Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Co to kurwa piknik?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Co to kurwa piknik?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 193


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2005-07-31 10:57:15

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Lea" w news:dce4ba$p5c$1@nemesis.news.tpi.pl...
/.../



> Bardzo mi miło, że z taką uwagą śledzisz moje wypowiedzi. I dziękuję bardzo
> za poświęcenie cennego czasu na komentarz.

A gdyby się okazało, że jedyną sensowną rzeczą, jaka tu niewidzialnie występuje,
jest właśnie śledzenie cudzych wypowiedzi? A gdyby się okazało, że namiętne
i nieopanowywalne produkowanie komentarzy - czyli tak zwane "dyskusje",
bądź tytuowy "kurna piknik", jest funta kłaków warte, byłoby Ci bardziej miło?
Czy wręcz odwrotnie?
Czego tu szukasz? Możliwości wyprodukowania komentarzy czy odwrotnie?
Czy potrafisz odróżnić bełkot gradobicia, od tyczki na polu winorośli?
Po jaką cholerę komukolwiek tyczka na polu winorośli?
Ku chwale organizacji typu "klub anonimowych alkoholików"?
I skąd do diabła gradobicie?
Ku chwale czego?


/.../
> Dostrzegam swoją głupotę jak najbardziej....cóż... no ..robię co mogę ..
> zresztą dlatego pozwalam sobie produkować się tutaj bo jakbym była za mądra
> to pewnie pisałabym książki. Już myślałam że robię postępy a tu proszę
> okazuje się, że jak byłam głupia tak jestem a na dodatek zarzynam biedne
> dzieci. Druzgocąca diagnoza. I co ja mam teraz zrobić?

A może przestać bełkotać? Może przestać traktować słowa jak coś gryzącego,
zagrażającego, oceniającego, strasznego jak stado jadowitych pająków
za Twoim łóżkiem, a zacząć się zastanawiać "po co i dla kogo te słowa"?
Pamietając, że są one słowami publicznymi, a nie prywatnymi, szeptanymi
Ci do ucha nad ranem po zwariowanej nocy.


> Pierwsze co
> przychodzi do głowy to zarznąć siebie, ale to raczej nie dla takiego tchórza
> jak ja... może pomyślę o sterylizacji... może zmienię zawód... może nie będę
> wychodzić z domu żeby czasem komuś czegoś nie wsączyć, może ucieknę na....
> jasny gwint! Przecież miałam nie uciekać...
> Będę się chyba musiała zaprzyjaźnić ze swoją głupotą....


To o wiele bardziej obiecujące, niżbyś miała zacząć pisać książki -
choć z pewnością znajdziesz na nie amatora.


> > << Ilekroć wyrzekasz się (uciekasz od) czegoś, wiążesz się z tym
> > na zawsze. >> [A. De Mello]
>
> "Święte słowa"
>
> Lea


A możesz powiedzieć, co w nich widzisz godnego uwagi?
"Świętego" w szczególności?


Oczywiście nie teraz, nie dzisiaj, nie jutro.... kiedyś.
Niektórzy "namiętni dyskutanci" wyznaczają sobie nawet terminy
piętnastoletnie, na udzielenie odpowiedzi (sobie - podkreślam).
I to jest bardzo pozytywny objaw stosunku do otoczenia. Bardzo
obiecujący. O ile tylko mają własnego czasu pod dostatkiem, a tego
zawsze zbyt mało.


All
--
"Nieświadomy idiota zawsze utożsamia wyrażanie NEGATYWNYCH
EMOCJI z atakiem fizycznym na jego fizyczne bezpieczeństwo."
/dobrze zasłyszane/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2005-07-31 10:57:21

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


"MAG" w news:dcdicd$esi$1@news.onet.pl...
/.../


Cześć MAGiczna! Widzisz mnie?
Nie widzisz?
A to kłopot.... No i jak ja w takim razie przekażę Ci swój ... hmmm,
komentarz?
Popatrz - mam do dyspozycji kilkadziesiąt klawiszy do naciskania.
Co nacisnę, to wylata na ekran mojego monitora - jakieś takie znaczki...
Gdy ułożę te znaczki w szereg, powstanie coś, co nazwiesz zdaniem.
Gdy połączę kilka takich szeregów w "sensowny" ciąg - nazwiesz to
akapitem. A od którego momentu nazwiesz to "myślą"? Czy od chwili,
gdy znajdziesz we własnej głowie - na widok znaczków na własnym
monitorze - jakiś "sensowny" ciąg zdań? W którym momencie zaświta
Ci, że rozumiesz to, co czytasz?
A może to tylko bełkot?

> Przeredaguj swego posta tak, by nie zawierał stwierdzeń obraźliwych to go
> przeczytam do końca.

Z tego wniosek, że w szeregu literek zobaczyłaś jadowite pająki, od których
trzeba natychmiast uciekać - bez ich rozpoznania. Zapewne gdzieś Ci się
spieszy - hmmm... "rozumiem". Zapewne spieszy Ci się do tego, co nie straszy
(Twego umysłu), nie grozi poparzeniem (umysłu), nie boli (umysłu)... i tak dalej -
jednym słowem do nasycania swego umysłu przyjemnościami, a więc tym,
co wcześniej uznałaś za miłe i pożyteczne, bądź ktoś Ci wsadził do Twojej
głowy jakieś wzory miłego i pozytecznego, a Ty przyjęłaś to ... na wiarę?

Czy jesteś pewna, że uda Ci się żyć w świecie rzeczy miłych i pożytecznych
dla Ciebie? I że niemiłe można będzie szerokim łukiem omijać bez rozpoznania?
To by znaczyło, że wybierasz się w świat, w tę wędrówkę ludów, na ślepo,
bez żadnego przygotowania praktycznego, a jedyne co bierzesz ze sobą to
wyciągniety z kufra środowiskowego zestaw szkiców, planów, niby map....
I zdaje się, że nie wiesz "PO CO" się wybierasz....


> Nie odnoszę się wprost do Twoich tekstów, ale do faktu, iż zdawało mi się,
> że popierasz kolegę, który w nie potrafi sformułować zdania bez przekleństw.
> Jak widać też miewasz podobne problemy.

Uspokajająca diagnoza?
Czy może zaczyn samodzielnego myślenia?


> Jeżeli źle Cię zrozumiałam, to mi grzecznie wytłumacz na czym mój błąd
> polega. Jeżeli nie potrafisz to mnie ignoruj. Nie życzę sobie[*] inwektyw
> posyłanych pod moim adresem!
>
> Pozdrawiam,
> MAG


No tak. Zniesienie skutków (gdzie!?) brzydkich słów widzianych na własnym
ekranie, i jak się wydaje, pod własnym adresem, jest bardzo trudne. Najłatwiej
więc odrzucić to wszystko w cholerę, nie zajmować się - splonkować, jak to
się czasem nazywa w żargonie sieciowym. Gdyby to było możliwe, to ...
zmazać z ekranu!!
Zamazać te brzydkie literki czymś zasłaniającym, jakimś flamastrem albo co....
Albo wyłączyć prąd z monitora - O!! to jest rozwiązanie. Wyłączyć komputer,
i ... problem znika...
Nie znika?
No to gdzie on do diaska jest?? W komputerze (na ekranie) czy ... w głowie??!!


Może jednak warto się zastanowić, co jest w tej "filozofii ziemniaka"?



All
--
"...była równie inteligentna jak ja, i tym samym obawiałem się tego, że będzie
ona w stanie wejść do mojego świata, a nawet go zrozumieć, co oznaczałoby,
że sam nie miałbym już gdzie się schować." /fot. by Łukasz Nawrocki/



[*] - poprawiono za wiedzą i zgodą autorki

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2005-07-31 11:10:13

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


"MAG" w news:dcdhuj$e5e$1@news.onet.pl...
/.../


> Przyjdzie czas, że mi się znudzi obserwowanie tej patologii... :-)
> Powtórnie! Parę lat temu już tu zaglądałam... Było kilka osób szczerze
> zainteresowanych człowiekiem i mających sporą wiedzę. Mówili kulturalnie i
> do rzeczy, nie ubliżając mniej wykształconym starali się zwyczajnie pomóc,
> a przy okazji też się czegoś dowiedzieć. I zostali zaszczuci.

Pamiętasz może _czym_ zostali zaszczuci?
Mogłabyś to jakoś opisać, nie używając konkretnych nazw osobnicków?


> Ale odejścia
> takich osób nie nazwałbym ucieczką. Bo to nie strach nimi kierowł, tylko coś
> w rodzaju "co ja tutaj robię?"


Każde odejście skądkolwiek, pod wpływem nacisku "nielubianego"
jest ucieczką. Jest skutkiem strachu przed nieznanym.
Zadanie sobie pytania "co ja tu robię?" i nieznalezienie uzasadniającej
ten pobyt odpowiedzi, świadczy dobitnie o tym, że taka osoba była tu
wyłącznie dla okazji wyeksponowania siebie. Inaczej mówiąć - ekspozycja
dla ekspozycji.
Pochwalasz taką postawę?


No chyba, że rozwiniesz ten temat "zaszczucia".


> Pozdrawiam,
> MAG


All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2005-07-31 14:31:02

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: Jesus <n...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

... z Gormenghast napisał(a):
> Każde odejście skądkolwiek, pod wpływem nacisku "nielubianego"
> jest ucieczką. Jest skutkiem strachu przed nieznanym.
> Zadanie sobie pytania "co ja tu robię?" i nieznalezienie uzasadniającej

Odpowiedź jest zawsze dobra o ile udzielam ją JA.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2005-08-01 09:43:54

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "MAG" <mag27@to_wywal.poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Cześć MAGiczna! Widzisz mnie?
> Nie widzisz?

Owszem widzę. Jak mogłabym odebrać sobie przyjemność wzmocnienia poczucia
własnej wartości poprzez obserwację, że to MOJA wypowiedź wydała się komuś
(TOBIE) godna skomentowania ;-)

> Czy jesteś pewna, że uda Ci się żyć w świecie rzeczy miłych i pożytecznych
> dla Ciebie? I że niemiłe można będzie szerokim łukiem omijać bez
> rozpoznania?

Nie jestem pewna. Fakt, staram się prowadzić selekcję docierających do mnie
bodźców. To bardzo przystosowawcze, nie sądzisz?

> Uspokajająca diagnoza?
> Czy może zaczyn samodzielnego myślenia?

Pewnie się zdziwisz, ale myślenie praktykuję już od jakiegoś czasu... Miło,
że w końcu są jakieś zauważalne postępy...

Najłatwiej
> więc odrzucić to wszystko w cholerę, nie zajmować się - splonkować, jak to
> się czasem nazywa w żargonie sieciowym. Gdyby to było możliwe, to ...
> zmazać z ekranu!!

Za daleko idziesz w wnioskowaniu co do tego, jaka jestem. Kultura
plonkowania jest mi zupełnie obca.

> Zamazać te brzydkie literki czymś zasłaniającym, jakimś flamastrem albo
> co....
> Albo wyłączyć prąd z monitora - O!! to jest rozwiązanie. Wyłączyć
> komputer,
> i ... problem znika...
> Nie znika?
> No to gdzie on do diaska jest?? W komputerze (na ekranie) czy ... w
> głowie??!!

Racja. Przechodziłam przez to dawno temu, w pewnej zamkniętej "społeczności
niusowej". Dlatego bez obaw, nie jesteś przyczyną moich bezsennych nocy.
Tak, jak byś sobie życzył (o ile Cię dobrze zrozumiałam), jesteś zbirem
literek wystukanych pod wpływem jakiegoś impulsu (np. mnie-innego zbioru
literek). Zbiór ów przechodzi przez moje struktury poznawcze i... jeśli ma
trochę szczęścia to dociera do mnie jako coś zbliżonego do tego, co
faktycznie chciałeś powiedzieć.

> [*] - poprawiono za wiedzą i zgodą autorki

No może niezupełnie, ale dziękuję ;-)

Pozdrawiam,
MAG

P.S. Hej! Nie przesadzaj z formą, to treść będzie dostępniejsz przeciętnemu
czytelnikowi...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2005-08-01 10:04:27

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "MAG" <mag27@to_wywal.poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Każde odejście skądkolwiek, pod wpływem nacisku "nielubianego"
> jest ucieczką. Jest skutkiem strachu przed nieznanym.

A co jeśli coś znamy i właśnie dlatego wolimy nie mieć z tym już
doczynienia? Nie można zwyczajnie odejść? Choćby z nudów...

> Zadanie sobie pytania "co ja tu robię?" i nieznalezienie uzasadniającej
> ten pobyt odpowiedzi, świadczy dobitnie o tym, że taka osoba była tu
> wyłącznie dla okazji wyeksponowania siebie. Inaczej mówiąć - ekspozycja
> dla ekspozycji.

Niezupełnie. Jest sobie ktoś, kto chce pogadać na określony temat, na jakimś
poziomie. Nie znajduje rozmówców. Odchodzi. I tyle.

Nie chodzi o wywyższanie się, głoszenie jedynie słusznych racji itp...
Dziwisz się, że człowiek, który trochę wie i chce się tym podzielić oraz
dowiedzieć się jeszcze trochę, skonfrontować swój punkt widzenia z innymi
jest conajmniej zdegustowany jeśli niemal każdy problem sprowadzany jest to
oboleg pod adresem nadawcy i ewentualnych rad dobrych na wszystko: "znajdź
sobie dupę", "urżnij się" itp.?


> No chyba, że rozwiniesz ten temat "zaszczucia".

Może to nie było najlepsz słowo. Nie chodzi o to, że grupa skazała kogoś na
banicję i on wielce skrzywdzony, ale posłuszny woli ogółu sobie poszedł.
Rozważania o pogodzie, bluzgi i luźne, z niczym niezwiązane uwagi na temat
aktualnego samopoczucia i "dobre rady" (patrz wyżej) wypaczają sens czegoś,
co w nazwie ma psychologia. Ktoś autentycznie nią zainteresowany przychodzi,
próbuje się działać i... po pewnym czasie spostrzega, że nie o to tu chodzi,
co nazwa mogłaby sugerować... To, co nazywasz ucieczką... jeśli już muszę
nazwać to tym słowem nazwałabym ucieczką przed masochizmem ;-)


Pozdrawiam,
MAG


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2005-08-01 10:44:13

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


"MAG" w news:dcdhuj$e5e$1@news.onet.pl...
/.../


Zachęcę Cię jeszcze raz MAG, do podjęcia tematu. Nie znaczy to,
że "Cię popędzam" - broń boże. Podejmiesz jawnie pałeczkę, bądź nie -
Twoja wola i żadnych konsekwencji. Tyle tylko, że _czasem_, w wyjątkowych
raczej okazjach, dobrze jest nie znikać pod wpływem.... nierozumianego.
A tu, jakoś tak mi świta, że mamy pewną szansę na krok do przodu
(znów nie mówię konkretnie o relacji MAG - All, ale o relacjach w gronie
używkowiczów tego zgromadzenia :).
[kładę hehe nokopyrajta na nowe, trudne słowo - używkowicze ;)),].

Obiecuję przy tym, że nie będę używał brzydkich wyrazów (nie mam
takiej potrzeby), nie będę wyzywał nikogo od kretynów i głupców (jak wyżej).
Powyższe również nie znaczy, że w jakikolwiek, klasyczny sposób _oceniam_
(klasyfikuję) używanie brzydkich wyrazów czy też wzbudzających
wysokotemperaturowe emocje epitetów. Podobnie jak Ty, nie jestem
zwolennikiem wprowadzania towarzystwa spod budki z piwem, do opery,
(dzisiaj "budki z piwem" stoją na każdym kroku, ale z pewnością można je
jakoś poukładać w hierarchii zaawansowania procesów myślowych tam
kwitnących), niemniej rozumiem (jak sądzę) potrzeby i uwarunkowania tej
społeczności, jak też dość płynne i stale drgające granice polderów myśli,
powodujące przenikania się kultur - nazwijmy to umysłowych.
Jednak odmiennie niż Ty, dostrzegam potrzebę rozumienia każdej grupy
społecznej - przynajmniej na tyle, na ile mi własny rozum pozwala.
Dlatego też mniemam, iż potrafię odróżnić słowotwórstwo od słowotoków.

Dokładnie w tym kontekście, pozwól, że zadam pytanie pomocnicze,
niekoniecznie czekając na odpowiedź.

Z pewnością, masz pewną orientację w tym, o czym rozmawia się w różnych
domach, w różnych rodzinach. Interesuje mnie to głównie w odniesieniu do
rodzin posiadających dzieci w wieku... załóżmy do kilkunastu lat. Albo i więcej,
ale to już będą dzieci starsze, mogące z powodzeniem narzucać rodzinie
własne wizje bytowania w stadzie. A to już będą skutki. Bardziej interesujące
zdają się być przyczyny, korzenie zdarzeń faktycznych.
A więc, czy możesz mi powiedzieć jaki procent znanych Ci rodzin poświęca
pewną część swego czasu (jaką?) na rozmowy z dziećmi / przy dzieciach
o charakterze refleksyjnym. Jak często pojawiają się u dzieci pytania "dlaczego",
i jak często rodzic/rodzice podejmują się udzielania odpowiedzi innej niż
podanie konkretnej receptury, planu. mapy zdarzenia.

Nie mam pojęcia w jakim jesteś wieku i czy czasem sama nie jesteś matką -
jeśli nie to zapewne będziesz, więc powinno Cię to również interesować.
A w najgorszym przypadku, masz przed oczyma przykład własnej rodziny.



> A co do brzydkich rzeczy... /.../ To nie świat jest brzydki... pewnie, że nie!
> Ale niektóre jego elementy i owszem. A i kuku potrafią zrobić.

Jaka więc Twoim zdaniem na to recepta?


> Pozdrawiam,
> MAG


All
--
"Gadasz jak przeterminowany kawaler.
Już ja bym Cię raz gaz okiełznała. ;))"
/zasłyszane/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2005-08-01 11:46:50

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "Lea" <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał w wiadomości
news:dciikk.3vsaafd.1@gorm.hadc15ede.invalid...

> > > << Ilekroć wyrzekasz się (uciekasz od) czegoś, wiążesz się z tym
> > > na zawsze. >> [A. De Mello]
> >
> > "Święte słowa"
> >
> > Lea
>
>
> A możesz powiedzieć, co w nich widzisz godnego uwagi?
> "Świętego" w szczególności?
>

Słowa "święte" użyłam w występującym czasem potocznie znaczeniu "prawdziwe".
I bardzo ważne. Bo jeżeli chcę poznać siebie to nie mogę od siebie uciekać.
A uciekam ilekroć ignoruję, wypieram ze świadomości swoje problemy, lęki,
to wszystko co jest sprzeczne z moją wizją siebie. I paradoksalnie im
bardziej tego nie akceptuję tym mocniej wpływa to na mnie, na moje
zachowanie i mnie frustruje bo nie rozumiem siebie, no a jak mogę zrozumieć
kiedy ucieczką zamykam sobie drogę do poznania siebie. To tak jakbym
chciała uciec od swojego cienia.
Z drugiej strony trzeba nie lada odwagi żeby nie zwiać z przerażenia
spoglądając w siebie. A co dopiero mówić o akceptacji.


Lea

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2005-08-01 14:12:55

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


"MAG" w news:dckqso$auf$1@news.onet.pl...
/.../

Cieszę się, że ... możemy dalej powymieniać literki.
Czy będziesz mocno zdumiona, gdy Ci powiem, że ten wątek, ten układ
autorów, wreszcie to nasze tu wymienianie literek, _w moim odczuciu_
układa się w niezwykle spójną, i potencjalnie konstruktywną całość?
Całość, której korzenie sięgają wielu lat wstecz i która - jak z tego wynika,
jest nieustającym procesem? Jestem pewien, że nie możesz sobie tego
wyobrazić - inaczej mówiąc - nie podzielasz tego mojego odczucia,
(nie jesteś mną), co jest w tym miejscu swoistym dowodem na ...
;)...
wstrzymam się ze zdradzaniem "kto zabił". Niech ta niewiadoma
podniesie temperaturę emocji towarzyszących wymianie literek..


Mam więc na wstępie gorącą prośbę. Spróbuj wymieniać te literki
ze mną, w oderwaniu od siebie samej, to znaczy nie w relacji osób
MAG-All, ale w relacji abstrakcja MAG - abstrakcja All.
Chodzi o zrealizowanie wymiany literek z abstrahowaniem od własnych,
personalnych uwarunkowań. Spróbujemy?



> > Cześć MAGiczna! Widzisz mnie?
> > Nie widzisz?

> Owszem widzę. Jak mogłabym odebrać sobie przyjemność wzmocnienia
> poczucia własnej wartości poprzez obserwację, że to MOJA wypowiedź
> wydała się komuś (TOBIE) godna skomentowania ;-)


No to zwróć uwagę na drobiazg dotyczący motywacji MAG (patrzę na
osobnicka MAG z boku i ignoruję żartownik na końcu zdania).
Silnym składnikiem motywacji MAG jest dostarczanie sobie przyjemności.
Jak chce to robić? Poprzez wzrost poczucia własnej wartości. Zgoda?

Jakie są tego konsekwencje?
Czytajmy dalej.


> > Czy jesteś pewna, że uda Ci się żyć w świecie rzeczy miłych
> > i pożytecznych dla Ciebie? I że niemiłe można będzie szerokim
> > łukiem omijać bez rozpoznania?

> Nie jestem pewna. Fakt, staram się prowadzić selekcję docierających
> do mnie bodźców. To bardzo przystosowawcze, nie sądzisz?


MAG powinna być pewna rzeczy dokładnie odwrotnej - to znaczy, że nikomu
nie jest dane przeżycie z pominięciem rzeczy niemiłych, choćby nie wiem jak się
starał od nich ... uciekać. [patrz A. De Mello - "święte słowa" - jak zauważyła Lea]

Interesujące jest natomiast to, co nazywasz "bardzo przystosowawczym",
czyli selekcja bodźców. Dokładnie tutaj bowiem tkwi cały problem ... pozornego
przystosowania MAG do pozorów wytwarzanych seryjnie, z automatu, przez
równie pozorowane otoczenie.
Czy mogłabyś przybliżyć / rozwinąć - jakie kryteria stanowią dla MAG
podstawy selekcji bodźców? Selekcji - zauważ - drastycznej w skutkach,
gdyż niszczącej (oślepiającej) dla jednych bodźców a wzmacniającej dla
innych. Z akapitu wyżej możemy się domyślać, że jest to potrzeba nagrody,
dostarczenie sobie poczucia przyjemności.
Czy to wszystko? Mam nadzieję, że nie. A więc?



> > Uspokajająca diagnoza?
> > Czy może zaczyn samodzielnego myślenia?

> Pewnie się zdziwisz, ale myślenie praktykuję już od jakiegoś czasu... Miło,
> że w końcu są jakieś zauważalne postępy...

Nie oceniam myślenia MAG. Nie widzę też powodu do dziwienia się, chociaż
bardzo bym chciał. Od razu powiem, co chciałbym również osiągnąć tą wymianą
literek. Między innymi to, żebyś co jakiś czas wracała do minionych postów tego
wątku - tych, które tak bardzo zbulwersowały MAG. W tym przypadku taki test
dla MAG, byłby bardzo wskazany. Pisząc (być może niezbyt zachęcająco) słowa
"zaczyn samodzielnego myślenia", miałem na względzie przede wszystkim to,
czy MAG _odnajdzie_w_sobie_potrzebę_ powrotu do tekstu Jerzego,
przeczytania go jeszcze raz, z nadzieją, że być może rzeczywiście - coś jej
przysłoniło istotne treści tam zawarte.
A przede wszystkim - próbę odbioru tych samych przecież formalnie bodźców
(utrwalonych już na zawsze literek), z dystansu, czyli bez tych emocji, na które
wskazałaś poprawiając "rz", na "ż", a które są oczywiste i widoczne "gołym okiem".


> > Najłatwiej więc odrzucić to wszystko w cholerę, nie zajmować się -
> > splonkować, jak to się czasem nazywa w żargonie sieciowym. Gdyby to
> > było możliwe, to ... zmazać z ekranu!!

> Za daleko idziesz w wnioskowaniu co do tego, jaka jestem. Kultura
> plonkowania jest mi zupełnie obca.

Ależ...:)). MAG - ja nie mówię o osobie MAG!!
Zauważ - czujesz się "pod pręgierzem", bądź też "na widelcu", czy też... cokolwiek
wyeksponowana. I co się dzieje? Ano, każde wypowiedziane słowo (literkę)
MAG widzi jako potencjalny atak na siebie. A przecież ja z Tobą rozmawiam
o pojęciach abstrakcyjnych - nie o konkretnej MAG, która ma takie czy
inne potrzeby, uwarunkowania czy wreszcie ... interpretacje bodźców
napływających z otoczenia.
Skąd więc bierze się w Tobie takie jak wyżej zdanie "za daleko idziesz....",
kiedy ja nigdzie nie idę!!:)) (przynajmniej nie w kierunku oceniania, jaka jest MAG).

Co więcej - wiem, że "kultura plonkowania" jest Ci obca i między innymi dlatego
z Tobą rozmawiam. O wiele trudniej to zrealizować w męskim gronie.


> > Zamazać te brzydkie literki /.../ i ... problem znika...
> > Nie znika?
> > No to gdzie on do diaska jest?? W komputerze (na ekranie) czy ...
> > w głowie??!!

> Racja. Przechodziłam przez to dawno temu, w pewnej zamkniętej "społeczności
> niusowej". Dlatego bez obaw, nie jesteś przyczyną moich bezsennych nocy.
> Tak, jak byś sobie życzył (o ile Cię dobrze zrozumiałam), jesteś zbirem literek
> wystukanych pod wpływem jakiegoś impulsu (np. mnie-innego zbioru literek).

W takim razie pozwól, że uściślę. Po pierwsze, określenie, że jakakolwiek akcja
jest skutkiem "impulsu" może powodować przekłamania. Oczywiście - gdzieś
bardzo głęboko, w strukturach mózgu pojawia się pierwszy impuls, inicjacja
procesu, ale zwykle tuż za nim i z prędkością światła "budzą się" równie
impulsowo miliony innych sygnałów przetwarzanych sukcesywnie dłużej lub
krócej w zależności od ... ??? [złożoności mózgu? złożoności problemu?
jednego i drugiego? drugiego wynikającego z pierwszego? ...inne ?].

Potocznie impulsywnym działaniem nazwiemy odpowiedź na post w odstępie
kilku minut - (porównaj czasy różnych odpowiedzi i ich związek z tym, jakie
treści niosą; na przykład czy istnieje jakaś korelacja między długością procesu
myślenia nad odpowiedzią, a rodzajem dyskusji - patrz krytyka ze strony
wątkodawcy w "kurna piknik").


> Zbiór ów przechodzi przez moje struktury poznawcze i... jeśli ma
> trochę szczęścia to dociera do mnie jako coś zbliżonego do tego, co
> faktycznie chciałeś powiedzieć.

W potocznym ujęciu zapewne tak. Faktycznie jednak owa "zbliżoność"
o której wspominasz, kształtuje się na poziomie - delikatnie mówiąc -
niskich stanów dolnych, a cały proces "zbieżności" jest przesycony
na wylot WYŁĄCZNIE wzajemnymi projekcjami, z których istnienia
i zakresu zdają sobie sprawę tylko nieliczni (albo jeszcze gorzej).
Jeśli więc założysz, że w danym momencie zrozumienie dwojga ludzi
ze sobą jest zerowe, będziesz diametralnie bliżej prawdy, niż gdy założysz,
że dwoje ludzi się wzajemnie rozumie.

Ma to kolosalne znaczenie we wszelkich procesach komunikacyjnych,
a generuje dramatyczne skutki tam, gdzie żadna ze stron nie zadaje sobie
trudu __zrozumienia__ "przeciwnika" - czyli mówiąc inaczej - wejścia
w jego głowę, w jego uwarunkowania, przyzwyczajenia, tęsknoty,
motywacje, potrzeby i tak dalej i tak dalej... aż do skutku.
A skutek mógłby być w zasadzie taki, że ...
im bardziej postępuje ów proces "wchodzenia" w drugiego człowieka,
tym bardziej "zrozumiałe" staje się jego postępowanie. Co więcej - jest
to znów proces ciągły i kończący się tym (tu już całkowita abstrakcja),
że obie strony opanowuje totalna akceptacja wzajemna i przestają
odczuwać potrzebę wymiany bodźców i komunikatów, gdyż wszystko
jest jasne (jesteś mną, a ja jestem Tobą - do czego oczywiście nie
namawiam ;)) - gdyby było tak skrajnie, już byśmy nie istnieli jako
cywilizacja).

Dlaczego jest to tak fundamentalnie ważne?
Zauważ, że procesy komunikacyjne towarzyszą nam od momentu, gdy pojawiło
się na ziemi życie. A gdy postanowiliśmy żyć w stadach, to się dopiero zaczęło...
uzgadnianie i uzgadnianie.... zabijanie i mordowanie.
A gdy zrobiło się nas jeszcze więcej i w końcu zaczęło brakować miejsca
jak i żywności - no to...
Czy w takim razie w ogóle warto się tym zajmować?
Może jednak lepiej przyłączyć się do "silniejszych" i pod ich skrzydłami
zabić słabszych? Przecież i tak nie starczy miejsca i środków dla wszystkich...
[prowokator - inaczej mówiąc "zbir"...;)].

A jak to się ma do fundamentu w postaci dwojga młodych ludzi w obliczu
... jak by to nazwać... przymusu prokreacyjnego?
W połączeniu ze standardami życia w rodzinie?


> Pozdrawiam,
> MAG
>
> P.S. Hej! Nie przesadzaj z formą, to treść będzie dostępniejsz przeciętnemu
> czytelnikowi...


Upsss... Nie wiem skąd mi się wzięło 188 linii tekstu.

All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2005-08-01 14:49:19

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


"MAG" w news:dcks3a$i21$1@news.onet.pl...
/.../

> > Każde odejście skądkolwiek, pod wpływem nacisku "nielubianego"
> > jest ucieczką. Jest skutkiem strachu przed nieznanym.

> A co jeśli coś znamy i właśnie dlatego wolimy nie mieć z tym już
> doczynienia? Nie można zwyczajnie odejść? Choćby z nudów...


Szkoda, że nie znasz moich poglądów na nudę....;)))
Uwierz, że są ludzie na świecie, którzy się nudzić nie potrafią,
dla których samo przyznanie się kogoś do nudy, stanowi sygnał....
ha.... do zmiany nastawienia ;). Ale niekoniecznie do ucieczki.

Gdybyś potrafiła docenić potęgę tego zgromadzenia (mówię o pspolanie),
nie wspominałabyś o nudzie. Przecież potencjalnie możesz tu spotkać
najtęższe umysły świata. Nie pociąga Cię taka perspektywa?
A to, ze czasami robi się piknikowo i z pełnym wyposażeniem słownym ...?
Popatrz na to, że każdy z autorów, który decyduje się na opublikowanie
swoich słów, dokładnie w ten sposób emanuje sobą. To, czy jesteśmy
w stanie zrozumieć jego potrzeby, uwarunkowania, motywy, wreszcie to,
co zamierza zrobić ze sobą dzisiaj lub jutro (a może to być człowiek,
który właśnie skonstruował bombę i nosi się z zamiarem zdetonowania
jej w publicznym miejscu, o ile tylko ... nikt go nie zrozumie), decyduje
o jego dalszym losie, dalszych wyborach. Wbrew pozorom te wszystkie
wymiany słów, jakie się tu odbywają, czynią to, co słowa mają czynić -
zmieniają środowisko w którym żyjemy.


/.../
> Jest sobie ktoś, kto chce pogadać na określony temat, na jakimś
> poziomie. Nie znajduje rozmówców. Odchodzi. I tyle.

Można i tak. W końcu nie do dzisiaj wiadomo, że świat składa się
z najróżniejszych stworzeń, od bakterii załóżmy począwszy, poprzez
muchy, motyle, goryle, krowy, sowy, i inne stworzenia mniej lub bardziej
wyposażone w ... świadomość.


> Nie chodzi o wywyższanie się, głoszenie jedynie słusznych racji itp...
> Dziwisz się, że człowiek, który trochę wie i chce się tym podzielić oraz
> dowiedzieć się jeszcze trochę, skonfrontować swój punkt widzenia
> z innymi jest conajmniej zdegustowany jeśli niemal każdy problem
> sprowadzany jest to oboleg pod adresem nadawcy i ewentualnych
> rad dobrych na wszystko: "znajdź sobie dupę", "urżnij się" itp.?

A powiedz mi, co skłania Cię do reagowania na takie treści w sposób
krytyczny?
Przecież nie ma tu żadnego przymusu reagowania, a już wchodzenia
w relację w szczególności. Publiczna i otwarta na świat grupa, daje Ci
pełną swobodę w wyborze Twych własnych reakcji - od milczenia
począwszy i czasem na milczeniu skończywszy.

Pierwsze, co należy zauważyć to to, że "przyciągają się podobieństwa".
Jeśli więc mówi / stawia literki jakiś naukowiec używając swojego
żargonu, (Tobie obcego), nie wejdziesz z nim w relację. Jeśli jednak
literki stawia ktoś przypominający Ci małego Kazia z podwórka -
wchodzisz z nim w relację?
Pierwsze nie wzbudza w Tobie żadnych emocji, a drugie tak?
Dlaczego?



> > No chyba, że rozwiniesz ten temat "zaszczucia".

> Może to nie było najlepsz słowo. Nie chodzi o to, że grupa skazała
> kogoś na banicję i on wielce skrzywdzony, ale posłuszny woli ogółu
> sobie poszedł. Rozważania o pogodzie, bluzgi i luźne, z niczym niezwiązane
> uwagi na temat aktualnego samopoczucia i "dobre rady" (patrz wyżej)
> wypaczają sens czegoś, co w nazwie ma psychologia.

Dodatkowo gdy pod ręką jest czat i tysiące innych grup do wyboru...:)?

Pozwól, że nie będę Cię pytał, co rozumiesz pod nazwą psychologia :).


> Ktoś autentycznie nią zainteresowany przychodzi,
> próbuje się działać i... po pewnym czasie spostrzega, że nie o to tu chodzi,
> co nazwa mogłaby sugerować... To, co nazywasz ucieczką... jeśli już muszę
> nazwać to tym słowem nazwałabym ucieczką przed masochizmem ;-)


W takim razie jednak zapytam - co sugeruje Ci nazwa psychologia?



> Pozdrawiam,
> MAG


All
--
"polecalbym grupe kazdemu
kto potrafi przyjzec sie z bliska
utrzymujac nalezyty dystans."
/zasłyszane/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 10 ... 20


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Psychologia na UMCS
książki na temat CBT
Teoria świadomości
Predyspozycje zawodowe
Świadoma pamięć -czyli co rózni nas od zwierząt...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »