| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2013-04-15 16:40:27
Temat: Przeciw poezji
Następujące przeprowadzałem doświadczenia: kombinując poszczególne
zdania, lub fragmenty zdań, z wierszy danego poety, budowałem wiersz
absurdalny i odczytywałem go w gronie szczerych miłośników jako utwór
wieszcza - ku ogólnemu zachwytowi owych miłośników; albo zaczynałem
wybadywać ich w sposób szczegółowy na okoliczność tego czy innego
poematu, i stwierdzałem, że "miłośnicy" nawet nie przeczytali go w
całości. Jakżeż więc? Tak się zachwycać, a nawet nie doczytać do
końca? Rozkoszować się tak dalece "matematyczną precyzją" poetyckiego
słowa, a nie dostrzec radykalnego pokiełbaszenia precyzji? Tak się
mądrzyć, tyle deklamować na te tematy, delektować się jakimiś
subtelnościami, niuansami, a zarazem popełniać tak ciężkie, tak
elementarne grzechy? Naturalnie, po każdym z tych doświadczeń wielkie
powstawały protesty i obrazy, a miłośnicy zaklinali się na wszystkie
świętości, że jednak to nie tak... że przecież... ale ten groch
odbijał się od twardej skały Doświadczenia.
Znalazłem się więc w obliczu następującego dylematu: tysiące ludzi
pisze wiersze; setki tysiące wielbią tę Poezję; znakomici geniusze
wypowiadali się wierszem; od niepamiętnych czasów Poeta jest czczony -
a wobec tej góry chwały ja, z moim podejrzeniem, że msza poetycka
odbywa się w zupełnej próżni. O, gdybym nie umiał bawić się tą
sytuacją, na pewno byłbym przerażony!
Pomimo to jednak moje doświadczenia ogromnie wzmocniły mnie na duchu
i już śmielej zacząłem szukać odpowiedzi na to męczące pytanie:
dlaczego nie smakuje mi czysta poezja? Dlaczego? Czyż nie dla tych
samych przyczyn, dla których nie smakuje mi cukier w stanie czystym?
Cukier nadaje się do osładzania kawy, ale nie do tego, aby go jeść z
talerza łyżką, jak kaszkę. W poezji czystej, wierszowanej, nadmiar
męczy; nadmiar poezji, nadmiar poetycznych słów, nadmiar metafor,
nadmiar sublimacji, nadmiar, wreszcie, kondensacji i oczyszczenia ze
wszelkiego elementu antypoetyckiego, co upodabnia wiersze do
chemicznego produktu.
Śpiew jest bardzo odświętną formą wypowiedzi... Ale oto, w ciągu
wieków, mnożą się śpiewacy, którzy, śpiewając, zmuszeni są przyjąć
postawę śpiewaka - a ta postawa z biegiem czasu coraz staje się
sztywniejsza. I jeden śpiewak podnieca drugiego, jeden drugiego
utwierdza w coraz bardziej nieustępliwym zapamiętaniu się w śpiewie,
ha, już nie śpiewają oni dla tłumu, już jeden śpiewa dla drugiego; i
między nimi, na drodze nieustannej rywalizacji, ciągłego doskonalenia
się w śpiewie, wytwarza się piramida, której szczyt dosięga niebios i
którą podziwiamy z dołu, z ziemi, zadzierając nosy. To co miało być
chwilowym wzlotem prozy, stało się programem, systemem, profesją - i
dziś jest się Poetą tak, jak się jest inżynierem lub lekarzem. Wiersz
urósł nam do potwornych rozmiarów i już nie my nim rządzimy, ale on
nami. Poeci stali się niewolnikami - i moglibyśmy określić poetę, jako
istotę, która już nie może wypowiadać siebie, gdyż musi wypowiadać
Wiersz.
A przecież nie może być chyba w sztuce ważniejszego zadania niż to
właśnie: wypowiadać siebie. Nie powinniśmy nigdy tracić z oczu prawdy,
ze wielki styl, wszelka określona postawa formuje się prze eliminację
i jest w gruncie rzeczy zubożeniem. Nie powinniśmy przeto nigdy
pozwolić, aby jakakolwiek postawa redukowała zbytnio nasze możliwości,
stając się kneblem na ustach - a gdy idzie o tak sztuczną, ba, nieomal
pretensjonalną postawę jak "śpiewaka", tym bardziej należałoby nam
mieć się na baczności. Lecz my, jak dotąd, jeśli idzie o sztukę, o
wiele więcej wysiłku i czasu poświęcamy doskonaleniu się w takim albo
innym stylu, w takiej lub innej postawie, niż temu, aby zachować w
stosunku do nich wewnętrzną suwerenność i swobodę, aby wypracować
właściwy stosunek pomiędzy nami a naszą postawą. Zdawałoby się, iż
Forma jest dla nas wartością samą w sobie, niezależnie od tego, ile
nas wzbogaca lub zuboża. Zapamiętale doskonalimy sztukę, ale niewiele
przejmujemy się pytaniem, do jakiego stopnia zachowała ona związek z
nami. Pielęgnujemy Poezję, nie bacząc, iż to co piękne niekoniecznie
musi być "twarzowe". Jeżeli więc chcemy, aby kultura nie straciła
wszelkiego związku z jednostką ludzką, musimy od czasu do czasu
przerwać naszą pracowitą twórczość i skontrolować, czy to co
wytwarzamy, nas wyraża.
Istnieją dwa sprzeczne rodzaje humanizmu: jeden, który moglibyśmy
nazwać religijnym, usiłuje rzucić człowieka na kolana przed dziełem
kultury ludzkiej, zmusza nas, abyśmy wielbili i szanowali, np., Muzykę
albo Poezję, albo Państwo, albo Prawo, ale drugi, bardziej krnąbrny
prąd ducha naszego, stara się właśnie o przywrócenie człowiekowi jego
suwerenności i niezależności w stosunku do tych Bogów i Muz, które,
ostatecznie, są jego, człowieka, tworem. W tym ostatnim przypadku
słowo "sztuka" pisze się z małej litery. I niewątpliwą jest rzeczą, że
styl, który potrafi objąć obie te tendencje, jest pełniejszy,
autentyczniejszy i ściślej odzwierciedla autonomiczność natury naszej
niż styl, ze ślepą krańcowością wyraża jeden tylko z tych dwóch
biegunów naszego uczucia. Ale, ze wszystkich artystów, poeci są chyba
tymi, którzy najusilniej padają na kolana - najbardziej się modlą - są
oni kapłanami par excellence i ex professo, a Poezja w tym ujęciu,
staje się po prostu celebracją. Ta właśnie wyłączność sprawia, że styl
i postawa poetów są tak drastycznie niedostateczne, tak niczym nie
uzupełnione.
Pomówmy jeszcze przez chwilę o stylu. Powiedzieliśmy, że artysta musi
wypowiadać siebie. Lecz, wypowiadając siebie, musi on także dbać, aby
jego sposób mówienia był zgodny z istotnym jego położeniem w świecie,
winien on nie tylko dać swój stosunek do świata, ale i świata do
siebie. Jeżeli, będąc tchórzem, przybieram ton heroiczny, popełniam
błąd stylu. Ale jeżeli wyrażam się tak, jakbym był przez wszystkich
szanowany i kochany, podczas gdy w rzeczywistości ludzie nie cenią
mnie ani nie lubią, także popełniam błąd stylu. Jeżeli zaś chcemy zdać
sobie sprawę z istotnego naszego położenia w świecie, nie możemy
unikać konfrontacji z odmiennymi od naszej rzeczywistościami.
Człowiek, który uformował się jedynie w styczności z ludźmi podobnymi
sobie, który jest produktem wyłącznie swego środowisk, ciaśniejszy,
gorszy będzie miał styl od tego, który doznał rozmaitych środowisk i
ludzi. I otóż w poetach razi nie tylko ta ich nabożność, niczym nie
skompensowana, to oddanie się całkowite Poezji, ale ich strusia
polityka w stosunku do rzeczywistości: gdyż oni bronią się przed
rzeczywistością, nie chcą jej widzieć ani uznać, wprawiają się
umyślnie w stan oszołomienia, który nie jest siłą lecz słabością.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2013-04-15 16:41:34
Temat: Re: Przeciw poezjihttp://hamlet.edu.pl/shi2/?id=gombrowicz-przeciw
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |