Data: 2003-04-07 22:34:04
Temat: RE: Dlaczego internet nie jest najlepszym miejscem do udzielania pomocy psychologicznej.
Od: l...@w...pl (Agnieszka Izdebska)
Pokaż wszystkie nagłówki
Marsel:
> tak, oczywiscie jest to jedna z tych rzeczy o ktore trudno w realu.
> np. poczucie bezpieczenstwa, nieskrepowanie jakie towarzyszy pisaniu
> zza monitora to potezne ulatwienie kontaktu. Ale bardzo zle,
> przecietnie, wplywa to na jakos tego kontaktu, z czego trudniej zdac
> sobie sprawe.
Niemniej jednak właśnie taka forma kontaktu jest dla zdecydowanej większości
bywalców psp satysfakcjonującą. Mimo marudzenia TRWAJĄ tutaj. A chyba nikt
nie trwałby totalnie nie zaspokajając swych potrzeb.
To ludzie kreują taką właśnie formę kontaktu. Net sam jej nie narzuca
przecież - jest tylko narzędziem. Inna sprawa to to, ze taka forma można
zwrotnie oddziaływać na ludzi - przenosić się w real. To w sumie ciekawe.
Czy ktoś to zaobserwował?
> Czy grupa taka jak ta jest reprezentatywna dla ludzi w ogole? w
> duuuzym przyblizeniu. Nie jest jednak reprezentatywna pod wzgledem ich
> zachowania. O tym nie zapominajmy.
Nie jestem pewna czy nie jest reprezentatywna również pod względem
zachowania. Oczywiście tutaj, jak wspomniałeś, ludzie mogą sobie pozwolić na
mniejsze skrępowanie i stąd wszelkie działania są bardziej nasilone,
bezpośrednie...
> i jeszcze ten chlod szklo powiekszajacego..
Wydaje mi się, że to powinien być chłód tylko pozorny. Czy może inaczej-
chłód na pewnym poziomie. Niezbędny by uwrażliwić się na to co jest
"głęboko". Tak jak chirurg musi móc z opanowaniem patrzeć na krew by być w
stanie operować.
> agnieszko.. ...no nie wiem co powiedziec. raczej nie na forum bo
> wymagalobby to obszernego komentarza aby nie zostalo zle zrozumiane.
Ja tym bardziej teraz nie wiem co powiedzieć, nie mając pojęcia co w tej
chwili konkretnie masz na myśli.
> > Ludzkie potrzeby, dążenie do przywództwa, wahania poczucia
> > wartości... i to wszystko jest takie mhm... ludzkie.
>
> wiele jeszcze porzed Toba. choc oczywiscie nie zycze Ci wszystkiego.
:-)))
Byłoby kiepsko gdybym dotarła juz do krańca swych możliwosci;-)))
> > Wtedy to już nie wygląda to na skurwysyństwo.
>
> (krocej byloby - "okazujmy sie sie skurwysynami, a chcielismy sobie
> tylko pomoc")
> Nie wyglada? dlaczego? czy uwazasz ze cos czego nie akceptujemy u
> innych nalezy zaakceptowac u siebie i problem zniknie?
Ależ nie. Raczej dlatego, że przestaje się waloryzować.
Nie chodzi o brak wrażliwosci. Po prostu rozumiejąc trudno oceniać.
Jak mogę potępić DDA za nieczułość wiedząc w jakich warunkach kształtowała
się jego psychika? Wiedząc co kryje się za tą nieczułoscią?
Naturalnie "wiedząc" to wielkie słowo...
Tu jest pułapka - totalnej akceptacji wszystkiego. Właściwie prawie w nią
wpadłam, co przy moim silnie deterministycznym nastawieniu dziwne nie
jest;-)
> marzylo mi sie. glownym powodem jest pewnie to, ze to cholernie
> niepowaze miejsce. i chyba coraz mniej ma podobienstw z realem, chocby
> w relacjach m. ludzmi.
Nie potrafię teraz odpowiedzieć.
Chyba muszę się z tym przespać.
Tragedia - już sypiam z pytaniami;-))
Pozdrawiam ciepło
Agnieszka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|