Data: 2008-05-01 21:05:00
Temat: Re: Czego szukam...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka; <7x9n218o3d52$.1kk2clbrjyi19$.dlg@40tude.net> :
> Dnia Wed, 30 Apr 2008 13:08:08 +0200, Flyer napisał(a):
>
> > Fragile; <d...@f...go
oglegroups.com> :
>
> >> Czyli szacunek do siebie samego wyklucza wg. Ciebie pomaganie innym??
> >> Hmm, z taka interpretacja kochania i szanowania siebie jeszcze sie nie
> >> spotkalam, ale zawsze jest ten pierwszy raz :)
> >
> > Nie wyklucza, ale też nie determinuje. :)
> No coś podobnego.
> Nie rozumiem, no nie rozumiem.
> Uważasz, że można oczekiwać pomocy od kogoś, kto nie kocha/szanuje siebie?
Heh, jeżeli mam być szczery, to nie chce mi się pisać, ale jak mawiają -
organ nieużywany ulega zanikowi, więc trzeba chyba przerzucić zwrotnicę
i znów wskoczyć na tory. :)
Nie jest ważne brak szacunku do siebie, ale przyczyny tego stanu.
Zresztą wytyczne odnośnie "braku szacunku do siebie" można podawać na
bazie pojedyńczej sytuacji, nie da się natomiast zapodać jakiegoś
generalnie obowiązującego algorytmu, który by umożliwiał stwierdzenie,
czy dane zachowanie to jeszcze objaw szacunku do siebie, czy już
egotyzmu. Mówimy więc o rzeczy cokolwiek abstrakcyjnej. Siłą rzeczy
należałoby więc albo zapodać przykład [i ewentuqalny kontrprzykład, a
później kontrprzykład kontrprzykładu, a później kontrprzykład
kontrprzykładu kontrprzykładu, a później ... ;>]
> Czy taka "pomoc" w ogóle może być bezinteresowna?
Oczywiście. Idziesz do pracy, w torbie masz kawał kiełbasy, przy drodze
widzisz zabiedzonego psa, dajesz mu ten kawałek kiełbasy i idziesz
dalej. Niezależnie czy dasz mu ten kawałek kiełbasy czy nie, pies za
chwilę zniknie, Ty dojdziesz do pracy i zaraz w nawale zadań i rozmów
towarzyskich zapomnisz o tym spotkaniu. Jaką więc będziesz miała korzyść
z poczęstowania psa kiełbasą?
Ale w sumie masz trochę racji - taka pomoc, to tak naprawdę pomoc sobie.
W większośc przypadków obowiązuje zasada lustra lub jak chcą niektórzy
empatii. To czego doświadczyłem, to znam - pomagając komuś innemu,
pomagam sobie, nabieram pewności siebie, poczucia wartości, bo pomagając
przekraczam własne ograniczenia [w przykładzie z psem - załóżmy bardzo
abstrakcyjnie, że jestem osobą, która boi się, że będzie głodna, źle
reaguje na brak kiełbasy na śniadanie ;> - dając psu kiełbasę olewam
swoje lęki, nawet *świadomie* godzę się na pewne niedogodności związane
z brakiem kiełbasy na śniadanie, podejmuję *świadome* ryzyko].
Oczywiście myślę o pomocy, a nie o użalaniu się nad kimś innym, bo "on
jest taki jak ja", bo to już karmienie swojego ego.
> Np. mam knajpę, przychodzi do mnie smutny pan w czarnym płaszczu i z
> giwerą, proponując ochronę...
Przykład prawdziwego altruisty - mógłby napaść, zniszczyć, obrabować,
pobić, podpalić, bombę podłożyć, ale nie, on obiecuje powściągnąć swoje
przestępcze zapędy za drobną opłatą. ;>
> Albo leżę w szpitalu, przychodzi lekarz i na uszko sugeruje lepszą
> opiekę...
Iiiiiii? Jeżeli opieka, którą dotychczas oferuje jest zgodna ze
standardem szpitala i podpisaną umową z NFZ, a "lepsza opieka" nie
będzie się odbywała kosztem innych pacjentów to czemu nie? Jedyne co
można takiemu Panu zarzucić, to brak rejestracji własnej DG i
odprowadzania podatków, no może jeszcze i to, że nie powinien robić tego
bez zgody dyrekcji/właściciela placówki i ewentualnie NFZ.
Pozdrawiam na trzeźwo, choć chciałoby się być teraz pijanym
Flyer
--
gg: 9708346; jabber:f...@j...pl
http://www.flyer36.republika.pl/
|