiaca codziennie te obiadki, pranie, pracowanie, sprzatanie i inne takie.
I potem taki synek ma zakodowany obraz kobiety w domu i tego samego oczekuje
od zony (a raczej nie tyle oczekuje od niej, ale wogole ze "bedzie"
posprzatane, ugotowane i poprasowane). Mam znajomych, u ktorych matka
potrafi wpasc
do synka do pracy z goracymi pierozkami, zeby sobie dziecko (30letnie, z
wlasna rodzina) pojadlo ;)
No, ale dosyc o tym. Co do wspolnych wymagan to ja to widze tak: wspolny
zwiazek wspolnym dobrem hehe. I tak, nie tyle sa wymagania/potrzeby moje czy
jego, ale NASZE - cos jest potrzebne dla naszego zwiazku. I spelnianie ich
nie tylko sprawia przyjemnosc, ale jest swojego rodzaju inwestycja
(jakkolwiek by to brzmialo) w milosc. Jest nam dobrze kiedy jest dobrze,
wiec dlaczego nie mielibysmy troche na to popracowac.
No dobra, juz koncze ;)
Powodzenia!
Melisa
|