Strona główna Grupy pl.misc.dieta Optymalni, veganie i inni

Grupy

Szukaj w grupach

 

Optymalni, veganie i inni

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 18


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2002-01-16 23:01:47

Temat: Re: Optymalni, veganie i inni
Od: "Krystyna *Opty*" <k...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Paweł 'Róża' Różański" <r...@f...onet.pl> napisał w
wiadomości news:a1qfn3.3vvv9l3.1@roses.of.many.colours...
> "Jacek B." <b...@p...onet.pl> wrote in
> news:a1kvpm$468$1@news.onet.pl:
>
> Mi tam zależy tylko, aby DO przedstawić w możliwie prawdziwy sposób, a nie
same plusy, jak to się często czyni.

No doobrze, nawiasem mówiąc kobietę pytać o takie rzeczy ; )
no ale trudno,
przyznam się bez bicia... :`(

1. Młodość - nie wróciła... (51 lat) ale proces starzenia się, wyraźnie
uległ spowolnieniu, muszę dodać również, że moje rówieśniczki
często wyglądają na starsze ode mnie i c z u j ą się starsze ode mnie
i to bynajmniej nie jest tylko moja subiektywna ocena.
(i znowu negatyw tak jakoś sam zamienił się w pozytyw ; )
kiedyś o taki optymizm w spostrzeganiu było u mnie trudno...
... eh, ta dieta... : )

2. Trudniej zdobyć przy zakupach dobrej jakości naturalne produkty.
Zauważ, że zwykle jajka, nabiał i tłuszcze są na końcu sklepu (a po
drodze epatują mnie wszystkie wodno-cukrowe i tłuszczowo-cukrowe
wynalazki geniuszu człowieka - to uwaga dla tych, którzy tego na
codzień
nie zauważają, czyli nieoptymalnych ;
(no tak... a miało być o negatywach... ; ) )
3. Trudno "dogadać się" z jedzącymi inaczej - mają takie inne spojrzenie na
rzeczywistość wokół nas, krzyczą, hałasują, szybko wpadają w złość, nie
słyszą, co się do nich mówi i są odporni na logiczne argumenty.
(tracę więc kontakt z wieloma ludźmi...także z rodziny, ten punkt nawet
trudno nie nazwać negatywnym efektem DO).
4. Przymusowa składka na ubezpieczenie, z którego nie korzystam,
to dość bolesna świadomość przy stosowaniu DO.
5. W moim przypadku straciłam rentę, bo...na DO wyzdrowiałam, a przy
okazji 5-letnia przerwa rentowa wymagałaby ponownego
3-miesięcznego stażu w szpitalu (pielęgniarka), obecnie
s z c z e g ó l n i e chorym szpitalu.
(jak by na to nie patrzeć -moja optymalna świadomość sprawiłaby, że
szybko miałabym kłopoty, a nie mogłabym już robić czegoś, co w moim
rozumieniu jest zwyczajnie głupie i szkodliwe... a więc praktycznie
straciłam zawód
( i to także jest niezaprzeczalnym negatywnym efektem DO ; (
6. No i te osobiste korzyści... to zwyczajna satysfakcja, że się komuś
pomogło, fakt, że to ma swoją cenę - tracę swój czas, czasem też
pieniądze, bo jak mnie ktoś prosi np. o atrykuły z Dziennika
Zachodniego (specjalnie prenumerowałam, co też można zaliczyć do
"minusów"-strat ; ) diety ), xerowanie wymaga zakupu papieru,
atramentu, czasu itd. - to też minusy.

Więcej grzechów nie pamietam... : (

P.S.
A może Ty napiszesz o minusach swojej diety, tak dla równowagi?

Krystyna*Opty*







› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2002-01-19 13:13:15

Temat: Re: Odp: Optymalni, veganie i inni
Od: "Paweł 'Róża' Różański" <r...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Jacek B." <b...@p...onet.pl> wrote in
news:a1t7kg$e78$1@news.onet.pl:

> Decyzję o tym, żeby mięsa nie jeść podjąłem z kilku
> powodów: 1. byłem zmęczony dietą w domu (mama gotowała), dużo kiepskich
> wędlin i mięcha, tłuszcze zwierzęce

Coś jak u mnie, tylko jeszcze wszystko szło na jedno kopyto i smażone.
Poza tym mięso zawsze był dla mnie - delikatnie mówiąc - niezbyt apetyczne.

> 4. chęcią odchudzenia się

Tu wręcz przeciwnie - chciałem przytyć (lepsze odżywianie=przytycie).
Nie wyszło, ale już nie chcę tyć. :-)

> Mięso przestałem jeść 9 lat temu, w tym czasie nie było zbyt wielkich
> możliwości kupna ciekawej żywności wegetariańskiej, przynajmniej nie w
> normalnych sklepach. Teraz też łatwo nie jest, ale kiedyś to już było
> zupełne dno.

Teraz jest całkiem nieźle pod tym względem. Przynajmniej w Sz-nie (ale
w innych miastach też się poprawiło; przynajmniej z tego co słyszę na
grupach).

> Moja dieta nie była więc specjalnie różnorodna. Po roku do
> diety wprowadziłem nabiał

Cały czas jem nabiał. Inaczej bym musiał wszystko gotować sam, a tak
łatwo przystosowałem rodziców. :-)

> Nie schudłem absolutnie, wręcz przeciwnie, nieco przytyłem.

Wegetarianizm to nie jest sposób na odchudzanie, tylko na odżywianie
ogólnie...

> Niejedzenie mięsa najczęściej wiązało się z
> utrudnieniami - ja jestem zwierzę kawiarniano-restauracyjne i miałem
> problemy, żeby coś zjeść na mieście (nie zapomnę bułki z kapustą i
> grzybami - fuuuu! tam był obleśny tłusty bigos!).

Fakt, jeśli chodzi o wege i jedzenie na mieście, to 'zapomnij o mnie'.
Zresztą nawet jak idę do znajomych na imprezę, to staram się przynieść coś
wege, tak na wszelki wypadek (orzeszki, sałatka, jakieś pestki, ciasto; te
ostatnie zwykle są, a ciężko zrobić ciasto niewege)...

> Niejedzenie
> mięsa nie było jednak u mnie jakoś mocno ideologicznie podbudowane,

To jak u mnie. :-)

> więc,
> tak jak kaprysem była decyzja o diecie wegetariańskiej, tak i kaprysem
> był powrót do jedzenia mięsa.

U mnie to nie był kaprys, raczej dziejowa konieczność. ;-)

> W każdym razie, teraz wiem, że stosowanie
> diety wegetariańskiej nie stanowiłoby dla mnie specjalnego problemu,
> gdybym tylko widział w tym głębszy sens.

Smaczne, zdrowe, bez większych wyrzeczeń (moja miła też jest wege,
więc z gotowaniem problemów nie mamy), samopoczucie b. dobre, czego chcieć
więcej?

> Szczerze mówiąc, traciłbym
> jednak tak ekstremalne dla niektórych przyjemności, jak: befsztyk
> tatarski, salami, czy kaczka z jabłkami.

Jakoś nigdy nie przepadałem za takimi rzeczami. Jakość kiełbas i
wędlin jest od kilku lat paskudna (chyba, że mi się wydaje, ale nie sądzę),
zresztą znam ludzi pracujących w zakładzie mięsnym... A jeśli można zrobić
smaczne jedzenie bez mięsa, to wolę tak... Przyjemniej się je. :-)

--
/**** Here comes the war - ****\
***** put out the lights on the Age of Reason. *****
\**** New Model Army ****/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2002-01-20 02:03:24

Temat: Re: Optymalni, veganie i inni
Od: "Paweł 'Róża' Różański" <r...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Krystyna *Opty*" <k...@v...pl> wrote in
news:a250qo$s8$1@news.onet.pl:

> A może Ty napiszesz o minusach swojej diety, tak dla równowagi?

Proszę bardzo:
1. Ciężko zjeść coś 'na szybko' na mieście.
Tak się składa, że fast foody zwykle są niewegetariańskie, więc ciepłe jadło
odpada. Pozostają jednak sklepy z owocami czy jakiś słonecznik, więc da się
przeżyć. Plus: wiem co jem i jest to zdrowszy wariant.
2. W początkowej fazie trzeba się nauczyć gotować od nowa.
Dla mnie nie był to problem, bo do tej pory gotowałem okzajonalnie, ale
rodzinkę trzeba było nauczuć i przestawić. Można dorzucić jeszcze
samodzielne przygotowywanie wielu posiłków - jak ktoś nie lubi gotować, to
spora wada.
3. Problemy z dostępnością niektórych produktów.
Co prawda znacznie się poprawiło, ale jeszcze muszę planować konkretny
sklep, żeby kupić soję (ziarno, nie granulat), soczewicę czy cieciorkę. Nie
jest tak, że wchodzę do sklepu i mam (prawie) wszystko.
4. Na imprezy wśród znajomych biorę jedzenie (dla wszystkich) - na wszelki
wypadek...
5. Odpada sporo słodyczy - 'tłuszcz cukierniczy' w składzie.
Jakoś z tego powodu nie panikuję, bo za słodyczami specjalnie nie przepadam,
a poza tym chodzi raczej o konkretne produkty, nie grupy produktów.

--
/**** Nachyl się nad wanną, wskocz do niej po szyję ****\
***** Wszyscy umarliście - ja jedyny żyję *****
\**** P.K.Dick ****/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2002-01-24 09:49:54

Temat: Re: Optymalni, veganie i inni
Od: "Krystyna *Opty*" <k...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Paweł 'Róża' Różański" <r...@f...onet.pl> napisał w
wiadomości news:a2dc1s.3vvqnv7.1@roses.of.many.colours...
> "Krystyna *Opty*" <k...@v...pl> wrote in
> news:a250qo$s8$1@news.onet.pl:
>
> > A może Ty napiszesz o minusach swojej diety, tak dla równowagi?
>
> Proszę bardzo:
> 1. Ciężko zjeść coś 'na szybko' na mieście.

To też problem opty.
Aż zastanawiające, ile mamy wspólnych, w pewnym sensie,
problemów : )

> Tak się składa, że fast foody zwykle są niewegetariańskie, więc ciepłe
jadło
> odpada.

To tak, jak my. Mój mąż z młodszym synem często są w trasie (firma rodzinna)
i trudno im po drodze trafić na jedzenie zbliżone do opty.

Pozostają jednak sklepy z owocami czy jakiś słonecznik, więc da się
> przeżyć. Plus: wiem co jem i jest to zdrowszy wariant.
> 2. W początkowej fazie trzeba się nauczyć gotować od nowa.

U opty to ten sam problem.

> Dla mnie nie był to problem, bo do tej pory gotowałem okzajonalnie, ale
> rodzinkę trzeba było nauczuć i przestawić. Można dorzucić jeszcze
> samodzielne przygotowywanie wielu posiłków - jak ktoś nie lubi gotować, to
> spora wada.
> 3. Problemy z dostępnością niektórych produktów.

No właśnie, to samo u nas, chociaż inne produkty.

> Co prawda znacznie się poprawiło, ale jeszcze muszę planować konkretny
> sklep, żeby kupić soję (ziarno, nie granulat), soczewicę czy cieciorkę.
Nie
> jest tak, że wchodzę do sklepu i mam (prawie) wszystko.

Właśnie. Może przedsiębiorczy handlowcy powinni tworzyć małe sklepy z
bardziej kompleksowym asortymentem, ale pod klientów na jakiejś tam
konkretnej diecie.

> 4. Na imprezy wśród znajomych biorę jedzenie (dla wszystkich) - na wszelki
> wypadek...

No i ten sam problem.

> 5. Odpada sporo słodyczy - 'tłuszcz cukierniczy' w składzie.
> Jakoś z tego powodu nie panikuję, bo za słodyczami specjalnie nie
przepadam,
> a poza tym chodzi raczej o konkretne produkty, nie grupy produktów.
>

Dokładnie to samo.

Słowem, skoro i wege i opty mają problemy z zakupem swoich produktów, to
znaczy, że w sklepach jest najbardziej dostępne to, co jest kupowane
najczęściej. A jeśli te produkty są konsumowane jednocześnie i właśnie w
dużych ilościach (na to wskazuje zbyt), to jest to wyznacznikiem stanu
zdrowia społeczeństwa, wszak byt i świadomość wzajemnie na siebie wpływają.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2002-01-29 16:08:22

Temat: Re: Optymalni, veganie i inni
Od: "Paweł 'Róża' Różański" <r...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Krystyna *Opty*" <k...@v...pl> wrote in
news:a2ole2$27b$1@news.onet.pl:

> To też problem opty.
> Aż zastanawiające, ile mamy wspólnych, w pewnym sensie,
> problemów : )

Macie frytki - niemal wszędzie. AFAIK Kwaśniewski zalicza je do
jedzenia 'opty' (choć na mój gust skład jest zbliżony do Snickersa...).

> To tak, jak my. Mój mąż z młodszym synem często są w trasie (firma
> rodzinna) i trudno im po drodze trafić na jedzenie zbliżone do opty.

No a frytki (plus ryba/kiełbasa)? Może idealne proporcje to to nie są,
ale zbliżone i łatwo można wyrównać.

>> 2. W początkowej fazie trzeba się nauczyć gotować od nowa.
>
> U opty to ten sam problem.

Pewnie przy każdej zmianie sposobu odżywiania tak jest...

> Właśnie. Może przedsiębiorczy handlowcy powinni tworzyć małe sklepy z
> bardziej kompleksowym asortymentem, ale pod klientów na jakiejś tam
> konkretnej diecie.

Padną. Nie ma szansy utrzymywać asortymentu tylko dla wąskiej grupy
klientów. Każdy kupuje gdzie mu bliżej i wygodniej, a jak powstanie taki
sklepik i nawet znajdzie tylu klientów, żeby przynosić zysk, to będzie
bardzo wrażliwy na konkurencję (np. stoisko w *markecie z podobnym towarem,
ale o niższych cenach).

>> 4. Na imprezy wśród znajomych biorę jedzenie (dla wszystkich) - na
>> wszelki wypadek...
>
> No i ten sam problem.

Czekaj, czekaj, chyba wystarczy wziąć tłuszcz (orzeszki - nie za mało
tłuszczu?, słoninę, smalec...). Węglowodany i białka na pewno będą.

> Słowem, skoro i wege i opty mają problemy z zakupem swoich produktów, to
> znaczy, że w sklepach jest najbardziej dostępne to, co jest kupowane
> najczęściej.

Na szczęście jest tak, jak piszesz (z dostępnością). Inaczej rynek
byłby chory. Zresztą w sklepach coraz więcej jest jedzenia wege (różne
wymyślne warzywa, owoce, przetwory sojowe typu mleko, tofu, kotlety gotowe
czy granulaty - tych ostatnich jakoś nie używam, wolę robić jedzenie w
domu). :-)

> A jeśli te produkty są konsumowane jednocześnie i właśnie w
> dużych ilościach (na to wskazuje zbyt), to jest to wyznacznikiem stanu
> zdrowia społeczeństwa, wszak byt i świadomość wzajemnie na siebie
> wpływają.

Trochę się poprawia. Nie jakoś wyraźnie, ale zawsze. Zresztą
społeczeństwo nie bardzo mnie interesuje, wolę się martwić o siebie (na
społeczeństwo nie mam wielkiego wpływu). Jak ktoś lubi marchew - niech je,
jak lubi słoninę - niech je, słodycze - proszę bardzo. Ja za to nie płacę
(ze składkami na 'cudze' leczenie - częsty argument - bym nie panikował:
choruje w ciągu życia tyle samo (nawet niech będzie ciut więcej), ale żyje
krócej (krócej płacę na jego emeryturę), więc się wyrówna).

--
/**** Here comes the war - ****\
***** put out the lights on the Age of Reason. *****
\**** New Model Army ****/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2002-01-30 14:35:47

Temat: Re: Optymalni, veganie i inni
Od: "Krystyna *Opty*" <k...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Paweł 'Róża' Różański" <r...@f...onet.pl> napisał w
wiadomości news:a36ku6.3vvm64f.1@roses.of.many.colours...
> "Krystyna *Opty*" <k...@v...pl> wrote in
> news:a2ole2$27b$1@news.onet.pl:
>
> > To też problem opty.
> > Aż zastanawiające, ile mamy wspólnych, w pewnym sensie,
> > problemów : )
>
> Macie frytki - niemal wszędzie. AFAIK Kwaśniewski zalicza je do
> jedzenia 'opty' (choć na mój gust skład jest zbliżony do Snickersa...).
>

Na początku jedliśmy ich sporo... ciagle musiałam je smażyć. Teraz moje
chłopaki wolą ziemniaki ugniecione z dużą porcją masła i nawet tego masła
nie widać. Zresztą wszystkie gotowane i surowe warzywa natłuszczam masłem
bądź oliwą z oliwek, albo olejem ze słonecznika (słonecznik zjedzony na
surowo nie szkodzi, rzepaku jeść się nia da).

> > To tak, jak my. Mój mąż z młodszym synem często są w trasie (firma
> > rodzinna) i trudno im po drodze trafić na jedzenie zbliżone do opty.
>
> No a frytki (plus ryba/kiełbasa)? Może idealne proporcje to to nie są,
> ale zbliżone i łatwo można wyrównać.
>

Jak trafią to dobrze, teraz jednak na stacjach obsługi bary mają raczej
odtłuszczone dania, np. kurczaki w chudej panierce, kiedyś by mi smakowały,
ale teraz tak mi się zmienił smak, że zrezygnowałam, zresztą nie byłam wtedy
głodna. Kiedyś zawsze w podróż braliśmy sporo jedzenia, teraz jest to kilka
cieniutkich chlebków razowych z pokaźną zawartością opty. I więcej się nie
chce.

> Padną. Nie ma szansy utrzymywać asortymentu tylko dla wąskiej grupy
> klientów. Każdy kupuje gdzie mu bliżej i wygodniej, a jak powstanie taki
> sklepik i nawet znajdzie tylu klientów, żeby przynosić zysk, to będzie
> bardzo wrażliwy na konkurencję (np. stoisko w *markecie z podobnym
towarem, ale o niższych cenach).

Myślę, że za kilka lat to się jakoś unormuje, tzn. mam nadzieję ;)

> > No i ten sam problem.
>
> Czekaj, czekaj, chyba wystarczy wziąć tłuszcz (orzeszki - nie za mało
> tłuszczu?,

orzeszki, dobra rzecz, kiedyś jadłam nałogowo, jedną puszkę dziennie...
obecnie te solone zupełnie mi nie idą :(
i okresowo chętnie jem te niesolone.

słoninę, smalec..

No już bez przesaaady ;))) na smalcu to ja smażę,
i nie bede go rozdawać! ;)
...nawet przyjaciołom ;))) co najlepsze - to moje ;)))

ale kawa bez śmietanki zupełnie mi nie smakuje.
Ostatnio herbata też.

. Węglowodany i białka na pewno będą.

O tak, tego jest pełno, a zresztą wtedy ważniejsze są inne rzeczy ; )))

> Na szczęście jest tak, jak piszesz (z dostępnością). Inaczej rynek
> byłby chory. Zresztą w sklepach coraz więcej jest jedzenia wege (różne
> wymyślne warzywa, owoce, przetwory sojowe typu mleko, tofu, kotlety
> gotowe czy granulaty - tych ostatnich jakoś nie używam, wolę robić
jedzenie > w domu). :-)

Pamiętam, jak kieedyś mój starszy syn Przemko (tak po staropolsku mówimy)
mieszkał jeszcze z nami i wybrał wegetarianizm
(no nie dziw się! :) , to się zdarza ...:) ),
chętnie sobie przyrządzał różne potrawy, a ja mu nawet podjadałam : )))
wtedy nie miałam nic na przeciwko, po prostu nie wiedziałam, że może być coś
lepszego dla człowieka (bez urazy proszę) - to jest mój obecny punkt
widzenia.
Potem jednak coraz mniej miał czasu na kuchnię i coraz chętniej sięgał po
"gotowce". Na uczelni znalazł sobie przyjaciół z filozofią wschodu (sri
Chinmoy-chętnie poznałabym zdanie kogoś, kto coś o nim słyszał).
Studiowanie informatyki, mimo, że go bardzo interesowała, uznał za mniej
ważne, przerwał studia i wyjechał. Na szczęście życie dało mu szansę
zajmowania się tym, co lubi (informatyka- mimo, że tylko po studium
informatycznym). Minęło wiele lat, nie wiem jak jest z jego "ścieżką
duchową", nie chcę się dopytywać, myślę, że zwyczajnie nie ma na nią czasu,
ale wegetarianizm się ostał. Wkrótce się żeni..., z wegetarianką i jeśli
myślisz, że jej nie lubię, to się mylisz. Moje kryterium oceny to -
"ilość człowieka w człowieku" ;)))
choć także jestem daleka od potępiania.

> Trochę się poprawia. Nie jakoś wyraźnie, ale zawsze. Zresztą
> społeczeństwo nie bardzo mnie interesuje, wolę się martwić o siebie (na
> społeczeństwo nie mam wielkiego wpływu).

Wielkiego może nie, ale ten wpływ jednak zawsze jest. Jeśli np. masz
siostrzeńca - jesteś w pewnym sensie dla niego jakimś wzorem do
naśladowania, słowem autorytetem na miarę jego dziecięcego świata. I czy
chcesz, czy nie chcesz możesz odczuwać pewną odpowiedzialność, gdy on np.
zada Ci różne ważne pytania i będzie czekał na mądrą odpowiedź.
Więc wpływ na innych jednak mamy, choćby teraz, dyskutując na tej grupie,
inni nas czytają.

Jak ktoś lubi marchew - niech je,
> jak lubi słoninę - niech je, słodycze - proszę bardzo. Ja za to nie płacę
> (ze składkami na 'cudze' leczenie - częsty argument - bym nie panikował:
> choruje w ciągu życia tyle samo (nawet niech będzie ciut więcej),

zgadza się, ale gdybyś przestał chorować - to by Ci się to przestało
podobać,
że płacisz tyle samo, co inni.

ale żyje
> krócej (krócej płacę na jego emeryturę), więc się wyrówna)

też jest to możliwe, ale jeżeli jednocześnie Ty też będziesz (to tylko
hipoteza) żył krótko? ... noo chyba że _chcesz_ żyć krótko :((
No ale nie jesteś samobójcą i wcale Ci na skróceniu sobie życia nie zależy.
: ))



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2002-01-30 21:30:30

Temat: Re: Optymalni, veganie i inni
Od: "Paweł 'Róża' Różański" <r...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Krystyna *Opty*" <k...@v...pl> wrote in
news:a390ea$rcc$1@news.onet.pl:

> Zresztą wszystkie gotowane i surowe warzywa natłuszczam masłem
> bądź oliwą z oliwek, albo olejem ze słonecznika (słonecznik zjedzony na
> surowo nie szkodzi, rzepaku jeść się nia da).

Natłuszcać gotowane oliwą to wypada (do kaszy czy ryżu z warzywami też
zawsze daję), ale surowe? Do surówki się trochę daje... Ile to jest
'natłuszczam'? Bo zabrzmiało groźnie... ;-)

> orzeszki, dobra rzecz, kiedyś jadłam nałogowo, jedną puszkę dziennie...
> obecnie te solone zupełnie mi nie idą :(
> i okresowo chętnie jem te niesolone.

Podrzucę przepisik: łuskany słonecznik uprażyć na suchej patelni na
złoty kolor - świetna rzecz na imprezę (do piwa czy zamiast chipsów). Solić
nie trzeba (ja to bym lekko dosolił czy podpikantnił, ale sól się nie chce
trzymać, a natłuszczać nie będę). Ogólnie fajny zamiennik chipsów, a i
odchudzającym może się przydać, bo nieźle zaspokaja głód.

> ale kawa bez śmietanki zupełnie mi nie smakuje.
> Ostatnio herbata też.

Kawy prawie nie piję. Jak już to z cynamonem i mlekiem (smak).

[syn został wege...]

> Potem jednak coraz mniej miał czasu na kuchnię i coraz chętniej sięgał po
> "gotowce".

Czasem trzeba. Ja np. teraz nie mam zrobionych kotletów
'okołosojowych' i przez jakieś 2 tygodnie nie będe miał. Nie mam czasu (a
zjadłbym, bo już z dwa tyg. nie jadłem), bo zaliczenia, sesja, projekt w
KNI...

> Wkrótce się żeni..., z wegetarianką i
> jeśli myślisz, że jej nie lubię, to się mylisz.

Nie wyobrażam sobie, jak można nie lubić wegetarianek. (-;

>> Jak ktoś lubi marchew - niech je,
>> jak lubi słoninę - niech je, słodycze - proszę bardzo. Ja za to nie
>> płacę (ze składkami na 'cudze' leczenie - częsty argument - bym nie
>> panikował: choruje w ciągu życia tyle samo (nawet niech będzie ciut
>> więcej),
>
> zgadza się, ale gdybyś przestał chorować - to by Ci się to przestało
> podobać, że płacisz tyle samo, co inni.

Nie choruję (ostatnio byłem u lekarza na przymusowych badaniach
okresowych, wcześniej z powodu urazu, choroba to grubo ponad rok; dentysty
nie liczę - czasem trzeba pójść na kontrolę...). :-)

>> ale żyje
>> krócej (krócej płacę na jego emeryturę), więc się wyrówna)
>
> też jest to możliwe, ale jeżeli jednocześnie Ty też będziesz (to tylko
> hipoteza) żył krótko?

Wtedy płacenie podatków przestanie mnie obchodzić znacznie szybciej
niż innych ludzi. ;-)

> No ale nie jesteś samobójcą i wcale Ci na skróceniu sobie życia nie
> zależy.

Nie, ale: 'Żyj szybko, kochaj mocno, umieraj młodo, pozostaw po sobie
miłe wspomnienie.' :-)

--
/**** There are many ways to get what you want ****\
***** I use the best I use the rest *****
\**** Sex Pistols ****/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2002-01-31 11:01:03

Temat: Re: Optymalni, veganie i inni
Od: "Krystyna *Opty*" <k...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Paweł 'Róża' Różański" <r...@f...onet.pl> napisał w
wiadomości news:a39s67.3vvnkmn.1@roses.of.many.colours...
> "Krystyna *Opty*" <k...@v...pl> wrote in
> news:a390ea$rcc$1@news.onet.pl:
>
> > Zresztą wszystkie gotowane i surowe warzywa natłuszczam masłem
> > bądź oliwą z oliwek, albo olejem ze słonecznika (słonecznik zjedzony na
> > surowo nie szkodzi, rzepaku jeść się nia da).
>
> Natłuszcać gotowane oliwą to wypada (do kaszy czy ryżu z warzywami też
> zawsze daję), ale surowe? Do surówki się trochę daje... Ile to jest
> 'natłuszczam'? Bo zabrzmiało groźnie... ;-)
>
To tyle, ile się daje do normalnych surówek : ) używam także innego
"natłuszczacza", np. majonez (oczywiście ten dekoracyjny), albo gęstą
śmietanę i oczywiście też w "niegroźnych" ilościach ; )

> > orzeszki, dobra rzecz, kiedyś jadłam nałogowo, jedną puszkę dziennie...
> > obecnie te solone zupełnie mi nie idą :(
> > i okresowo chętnie jem te niesolone.
>
> Podrzucę przepisik: łuskany słonecznik uprażyć na suchej patelni na
> złoty kolor - świetna rzecz na imprezę (do piwa czy zamiast chipsów).
Solić
> nie trzeba (ja to bym lekko dosolił czy podpikantnił, ale sól się nie chce
> trzymać, a natłuszczać nie będę). Ogólnie fajny zamiennik chipsów, a i
> odchudzającym może się przydać, bo nieźle zaspokaja głód.
>
Tak, masz rację, słonecznik szczególnie prażony jest smaczny. Ma dla opty
jedną wadę: łuskany bardzo łatwo i szybko się zjada i łatwo przekroczyć w
dziennym bilansie ilość białka i węgli (wybacz mi te "węgle", ale tak
łatwiej pisać) za to ma sporo kcal. Przy np. odchudzaniu to jest istotne.
Dla porównania podam słonecznik i żółtka:

Nasiona słonecznika (100 g)
Kcal Białko Tłuszcz Węgle B:T:W
566 24,4 43,8 18,6 1:1,8:0,8

Żółtka (100 g)
Kcal Białko Tłuszcz Węgle B:T:W
355 16,3 31,9 - 1:2: -

> Czasem trzeba. Ja np. teraz nie mam zrobionych kotletów
> 'okołosojowych' i przez jakieś 2 tygodnie nie będe miał. Nie mam czasu (a
> zjadłbym, bo już z dwa tyg. nie jadłem), bo zaliczenia, sesja, projekt w
> KNI...
>
Otóż to, życie ma swoje prawa, czas na Ziemi nie chce się rozciągać jak guma
i ciągle musimy wybierać co jest konieczne do zrobienia, a co musimy odłożyć
"na potem", albo i sobie darować. I tak nam się to wszystko pomału zatyka,
jak... tętnice cholesterolem ; )

> > Wkrótce się żeni..., z wegetarianką i
> > jeśli myślisz, że jej nie lubię, to się mylisz.
>
> Nie wyobrażam sobie, jak można nie lubić wegetarianek. (-;
>
((((((( ;

> > zgadza się, ale gdybyś przestał chorować - to by Ci się to przestało
> > podobać, że płacisz tyle samo, co inni.
>
> Nie choruję (ostatnio byłem u lekarza na przymusowych badaniach
> okresowych, wcześniej z powodu urazu, choroba to grubo ponad rok; dentysty
> nie liczę - czasem trzeba pójść na kontrolę...). :-)
>
Gratuluję i życzę takiej kondycji do końca życia (tzn. żebyś raczej umarł ze
starości, a nie z powodu ciężkich chorób, albo np. w najlepszym momencie
życia (zawał)...brrr... 8 ( (odpukuję)

> > też jest to możliwe, ale jeżeli jednocześnie Ty też będziesz (to tylko
> > hipoteza) żył krótko?
>
> Wtedy płacenie podatków przestanie mnie obchodzić znacznie szybciej
> niż innych ludzi. ;-)
>
A optymalnym dzięki Tobie poprawią się warunki socjalne ; )
(państwowa kasa na wcześnie umierających emerytach korzysta)

> > No ale nie jesteś samobójcą i wcale Ci na skróceniu sobie życia nie
> > zależy.
>
> Nie, ale: 'Żyj szybko, kochaj mocno, umieraj młodo, pozostaw po sobie
> miłe wspomnienie.' :-)
>
A można i tak: 'Żyj długo, kochaj jeszcze mocniej, umieraj śmiercią zbliżoną
do naturalnej (czyli mniej boleśnie), pozostaw po sobie więcej, niż tylko
miłe wspomnienie' : )




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

grupa krwi
test
Meridia a odchudzanie
do ziółek Panie i Panowie!
proponuję badania ...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Prasa do oleju na domowy użytek
niedobory skł. mineralnych a alergie skórne
Sekret Odchudzania z Pasją
Darmowe Mp3 Discopolo 2015 i premiery
Re: Solution Manual Switching and Finite Automata Theory, 3rd Ed by Kohavi, K. Jha

zobacz wszyskie »