« poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2004-03-31 19:58:16
Temat: Re: Co zrobić i czy jest szansa - długie! - ale nieoUżytkownik Specyjal napisał:
>>Chrzanisz - zostawiałam dzioecko od 6 mies. życia pod opieką babci
>
> na
>
>>tydzień, dwa - wierz mi - obie miały sie dobrze.
>
>
> Zostawiłaś pod opieką jednej osoby dziecko, które jeszcze nie znało
> świata na tyle, żeby sensownie odróżniać ją od rodziców.
> Dwulatek z hakiem wie juz więcej, jest takim egocentrykiem. Już nie
> jest lalką w łóżku ale sam chodzi i poznaje otoczenie.
Napisałam od 6 mies. życia - można jasno wywnioskować, że sytuacja się
powtarzała cyklicznie - raz na ferie i raz na wakacje.
Mała była przyzwyczajona, świetnie się bawiła i jakoś nie ryczała
chociaż dzwoniłam co dzień wieczorem, by z nią pogaworzyć. Do dziś z
babcią się uwielbiają, choć widują się właśnie raz na kilka miesięcy.
Wiesz... jak dziecko czuje, że jest kochane i daje sie mu poczucie
bezpieczeństwa to nie ma mocy, by było mu źle.
Jasne - nie z każdym dzieckiem można sobie na to pozwolić. martyyna była
od 3 mies. życia przyzwyczajona do opiekunek, z którymi spędzała
większość dnia (pracowałam średnio od 14 do późnego wieczora).
Z Weroniką taki numer nie przeszedłby. Pierwszy raz została na wakacjach
jak miała 4 latka.
> W literaturze pedagogiczno-psychologicznej powtarza się co jakiś czas
> że dziecko do ok. 3 roku życia wymaga stałej opieki i ciągłej, silnej
> więzi z rodzicami, opiekunek do dziecka nie powinno być więcej niż
> dwie (taka mniej więcej liczbę "akceptują" dzieci).
No to mam dziwne dzieci.
> przypadkach samo kilkumiesięczne opuszczenie (bez maltretowania) może
> byc przyczyną psychoz. Rozmawiałem też na ten temat z psychologiem.
Jasne, ale życie życiem.
>
> Ale literatura to jedno a doświadczenie drugie. Sam byłem jako
> niespełna trzylatek w podobnej sytuacji i wiem, ze żadni dziadkowie i
> żadne tłumaczenia że to "tylko na jakiś czas" niewiele dają.
Cóż - ja Cię rozumiem - sama w wieku 5 lat spędziłam 3 tyg. na
szpitalnym wyciągu w czasach gdzioe odwiedziny na oddziale dziecięcym
były marzeniem. Nie widziałam nikogo bliskiego przez 21 dni. Też źle to
zniosłam - ale nie wszystkie dzieci są takie same.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2004-03-31 20:05:08
Temat: Re: Co zrobić i czy jest szansa - długie! - ale nieoUżytkownik Qwax napisał:
>
> Już wiem dlaczego w większości przypadków mężczyźni nie mają
> żadnych szans w sądzie.
> W każdym przypadku jak ściekła, plująca pianą ...
Qwax przestań.
Nie musiałam w sądzie pluć pianą - mój ex wystarczająco dobrze sam się
podłożył. To nie o to chodzi. Życie nie jest takie proste jak sie
opisuje je w książkach. Jasne - wszystkim nam się wydaje, że zostawienie
dziecka jest nie do pomyslenia.
Teraz pytanie - czy kobieta wykańczana przez faceta może odejść dla
spokoju i zdrowia swojego i patrzącego na to dziecka, zostawiając mimo
wszystko dziecko z ojcem (bo chyba by ją zabił, jakby próbowała je
zabrać)? Wiedząc oczywiście, że on dziecku krzywdy nie zrobi. I
utrzymując ich (bo on nie pracuje, a kredyt za mieszkanie, w którym
mieszka z dzieckiem trzeba spłacić)?
Widzisz... moja koleżanka (dośc bliska) jest taką niedzielną mamą. Nie
wiedziałam kiedyś czy ją za to potępiać czy podziwiać.
Bo jak się wyprowadzała szła gdziekolwiek.... pod most byle dalej, ale
sama musiała zdecydować gdzie dziecku będzie lepiej - z nią pod mostem,
czy z nim w domu, który dziecko zna?
Naprawdę nie feruję wyroków - po prostu - uważam, że każdy ma prawo do
tego by być człowiekiem - odczuwać emocje i jakoś sobie z nimi radzić.
Najłatwiej potępić.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2004-03-31 20:10:04
Temat: Re: Co zrobić i czy jest szansa - długie! - ale nieobowiązkowe:)Użytkownik jacek.p napisał:
> Co do rozwodu pisałem, że to nie uniknione. Tak bo taki jest plan mojej żony
> i przy jej upartości nie ma sposobu tego zmienić. Kiedys powiedziała, że
> kościelny i tak jest cały czas jest ważny, a bywa, że ludzie się schodzą po
> 2-3 latach więc kto wie.
No i tu jest pies pogrzebany - IMO wcale nie chce rozwodu... chce Tobą
wstrząsnąć. Być może po to byś zwrócił na nią uwagę - że jest, że ma
problemy.
Wiesz... niedoszli samobójcy nie zawsze to robią bo chcą umrzeć,
najczęściej nie chcą tak żyć jak do tej pory. Czasem nie znają innego
sposobu na zawołanie o pomoc.
Twoja żona może też nie potrafi z Tobą rozmawiać o uczuciach czy
potrzebach - może się jej wydaje, że w ten sposób - stawiając sprawe na
ostrzu noża - skłoni Cię do zmiany postawy.
Niestety wiele kobiet uważa, że to dobry sposób :( - Zazwyczaj sie mylą
:( I ja wiem, że żaden facet tego nie zdzierży, ale - wiesz... jakby się
chciała rozwieść na 100%, kościelny nie miał by dla niej żadnego znaczenia.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2004-03-31 20:13:30
Temat: Re: Co zrobić i czy jest szansa - długie! - ale nieobowiązkowe:)Użytkownik e-mailetk@ napisał:
> Ja tam nie wiem :) mój mąż jest takim właśnie twardym facetem,
> nieustępliwym, nic mi nie kupuje, kiedy czegoś chcę - sama musze na to
> zarobić, nie dostaję od niego kwiatów ani życzeń "z okazji", zawsze robi to
> co postanowi nawet kiedy ja mam odmienne zdanie - nie kłóci się, nie
> przekonuje -tylko robi, ale wiesz ma to swoje minusy - bo ja jestem
> spragniona sympatii i dowodów życzliwości ze strony mężczyzny - powoduje to
> że co rusz wpakowuję się w sytuację podbramkową na skraju romansu, a to
> kurde! komplikuje życie jak diabli.
Hm.....
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2004-03-31 20:14:39
Temat: Re: Co zrobić i czy jest szansa - długie! - ale nieobowiązkowe:)Użytkownik Specyjal napisał:
>
> A tak w ogóle to dlaczego z nim jesteś?
Bo jest stabilny.
(Sorki emailetka, z wtrącenie własnych 3 goszy, ale powiedz, ne jest
tak?) ;)
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2004-03-31 20:17:14
Temat: Re: Co zrobić i czy jest szansa - długie! - ale nieobowiązkowe:)Użytkownik "Specyjal" napisała :
> Zdaje się, że tylko w wyjątkowych okolicznościach. Poza tym kto bedzie
> wtedy chodzil do psychiatrów? Samo pójście do psychologa/ psychiatry
> jest dla wielu trudne a co dopiero ujawnienie (ew. możliwość) wyniku
> badań, zwłaszcza tych wskazujących na jakies zaburzenie. Potem do
> końca zycia już można będąc zdrowszym od innych żyć z piętnem wariata.
> Zwłaszcza w niewielkich miejscowościach.
faktycznie - nie pomyślałam o tym
<cut>
> A tak w ogóle to dlaczego z nim jesteś?
... bo kiedyś bardzo go kochałam, teraz chyba także jednak już nie jestem
tego tak pewna jak wtedy
z resztą on już nie jest taki " za mną" jaki był kiedyś. Coś się miedzy
nami popsuło po urodzeniu dziecka i nawet nie potrafię tego zdefiniować.
Generalnie żyjemy sobie w miarę zgodnie ale czegoś mi brakuje w tym
związku.
Czasami myślę że może za dużo wymagam ale sama nie wiem :) Taka dziwna
kobieta już jestem :)
pozdrawiam
e-mailetka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2004-03-31 20:20:14
Temat: Re: Co zrobić i czy jest szansa - długie! - ale nieobowiązkowe:)Użytkownik "asmira" napisała:
> Aż zadrżałam, jak to przeczytałam. Toż Twoje życie wygląda jak huśtawka.
czasami tak - to nie jest dobre, nikomu nie polecam
pozdrawiam
e-mailetka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2004-03-31 20:22:31
Temat: Re: Co zrobić i czy jest szansa - długie! - ale nieobowiązkowe:)Użytkownik e-mailetk@ napisał:
> Generalnie żyjemy sobie w miarę zgodnie ale czegoś mi brakuje w tym
> związku.
To dość dziwne, ale w związkach "z rozsądku", gdzie nie ma tyle emocji
jakoś łatwiej o zgodne pożycie, prawda?
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2004-04-01 06:29:13
Temat: Re: Co zrobić i czy jest szansa - długie! - ale nieobowiązkowe:)Użytkownik "Eulalka" napisała:
> To dość dziwne, ale w związkach "z rozsądku", gdzie nie ma tyle emocji
> jakoś łatwiej o zgodne pożycie, prawda?
... myślę że tak
chyba jest tak że w takich związkach lepiej wyznaczone są granice, nie ma
niepotrzebnych złudzeń i oczekiwań, czytałam kiedyś że związki "z rozsądku "
znacznie dłużej przetrwały niż związki zbudowane na wielkiej miłości.
Ja tak bardzo kochałam swojego męża że nawet kiedy jechał do pracy modliłam
się czy aby jemu się nic przez drogę nie stało :) i co ?
Teraz z perspektywy czasu myślę że to troszkę i moja wina - wyidealizowałam
sobie go w swojej głowie "stworzyłam księcia z bajki" a potem się okazało że
to co sobie wymyśliłam nie pokrywa się z rzeczywistością i Upsss.. jakie
rozczarowanie :) ... może do siebie powinnam mieć pretensje teraz ? .... ale
co tam takie jest życie i trzeba kiedyś dorosnąć ;)
pozdrawiam
e- mailetka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2004-04-01 07:03:54
Temat: Re: Co zrobić i czy jest szansa - długie! - ale nieo
Użytkownik "Eulalka" <e...@w...pl> napisał w wiadomości
news:c4f8ih$1qfc$1@news2.ipartners.pl...
> Naprawdę nie feruję wyroków - po prostu - uważam, że każdy
ma prawo do
> tego by być człowiekiem - odczuwać emocje i jakoś sobie z
nimi radzić.
No nareszcie jakieś ludzkie słowo!
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |