| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2013-06-02 00:13:27
Temat: Po pierwsze-degenerującaPodsumujmy więc, co uzyskałem z uczestnictwa w świętym kościele Pana
naszego;
1. Zerowa samoocena. Uważałem się za nic niewartego śmiecia i tak
zachowywałem
2. Nieustające poczucie winy, które trochę malało po modlitwach na
kolanach, stąd poczucie u wiernych "naładowania akumulatorów" po mszy.
3. Wiara że skoro modlitwa nic nie daje, muszę być zły i Pan Bóg mnie
nie kocha
4. Wiara że Pan Bóg jest w sumie gorszy od Szatana; bo niby dlaczego
mi nie odpowiada, dlaczego ciągle milczy? i dlaczego ciągle cierpię,
gdy żyję na kolanach ze schylonym karkiem?
5. Nienaturalna nieśmiałość i wstydliwość, i tylko ten kto tego
doświadczył wie jakie jest to cierpienie
6. Każde działanie i próba polepszenia swojego życia, było ograniczane
przez silny strach przed karą Bożą i pokusami Szatana, a także
wzbogaceniem się czy byciem liderem "błogosławieni cisi, biedni,
bogacz i ucho igielne itd"
7. Silna nerwica, która przeobraziła się w późniejszym życiu w IBS, i
zrujnowała mi całkowicie życie w każdym jego przejawie
8. Absurdalne poczucie że jestem lepszy od innych ras i wyznań, a moja
wiara jest najlepsza i jedynie słuszna. Gardziłem innymi tak mocno,
jak tylko nieszczęśliwy człowiek umie
9. Świadomość że nie wolno oddać ciosu, trzeba nadstawiać drugi
policzek, a agresja w obronie własnej godności czy własności jest
czymś złym i wstrętnym
Krok w normalność
Gdy dorosłem i zacząłem interesować się psychologią, zrozumiałem że
wszystkie moje działania i w efekcie życie jakie prowadzę, jest
pokłosiem moich wierzeń i przekonań. Przyjrzałem się więc swoim
przekonaniom, i ze zgrozą odkryłem że większość z nich wcale nie jest
moja. Zostały we mnie zainstalowane przez powtarzane latami sugestie,
dokładnie tak samo jak w opisywanym eksperymencie. Po latach życie
zgodnie z zasadami rzekomo bożymi, byłem wrakiem i ruiną człowieka. Po
wielu latach, pod cudzymi religijnymi przekonaniami odkryłem
wrażliwego, inteligentnego i bystrego człowieka. Wtedy też poczułem
jak bardzo pełne radości i szczęścia może być życie, że wcale nie
trzeba cierpieć z tysiąca powodów. Poczułem że można kochać swoje
ciało i czerpać radość z seksu, życia, można być bogatym, mieć piękny
dom, samochód, pójść potańczyć, mieć grono znajomych i beztrosko się
śmiać mimo faktu że gdzieś tam podobno umarł za mnie Bóg. Że nie
trzeba ciężko harować by coś mieć, że można oddać się sztuce i pasji
która pozwoli godnie i wesoło żyć. Jednocześnie z tą wyzwalającą
wiedzą której pozornie przeczy społeczeństwo, przyszło potworne
poczucie winy że kalam własne gniazdo, występuję przeciwko świętej
religii i samemu Bogu, a Szatan już ma moją duszę dla siebie. Gdy
mówiłem o swoich wątpliwościach niektórym osobom którym ufałem,
słyszałem że jestem nienormalny, opętany, muszę się pokajać i dużo
modlić. Kierowano mnie do teologów i kierowników duchowych, którzy
mieli nawrócić mnie z powrotem na myślenie takie jak trzeba, normalne.
Ale i to nic nie dało, ponieważ już rozumiałem jak działa
podświadomość, wzorce reakcji, programowanie zachowań ludzkich. Nie
było tam żadnego Boga, tylko manipulacja od dzieciństwa. Cóż tu
tłumaczyć? jakież to ja bajki słyszałem, jakie perełki sofizmu, ale to
wszystko było tylko grą słów która kryła najważniejsze pytanie -
dlaczego wiara w Boga miłości, sprawia że całe życie potwornie
cierpię? jedni na tym poprzestają porównując się do Hioba i czerpiąc z
tego perwersyjną rozkosz, ale ja tak nie chciałem; chciałem poznać
prawdę, zaznać trochę radości życia.
Pierwsze co zrobiłem, to z całą świadomością zrezygnowałem z chodzenia
do kościoła. Programowanie ustało, ale co zrobić z prawie
trzydziestoletnimi wzorcami nienawiści do grzesznego ciała i siebie?
no cóż, praca nad opróżnieniem tego śmietnika w który zamieniło się
moje własne życie, trwa wiele lat. Wszystko przy akompaniamencie
wrzasków o sprzeniewieżenie się tradycji, wierze ojców i dziadów,
klątw o pójściu do piekła i nieszczęściu w życiu. No proszę jak się
wszyscy o mnie martwią. Jak latami siedziałem z domu i wyłem z bólu
brzucha (wieloletnia choroba) bez pracy i grosza przy duszy, to nikt
mi przysłowiowej szklanki z wodą nie podał, a tu proszę jak dbają o
moją duszę. A przecież wszyscy wiemy, że krzyczący na mnie mają mnie
tam gdzie słońce nie dochodzi, tylko moja decyzja i odrzucenie tego co
czczą, budzi ich niepokój. Ich nienawiść więc jest kierowana do mnie
tylko w jednym celu; uspokoić siebie i upewnić że ich wierzenia mają
sens, nie są tylko sprytnym oszustwem a oni przegranymi, oszukanymi
ludźmi.
Wiele zawdzięczam...
Kościołowi katolickiemu do którego zostałem zapisany bez udziału mojej
woli, zawdzięczam z całą pewnością wiele zła. Było go tak dużo, że
zacząłem samodzielnie myśleć, co umożliwiło mi dostrzeżenie tego w
czym tkwiłem całe życie. Usuwanie skutków jego działalności zajmie mi
pewnie jeszcze co najmniej wiele lat, co i tak można uznać za
niebywały sukces; ofiary znacznie słabszego i krótszego programowania
i "złej" sugestii, nie mogły wyleczyć jąkania do końca swojego życia.
Stwierdzam więc z całą mocą, że w organizacji nazwanej
chrześcijaństwem, Boga miłości którego miałem przyjemność w kilku
przebłyskach doznać, nie ma i nigdy nie było. Jest to ponura,
diabelska struktura, nastawiona na niszczenie godności ludzkiej, i tak
ustawionego człowieka brutalne eksploatowanie do końca jego dni. Jeśli
Szatan istnieje, to kościół musi być jego dziełem. Całe wychowanie
człowieka przez kler służy jedynie temu, by z człowieka zrobić
pokornego, pełnego poczucia winy i poczucia zobowiązania niewolnika.
Dlatego tak bardzo pchają się do najmłodszych dzieci, tak bardzo dbają
by od najwcześniejszych chwil życia, programować w człowieku sugestie
które będą w nim do końca. Wyzwolić się można od najsilniejszych
wrogów; ale wyzwolić się od rzekomo własnych przekonań, jest często
niemożliwe. Ludzie żyją jak zombie i myślą że takie jest właśnie
życie, tymczasem wcale takie nie jest. To ich interpretacja wyuczona
przez powtarzanie, sprawiła że tak wszystko interpretują. Zostali
oszukani tak samo jak i ja. I tylko nieliczni budzą się z tego
koszmaru sennego, i mają jakąś tam szansę zrobić coś z własnym życiem.
Cała reszta idzie jak po szynach, doskonale zaprogramowana i
kontrolowana przez cudze przekonania. Wielu młodych rodziców chce
chrztu dla swoich dzieci. Mają gdzieś jego rzekomo duchowe znaczenie,
chodzi o ty by nie być pokazywanym palcem przez rodzinę. Do tych ludzi
chcę powiedzieć, żeby to przemyśleli, ponieważ ich dziecko będzie
musiało żyć z silnym poczuciem winy, strachem przed wyimaginowanymi
diabłami i demonami, w poczuciu pokory przed silniejszym. Czy tego
chcesz dla własnego dziecka? chcesz sam uczyć dziecko jak żyć, czy
oddać je ludziom którzy nauczą je cierpienia, poczucia winy, strachu?
Twoja decyzja, a także Twoje konsekwencje później, gdy dziecko będzie
musiało iść przez życie z tak ciężkim bagażem. A może wolność? gdy
dziecko będzie miało osiemnaście lat, niech sobie wybierze samo jaką
religię wybrać? moim zdaniem każda większa struktura, działa tylko i
wyłącznie na zrobienie z człowieka niewolnika. I w tym celu musi go
przeczołgać, wyprać mu mózg. Tyczy się to każdej religii, w tym
muzułmańskiej i żydowskiej, które różnią się od "naszej" tylko innymi
nazwami diabłów i bożków, innymi świętami i ceremoniami, a w środku
jest to od zawsze to samo; zło i zniszczenie człowieka.
Polak - katolik
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2013-06-02 00:25:02
Temat: Re: Po pierwsze-degenerującahttp://kefir2010.wordpress.com/2013/01/31/religia-ja
ko-najbardziej-zaawansowana-inzynieria-spoleczna-pra
nie-mozgu/
A tu całość , oczywiście dla inteligentnych i nie dla chodzących,
ocuconych kadzidłami, zawirusowanych ZOMBI
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |