Właśnie wyczytałem, że ponoć słyszymy przeciętnie tylko 20%
tego, co do nas mówi TZ, ponieważ np. w trakcie jego
mówienia układamy w myślach własną odpowiedź itd. No, tak
teraz rozumiem, czemu do mojej żony tak mało
dociera.....poprostu jestem od dziecka małomówny:-)))))))
Ale na poważnie, jeśli tak jest faktycznie, no bo chyba tak
jest, to pomyślcie, jak ważną sprawą w małżeństwie jest
umiejetnośc słuchania partnera oraz umiejetność jasnego i
precyzyjnego wyrażania swoich myśli.

W innym miejscu napisano, że w trakcie jednej rozmowy może
przepływać sześć różnych informacji:
1.To, co chcemy powiedzieć
2. To, co faktycznie mówimy
3. To, co słyszy rozmówca
4. To, co rozmówca myśli, że usłyszał
5. To, co rozmówca mówi o tym, co my powiedzieliśmy
6. To, co wg nas rozmówca powiedział na temat naszej
wypowiedzi.

Ludziska- trud mojej i waszej pracy zawodowej jest niczym w
stosunku do trudu porozumienia się z własnymi
partnerami:-(((
Spodobało mi sie również jedno zdanie, że "słuchanie to coś
więcej niż uprzejme oczekiwanie, aż można będzie samemu
zacząć
mówić":-))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
))
Na dobitkę stwierdzono, że słuchanie innych nie przychodzi
łatwo, ponieważ umiejętność ta nie leży w ludzkiej naturze.

Darek