Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!new
sgate.onet.pl!niusy.onet.pl
From: "katanka" <c...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Problem z przełożoną [długie]
Date: 25 Nov 2004 11:19:20 +0100
Organization: Onet.pl SA
Lines: 86
Message-ID: <5...@n...onet.pl>
NNTP-Posting-Host: newsgate.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.test.onet.pl 1101377960 12808 213.180.130.18 (25 Nov 2004 10:19:20
GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 25 Nov 2004 10:19:20 GMT
Content-Disposition: inline
X-Mailer: http://niusy.onet.pl
X-Forwarded-For: 80.51.36.159, 80.53.112.114, 192.168.243.151
X-User-Agent: Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows 98)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:295328
Ukryj nagłówki
Witajcie!
Tak się zastanawiam "po co ja tu pracuję?" Jestem przygnębiona, wściekła na
siebie, a może na moją przełożoną. Pracuję już rok. Pracujemy tylko we dwie -
ja pracownik i moja kierowniczka. Kierownik stojący wyżej jest w innym miejscu
i ten jeszcze wyżej jest w innym miejscu. Hierarchia jest no jak w państwowej
pracy. Kierowniczka pracuje tam już dobrych dziesiąt lat.
Chciałam opisać mój problem, który mnie gnębi już od poczatku pracy. Nie wiem
jak to obiektywnie opisać. Postaram się.
Pracuję z dziećmi, ukończyłam studia w tym kierunku. Teraz dalej kształcę się
robiąc podyplowmówkę. Praca z dziećmi i z ludźmi mnie pociąga, dlatego staram
się w codziennym życiu wykorzystywać wiedzę, którą zdobyłam, pracując nad sobą
i pracując razem z "moimi" dzieciakami. Uważam, że mam dobry kontakt z dziećmi
i młodzieżą. Nie ma tego kontaktu z kierowniczką, tzn. jest NIESZCZERY - z
zewnątrz wygląda tylko dobry. Jak do tego doszło? Już przed pracą zosstałam
przez nią niesłusznie skrytykowana, okrzyczana, wyzwana od nieodpowiedzialnych
i porównana z jej malutką córką, "która jest inteligeteniejsza ode mnie" -
stwierdziła. SŁysząc te słowa, byłam zszokowana. Sparaliżowało mnie i milczac
dałam jej przyzwolenie na potwierdzenie tego co powiedziała o mnie. Wprowadziła
mnie nieświadomie w bład i nie załatwiłam jednej sprawy, za co dostała od
najwyższej przełożonej wyniosłe upomnienie. Nie znałam jeszcze wtedy procedur
załatwiania umów.
I od tego się zaczęło. Byłam zła, wściekła niesamowicie i na nieszczęście złość
ta przez rok we mnie tkwi, pogłębiając się dzięki kolejnym przykrym
doświadczeniom, z którymi nie potrafię sobie poradzić. Postanowiłam nad tym
popracować w różny sposób. Kobieta zaskakiwała mnie codziennymi jej humorami,
obrażaniem mnie, ale robi to tak w perfindy sposób, że ja nie potrafię jej o
tym powiedzieć, ze mnie rani. Chociażby to, że poświęcam się mojej pracy. Nie,
nie poswięcam, robię to z wielką chęcią, a nawet pasją. A ona to podważa,
wykorzystująć swoje stanowisko, staż pracy.... tym, że jest bogatsza, że ma
meża na wysokim stanowisku, że ma przeinteligentną córkę i ogólnie swoje
dzieci. A cóż ja "robal - pracownik" mogę wiedzieć, przecież to ona skończyła
taki kurs i taki i ona wie lepiej. Mój mąż nie ma wyższego wykształcenia, a
znalazł lepszy kontak z dziećmi niż ona, odwiedzając mnie w pracy kilka razy,
teraz częściej bo jestem już w zaawansowanej ciąży.
Zdarzało się niedocenianie mnie w pracy. Zrozumiałam to bo przecież ona nie
musi tego robić, ale mówiąc na forum jak to się bardzo napracowała
przygotowując tyle dobrego dla dzieci, pomijajać choćby czasteczkę moich
zasług, było dla mnie ciosem, poniżeniem i poczuciem bezużytecznego pracownika,
który i tak musi zrobić co do niego należy. Myślę, że miałam wiele pomysłów
organizacji imprez nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Pochwaliła mnie
po cichu, że fajnie wymyśliłam, a na forum i przy swoich przełożonych zasługi
przypisała sobie.
Ostatnio przy kontroli naszej pracy, kierowniczce wynaleziono bład w papierach.
Mój czujny nos wyśledził, że bład był niełsusznie zarzucony. Byłam głupia, ze o
błedzie jej powiedziałam, a nie powiedziałam komisji, która zarzuciła ten bład,
bo przy końcowym raporcie, napisane było, że błąd był wyjaśniony przez moją
kierowniczce. Z jaką dumą ona to powiedziała mi prosto w oczy. Jakbym dostała w
policzek. Obroniłam ją nie raz. Takie noże w plecy i policzki dostaje prawie
codziennie. Jej system wartości, mam wrażenie, że oparty jest tylko na "JA
JESTEM NAJWAŻNIEJSZA !". Nawet męża obgada, dzieci i swoją przyjaciółkę. Uszy
mi więdną, i nie potrafię tego słuchać, ale też nie potrafię jej tego
powiedzieć. Czy ona robi coś dobrego? Tak, robi dużo dobrych rzeczy, ale
wszystko robi interesownie. Zatem jeśli zrobić coś przyjaznego, to po czasie
się o to "upomni" w innej formie. Odbieram ją jako perfidną podstępną babę.
Żebym była dobrze zrozumiana, nie zazzdroszczę jej bogactwa. Uważam, ze mam
większe niż ona, bardzo je sobie cenię. To bagactwo jednak tkwi we mnie. Kocham
męża i przyszłe moje maleństwo i cieszę się, że uczciwie mogę zapracować na
swój duchowy awans. Ona natomiast przypomina mi rozpieszczone,
niedowartościowane dziecko, które przelewa na otoczenie i pracę. Kobieta
wymusza,potwierdzenie i pochwały, nawet nie związane z pracą.
Kobieta stała się moją OBSESJĄ. Ciągle myślę, jak stawić czoła jej
postępowaniu. Czuję się szantażowana emocjonalnie. Jestem w większości dla niej
dobra i z czystego posiadania świętego spokoju przytakuje jej "wybrykom".
Staram się korzystać z asertywności, ale tu akurat asertywnie z niej rezygnuję.
Może przechodzi to czasem w uległość. Tylko z nią mam taki problem. Nie
potrafię jej się przeciwstawić, tzn wypowiedzieć swojego zdania. Już raz tak
się upomniałam o wolny dzień, który mi został, a chciałam go wykorzystać w
dogodnym dla nas obu dniu, to odpowiedziała: " czego ty więcej chcesz?".
Moim zdaniem kobieta jest niezrównoważona emocjonalnie. Płacze jeśli ktoś nie
spełni jej wymagań, lub jeśli się z nią umówi na spotkanie, a nie przyjdzie z
nie jego winy. Czasem jestem w szoku patrząc na jej zachowanie. Wypytuje mnie o
moją prywatność, żeby tylko się dowartościować, ze ona ma lepiej. Nawet jeśli
pyta, a widzi jak dobrze mówię o swoim życiu i jestem z niego zadowolona, to
ona znajdzie coś innego, żeby pokazać, ze ona ma lepiej. Nie chodzi mi fakt, że
ma lepiej, no powiedzmy, że ma, tylko że ciągle wyszukuje dowartościowanie.
Czy warto jej mówić o tym wszystkim, jak ona i tak to wszystko obróci na swoje
i ja znowu będe ta zła? Nie wiem co mam zrobić. Czuję się bezsilna w stosunku
do niej.
Dziękuję za cierpliwość i dotarcie do końca tego postu. Cieszę się, ze mogłam
napisać o tym na grupie.
Pozdrawiam Was razem z maleństwem!!!
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|