glob napisał(a):
> Na oddzia� 4D przyj�to pacjentk� z odpornym na wiele lek�w zapaleniem
p�uc. Zwa�ywszy na jej zaawansowany wiek i wiele innych k�opot�w zdrowotnych,
rokowania by�y marne.
> W ci�gu tygodni , kt�re sp�dzi�a na oddziale, mi�dzy ni� a
piel�gniarzem dy�uru nocnego zawo�za�o si� co� w rodzaju przyja�ni.
Poza tym nikt jej nie odwiedza�, nie wskaza�a �adnej osoby, kt�r�
nale�a�a�oby powiadomi� w przypadku jej �mierci, nie mia�a �adnych
krewnych ani przyjaci�. Jedynym jej go�ciem by� �w piel�gniarz, kt�ry
wpada� do niej podczas nocnych obchod�w, a jego wizyty ogranicz�y si� do
kr�tkich rozm�w, na kt�re m�g� znale�� czas.
> Teraz jej funkcje �yciowe s�ab�y, wi�c piel�gniarz zorientowa� si�,
�e pacjentka na 4D jest bliska �mierci. Stara� si� zatem sp�dza� w jej
pokoju ka�d� woln� minut� podczas swojej zmiany, po to tylko, aby by� przy
niej. W ostatnich chwilach jej �ycia trzyma� j� za r�k�.
> Jak zareagowa�a na �w gest ludzkiej dobroci jego prze�o�ona? Udzieli�a mu
nagany z pisaniem do akt za marnowanie czasu.
> ,, Nasze instytucje s� zorganizowan� bezduszno�ci�,, napisa� bez
ogr�dek Aldous Huxley w Filozofii Wieczystej. Maksyma ta odnosi si� do ka�dego
systemu, w kt�rym na ludzi patrzy si� tylko w kategoriach relacji
,,ja/przedmiot,,Kiedy traktuje siďż˝ ludzi jako ponumerowane jednostki, wymienne
cz�ci nie maj�ce same w sobie �adnej warto�ci, po�wi�ca si� empati�
na rzecz wydajno�ci albo op�acalno�ci.
> Oczywi�cie konsekwencje s� odwrotne ale do czego pij� z tym w�tkiem, do
Kopacz, vonBrauna, Aichy.....no niestety zauwa�y�em, �e macie zaburzone relacje
mi�dzyludzkie i komunikacjne ,w takich warunkach ludzi si� traktuje pod k�tem
zmusi� ,bo g�upi...niestety jeste�cie jak ta prze�o�ona, bardziej
szkodzicie ni� pomagacie i zerwan� ��czno�� interpersonaln� uwa�acie,
�e najlepiej jest zmusza�, od takiego zachowania ju� mo�na si�
rozchorowa� i tak si� dzieje. Pacjenci tak traktowani ciepi� i d�u�ej
chorujďż˝.
>
> --
> Wys�ano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

W tym wątku już mi nie zwalisz winy na feministki vonBraun...che, che.