« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-08-12 15:45:40
Temat: Wozek
Wózek.
Właśnie zamierzam sprawić sobie pierwszy w życiu własny wózek.
Jakoś mi tak głupio. Przyzwyczajony byłem dotychczas, że wszędzie
dojdę, wszędzie sobie dam radę, ale koniec końców doprowadziło to do
sytuacji, w której schodzę do samochodu co najwyżej i z samochodu do
domu. Nie chodzę na spacery, nie pójdę do miasta - po prostu sił mi
już zaczyna brakować na te kule, no i kilogramów przybyło, a odejść
nie chcą!
Moi najbliźsi uważają, że to super, że będziemy mogli pójść do parku
czy do miasta, ale dla mnie to jest jakiś taki etap w życiu, który
przekraczam i mam wrażenie, że oni tego nie rozumieją.
Ogólnie, to chociaż jest to niby dla mnie ułatwienie, to jakoś mi
ponuro.
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2004-08-12 16:32:24
Temat: Re: WozekAdam Pietrasiewicz pisze:
[...]
> Ogólnie, to chociaż jest to niby dla mnie ułatwienie, to jakoś mi
> ponuro.
- jest Ci ponuro - bo stara dupa jestes ;-)
- nie lam sie = powiedzial mi kolega zaraz po wypadku kiedy lezalem w gipsie
ze zlamanym kregoslupem :-)
pozdr.
Arek
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.inwalidzi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2004-08-12 16:59:01
Temat: Re: Wozek
W czwartek 12-sierpnia-2004 o godzinie 18:32:24 a...@i...org.pl
napisał/a
>
>Adam Pietrasiewicz pisze:
>[...]
>> Ogólnie, to chociaż jest to niby dla mnie ułatwienie, to jakoś mi
>> ponuro.
>- jest Ci ponuro - bo stara dupa jestes ;-)
>- nie lam sie = powiedzial mi kolega zaraz po wypadku kiedy lezalem w gipsie
>ze zlamanym kregoslupem :-)
Ja się nie łamię, ale jakoś tak to dziwnie jest. A czy jestem starą
dupą? Czy ja wiem? Raczej moja stara, nie?
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2004-08-12 17:07:29
Temat: Odp: WozekUżytkownik "Adam Pietrasiewicz" <a...@p...com> napisał w wiadomości
news:YNCGBC12082004174540.nqcvrg@cbyobk.pbz...
>
>
>
> Wózek.
>
> Właśnie zamierzam sprawić sobie pierwszy w życiu własny wózek.
>
> Jakoś mi tak głupio. Przyzwyczajony byłem dotychczas, że wszędzie
> dojdę, wszędzie sobie dam radę, ale koniec końców doprowadziło to do
> sytuacji, w której schodzę do samochodu co najwyżej i z samochodu do
> domu. Nie chodzę na spacery, nie pójdę do miasta - po prostu sił mi
> już zaczyna brakować na te kule, no i kilogramów przybyło, a odejść
> nie chcą!
>
> Moi najbliźsi uważają, że to super, że będziemy mogli pójść do parku
> czy do miasta, ale dla mnie to jest jakiś taki etap w życiu, który
> przekraczam i mam wrażenie, że oni tego nie rozumieją.
>
> Ogólnie, to chociaż jest to niby dla mnie ułatwienie, to jakoś mi
> ponuro.
---------------------
Ja ciągle myslałam ,iż na wózkach jeżdżą osoby juz naprawdę nie dające rady
chodzić.
Ale to co zobaczyłam w Konstancinie ostatnio,to byłam mocno zdziwiona....
Kiedy mijałam osoby na wózkach na korytarzu, to było to dla mnie zupełnie
normale...
Ale jak zobaczyłam jedną z tych osób na śniadaniu ,a potem wstała od stołu i
poszła normalnie bez kul (naprawdę normalnie szła) do swojego pokoju,to juz
w głowie mi się nie mieściło i nie mogłam uwierzyć...jak ona może siadać na
wózek...a potem często piratowała na tymże wózku po korytarzu...
Kiedy to ludzie o kulach bardzo powoli chodzili, ale starali się iść o
swoich siłach, a tu...
Z tego wynika ,że wózek nie jest zupełnie dla tych osób co wogóle nie mogą
chodzić...
ale jednak jest to jakieś ułatwienie w przemieszczaniu się i ulżenie sobie
w życiu...
Pozdrawiam
Bogusława
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2004-08-12 17:32:05
Temat: Re: WozekUżytkownik "Adam Pietrasiewicz" <a...@p...com> napisał w wiadomości
news:YNCGBC12082004174540.nqcvrg@cbyobk.pbz...
>
> Wózek.
> Właśnie zamierzam sprawić sobie pierwszy w życiu własny wózek.
>
> Jakoś mi tak głupio. Przyzwyczajony byłem dotychczas, że wszędzie
> dojdę, wszędzie sobie dam radę,
[....]
> Moi najbliźsi uważają, że to super, że będziemy mogli pójść do parku
> czy do miasta, ale dla mnie to jest jakiś taki etap w życiu, który
> przekraczam i mam wrażenie, że oni tego nie rozumieją.
>
> Ogólnie, to chociaż jest to niby dla mnie ułatwienie, to jakoś mi
> ponuro.
Dobry wieczór,
Tak, przyzwyczajamy się .....
Nie, nie zamierzam pocieszać czy byc pocieszycielką ...
Mysłałam i myślę chyba nadal tak jak Twoi najbliżsi bo myślę, że nadchodzi
pewnien etap w życiu człowieka gdy trzeba wybrać między tym co chcielibyśmy
a tym co możemy i na co pozwala zdrowie. Myślisz, że zamykasz pewnien okres
swojego życia i ....... pewnie masz rację ale wydaje mi się, że lepiej nie
żyć wspomnieniami a wyciskać życie jak cytrynkę póki się da i na ile się da
i nie oglądać się wstecz tylko ..... do przodu a że akurat zamieniłeś kule
na wózek ... Zmieniesz się? Dla najbliższych pozostaniesz nadal tym samym
człowiekiem i zapewne każdy chętnie z Tobą pójdzie tu czy tam a i Ty im
pomożesz przecież bo dasz radę wstać z tego wózka w razie potrzeby. Wózek
przestał być wstydliwym argumentem w życiu. Wózek jest sposobem na życie.
To jest trudna ale rozsądna decyzja Adamie,
Ja byłam przyzwyczajona słyszeć i to dobrze słyszeć a czasami aż ....... za
dobrze :-)
Teraz, jak to powiedziałeś, przyzwyczaiłam się ......... mało słyszeć a
czasami nawet nic.
Każdy z nas daje sobie radę na swój sposób.
Myślę, że nie będzie Ci ponuro,
Myślę, że dasz sobie radę sam z sobą,
--
Do usłyszenia
Sylwi@
_______________________________________________
Gdy uda Ci się swoją rzeczywistość potraktować jak marzenia,
To wszystkie Twoje marzenia staną się rzeczywistością.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2004-08-12 17:33:39
Temat: Re: Wozek
W czwartek 12-sierpnia-2004 o godzinie 19:07:29 dianaza napisał/a
>Z tego wynika ,że wózek nie jest zupełnie dla tych osób co wogóle nie mogą
>chodzić...
>ale jednak jest to jakieś ułatwienie w przemieszczaniu się i ulżenie sobie
>w życiu...
Ja to wiem, wiem, ale jakoś tak łyso.
Przyzwyczaję się.
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2004-08-12 21:58:38
Temat: Odp: Wozek> Wózek.
>
> Właśnie zamierzam sprawić sobie pierwszy w życiu własny wózek.
>
> Jakoś mi tak głupio. Przyzwyczajony byłem dotychczas, że wszędzie
> dojdę, wszędzie sobie dam radę, ale koniec końców doprowadziło to do
> sytuacji, w której schodzę do samochodu co najwyżej i z samochodu do
> domu. Nie chodzę na spacery, nie pójdę do miasta - po prostu sił mi
> już zaczyna brakować na te kule, no i kilogramów przybyło, a odejść
> nie chcą!
>
> Moi najbliźsi uważają, że to super, że będziemy mogli pójść do parku
> czy do miasta, ale dla mnie to jest jakiś taki etap w życiu, który
> przekraczam i mam wrażenie, że oni tego nie rozumieją.
Witam
Bylem w podobnej sytuacji i wybralem handbike. Na krotkie i srednie trasy takie do
100 km ;-) handbike jest najlepszy.
Wozek inwalidzki moze bardziej nadaje sie dla osoby sparalizowanej lub o
zdeformowanych i bardzo slabych kończynach dolnych.
Minusem handbike jest to, ze nie zawsze mozna nim wszedzie wjechac, trzeba czasami
zostawic go przed budynkiem.
Do handbike polecalbym jeszcze jakis alternatywny dodatkowy naped, doczepiany do
przodu silnik spalinowy lub silniczek elektryczny
wmontowany w przednia piaste, wtedy pokonywane trasy mozna by conajmniej dwukrotnie
wydluzyc.
Kiedys gdy poruszalem sie tylko o kulach, szczegolnie pora letnia bylo dla mnie nie
mozliwe odwiedzic jednego
dnia poczte, bank, dwa razy przychodnie, targ i wziasc psa na kilkukilometrowy
spacer.
Pozdrawiam Piotr
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2004-08-13 04:12:53
Temat: Re: Wozek
W czwartek 12-sierpnia-2004 o godzinie 23:58:38 interpio napisał/a
>
>Witam
>Bylem w podobnej sytuacji i wybralem handbike. Na krotkie i srednie trasy takie do
100 km ;-) handbike jest najlepszy.
>Wozek inwalidzki moze bardziej nadaje sie dla osoby sparalizowanej lub o
zdeformowanych i bardzo slabych kończynach dolnych.
>Minusem handbike jest to, ze nie zawsze mozna nim wszedzie wjechac, trzeba czasami
zostawic go przed budynkiem.
>Do handbike polecalbym jeszcze jakis alternatywny dodatkowy naped, doczepiany do
przodu silnik spalinowy lub silniczek elektryczny
>wmontowany w przednia piaste, wtedy pokonywane trasy mozna by conajmniej dwukrotnie
wydluzyc.
>Kiedys gdy poruszalem sie tylko o kulach, szczegolnie pora letnia bylo dla mnie nie
mozliwe odwiedzic jednego
>dnia poczte, bank, dwa razy przychodnie, targ i wziasc psa na kilkukilometrowy
spacer.
Noooo!
To jest moje marzenie!
Tylko póki co, to z pieniążkami krucho.
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2004-08-13 07:18:20
Temat: Re: Odp: Wozekdianaza pisze w news:cfg8h9$5f3$1@nemesis.news.tpi.pl
> Z tego wynika ,że wózek nie jest zupełnie dla tych osób co wogóle nie mog+-
> chodzić...
> ale jednak jest to jakie? ułatwienie w przemieszczaniu się i ulżenie sobie
> w życiu...
Swego czasu wózek dał mi wolność. Bez niego: 4 ściany pokoju i
gaoienie się w sufit. A z nim? Przyjaciele po raz pierwszy
zabrali mnie do Wilanowa (całe życie mieszkam blisko, a nigdy nie
byłam). A potem na całe mnóstwo innych wycieczek, które bez wózka
możliwe nie byłyby nigdy.
Adamie, głowa do góry! Przetestuj wózek, to naprawdę nie jest
żadne zło wcielone. Wózek znacznie ułatwia życie (a przy okazzji
zwiedzisz piękne warszawskie podjazdy z 3-centymetrowymi
krawężnikami, windy, które nie mają ścian, do których wsiada się
przez kibelek, a wysiada w budcze telefonicznej; i masę innych
atrakcji ;-)).
Pozdrawiam serdecznie!
--
Pozdrowieństwa,
Scally
http://www.modus-vivendi.w.pl
http://www.proinfo.pl/ustron2004/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2004-08-13 07:52:50
Temat: Re: Wozek
W piątek 13-sierpnia-2004 o godzinie 09:18:20 Scalamanca napisał/a
>Adamie, głowa do góry! Przetestuj wózek, to naprawdę nie jest
>żadne zło wcielone. Wózek znacznie ułatwia życie (a przy okazzji
>zwiedzisz piękne warszawskie podjazdy z 3-centymetrowymi
>krawężnikami, windy, które nie mają ścian, do których wsiada się
>przez kibelek, a wysiada w budcze telefonicznej; i masę innych
>atrakcji ;-)).
Ja wiem, nie załamuję się, i póki co kule zamierzam zabierać ze sobą.
Chodzi mi raczej o to, że to jakiś etap w życiu człowieka się zamknął,
i tyle.
Ja od dziecka byłem wychowany przez Rodziców tak, że musiałem sobie
radzić we wszystkim, a jak na przykład Tata próbował mi w czymś
pomagać, co w zasadzie mogłem zrobić sam, to był ochrzaniany przez
Mamę.
Dzięki temu bardzo długo nawet nie miałem świadomości tak naprawdę, że
jestem kaleką. Teraz niby tę świadomość mam, ale wózek to jest takie
podkreślenie tego stanu (przynajmniej dla mnie) i dlatego trochę mi
ponuro. Ale już się przyzwyczajam i nawet cieszę się, że znowu będę
mógł połazić po mieście - dawno już tego nie robiłem, oj, bardzo
dawno. Co najwyżej samochodem z punktu A do punktu B, wysiąść,
załatwić co jest do załatwienia, po czym udać się do punku C. A tak
zwyczajnie połazić... tego już całe lata nie robiłem.
Pozdrawiam więc gang wózkowiczów, do którego niedługo dołączę.
Kiedyś kiedyś, dawno temu jeździłem na wózku po jakiejś operacji i
nauczyłem się różnych sztuczek (jeżdżenie na tylnych kółkach i takie
tam...), ale pamiętam, że zawsze największym problemem to były te
przednie małe kółeczka, które się okropnie szybko psuły. Teraz też tak
jest, czy też jakość tego wszystkiego jest lepsza niż w połowie lat
70?
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |