Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.task.gda.pl!not
-for-mail
From: "EvaTM" <e...@i...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Bezpieczna szkoła ? tvn
Date: Tue, 16 Sep 2003 22:22:00 +0200
Organization: CI TASK http://www.task.gda.pl
Lines: 118
Message-ID: <bk7rcf$4u$1@korweta.task.gda.pl>
References: <1...@n...onet.pl>
<6...@n...onet.pl> <bk1424$f4c$1@inews.gazeta.pl>
<b...@g...h5100deb6.invalid>
<bk4ub9$6ag$1@korweta.task.gda.pl> <bk52hh$e5d$1@korweta.task.gda.pl>
<bk6iu2$a8k$1@news.onet.pl>
Reply-To: "EvaTM" <e...@i...pl>
NNTP-Posting-Host: sy65.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: korweta.task.gda.pl 1063743696 158 80.54.10.65 (16 Sep 2003 20:21:36 GMT)
X-Complaints-To: a...@n...task.gda.pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 16 Sep 2003 20:21:36 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:228036
Ukryj nagłówki
Użytkownik "enni" <e...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bk6iu2$a8k$1@news.onet.pl...
> Ewo, stop, bo zaproponowałaś działania nie za bardzo zgodne z etyką i
czymś,
> co nazywa się taktem nauczycielskim, którego brakuje wielu nauczycielom.
Hmm? ;)
Myślałam, że najważniejszy w szkole jest uczeń.. :)
A które działania uważasz za niezgodne z etyką?
Wszyscy wyszli na tym bardzo dobrze, dziś to już studenci,
którzy z przyjemnością wpadają do swojej starej, dobrej szkoły :).
> Wychowawca nie jest od wymiany nauczycieli w zespole klasowym i nie
> sugerowałabym takich samobójczych porządków :-)
> Chyba że wprowadzimy zmiany w etyce :-)
Wychowawca powinien dbać, by powierzeni jego opiece uczniowie mieli dobrych
nauczycieli. IMO :).
Jeśli uczniowie skarżą się, że nauczyciel jakiegoś przedmiotu nie sprawdza
się
(nie potrafi NAuczyć większości klasy lub nie radzi sobie z klasą, to
obowiązkiem wychowawcy jest zbadać problem i zaproponować sposoby jego
rozwiązania.
Powinien podsuwać rozwiązania problemu uczniom, a jeśli się nie da, nawet
i to poradzić ;). Dwukrotnie coś takiego miało miejsce w czasie pobierania
nauk
przez moje dzieci.
Uważam, że powinno się było zdarzyć jeszcze w kilku przypadkach ;).
Gdyby wychowawca klasy toruńskiej wcześnie zainteresował się problemami
z nauczaniem angielskiego, nie doszłoby do drastycznych scen. IMO ;).
> Zamiast tego zaproponujmy, by nauczyciel umiał z uznaniem przyjąć krytykę
> własnego postępowania, co jest możliwe wówczas, gdy nie traktuje się
> występku ucznia jak klęski nauczyciela. Dużo mówi się o wadach
> nauczycielskich, mniej o cennych radach, które chętnie wykorzystaliby w
> swojej pracy.
Ja cenię zawód nauczycielski. Uważam że jest trudny, odpowiedzialny
i może przynosić piękne efekty i satysfakcję. Sama miałam część takich
nauczycieli i jestem im wdzięczna do dziś, miały też takich moje dzieci.
Niestety, część było wręcz szkodliwych ;)
- niewiele potrafili nauczyć i odreagowywali na uczniach swoje frustracje.
Inni znów wyłącznie odrabiali pańszczyznę.
To wręcz niewybaczalne - zmarnowali jedynie czas i szanse uczniów.
Czy takich nauczycieli nie powinno się zmieniać? ;)
Czy to nie wychowawcom skarża się dzieci, gdy któryś "przedmiot" ;)
wyraźnie odbiega od reszty? I jak wychowawca powinien reagować?
> Czyli nomen omen wracamy do kiepskiego porozumiewania się, wzajemnego
> szacunku i chęci. Najczęstszymi błędami nauczycieli ( nie tylko n-li) jest
> dyrygowanie, udzielanie rad w formie pouczeń, upominanie rodziców,
toczenie
> sporów i trwanie przy stanowisku, generalizowanie i ocenianie uczniów,
> rodziców i in. wg schematu. Do tego dodajmy ogólne oraz mało konkretne
> używanie języka naukowego, podczas gdy istotą kontaktów n-li z rodzicami
> jest łagodzenie napięć, pogłębianie zaufania, pomoc w wychowywaniu w tym
> również dziecka trudnego.
Masz oczywiście rację. Bywają trudni uczniowie, trudni rodzice
i trudni nauczyciele. W tej triadzie jednak, nauczyciel powinien być imo
najmądrzejszy, co nie zawsze ma miejsce.
Ba.. bywają nauczyciele tak zaburzeni, że powinni być
natychmiast odesłani na leczenie! ;)
Czy ktoś w szkole nie powinien nad tym czuwać??
> Trochę, Ewo, prawdy jest w tym, że jakie społeczeństwo, tacy nauczyciele.
> Trudno jest pracować z myślą o tym, że wychodzisz z pozycji złego
> nauczyciela, złej szkoły i systemu oraz odpierać cały bagaż mentalności. Z
> tego też biorą się takie hocki klocki, o których piszesz i opieranie
> relacji się na czymś w rodzaju walki.
Napisałam o dobrych i złych.
System edukacji powinien promować najlepszych i mam nadzieję,
że tak będzie, oby jak najszybciej ;).
Nieprawdą jest też, że w szkołach państwowych nie ma dobrych nauczycieli.
Tam ich właśnie spotkałam.
> Przykłady dobrych nauczycieli możnaby mnożyć. Jest ich dużo i dają
poczucie
> dobrze spełnionego obowiązku, satysfakcję rodzicom i wychowawcom. To
> wyraźnie podkreślam.
Czyli zgadzamy się. Trzeba jednak jakoś weryfikować tych słabych..
może już na wstępie?
Dwa - trzy lata w szkole pokazują już imo, czy ktoś ma talent nauczycielski
:).
Szkoda tylko dzieci, które na które wypadnie te dwa - trzy lata prób :).
> Coraz więcej jednak tego, co mamy na zawnątrz przenika do szkoły. Spryt,
> manipulacja, instrumentalne traktowanie drugiego człowieka, etykietowanie
i
> zasklepianie się we własnym interesie. I moim zdaniem będą nowe problemy.
> Czyli wracamy do nowocześnie pojmowanej selekcji.
No właśnie.
Ja piszę z pozycji potrójnego rodzica chłopaków bardzo różniących się
cechami charakteru. Nigdy nie byłam "kwoką", która uważa własne dzieci
za ósmy cud świata. Trochę nawet żałuję.. ;).
Z porozumiewaniem się ze światem nauczycielskim było różnie..
i wspaniale i beznadziejnie i to przy każdym z dzieciaków.
> Sama mogłabym książkę pisać. Ponieważ im bardziej świadomy rodzic, tym mu
> trudniej, zwłaszcza, że chcesz by Twoje dzieci dostały to, w co Ty starasz
> się zaopatrzyć na przyszłość cudze i by wyszły zdrowe psychicznie z tego
> grajdołka :-)
Tak, to bardzo ważne. Nie da się dzieci trzymać pod korcem, wtedy na pewno
albo się "wymkną" albo pozostaną nieprzygotowane do życia. Trzeba mieć dobre
choć dyskretne ;) oko, by w porę zauważyć nieprawidłowości, zwłaszcza w
kontaktach społecznych dziecka. No i rozmawiać, rozmawiać.. nawet gdy czasem
ciężko idzie.
Też mogłabym napisać książkę ;).
E.
|