| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-04-16 20:34:10
Temat: Re: Ostatnie przemyslenia (dlugie i bez sensu)On Mon, 8 Apr 2002 13:33:16 +0200, "TheStroyer"
<a...@c...com> wrote:
>Gdybys byla panszczyzniana chlopka, mialabys od urodzenia az do smierci
>"miejsce" w kurnej chalupie i nawet nie mialabys prawa go opuscic.
>Tego wlasnie Ci potrzeba? Niewoli za wszelka cene? Caly swiat nalezy do
>Ciebie - czego chciec wiecej? Syndrom niewolnika - ot, co Ci dolega.
Moze masz racje. "Syndrom niewolnika"...To jest jakies wyjasnienie.
>
>> pewnym momencie swojego zycia mysli o wstapieniu do klasztoru. Ja
>> sama tez tego kiedys chcialam, ale podobno ja z kolei nie bylam na
>> tyle piekna, zeby zostac zakonnica. Podobno to nie sztuka bez zadnych
>> poswiecen przyjac sluby;-(. Nie mialam powodzenia u plci przeciwnej
>
>To jakas bzdura. Kto Ci tak powiedzial? Czy Ty w ogóle zdajesz sobie
>sprawe, co to znaczy "isc do klasztoru"? Czy wiesz, jak wyglada zycie
>zakonnic?
Wiem. Troche o tym slyszalam. Wszystko zalezy od miejsca w jakim sie
znajdziemy. Nie kazdy dom jest taki sam. W zakonie bede mogla robic to
czego pragne a na co nie moglam sobie pozwolic wsrod ludzi z mojego
otoczenia...
> Jesli takiego "miejsca" sobie szukasz, to z równym powodzeniem
>mozesz popelnic jakas zbrodnie i na dozywocie isc do wiezienia. Nigdy
>nie potrafilem i nie bede umial zrozumiec ludzi, którzy dobrowolnie
>rezygnuja
>z bogactwa zycia w imie jakiejs mrzonki.
Nazwywasz to mrzonka...Dobrze.Masz do tego pelne prawo, ja jednak
jestem innego zdania. O jakim bogactwie mowisz?Moja rodzina pozostanie
moja rodzina. Stane sie jednak bogatsza o swoja nowa rodzine- siotry i
braci, ktorymi bedzie kazdy czlowiek spotkany na mojej drodze.
> Wiara to piekna sprawa, ale szkoda
>na nia calego zycia. Znacznie przyjemniej - i lepiej dla zdrowia
>psychicznego - jest miec prawo watpic az do smierci.
Bog jest w kazdym z nas. Ide do klasztoru nie po to, aby sie tylko
modlic i krzewic wiare...
>> sobie spie w klasztornej celi, jak nastepnie sie budze i pedze na
>> poranne modlitwy. Pozniej sniadanie i praca, pozniej modlitwy i
>> spiewanie piesni, praca, sen.....To mogloby byc cudowne zycie.
>
>A kto Ci broni tak zyc w domu? Spiewaj sobie, módl sie, pracuj.
>Bedzie pieknie. Musisz od razu isc w tym celu do klasztoru? Innymi
>slowy - kupowac browar, zeby sie napic piwa?
Byc moze nie jestem na tyle silna, aby widziec mozliwosc pomocy
drugiemu czlowiekowi bedac tutaj, gdzie jestem w tej chwili. Zdaje
sobie z tego sprawe...Jesli wyszlabym za maz, mialabym wrazenie, ze
pomagam innym kosztem swojej rodziny. Nie chcialabym zaniedbywac meza,
dzieci, bedac calymi dniami poza domem....poswiecajac sie bez reszty
pracy z ludzmi skrzywdzonymi przez los...a jak wiadomo taka praca nie
jest oplacalna w sensie materialnym.
>> Czuje, ze nastapil przelom w moim zyciu. Smierc Dominiki otworzyla mi
>> oczy. Jestem nikim. Musze wiele nad soba pracowac. Nie moge marnowac
>> zycia drugiemu czlowiekowi...nawet jezeli naprawde mnie kocha. Chce do
>> czegos dojsc, zanim zaloze wlasna rodzine...A moze to nie bedzie taka
>> zwyczajna rodzina....Wczoraj zerwalam zareczyny
>
>Troszke to chyba niedojrzala decyzja. A przynajmniej dziwnie sprzeczna
>z tym, co napisalas wyzej. Ciekawe, kiedy zaczniesz pisac na grupe
>listy w stylu "mialam super narzeczonego, ale wszystko spieprzylam".
Niestety nie bede mogla juz za kilka miesiecy w ogole tutaj zagladac,
wiec nie bede mogla sie z Wami podzielic swoimi doswiadczeniami. W tej
chwili pracuje nad soba. Po smierci Dominiki wpadlam w straszna
depresje i musza sie uporac ze strata...Stawiam pierwsze kroki na
drodze do wyznaczonego celu. To bardzo trudne. Wbrew pozorom nie jest
tak latwo dostac sie do zakonu. Trzeba byc bardzo silnym czlowiekiem a
ja jeszcze nie mam w sobie tyle energii...Rozmawialam z siostrami.
Przede mna bardzo trudny okres. Czuje sie jak przed wieloetapowa
rozmowa kwalifikacyjna w sprawie pracy.Wierze jednak, ze dam rade.
Mam jeszcze troche czasu.
Saanale
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-04-17 08:39:40
Temat: Re: Ostatnie przemyslenia (dlugie i bez sensu)"Saanale" <S...@p...fm> napisał w wiadomości
> Niestety nie bede mogla juz za kilka miesiecy w ogole tutaj zagladac,
> wiec nie bede mogla sie z Wami podzielic swoimi doswiadczeniami. W tej
> chwili pracuje nad soba. Po smierci Dominiki wpadlam w straszna
> depresje i musza sie uporac ze strata...Stawiam pierwsze kroki na
> drodze do wyznaczonego celu. To bardzo trudne. Wbrew pozorom nie jest
> tak latwo dostac sie do zakonu. Trzeba byc bardzo silnym czlowiekiem a
> ja jeszcze nie mam w sobie tyle energii...Rozmawialam z siostrami.
> Przede mna bardzo trudny okres. Czuje sie jak przed wieloetapowa
> rozmowa kwalifikacyjna w sprawie pracy.Wierze jednak, ze dam rade.
> Mam jeszcze troche czasu.
Ale takich jak Dominika i innych, którym można pomóc zanim jest za późno,
nie spotkasz w klasztorze..
Chodzi ich mnóstwo po ulicach naszych miast.. i raczej nie zwracają się o
pomoc do sióstr zakonnych. Raczej giną cicho lub popełniają samobójstwo na
raty - pijąc, ćpając.. albo normalne - raz a dobrze , no chyba że się im nie
uda.. wtedy ktoś ich na siłe uszczęśliwia - lecząc przymusowo..
A czasem chcieliby po prostu zasnąć i już się nie obudzić.. bo nie czują że
mają jeszcze jakąkolwiek szansę.
A ich dzieci uśmiechają się do obcych na ulicy.. łaszą się jak bezdomne
kotki do obcych.
Wiesz, jedna z pielęgniarek z pobliskiej przychodni, po redukcji personelu..
posiedziała w domu przez miesiąc, przstała wychodzić.. miała chyba dzieci na
utrzymaniu, w tym jedno niepełnosprawne..
ostatnio usłyszałam, że odwieźli ją do szpitala psychiatrycznego. To była
jedna z najlepszych, starszych już nieco pielęgniarek, które znałam..
Syn innej kobiety, również niepełnosprawny - po jej samobójstwie - chodzi po
ulicach i uśmiecha się do obcych - mówi im "dzień dobry"..
Właścicielka pobliskiego sklepiku spożywczego, z którą od czasu do czasu
zamieniamy kilka zdań, mówi dp mnie :
- co to będzie ? Odkąd zamknięto ( tu nazwa największego zakładu w moim
mieście, który zatrudniał kilkanaście tysięcy ludzi i właściwie to miasto
zbudował ) - prawie nikt nic nie kupuje.. a i pani coś prawie nie widuję..
Pewnie, Saanale, klasztorne życie.. można pomóc tym, którzy trafią do
szpitali, przytułków, umieralni.. można wyjechać za granicę pomagać.. ale
tych zwykłych ludzi, którym nikt nie może pomóc - zanim.. - tam nie
spotkasz.
Ale to Twój wybór i Twoja droga.
E.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-17 11:07:59
Temat: Re: Ostatnie przemyslenia (dlugie i bez sensu)
Uzytkownik "Saanale" <S...@p...fm> napisal w wiadomosci
news:e11maukvs58rjmsf0pv9p0gt4dutu14tf7@4ax.com...
Dla mnie to wszystko wyglada na to ze... boisz sie zyc.
O pobycie w klasztorze piszesz jak o wyjezdzie na wakacje - od zycia.
Wszystko tam bedzie poukladane, proste, nie musisz o niczym decydowac.
Modlitwa , praca , sen.
Chcesz uciec chyba od zycia i odpowiedzialnosci.
Zeby pomagac ludziom, nie trzeba wstepowac do klasztoru.
promyczka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-18 05:20:42
Temat: Re: Ostatnie przemyslenia (dlugie i bez sensu)
Użytkownik "Saanale" <S...@p...fm> napisał w wiadomości
news:kfdobuoqcorjdkooi9c0b6nolpjerfgi36@4ax.com...
> On 9 Apr 2002 12:27:37 +0200, A...@p...fm (Alienkaa) wrote:
>
>
> to jest zle odbierane, gdyz spotkalam sie z ostra krytyka a pewna
> osoba nawet spotkala sie ze mna osobiscie, aby mnie oskarzyc o
> robienie sobie zartow na tej grupie dyskusyjnej. Wzielam wowczas
> wszystko na siebie, i potwierdzilam podejrzenia tamtego czlowieka, dla
> jego dobrego samopoczucia i satysfakcji...Przejechal tyle kilometrow,
> ze nie mialam serca tlumaczyc mu, ze zaszlo wielkie nieprozumienie.
> Widzialam jaka wielka przyjemnosc sprawia mu reprezentowanie grupy i
> walka o zachowanie porzadku na niej.
Ależ Ty zmyślasz Saanale!
Dorrit
>
> Saanale
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-20 20:29:18
Temat: Re: Ostatnie przemyslenia (dlugie i bez sensu)On Thu, 18 Apr 2002 07:20:42 +0200, "Little Dorrit" <z...@c...pl>
wrote:
>
>U?ytkownik "Saanale" <S...@p...fm> napisa? w wiadomo?ci
>news:kfdobuoqcorjdkooi9c0b6nolpjerfgi36@4ax.com...
>> On 9 Apr 2002 12:27:37 +0200, A...@p...fm (Alienkaa) wrote:
>>
>>
>> to jest zle odbierane, gdyz spotkalam sie z ostra krytyka a pewna
>> osoba nawet spotkala sie ze mna osobiscie, aby mnie oskarzyc o
>> robienie sobie zartow na tej grupie dyskusyjnej. Wzielam wowczas
>> wszystko na siebie, i potwierdzilam podejrzenia tamtego czlowieka, dla
>> jego dobrego samopoczucia i satysfakcji...Przejechal tyle kilometrow,
>> ze nie mialam serca tlumaczyc mu, ze zaszlo wielkie nieprozumienie.
>> Widzialam jaka wielka przyjemnosc sprawia mu reprezentowanie grupy i
>> walka o zachowanie porzadku na niej.
>
>
>
>Ale? Ty zmy?lasz Saanale!
Nie jestem tutaj po to, aby Ci coś udawadniać.
Pozdrawiam serdecznie,
Saanale
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-20 20:29:18
Temat: Re: Ostatnie przemyslenia (dlugie i bez sensu)On Wed, 17 Apr 2002 13:07:59 +0200, "promyczka" <m...@p...onet.pl>
wrote:
>
>Uzytkownik "Saanale" <S...@p...fm> napisal w wiadomosci
>news:e11maukvs58rjmsf0pv9p0gt4dutu14tf7@4ax.com...
>
>Dla mnie to wszystko wyglada na to ze... boisz sie zyc.
>
>O pobycie w klasztorze piszesz jak o wyjezdzie na wakacje - od zycia.
>Wszystko tam bedzie poukladane, proste, nie musisz o niczym decydowac.
>Modlitwa , praca , sen.
>Chcesz uciec chyba od zycia i odpowiedzialnosci.
>
>Zeby pomagac ludziom, nie trzeba wstepowac do klasztoru.
Masz bardzo wdzięczny nick. Być może Ty promyczko wnosisz ciepło do
życia innych ludzi i potrafisz im tutaj jakoś pomóc, ale ja nie widzę
dla siebie tutaj miejsca. Wiem, że jeżeli tutaj zostanę, to nic
dobrego z tego nie wyniknie. Będę kolejnym "kasorobem", który nie
znajdzie czasu dla innych ludzi. Ciekawa jestem w jaki sposób pomagasz
ludziom. Powiedz mi. Pracujesz charytatywnie w Caritasie? Działasz w
PAH-u?Kupujesz co rano świeże pieczywo staruszce, która mieszka
samotnie piętro wyżej? Nosisz ciepłą zupę dziecku na wózku
inwalidzkim, które jego matka każdego dnia zostawia na kilka godzin w
przejściu podziemnym z karteczką "zbieram na operację"?
Napisz mi promyczko o swoich dobrych, szlachetnych uczynkach.
A może jesteś kobietą, która co rano patrzy w lustro i zastanawia się
w jakim kolorze pomadki jest jej do twarzy i jaki założyć żakiet, aby
w pracy podobać się wszystkim kolegom. A może zastanawiasz się jaką
kreację kupić na najbliższą imprezę, jakie perfumy sobie
zafundować....A może z kolei każdego dnia biegniesz po pracy do domu i
myślisz co by swojemu mężowi i dzieciom ugotować na obiad...Po
powrocie pranie, gotowanie, serial, książka i sen. Następnego dnia to
samo itd...A może jesteś w stanie pogodzić to wszystko: budzisz się
rano, idziesz po pieczywo dla siebie i staruszki, robisz dzieciom
śniadanie, odwozisz do przedszkola, jedziesz do pracy. Po pracy
mkniesz do domu, gotujesz obiadek, bo mąż pracuje od rana do wieczora
(przecież Twoja mała pensyjka nauczycielska starcza tylko na czynsz),
biegniesz do dziecka na wózku z zupą, a następnie do Caritasu. Wracasz
do domu, czytasz książkę(dla dzieci, ponieważ na inną nie masz już
czasu), robisz kolacyjkę i idziesz spać....
Jeżeli tak to gratuluję....(pod warunkiem, że Twoje życie osobiste
jest sielskie i aniellskie)
Saanale
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-20 20:29:18
Temat: Re: Ostatnie przemyslenia (dlugie i bez sensu)On Wed, 17 Apr 2002 10:39:40 +0200, "EvaTM" <e...@i...pl>
wrote:
>Ale takich jak Dominika i innych, którym można pomóc zanim jest za późno,
>nie spotkasz w klasztorze..
Masz rację Evusiu, nie spotkam tam takich ludzi, ale i tutaj trudno
jest do nich dotrzeć. Nie jestem psychologiem, i choć bardzo się
staram dostrzec, co ludziom w duszy gra, to jednak tak na pierwszy
rzut oka nie łatwo się zorientować, kto potrzebuje pomocy. Przecież
nie mogę się narzucać innym ludziom.
>Chodzi ich mnóstwo po ulicach naszych miast.. i raczej nie zwracają >się o
>pomoc do sióstr zakonnych. Raczej giną cicho lub popełniają samobójstwo na
>raty - pijąc, ćpając.. albo normalne - raz a dobrze , no chyba że się im nie
>uda.. wtedy ktoś ich na siłe uszczęśliwia - lecząc przymusowo..
>A czasem chcieliby po prostu zasnąć i już się nie obudzić.. bo nie czują że
>mają jeszcze jakąkolwiek szansę.
>A ich dzieci uśmiechają się do obcych na ulicy.. łaszą się jak bezdomne
>kotki do obcych.
>Wiesz, jedna z pielęgniarek z pobliskiej przychodni, po redukcji personelu..
To bardzo smutna historia...Brak mi słów...:-(
>Pewnie, Saanale, klasztorne życie.. można pomóc tym, którzy trafią do
>szpitali, przytułków, umieralni.. można wyjechać za granicę pomagać.. ale
>tych zwykłych ludzi, którym nikt nie może pomóc - zanim.. - tam nie
>spotkasz.
Nie wiem, naprawdę nie wiem, co jeszcze napisać...
>Ale to Twój wybór i Twoja droga.
Tak i dokonałam właściwego wyboru.
Saanale
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |