Data: 2000-01-31 13:32:18
Temat: Psychologia zachodu a wschod ...
Od: Kawul <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Niedawno natknalem sie na ksiazke - wybaczcie lecz tego typu rzeczy jak
autorzy i tytuly zbyt szybko wylatuja mi z glowy.:-( Autor nazywajacy
siebie psychologiem - w zyciorysie nawet opisano jego kariere naukowa,
podjal sie wyzwania polegajacego na takiej jakby syntezie wschodnich
szkol filozoficzno psychologicznych - Zen, Byddyzm Tybetanski, Joga,
Buddyzm Tantryczny itd. Madry ten rzekomo czlek wybral sie nawet do
zrodel i przez pewien czas byl sluchaczem tychze madrosci z ust
swiatobliwych nauczycieli - mnichow.
Gdzies tak pod koniec omawianej lektury pan ten najpierw niesmialo potem
jednak coraz wyrazniej dawal do zrozumienia ze opisowosc niektorych
zjawisk, pewne pojecia i teorie choc inaczej nazywane w naszej
smierdzacej spalinami kulturze maja jednak swoje odpowiedniki u
dostojnych skosnookich braci.
Wiecej - i tu juz zaczalem z niesmakiem drapac sie w glowe >:-| wysnul
wniosek ze nasza cywilizowana brac przemadrzalych psychologow moglaby
sie wiele nauczyc od malomownych lecz wiecznie zadowolonych
egzotycznych konkurentow.
Argumenty za jego teza:
- dluga tradycja w poszukiwaniu prawdy o czlowieku - znacznie chyba
starsza niz usystematyzowanie sie psychologii w naszym swiecie
- powolywal sie takze na ogromny material opisowy roznych aspektow
psychologii w tzw. Therawadzie - jak cos przezkrecilem wybaczcie -
i innych podobnych encyklopediach tamtej wiedzy
Sam nie wiem co o tym myslec - a poniewaz z tym mysleniem czesto roznie
u mnie bywa przeto pytam Was co o tym sadzicie ?
K.
|