Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Brat

Grupy

Szukaj w grupach

 

Brat

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 58


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2002-05-17 08:35:18

Temat: Re: Brat, dlugie
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Madzik (bylo: anyia)" <a...@p...onet.pl>
napisał w wiadomości news:ac2blv$hsl$1@news.tpi.pl...

> Moj brat tez ma 27 lat, w czerwcu bedzie mial 1. rocznice slubu.... a
> konflikt pomiedzy Nim a Mama narasta od dawna. Wlasciwie to sie zaczal
> jeszcze zanim Brat poznal swoja Zone.
>
> Natomiast korzenie konlfiktu tkwia w bardzo zamierzchlej juz
przeszlosci...

I teraz mu się chyba trochę "pokręciło". Przecież to była jego decyzja o
studiowaniu
w W-wie. Nie liczyl chyba, że mama za nim pojedzie pomagać. Analigicznie
z pracą za granicą. Zupełnie go nie rozumiem, chyba, że ma na myśli okres
wcześniejszy
ale pewnie i tak nie jest obiektywny wobec siebie i was.
Co do kontaktów dorosłych dzieci z ich rodzicami to nie ma jakiejś normy i
dla niektórych
może mieć ona dość szerokie znaczenie, co wg ich sumienia nie powinno
zwalniać ich z dostosowania
tej indywidualnej normy do potrzeb drugiej strony co byłoby "złotym
środkiem".Chyba, że się uważa, tak
jak amber, że dorosłe dzieci odchodzą od rodziców na dobre i utrzymują
kontakty tylko okazjonalnie.
To jest kwestia indywidualna, której osobiście nie popieram, żyjąc z wyboru
w rodzinie wielopokoleniowej
z wszystkimi ich wadami i zaletami. Poprostu potrafię tak żyć zdając sobie
jednocześnie sprawę, że
pod niektórymi względami byłoby lepiej żyć osobno. Czasami mam wrażenie, że
się "wymądrzam" przed wami
w niektórych sprawach ale tłumaczę to sobie tak, że dość często myślałem i
reagowałem podobnie jak niektórzy
z was i teraz mając kilka lat więcej często myślę już inaczej. Dużo w nas
się zmienia z biegiem lat i staram się
zwracać na to uwagę w moich postach i wyrażając jakąś opinię wybiegam
myślami również w przyszlość oceniając
daną sytuację. Może to dobrze może nie. Oceńcie sami. W każdym razie
zaczynam pisać nie na temat więc urywam
i przepraszam za odbicie od tematu.
Darek Stary ale nie aż tak.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2002-05-17 08:46:07

Temat: Re: Brat, dlugie
Od: "Madzik (bylo: anyia)" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Sokrates <d...@w...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:ac2f34$ppv$...@n...tpi.pl...

> I teraz mu się chyba trochę "pokręciło". Przecież to była jego decyzja o
> studiowaniu
> w W-wie. Nie liczyl chyba, że mama za nim pojedzie pomagać. Analigicznie
> z pracą za granicą.

NO WLASNIE O TO MI CHODZI!!!!!! (sorry za kapsloki)

Wiem, Mame wie, Brat tez wie.... ale pretensje sa czesto nieuzasadnione.....
Np. moja Mama teraz twierdzi, gdybym _naprawde_ chciala, to moglam studiowac
poza domem.
Tyle ze wtedy mi powiedziala, ze jak to zrobie, to ona mi nie bedzie
pomagac, oraz ze nie mam co liczyc na kontakty z Nia, ze Ona sie wtedy
"zarżnie" finansowo utrzymujac Brata, ze moim obowiazkiem jest pomoc Bratu
skoro On juz ma ten indeks.... etc.


--
Pozdrawiam jak zwykle niezwykle cieplutko,
Magda



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2002-05-17 08:56:27

Temat: Re: Brat
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Madzik (bylo: anyia)"
<a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ac2en0$m7j$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> w
wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:ac29br$pcq$...@n...tpi.pl...
>
> > [...]kiedy wreszcie znajdziemy na to chwilę, to mamy już
spory
> > zapas teściowych przypomnień i upomnień).
>
> wydrukuje to i powiesz na scianie, moze moi to przeczytaja i
zrozumieja, jak
> przyjada :-))))))

Tylko, jeśli można prosić, bez podania źródła - świat jest mały
;)))

> Nie wiem jak wybrnac z takiej sytuacji, masz jakis pomysl? :-)

Nie mam. Szczerze mówiąc nie sądzę, żeby istniała jakakolwiek
metoda, zważywszy, że teściom nigdy dość (rodzicom też, ale moi
akurat zawsze się tłumaczą, że mają do nas za daleko, który to
temat zaraz pociągnę w innej gałęzi tego wątku, więc odpowiadamy
im tym samym :) W związku z czym zaciskamy zęby, odpowiadamy, że
przyjedziemy, kiedy tylko będziemy mogli, i przyjeżdżamy, kiedy
tylko możemy (czytaj wygrzebiemy się spod sterty roboty i
poczynimy kroki dla zachowania właściwych proporcji własnego
życia towarzyskiego), w żadnym wypadku nie zwiększając
częstotliwości wizyt, bo to prowadzi tylko do eskalacji
zjawiska.

Pozdrawiam
Hanka
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2002-05-17 09:43:58

Temat: Re: Brat
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> napisał w
wiadomości news:ac2g4v$6o1$1@news.tpi.pl...

W związku z czym zaciskamy zęby, odpowiadamy, że
> przyjedziemy, kiedy tylko będziemy mogli, i przyjeżdżamy, kiedy
> tylko możemy (czytaj wygrzebiemy się spod sterty roboty i
> poczynimy kroki dla zachowania właściwych proporcji własnego
> życia towarzyskiego),
Tak tylko na marginesie z tymi znajomymi i przyjaciółmi jest zupełnie
analogicznie. Często urywa się kontakt, ponieważ jedni myślą, że drudzy nie
chcą.
A tymczasem ani jedni ani drudzy nie mają na tyle wolnych weekendów, żeby
te wszystkie znajomości chociażby podtrzymać.
Życie ciągle podkręca nam śrubę nie zważając na nasze własne potrzeby i
możliwości
i stąd to wszystko, cała ta narzucona "samotność" w kontaktach
międzyludzkich.
Dobrze, że w zamian życie obdarowało nas chociaż usenetem, taką kropelką w
morzu potrzeb
która czasami dla niektórych musi zastąpić całe morze.
Ale poetycko, hehe
Darek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2002-05-17 10:09:59

Temat: Re: Brat, dlugie [nawet bardzo]
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Madzik (bylo: anyia)"
<a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ac2blv$hsl$1@news.tpi.pl...
> [...]
> Przez wiele lat mialam pretensje do brata o
> to, ze Jemu bylo dane to, czego mnie zabroniono, a do Mamy o
to, ze Bratu
> wolno duzo wiecej niz mnie. [...]
> Niedawno okazal osie, ze moj Brat ma do mnie i do Mamy
baaaaardzo duuuuuuuże
> pretensje o to, ze Mama mi "pomaga" na co dzień [...]
> a Brat od poczatku studiow MUSIAL sobie
> radzic sam, [...]

He he he. Zaczynam się bać, że to _musi_ tak być. Mój brat jest
ode mnie starszy o siedem lat. Z dzieciństwa pamiętam głównie,
że jemu mama robiła rysunki techniczne do szkoły (w tym czasie
była kreślarzem zawodowym), a ja swoje koślawe kreski musiałam
mozolnie stawiać sama. No dobra, raz mi mama wyszyła serwetkę na
ZPT (jak zobaczyła, do czego zmierzają moje wysiłki ;), ale to
było raz przez 12 lat edukacji, słowo. Takie tam.

Potem brat dostał od rodziców mieszkanie; ożenił się jeszcze w
czasie studiów, rodzice opłacali mu rachunki za mieszkanie i
media i oczywiście wspomagali finansowo i rzeczowo :) Ja przez
długie lata miałam pretensję do rodziców, że nie założyli mi
nawet książeczki mieszkaniowej (a do brata, że wyprowadzając się
wymiótł z domu większość książek :). Owszem, opłacali moją
połówkę wynajętego mieszkania i życie przez pierwszy rok
studiów; potem utrzymywałam się ze stypendium i korepetycji,
rodzice dawali mi jeść w weekendy, a mama przed wyjazdem wtykała
do torby kotleta i słoik zupy :))) Generalnie gdzieś od 20 roku
życia nie korzystałam z materialnej pomocy rodziców (co zresztą
uważałabym za skandal, zważywszy, że od pewnego momentu
zarabiałam więcej niż oni razem). Za to zdarzało mi się
podrzucić im jakieś drobne wsparcie.

Teraz oboje mieszkamy na swoim, mój brat na drugim końcu miasta,
ja jakieś 35 km od rodziców. Różna częstotliwość rodzicielskich
odwiedzin jest więc częściowo usprawiedliwiona, ale... Szczerze
mówiąc jest mi niewyraźnie, kiedy po raz kolejny słyszę
tłumaczenie ojca, że do nas nie przyjadą, bo daleko, bo benzyna,
bo dziurawe drogi. To jest tylko 3 razy dalej niż do brata,
częściowo po trasie szybkiego ruchu; u brata rodzice bywają co
tydzień, dwa, u nas byli... trzy razy w ciągu prawie dwóch lat,
w tym raz w moje urodziny. Raz, kiedy już wyprosiłam,
wybłagałam, wyszantażowałam (z użyciem argumentu, że chyba nie
akceptują TŻ, skoro nie chcą nas odwiedzić, włącznie), że
przyjadą w niedzielę po południu, zadzwoniła w sobotę mama, że
niestety tato znowu ma kłopoty z kręgosłupem, że nie może
siedzieć, a tym bardziej prowadzić, więc niestety... Ponieważ
mieliśmy jakąś sprawę do załatwienia, zajrzeliśmy do nich w
niedzielę rano. Ojca nie było. Pojechał z moim bratem do
hipermarketu wybierać płytki na bratowy taras. Fajne, nie?

Brat ma syna. Dziadkowie zbzikowali, co jest oczywiste,
naturalne i pożądane. Dziadek kilka razy w tygodniu robi za
wnusiowego szofera ;) (trzeba zawieźć dziecko na rehabilitację,
a do tego potrzebne są dwie osoby) - trasa przez pół Śląska. Ja
dalej słyszę, ze benzyna i drogi. I gdzieś głęboko jest ten
irracjonalny żal, że moje dziecko już nie będzie tym pierwszym,
wyczekanym wnusiem, oczywiście, że dziadkowie będą się cieszyć,
ale to już nie to. No i będą mieli do nas jeszcze dalej... :)

Ostatnio zaproszenie ("wymuszenie wizyty" byłoby właściwszym
określeniem) rodziców pochłonęło jakby mniej energii. Niestety
powód jest dla mnie oczywisty - budujemy się, ojciec planuje
budowę w najbliższym czasie, gdybym nie obiecała, że pojedziemy
oglądać fundamenty, czekałabym do dzisiaj. Jasne, kiedy TŻ
urządził mi urodzinową sytuację awaryjną, przyjechali z taborem
o siódmej rano. Przyjechali, zostawili, pojechali. A potem przez
pół roku słyszałam, że przecież byli niedawno.

Nie będę udawać, że nie jest mi przykro. To jest chyba jakaś
prawidłowość, że dziecko, które wymaga więcej od rodziców,
więcej dostaje, a to, które jest samodzielne, jest zostawiane
trochę samemu sobie. I potem staje na uszach, żeby udowodnić, że
naprawdę jest samodzielne, dobrze sobie radzi i jeszcze rodzicom
pomoże. Ale jakoś mam poczucie, że zarówno dobra finansowe, jak
i wsparcie emocjonalne, nie zostały podzielone sprawiedliwie, a
w dodatku mój i brata stosunek do rodziców jest odwrotnie
proporcjonalny do tego podziału. I wiecie, co w tym wszystkim
jest śmieszne? Że po przeczytaniu postu Madzika uświadomiłam
sobie, że mój brat przypuszczalnie też się czuje pokrzywdzony i
ma żal do rodziców :)

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2002-05-17 11:01:16

Temat: Re: Brat
Od: "amber" <a...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik didziak >
> Zmuszać oczywiście nikt nie chciałby. To powinno SAMO wynikać z
> miłości dzieci do rodziców, z serca - a nie z dybów czy kuli u
> nogi, szantaży, itp.

O tym wlasnie pisze :-)
>
> Ciekawy jestem sytuacji, w której mówisz chłodnym tonem "to jego
> wybór", gdy okazuje się, że dziecko się Tobą nie interesuje...
> albo wprost mówi Ci, że nie kocha Cię nic a nic i byłaś wyrodną
> matką, odkąd pamięta.

Mialabym swiadomosc, ze to JA popelnilam jakis blad, ze zbieram to, co
zasialam. Prawo przyczyny i skutku. Jak dbasz, tak masz, nie dbasz, nie
masz. Nie wierze i nigdy nie uwierze, ze jezeli dziecko sie kocha i to mu
sie okazuje, szanuje, traktuje, jak Czlowieka, poswieca czas, uwage i to
wszystko, czego potrzebuje Maly Czlowieczek, to z dziecka wyrasta
'niewdziecznik' olewajacy starych rodzicow.

> Mojej mamie chyba serce pękłoby z żałości i bólu...

Zamiast skupiac sie na pekaniu, moze lepiej w takiej sytuacji zastanowic,
czy kiedys dziecku nie pekalo male serduszko z zalu i bolu.
>
> Btw - to dziecko, o którym piszesz na końcu to jakaś bliżej
> nieokreślona przyszłość (gdybamy sobie) czy już fakt?

To blizej nieokreslona przyszlosc. Nie wychowuje dziecka dla siebie, ale dla
innych ludzi. Chce przygotowac je do zycia tak, aby byl szczesliwym
czlowiekiem pod kazdym wzgledem. Nie wyobrazam sobie, abym naciskala na
niego, aby mnie odwiedzal, a jezeli bedzie to robil z wlasnej
nieprzymuszonej woli, to bedzie mnie to cieszylo. Jezeli nie, to moze trudno
to Ci sobie wyobrazic, ale przyjme to z pokora i nie bede szukac winy w
swoim dziecku, tylko co najwyzej zastanowie sie, co takiego zrobilam, czy
czego nie zrobilam/nie nauczylam/nie dalam itp.
a.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2002-05-17 11:37:59

Temat: Re: Brat, dlugie
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Madzik (bylo: anyia)" <a...@p...onet.pl>
napisał w wiadomości news:ac2g0v$5iq$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik Sokrates <d...@w...pl> w wiadomości do grup

> NO WLASNIE O TO MI CHODZI!!!!!! (sorry za kapsloki)
>
> Wiem, Mame wie, Brat tez wie.... ale pretensje sa czesto
nieuzasadnione.....
To puszczajcie je zaraz w niepamięć. Czy to naprawdę jest takie trudne?
Nie każde napotkane ziarno trzeba zaraz podnosić z ziemi, takie się wyrzuca
lub omija.
Darek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2002-05-17 11:40:11

Temat: Re: Brat, dlugie
Od: "Madzik (bylo: anyia)" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Sokrates <d...@w...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:ac2pr8$ghs$...@n...tpi.pl...

> > Wiem, Mame wie, Brat tez wie.... ale pretensje sa czesto
> nieuzasadnione.....
> To puszczajcie je zaraz w niepamięć. Czy to naprawdę jest takie trudne?
> Nie każde napotkane ziarno trzeba zaraz podnosić z ziemi, takie się
wyrzuca
> lub omija.

Darku ,nie chodzi o "puszczanie w niepamiec", tylko o przyczyny, dla ktorych
Brat Marzeny nie chce (nie ma ochoty/ nie umie znalezc czasu) odwiedzic
Rodzicow.....
A nimi moga byc takie (np. nieuzasadnione) pretensje o cos z przeszlosci...

--
Pozdrawiam jak zwykle niezwykle cieplutko,
Magda


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2002-05-17 12:26:13

Temat: Re: Brat
Od: "amber" <a...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Sokrates
> Dlatego też różnimy się od innych gatunków zwierząt, że obdarzamy nasze
> dzieci
> miłością i wzajemnym zainteresowaniem nie tylko w okresie rozrodczym czy
> "macieżyńskim". Niektórzy z gatunku ludzkiego zapewne zbyt często chodzili
> do ZOO
> i teraz chcieliby na siłę zmieniać ludzką (polską) kulturę, przekonania i
> poglądy;-))
> Bez urazy.

Bez urazy :-)
Tak. To ja czesto chodzilam do ZOO i bardzo podobaja mi sie metody
wychowawcze zwierzat. Ewa w innym watku bardzo ladnie to opisala i nazwala
hipisowskim stosunkiem do dzieci. Uwazm, ze wymaganie od dzieci, aby
zajmowaly sie na starosc swoimi rodzicami jest nieludzkie, nienaturalne.
Podkreslam: WYMAGANIE, bo jezeli robia to z potrzeby serca to wszystko OK i
dobrze swiadczy o rodzicach. Jako dziecko bylam swiadkiem, jak wyglada taka
opieka nad starym rodzicem wynikajaca z obowiazku, bo tak trzeba, bo tak
wypada. Kiedy dziewiedziesiecioparoletni dziadek przewrocil sie na schodach
ciotka powiedziala do wujka: znowu sie wyrypal, po co gdzies tam lazi,
zamiast siedziec na dupie. Nie bylo w tym milosci, czulosci, zrozumienia,
tylko zniecierpliwienie, niechec i jakas taka zlosc. Bylam mala i bardzo
bylo mi zal dziadka, bo bardzo go lubilam i lubialam jego opowiesci o I
wojnie swiatowej. Dla mnie byl cudownym, madrym czlowiekiem i szczerze mu
wspolczulam. Chodzi mi o jedno, ze przymus nie prowadzi do nieczego dobrego.
a.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2002-05-17 13:11:02

Temat: Re: Brat
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "amber" <a...@a...pl> napisał w wiadomości
news:ac2std$ji1$1@sunsite.icm.edu.pl...

> Bez urazy :-)
> Tak. To ja czesto chodzilam do ZOO i bardzo podobaja mi sie metody
> wychowawcze zwierzat. Ewa w innym watku bardzo ladnie to opisala i nazwala
> hipisowskim stosunkiem do dzieci. Uwazm, ze wymaganie od dzieci, aby
> zajmowaly sie na starosc swoimi rodzicami jest nieludzkie, nienaturalne.
A widzisz jakąś alternatywę.
Załóżmy, że nagle z dnia na dzień zmienia się nasza kultura, która stanowi,
że
dzieci od 18 roku życia trwale odchodzą od swoich rodziców (porzucają je).
To kto się tymi niedołężnymi ludźmi zajmie? Jakieś służby? Skąd weźmie się
wystarczającą ilość domów opieki dla wielu milionów tych, którzy sami już
prawie nic nie mogą zrobić.Czy ludzie tak jak słonie mieliby mieć jakieś
wydzielone umieralnie, do których musieliby się doczołgać?
Jakby na sprawę nie spojrzeć temat opieki nad rodzicami zawsze do nas
wróci i można to zrobić z miłością, z nienawiścią lub zdać się na innych.
Jeśli ktoś czuje, że na nim taką opiekę się wymusza, to.........w tym
miejscu
niech każdy wstawi dokończenie wg własnego poglądu i sumienia.
Darek pędzący ku weekendowi
Pewnie i tak do was zajrzę.
Och te nałogi;-))

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

o problemie Asi (i witam ponownie), dluuugie
Jak namówić na leczenie (długie)
Czy zna ktos kogos z Dolnoslaskiej Kasy Chorych?
Drugi maz nienawidzi mojego dziecka - co robic?
Próba :-)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »