Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!opal.futuro.pl!newsfeed.tpinternet.p
l!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Newsgroups: pl.sci.filozofia,pl.sci.fizyka,pl.sci.psychologia
Subject: Re: CHWYT i UNIK by ksRobak
Date: Sun, 09 Jan 2005 21:29:34 +0100
Organization: zzz
Lines: 144
Message-ID: <crs4fh$gii$1@nemesis.news.tpi.pl>
References: <3...@i...net> <crf2kp$1gio$1@news2.ipartners.pl>
<3...@i...net> <crf3g6$1h45$1@news2.ipartners.pl>
<crf91v$lq8$1@news.onet.pl> <crhqlu$7f$1@news2.ipartners.pl>
<x...@n...onet.pl> <crp1t4$100i$1@news2.ipartners.pl>
<crpab6$pmo$1@nemesis.news.tpi.pl> <crpgo7$172p$1@news2.ipartners.pl>
NNTP-Posting-Host: qc41.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1105302837 16978 217.99.12.41 (9 Jan 2005 20:33:57 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 9 Jan 2005 20:33:57 +0000 (UTC)
User-Agent: Noworyta News Reader/2.9
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.filozofia:93096 pl.sci.fizyka:122731
pl.sci.psychologia:301918
Ukryj nagłówki
vonBraun; <crpgo7$172p$1@news2.ipartners.pl> :
> > ;) Ciekawa definicja - a nie przyszło Ci na myśl, że śmiech i humor to
> > stany nieoznaczone wskazujące na pojawienie się trudności w
> > interpretacji rzeczywistości? Nie chcę tego zbytnio rozwijać, ale mz.
> > przejście od stanu "zrównoważonego" do stanu "nieoznaczonego" nie jest
> > dowodem komplementarności, ale nierównoważności.
> Czemu nie chcesz rozwijać? Rozwiń, zwłaszcza że nie rozumiem ostatniego
> zdania, a nie uważam swojej definicji za zadowalającą.
Stan nieoznaczony, to stan nieoznaczony. ;) Po psychologicznemu, to może
być dysonans, chociaż w sferze "emocji" biologicznych - działanie
przeciwstawnych "emocji" w jednym "okresie" [jako, że człowiek nie ma
poczucia czasu i miary - ma poprzez wyuczenie, a nie poprzez konstrukcję
biologiczną - to w tym momencie definicja okresu jest związana z jego
początkiem i końcem, a nie samym jego trwaniem]. Jak wspomniałem - nic
pozytywnego dla zainteresowanej jednostki - działanie w sferze deficytu.
Co do tej komplementarności - w sytuacji uszkodzenia obszaru mózgu
komplementarność to zdolność do przejęcia funkcji uszkodzonego obszaru
przez inny obszar BEZ WIDOCZNYCH ZMIAN W ZACHOWANIU/ZDOLNOŚCIACH. W
momencie kiedy doszło do zmian nie można uznać, że zachodzi
komplementarność, zwłaszcza jeżeli nie zna się treści, która jest
zapisana w obszarze przejmującym funkcje - równie dobrze MOGŁO NIE DOJŚĆ
DO PRZEJĘCIA FUNKCJI. W tym przypadku tzw. "przejęcie funkcji" jest
bardziej efektem opisu, który zakłada, że u praworęcznych pewne funkcje
są umieszczone w ..., u leworęcznych w ..., no i są jeszcze "krzyżowcy"
[całe szczęście, że człowiek jest symetryczny i ma tylko po dwie pary
narządów, w innytm wypadku trzeba by dla każdej "mutacji" tworzyć nową
"definicję" ;) - typowy problem programistyczny - tworzyć uniwersalną
definicję, czy ograniczyć się do sztywnej wariantowości w przypadku
małej liczby wariantów.]
> > Jakościowa w odbiorze - pytanie - czy jakość w tym przypadku wuznacza
> > norma uzana przez odbiorców, czy czynnik stały? Czyli - czy do wzrostu
> > jakościowego odbieranego poczucia humory wystarczy tylko [niekiedy],
> > żeby jednostka odbiegała od normy swoim zachowaniem? ;)
> :)
> A na poważnie - w tym 'przypadku' nie jestem pewien.
> To było dawno, więc nie przypomnę sobie
> przykładów które byłyby najlepsze. Mogę
> jedynie powiedzieć, że gdy jeszcze była zdrowa pracowałem z nią
> kilka godzin dziennie ok.2 mc, nie miała powodów aby coś 'z siebie'
> ukrywać, więc sądzę, że gdyby miała ten rodzaj poczucia
> humoru który pojawił się później, na pewno dałoby to o sobie
> znać.
To przecież dzieje się stopniowo - patrz "standardowy" wiek ujawniania
się schizofrenii czy depresji - to są miesiące i lata. W krótkim okresie
czasu wymieniona osoba była w stanie kontrolować swoje zachowania/nie
potworzyły się warunkowania pochodne.
> Potem jej dowcip stał się twórczy - łamiący schematy - taka
> jest moja bardzo subiektywna interpretacja.
Schemat łamie też dres rozwalający szybę wystawową. ;) Oceniasz wartość
społeczną jej zachowania, a nie samo zachowanie. W jej przypadku zapewne
dużą rolę odegrał status społeczny i normy do niego przywiązane [bo
przeważnie normy wyznawane przez człowieka przywiązane są do jego
statusu społecznego/do pożądanego statusu, a nie bezpośrednio do
osobowości] - wystarczy jednak, żeby do opisu statusu wpisać nowe normy,
żeby gro osób się zmieniło - patrz społeczeństwo niemieckie w trakcie II
wojny światowej. Tutaj zapewne dużą rolę odegrał lęk społeczny, który
wpłynął na charakter zachowań i jednocześnie na lęk przez złamaniem
dopuszczalnych granic - czyli równia pochyła, która powoduje, że osobę
niszczy stres, z którego nie może się uwolnić - w pewnym momencie ona
walczyła już tylko ze swoim lękiem/abstrakcją - stąd, jeżeli doszło do
zaostrzenia zachowań, to nie do końca musiało to być efektem faktycznego
ubytku, ale długotrwałego stanu u podstaw którego leżał ubytek.
> >I w tym ujęciu zachowanie danej osoby świadczyło nie tyle o "przejęciu"
> >funkcji, co raczej o deficycie - czyli nic pozytywnego.
> Tak byłoby powiedzieć najłatwiej, zwłaszcza, że prawie zawsze
> na początku obserwujemy wyłącznie deficyty.
Czyli nic nie masz przeciw redukcji opisu? ;) Po co więcej słów - jeżeli
liczy się stan "chorego", to absolutnie nie ma znaczenia, czy
odreagowuje "stres" agresją czy humorem, czy niszczy, czy tworzy -
niezależnie od efektów zapewne zlikwidowanie tego stanu będzie dla niego
ulgą - pomijam sytuację, kiedy zabranie "zdolności" twórczych spowoduje
utratę możliwości zarobkowania - takie życie.
A z drugiej strony wyobraź sobie chirurga - "nie skoryguję Pani/Panu
zniekształconej nogi, bo mnie widok Pani/Pana chodu śmieszy/jest dla
mnie atrakcyjny".
> To była zresztą jedyna sytuacja w której doniesiono mi lub sam
> widziałem, że w rezultacie uszkodzenia mózgu
> pojawiło się tak wyraźnie coś czego wcześniej nie było,
> a nie 'ubyło czegoś' (przez całe 'życie zawodowe').
A skąd wiesz, że "nie ubyło czegoś"? Przecież to irracjonalne -
zabierają człowiekowi pół mózgu, a Ty na podstawie obserwacji chwilowej
piszesz - "nic nie ubyło". Rozumiem, że masz na myśli zachowania - ale
podobnie jak wcześniej - czyli zachowania agresywne też są nabytkiem i
też można powiedzieć, że "nic nie ubyło"?
> Konkretniej - chodziło tu o rywalizację o zasoby uwagi.
Ja bym nie nazwał tego rywalizacją, prędziej dążenie do równowagi -
rywalizacja zakłada chęć "zwycięstwa", a w tym przypadku człowiek raczej
dąży do równowagi. Ale to kwestia definicji rywalizacja lepiej oddaje
wymiar procesu, równowaga cel nadrzędny.
> > Jeżeli dodam do tego element wpływu,
> > czyli "uzależnienia" [w pewnym stopniu] zapisów w obu półkulach, to
> > uszkodzenie jednej z nich prowadzi [może] do stanu lekkiego dysonansu
> > [na bazie derealizacji, depersonalizacji itd.] - tak mi wyszło z teorii
> > [mojej oczywiście ;)], więc nie krzycz.
> Heh, derealizacja i depersonalizacja zgłaszana jest jak mi się wydaje
> częściej w zaburzeniach epileptycznych, tzn. w przypadkach patologicznej
> aktywności a nie patologicznej 'ciszy' spowodowanej całkowitym
> uszkodzeniem i wyeliminowaniem tkanki.
No dobra - na czym polega zapis w mózgu - na zapisie stanów procesów,
czyli na stworzeniu przestrzennych "równań". Co więc wystraczy, żeby
zaszła derealizacja/depersonalizacja - albo uszkodzenie zapisu równań,
albo uszkodzenie/zmiana treści procesów. Wiem, że psychiatrzy nazywają
derealizacją/depersonalizacją stany, które ja bym określił jako krańcowe
i które są raczej rozbudowanymi psychozami na bazie
derealizacji/depersonalizacji. Odrzucam więc opis, który do stwierdzenia
jakiegoś stanu wymaga tego, żeby był go w stanie zdiagnozować lekarz -
stan zachodzi niezależnie od spostrzegawczości lekarza. ;) Jak to sobie
wyobrażasz - elektryk nie będzie naprawiał instalacji, dopóki kogoś prąd
nie kopnie albo chałupa się nie spali, fizyk nie będzie badał
elektronów, dopóki nie zaświecą? ;)) Jeżeli więc dobrze myślę, to Ty
opisujesz już "rozbudowane" stany, a mnie chodzi o sytuację, kiedy
"chory" zauważa sprzeczność/nieznajomość/inność [inność jest szczególnie
ważna, bo mz. chory często nie potrafi stwierdzić na czym zmiana polega]
rzeczywistości vs. własna pamięć [lub jej brak]. Zresztą "humoru
łamiącego schematy" nie nazwałbym "patologiczną ciszą".
A zupełnie na marginesie - znów przypadkiem trafiłem parę dni temu w TV
na humanistyczną papkę paranaukową produkcji BBC - tym razem była to
"Wędrówka z jaskiniowcami" - i znów jak zwykle wkurzyła mnie
jednostronna i dosyć łatwa teoria, dlaczego człowiek "wyszedł z lasu" -
dlatego pozwalam sobie dla własnego interesu odkurzyć moją teorię
ewolucyjną. Mz. pramatka była "niedorozwiniętą" małpą, która uciekła ze
środowiska leśnego ponieważ przy małpiej percepcji miała zbyt rozwiniętą
recepcję - uciekła bo była niedostosowana do dotychczasowego środowiska
życia. ;)
Flyer
--
Szukam roboty - zdolny i chętny - Warszawa
http://plfoto.com/zdjecie.php?picture=403101
|