Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? -oraz inne smaczki ;)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? -oraz inne smaczki ;)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 10


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2007-04-16 09:31:50

Temat: Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? -oraz inne smaczki ;)
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Rav" <t...@S...pl> napisał w wiadomości
news:evu5pp$584$1@news.onet.pl...

> Sky <s...@o...pl> wrote:
> > "Być może, Imogen Lloyd Webber ma rację, pisząc, że jeśli współczesna
> > kobieta ma znaleźć męża, będzie musiała zmienić kryteria, według
> > których poszukuje swojego ideału."
> > http://tinyurl.com/yv9fkx
>
> W kontekście powyższego artykułu i opinii w nim wyrażonych przypomnę
> artykuł który już kiedyś wywołał sporo dyskusji na pl.soc.seks. Moim
> zdaniem
> zawiera bardzo celne spostrzeżenia.
>
> http://serwisy.gazeta.pl/cafe/1,57004,1229406.html
>
> Pozdrawiam
> Rav


To powyższe [i kilka innych rzeczy] trzeba koniecznie
zarchiwizować dla potomnosci! ;)

--------


Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa?
Zofia Milska-Wrzosińska
2004-03-03
http://serwisy.gazeta.pl/cafe/1,57004,1229406.html

Dla mężczyzny ślub to inwestycja coraz mniej opłacalna. Ociągają się
zwłaszcza mili chłopcy, za których chętnie byśmy wychodziły. Co ich
powstrzymuje?

Znajomy czterdziestolatek na pytanie, czy uważa swoje małżeństwo za udane,
odparł: "Dla mojej żony z pewnością". Mężczyźni z młodszego pokolenia, by
uniknąć tego rodzaju gorzkiej konstatacji, odwlekają ślub, jeśli w ogóle
zamierzają go brać. Tymczasem, jak wynika z badań, zdecydowana większość
młodych kobiet lubiłaby wyjść za mąż, i to niekoniecznie dlatego, że męskie
szowinistyczne społeczeństwo poddało je od dzieciństwa ukierunkowującemu
treningowi (gumowy słodki dzidziuś, kuchenka, mebelki jak prawdziwe), ale
raczej ze względu na to, że są bystre i widzą, jak jest: małżeństwo jest
układem dobrze zaspokajającym potrzeby kobiety, jeśli tylko umie się ona w
nim przytomnie umościć.

Matrymonialny odwrót

Z kolei dla mężczyzny ślub to inwestycja coraz mniej opłacalna. Jeśli
wierzyć antropologom, małżeństwo monogamiczne samo w sobie jest porażką
podstawowej strategii prokreacyjnej samca bazującej na zapłodnieniu
maksymalnej liczby partnerek. Mężczyźni byli zmuszeni z tego wzorca
zrezygnować, bo nadprodukcja przypadkowo poczętych dzieci przestała być
akceptowalna moralnie, społecznie i ekonomicznie. Przestawili się zatem z
ilości na jakość i zaczęli dbać o mniejszą liczbę dzieci poczętych z jedną
partnerką, a nie z wieloma. To sytuacja dla kobiet bardzo korzystna.

Niestety, od jakiegoś czasu mężczyźni są w matrymonialnym odwrocie.
Wprawdzie nie wszyscy - życie pokazuje, że tradycjonaliści, którzy w razie
czego posłuch w łóżku i w domu wymuszą pięścią, żenią się akurat dość
chętnie i bez obaw. Ociągają się raczej mili chłopcy, za których chętnie
byśmy wychodziły, ci, którzy szanują i lubią kobiety i zostali wyedukowani w
kulturze związku partnerskiego.

Co ich powstrzymuje?

Pit bez zobowiązań

W dzisiejszych czasach seks jest dostępny bez ślubu, dzieci przestały się
dzielić na małżeńskie i inne, a legalna żona nie jest gwarantowanym
bezpłatnym robotnikiem do obsługi wspólnego gospodarstwa. Mężczyzna może
mieć więc poważną wątpliwość, czy małżeństwo jest mu do czegokolwiek
potrzebne.

Zwłaszcza że kandydatki na żony wymagają dużo, a dają nie tak znów wiele.
Chcą dla siebie jednocześnie przywilejów tradycyjnie męskich (wolność,
autonomia, samorealizacja), ale też tych uznawanych za raczej kobiece
(bezpieczeństwo materialne i społeczne, oparcie). W dodatku trudno im się
zgodzić na koszty związku: konieczność dostosowania się do drugiej osoby,
obowiązki, odpowiedzialność. Nie muszą i nie chcą prasować koszul, gotować
codziennych obiadków, mieć wyłączności na reprezentację rodziny na
wywiadówkach i być dyspozycyjne seksualnie na żądanie. Ale z drugiej strony
oczekują, że mąż wypełni PIT, naprawi pralkę, da w prezencie najnowszy krem
odmładzający za 700 zł i zawsze obiegnie samochód dookoła, by otworzyć
drzwi.

My, współczesne kobiety, chcemy mieć wszystko natychmiast, bez wysiłku i
poświęceń. Zastawiamy więc na naszych mężczyzn liczne pułapki, tyle że w
ostatecznym rozrachunku same w nie wpadamy.

Politykę finansową ustalamy w duchu zasady: "Co moje, to moje, a co twoje,
to jeszcze zobaczymy". Żądamy szacunku dla naszej pracy zawodowej ("Zrób
dzieciom kolację, bo ja mam raport do zrobienia na jutro"), ale jej
finansowe owoce traktujemy jako prywatny dochód, który zagospodarowujemy
zgodnie z naszymi potrzebami, podczas gdy zarobki męża mają być pod naszą
kontrolą.

W zakresie prokreacji wyznajemy bezkompromisową formułę: "Mój brzuch należy
do mnie". Chcemy rozstrzygać o zajściu w ciążę, a nawet jej utrzymaniu lub
nie, ale mężczyźnie nie dajemy prawa do decyzji o poczęciu ("No tak, to
fakt, mówiłam, że biorę pigułki, bo od dwóch lat biorę. Ale zapomniałam, że
akurat zrobiłam przerwę, bo mi lekarz zalecił. No i stało się. Co, nie
jesteś zadowolony? Jak nie chcesz, to sobie poradzę, sama urodzę i
wychowam"), ani o tym, czy dziecko ma się urodzić ("Jak będę chciała, to
usunę, a tobie nic do tego").

Nie chcemy być traktowane jak zabawki seksualne - laleczki dostępne na
życzenie dla rozładowania rozmaitych męskich napięć, ale same traktujemy
naszych partnerów jak misie pluszaki, w których ramiona wtulamy się, gdy
jest nam zimno, smutno i źle, szepcząc przy tym: "Chcę się tylko
przytulić... Taka jestem nieszczęśliwa... Na nic nie mam siły". Żądamy, by
nasz nowoczesny partner rozumiał, że bliskość fizyczna może być wyrazem nie
tylko pragnień seksualnych, ale i czułości, natomiast same nie zamierzamy
uznać, że konstrukcja typowego mężczyzny uniemożliwia wytrzymanie dwóch
tygodni czysto platonicznych przytulanek. Otóż takie numery wypada robić
tylko tatusiowi, który musi znieść stoicko, że w pełni rozwinięta nastolatka
pakuje mu się do łóżka, szlochając: "Tato, boję się, miałam taki zły
sen...". Jednak na tatusia miało się tylko jedną szansę w życiu, a mąż
zasadniczo służy do czego innego.

Oczekujemy, że - zgodnie z zaleceniami tygodników kobiecych - nasz partner
zapewni nam po kilka orgazmów na życzenie, znajdzie punkt G i wszystkie inne
punkty, rozbudzi w nas nieznane nam dotąd pokłady seksualności, a przy tym
będzie jak po viagrze (chociaż poczułybyśmy się zdradzone i oszukane, gdyby
rzeczywiście ją zażywał), ale nie zamierzamy w najmniejszym stopniu
zachowywać się uwodząco, bo przecież erotyczna prowokacja poniża kobietę i
czyni z niej podległą samicę. Bez fałszywego wstydu pokazujemy partnerowi
nasze fizyczne defekty, bo jeśli kocha, to musi akceptować nas w pełni.

Nękanie codzienne

Uważamy, że mężczyzna powinien uczestniczyć we wszystkich obowiązkach
domowych, również (a może zwłaszcza) tych, których nie lubi: zmywaniu,
praniu czy zmianie pieluch, a same się obruszamy, gdy wyraża zdziwienie, że
nie pojechałyśmy do wulkanizatora z przebitą przez nas oponą ("Ja miałam to
zrobić? Chyba żartujesz! Przecież nie dałabym rady, zresztą nawet nie wiem,
gdzie jest warsztat").

Chcemy, żeby nam opowiadał o swoich sprawach zawodowych, a nie lekceważąco
zbywał: "Przecież i tak to cię nie interesuje", ale po trzech minutach
relacji o negocjacjach, gdzie odegrał pierwszoplanową rolę, wykrzykujemy:
"To Marek też tam z tobą był? Nic mi nie mówiłeś, że już wrócił. A wiesz, że
jego żona chyba kogoś ma?".

Sądzimy, że powinien spędzać więcej czasu z rodziną, nie pracować wieczorami
i w weekendy, ale gdy mówi, że wobec tego zrezygnuje z dodatkowego zlecenia
i zarobi mniej, niepokoimy się: "A co z naszą działką? Przecież mieliśmy ją
w tym roku ogrodzić, wykarczować i rozejrzeć się za jakimś niedrogim
projektem". Gdy znękany małżonek próbuje nas przekonać, że nie da się
jednocześnie pracować mniej i zarabiać więcej, mówimy znacząco, że inni
jakoś potrafią, pozostawiając jego domyślności, czy uważamy go za niedołęgę,
czy raczej za cwaniaczka sprytnie wymigującego się od bycia z dziećmi.

Chyba nigdy nie miałyśmy takiej szansy stworzenia korzystnego dla kobiet
modelu relacji męsko-

-damskich jak teraz. I tę właśnie szansę krok po kroku marnujemy. Za kilka
pokoleń nasze następczynie będą się mogły rozkoszować towarzystwem damskich
bokserów oraz mężczyzn homoseksualnych z wyboru rozmnażających się przez
klonowanie.

Zofia Milska-Wrzosińska psycholog, psychoterapeuta z Laboratorium
Psychoedukacji. Wydała książkę "Bezradnik. O kobietach, mężczyznach,
miłości, seksie i zdradzie"


--------------
ZOBACZ [przeczytaj] TAKŻE:


* Dlaczego on nie chce się żenić? (27-12-05, 14:33)
http://kobieta.gazeta.pl/poradnik-domowy/1,57321,308
5226.html


Dlaczego on nie chce się żenić?
Joanna Krupa
2005-12-27,

"A jednak istnieje małżeństwo, które sprawia mężczyźnie niekłamaną radość -
zaślubiny jego córki" - mawiał Marcel Achard, francuski dramatopisarz i
scenarzysta. I chociaż nie we wszystkich przypadkach cytat ten znalazłby
zastosowanie, to prawda jest taka, że współcześni mężczyźni żenić się nie
chcą.

Bo nie czas, nie miejsce, nie ta kobieta, nie ten teść, nie te emocje.
Argumentów jest wiele, ale prawdziwy powód jeden. Mężczyźni najzwyczajniej w
świecie nie są gotowi do małżeństwa. A już na pewno nie są gotowi w tym
samym czasie co ich partnerki.
Nie do końca wiadomo dlaczego, bo gdyby wziąć sobie do serca badania
amerykańskich naukowców, to właśnie kobiety powinny wystrzegać się
pierścionka zaręczynowego jak diabeł święconej wody. Stawiają oni dość
odważną tezę, że kobiety wcale nie powinny dążyć tak bardzo do zamążpójścia,
ponieważ kosztuje ono je znacznie więcej zdrowia niż mężczyzn. Grupa
uczonych pod kierunkiem dr Janice K. Kiecolt-Glaser z Ohio State University
College of Medicine postanowiła sprawdzić, jak udane małżeństwo wpływa na
zmiany ilości hormonów związanych ze stresem. Eksperyment objął 90 świeżo
poślubionych par. Wszystkie musiały przez 30 min mówić o relacjach z
teściami, pieniądzach czy pasji. W tym czasie uczeni mierzyli poziom
kortyzolu (hormonu stresu) we krwi badanych. Okazało się, że gdy u
większości mężczyzn podczas rozmowy nastąpił spadek poziomu kortyzolu, u
kobiet poziom kortyzolu we krwi natychmiast się podnosił wraz z mówieniem o
mniej negatywnych emocjach w związku. Eksperyment powtórzono po dziesięciu
latach od upływu małżeństwa. Wyniki były niemal identyczne, co więcej -
większość kobiet, które przed dziesięcioma laty nie potrafiły zapanować nad
stresem, od dawna była już rozwiedziona.

Trzeciej już się uda

Ale chociaż z badań wychodzi, że to panie powinny mieć więcej oporów przed
zamążpójściem, przed zaobrączkowaniem bardziej bronią się jednak panowie.
Kobiety już od przedszkola projektują sobie na kartce wyrwanej z zeszytu
suknię ślubną, welon i najlepiej od razu bukiet i rękawiczki. Ich rówieśnicy
traktują to jako typowo babskie dyrdymały, po czym dziwią się, jak
kilkanaście lat później one wyraźnie już naciskają na zamążpójście, podczas
gdy im to absolutnie nie w głowie. Kobiety chcą się wychodzić za mąż dla
papierka, dla bezpieczeństwa, dla rodziny, dla ceremonii, dla siebie, dla
innych. Mężczyźni jednak odwlekają chwilę oświadczyn w nieskończoność,
proszą o jeszcze chwilę czasu, po czym kilka lat później... znajdują sobie
inną i z nią się żenią! Istnieje nawet takie powiedzenie, że jeśli nie
zaciągnie cię do ołtarza pierwsza czy druga dziewczyna, to na pewno uda się
to trzeciej. Psycholodzy przyznają, że to częsty mechanizm. Mężczyźni po
prostu do wszystkiego muszą się przekonać, oswoić z taką myślą. W ich
przypadku zwlekanie dość rzadko spowodowane jest kłamstwem czy manipulacją.
Oni potrzebują czasu, a jeśli kobieta nie ma wystarczająco dużo
cierpliwości, najczęściej dochodzi do rozstania. W przypadku kolejnej
partnerki nastawienie do małżeństwa jest już nieco inne, bardziej
"oswojone".

Seks bez papierka

- W naturze mężczyzny nie leży związek monogamiczny. Jego celem i zadaniem
jest sprawdzenie jak największej liczny partnerek. W przypadku węzła
małżeńskiego takie działanie jest nieco utrudnione - mówi prof. Zbigniew
Lew-Starowicz, seksuolog.

Ale przyczyna niechęci do małżeństwa wynika także zupełnie z czego innego.
Winowajcą jest tzw. nowoczesne wychowanie. Rozmaite badania wskazują, że to
nie tylko mężczyźni, których rodzice się rozwiedli ociągają się z
zaślubinami. W równym stopniu dotyczy to również tych młodzieńców, którzy
dorastali w atmosferze związku partnerskiego i szacunku wobec drugiej
strony. Nie mają ochoty na sformalizowanie związku z dziewczyną, bo
najzwyczajniej w świecie wychodzą z założenia, że partnerka owszem, ale żona
nie jest im kompletnie do niczego potrzebna. Seks można uprawiać bez
papierka, dzieci też można mieć na kocią łapę, a w sprawach majątkowych żona
tylko komplikuje sprawę. Poza tym - małżeństwo psuje miłość, o czym
mężczyźni dowodzą po raz kolejny, powołując się na związek przykładowej
Katarzyny i Marka, który od początku skazany był na niepowodzenie, a pójście
do ołtarza czy urzędu cywilnego nie miało tu najmniejszego znaczenia.

Prof. Zofia Milska-Wrzosińska w książce "Para z dzieckiem" broni mężczyzn,
twierdząc, że to zbyt wygórowane żądania kobiet są przyczyną nieśmiałości i
blokad mężczyzn. "Nie chcemy być traktowane jak zabawki seksualne - laleczki
dostępne na życzenie dla rozładowania rozmaitych męskich napięć, ale same
traktujemy naszych partnerów jak misie pluszaki, w których ramiona wtulamy
się, gdy jest nam zimno, smutno i źle. Oczekujemy, że - zgodnie z
zaleceniami tygodników kobiecych - nasz partner zapewni nam po kilka
orgazmów na życzenie, znajdzie punkt G i wszystkie inne punkty, rozbudzi w
nas nieznane nam dotąd pokłady seksualności. Uważamy, że mężczyzna powinien
uczestniczyć we wszystkich obowiązkach domowych, również - a może
zwłaszcza - takich, których nie lubi: zmywaniu, praniu czy zmianie pieluch,
a same bardzo się obruszamy, gdy wyraża zdziwienie, że nie pojechałyśmy do
wulkanizatora z przebitą przez nas oponą".


------------------------

Samotność: chwila, wyrok, wybór
Wojciech Eichelberger
2004-05-07,
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53664,3364
7.html

Umieć być samemu, znaczy stać się kimś emocjonalnie niezależnym, kimś kto
wie, co w związkach z dorosłymi ludźmi jest możliwe, a co nie

Jest taka mądra rada, dotycząca samotności: zanim zdecydujesz się być z
kimś - naucz się być sam. Umieć być samemu, znaczy stać się kimś
emocjonalnie niezależnym, kimś kto wie, co w związkach z dorosłymi ludźmi
jest możliwe, a co nie. Tego rzadko uczymy się przed szkodą. Na ogół lekcje
pobieramy wtedy, gdy już się z kimś związaliśmy, co przypomina naukę jazdy
samochodem na torze wyścigowym, w dodatku bez instruktora.

Chwila.

Umiejętność twórczego przeżywania samotności jest powszechnie uważana za
rzecz cenną, za coś, w czym warto się ćwiczyć. Ale sami rzadko decydujemy
się na takie ćwiczenia. Chyba że mamy już wszystkiego dosyć i musimy dzień,
dwa odpocząć. Boimy się samotności, bo stawia nas twarzą w twarz ze sobą.
Bez ulubionych przebrań i grymasów. W dodatku pozbawia nas cudownej
możliwości nieustannego krytykowania, poprawiania lub uwielbiania innych.
Zdani na siebie przyglądamy się śladom, jakie życie, które wiedziemy,
pozostawiło w naszej duszy i na naszych własnych obliczach. Na ogół nie jest
to widok budujący. Na szczęście, gdy los sprawi, że jesteśmy chwilę sami,
mamy stosy gazet do przeczytania. A jeśli tego zabraknie, to możemy bez
końca śnić nasze ulubione sny na jawie.

W gruncie rzeczy wiemy, że jeśli nie zatrzymamy się, choćby na chwilę, po
to, aby uważnie spojrzeć w lustro, to trudno nam będzie określić naszą
aktualną pozycję na oceanie życia i wytyczyć sensowny kurs na dalszą drogę.
Mimo to unikamy samotności i ciszy jak ognia.

Samotność dobrze znoszą ci, którzy znają siebie i doświadczają, choćby
niewielkiej, satysfakcji z tego, jak toczy się ich życie. Oczywiście ci,
którzy gorzej znoszą samotność, w istocie bardziej jej potrzebują. Samotność
dla nikogo nie powinna być zbyt łatwa. Nie jesteśmy do niej stworzeni.
Dlatego gdy wybieramy ją chętnie, to może znaczyć, że uciekamy przed trudem
życia wśród ludzi.

Wyrok.

To samotność na długo. Z reguły pogardzana przez tych, których jest
udziałem. W najlepszym wypadku budzi współczucie, częściej podejrzenia i
niechęć, nigdy szacunek. Szczególnie, gdy dotyczy kobiet. Dlatego jeszcze
trudniej na taką niewybraną samotność się zgodzić i odczuć jej dobre strony.
Szamoczemy się w niej jak niewinnie skazany w więzieniu. Może nas tylko
uratować wiara, że nic w naszym życiu nie zdarza się bez przyczyny, że nasza
samotność jest lekcją do odrobienia, doświadczeniem, które z jakichś
tajemniczych powodów jest nam potrzebne, aby ruszyć dalej.

Więźniowi, nawet temu niewinnie skazanemu, pozwoli przetrwać w więzieniu
tylko zgoda na to, że więzienie jest teraz jego życiem. Naszych losów nie
możemy swobodnie wybierać jak potraw z karty dań. Czasami stoi przed nami
danie, które bynajmniej nie budzi naszego entuzjazmu, ale żeby przeżyć,
musimy z tego, co dają, wyciągnąć wszystko, co najlepsze i nawet nie myśleć
o deserze w nagrodę. Wtedy lekcja zostaje odrobiona.

Wybór.

Tę łatwiej znieść. Tak jak łatwiej znieść leczniczą głodówkę niż prawdziwy
głód. Choć sama decyzja o samotnym życiu może być trudna, szczególnie dla
kobiet, bo nasza patriarchalna cywilizacja pozbawiła je atrybutów
niezależności - z nazwiskiem włącznie, które jest przecież nazwiskiem ojca
albo męża. Jeszcze sto pięćdziesiąt lat temu ojciec był właścicielem córki,
a mąż właścicielem żony. Do dzisiaj tożsamość kobiety określa się poprzez
związek, w jakim pozostaje z mężczyzną. Kobieta może być: albo córką ojca,
albo żoną męża, albo rozwiedzioną z mężem, albo wdową po mężu. Nawet bycie
samotną matką jest tożsamością nabytą dzięki dziecku i oczywiście jego ojcu.
Podobnie dziewictwo wpisane jest w kontekst braku seksualnych doświadczeń z
mężczyzną (czy można utracić dziewictwo z kobietą?).

Dlatego świadomie wybrana samotność w wypadku kobiety jest decyzją odważną,
wręcz brawurową i zasługującą na najwyższy szacunek. Decyzją mogącą
przynieść szczególną satysfakcję. Na dowód przytoczę komentarz pewnej
kobiety, która w wieku trzydziestu lat po kilkunastu latach użerania się z
mężczyznami podjęła decyzję o celibacie: "Jaka to ulga móc nie należeć do
żadnego mężczyzny i nie musieć myśleć więcej ani o tym, jak go zadowolić,
ani o tym, jak go wykorzystać, ani o tym, jak go zatrzymać, ani o tym, jak
go się pozbyć".


-------------------------------------

Jak złapać męża?
Zofia Milska-Wrzosińska
2004-03-03,
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53664,7338
5.html

Mężczyzna jest dobrze wymyślonym dopełnieniem kobiety. Możesz lubić rodzinne
życie z mężczyzną i masz prawo do tego dążyć. Ale niekoniecznie ogłaszaj to
całemu światu - ryzykujesz, że uznają cię za przeceniony towar, który nie
znajduje nabywcy

Mężczyzna jest dobrze wymyślonym dopełnieniem kobiety. Możesz lubić rodzinne
życie z mężczyzną i masz prawo do tego dążyć. Ale niekoniecznie ogłaszaj to
całemu światu - ryzykujesz, że uznają cię za przeceniony towar, który nie
znajduje nabywcy

W naszych czasach łapać męża nie uchodzi. Kobieta wyemancypowana nie powinna
przyznawać się do marzenia o małżeństwie. Po pierwsze - jeżeli jest coś
warta, to ochotnicy sami ustawią się w kolejce, po drugie - formalizowanie
związku to przeżytek, po trzecie wreszcie - kto powiedział, że kobieta ma
żyć akurat z mężczyzną? Może żyć sama i urodzić sobie dziecko, może żyć z
inną kobietą i też będzie dobrze.

A jednak na ogół kobiety chcą wychodzić za mąż. Czekają na prawdziwy ślub w
uroczystej oprawie, chcą mieć dzieci i pełną rodzinę. Niestety, mężczyźni
nie stawiają się na wezwanie. Ociągają się, gdyż nie od razu dostrzegają w
małżeństwie swój psychologiczny i społeczny interes. Dwudziestodwuletnia
dziewczyna już wie, że dobrze byłoby wyjść za mąż, dwudziestopięciolatek nie
jest pewien, czy w ogóle warto się żenić ("Nie muszę kupować browaru, żeby
wypić piwo"), a wątpliwość ta trwa niekiedy do pięćdziesiątki. Dlatego
kobiety - co w niczym nie uwłacza ich godności - muszą się nieźle nagłowić,
by znaleźć i przekonać odpowiedniego kandydata. Na tym właśnie polega
łapanie męża.

Nie wstydź się tego, że chcesz!

Miliardy kobiet na przestrzeni tysiącleci wychodziły za mąż i widziały w tym
dla siebie sens. Ogólnie rzecz biorąc, mężczyzna jest dobrze wymyślonym i
skonstruowanym dopełnieniem kobiety. Nie musisz kroczyć w awangardzie
świetlanej przyszłości - możesz lubić rodzinne życie z mężczyzną i masz
prawo do tego dążyć. Zacznij od tego, by sobie samej przyznać się do tego
pragnienia. Z drugiej strony niekoniecznie ogłaszaj to całemu światu -
ryzykujesz, że cię uznają za przeceniony towar, który nie znajduje nabywcy.

Skreślaj mężczyzn niemożliwych!

Nie inwestuj uczuć w żonatych, nawet jeśli przysięgają, że ich małżeństwo od
dawna istnieje tylko na papierze, a papieru tego nie unieważnili ze względu
na: a/ dzieci, b/ chorobę żony, c/ majątek, d/ ogólnoludzką przyzwoitość, e/
religię, f/ spokojną starość mamusi lub teściowej (niepotrzebne skreślić).
Pamiętaj, że chodzi ci o ślub, nie o romans, i uciekaj póki czas: żonaci
roztaczają szczególny czar i za-nim się zorientujesz, wylądujesz na pół
życia jako ofiara nigdy niespełnianych obietnic, "ta trzecia", która nie
potrafi odejść. A jeśli ukochany się wreszcie rozwiedzie, to wcale nie dla
ciebie, ale dla zupełnie nowej przytomnej panienki, która na wstępie postawi
mu ostre warunki.

Unikaj absolwentów wielu związków (zwłaszcza jeżeli mają więcej niż dwoje
dzieci z różnymi paniami), ale także takich, którzy nigdy w żadnym związku
nie byli, a są w okolicach czterdziestki (zwłaszcza jeśli alfą i omegą w ich
życiu jest samotna mamusia). Nie łudź się - innym kobietom nie udało się
odzyskać ich dla społeczeństwa, to i ty masz marne szanse.

Omijaj wybrakowane egzemplarze: pijaków i ćpunów ("Rzuci to po ślubie"),
chamów ("Jest taki męski"), skąpych ("Przypilnuje wspólnej kasy"), idiotów
("Przy mnie się rozwinie") oraz oziębłych seksualnie ("Po prostu jest trochę
nieśmiały"). Twoim celem jest złapanie męża, a nie zrujnowanie sobie reszty
życia.

Nie bądź myśliwym ani uciekającą zwierzyną!

Jeżeli aktywnie osaczasz upatrzonego mężczyznę, pierwsza go zaczepiasz,
składasz nieustające propozycje, masz wyłączną inicjatywę, bombardujesz
erotycznymi ofertami, a wreszcie próbujesz decydować o tym, kiedy, z kim i
dokąd pójdziecie, jakie wino wypijecie oraz który film obejrzycie - prędzej
czy później zniechęcisz dziewięciu na dziesięciu. Jeśli pojawi się
dziesiąty, który po tym polowaniu z nagonką będzie chciał się żenić, to
uważaj: są duże szanse, że trafił ci się bezwolny niezguła, nie do
zniesienia na dłuższą metę.

Kolejna pułapka: ze strachu, by ktoś cię nie wziął za nieatrakcyjną
łowczynię męża, demonstrujesz, jak bardzo jesteś zajęta, niedostępna i
niezależna, a następnie oczekujesz, by olśniony tym mężczyzna zadzwonił.
Tymczasem on się nie odzywa, a przecież obiecywał, przecież był pod
wrażeniem... Dlaczego milczy?

Może - naiwny - wziął na serio twoje opowieści o tym, że zupełnie nie masz
czasu, wielu mężczyzn cię adoruje i dokładnie zaplanowałaś najbliższe
miesiące. Udało ci się go przekonać, że nie ma dla niego ani skrawka miejsca
w twoim szczęśliwym i po brzegi wypełnionym życiu, więc po co miałby dzwonić
i narażać się na afronty?

Nie czekaj na ideał!

Obraz wymarzonego mężczyzny tkwi uporczywie w naszym umyśle. Jak dobrze
wiedzą wyedukowani psychologicznie czytelnicy, ideał ten może nawiązywać do
realnego taty albo - przeciwnie - do takiego ojca, jakiego się nigdy nie
miało. Bywa też repliką niegdysiejszego nieosiągalnego ukochanego, na
przykład starszego o dziesięć lat brata koleżanki z klasy albo idola kultury
masowej. Można marzyć o mężczyźnie mającym władzę, sławnym, czułym i
delikatnym albo wymagającym naszej opieki. Ta wizja nie jest pożytecznym
drogowskazem, przeciwnie, prowadzi na manowce.

Gdy jesteś przywiązana do ideału, grożą ci dwa warianty wydarzeń. Albo
spędzasz życie na wzdychaniu do jakiegoś niedostępnego obiektu, z daleka
zdradzającego pewne podobieństwo do wzorca, albo też od czasu do czasu
wydaje ci się, że ten ideał właśnie spotkałaś i wtedy zaczynają się schody.
Okazuje się, że wprawdzie czuły jak ukochany tatuś, za to hipochondryk, że
silny jak ucieleśnienie naszych marzeń, ale nie można go mieć na wyłączność,
albo że rozedrgany romantyk podobny do uwielbianego w nastoletniej młodości
aktora, ale nie umie przepchać klozetu - jakże go zresztą o to prosić...

Mężczyzna z krwi i kości, nasz kandydat do złapania, nie musi być doskonały.
Chcemy męża, a nie eksponat do serwantki w salonie. Zresztą, nie oszukujmy
się, nam do doskonałości też dużo brakuje. Pamiętajmy: ten pieczołowicie
przechowywany ideał nie istnieje w rzeczywistości, a jeśli go spotkamy, to
okaże się żonatym alkoholikiem albo utajonym homoseksualistą, świetnym na
przyjaciela, ale bez kwalifikacji na męża.

Łapanie męża to sztuka mądrych kompromisów. Kompromisów między marzeniem a
dostępną rzeczywistością, między pragnieniem a obawą, między miłością a
rozsądkiem, między dwojgiem ludzi różnej płci.

Nie złapałaś go tego lata? Nic straconego, masz przecież przed sobą następny
rok. Na pewno ci się uda - w końcu i mężczyźni, i kobiety są stworzeni po
to, by być ze sobą, tyle że kobiety rozumieją to trochę wcześniej.


----


Bez mężczyzny żyć się nie da?
Wojciech Eichelberger
2004-03-03,
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53664,2036
94.html

Dlaczego kobiecie nie wolno nie rodzić, żyć samej, pracować i dobrze
zarabiać? To tendencyjnie sformułowane pytanie zadała mi młoda, zapewne
początkująca feministka, najwyraźniej nie zorientowana we współczesnej
wiedzy z zakresu psychologii i socjologii kobiety - nie mówiąc już o
znajomości praw boskich i naturalnych.

Naturalne i właściwe

Popatrzyłem na nią ze współczuciem, posadziłem wygodnie, wziąłem za ręce i
głębokim głosem zacząłem tłumaczyć jak dziecku: Po pierwsze, moja droga, nie
jest tak, że kobiecie tego wszystkiego nie wolno. Kobieta sama z siebie tego
nie chce, bo oznaczałoby to rezygnację ze wszystkiego, co dla niej naturalne
i właściwe. Powszechnie wiadomo i wielokrotnie naukowo to potwierdzono, że
każda normalna kobieta ponad wszystko pragnie mieć dzieci, dobrze
zarabiającego męża, siedzieć w domu, oglądać seriale telewizyjne i czekać na
powrót małżonka z pracy z talerzem gorącej zupy na stole. Przede wszystkim
jednak - po to, aby wypełnić swe biologiczne i społeczne posłannictwo i
spłacić dług zaciągnięty u Mężczyzny jeszcze w Raju - kobieta pragnie rodzić
i dostarczać światu nowych, nieustraszonych bojowników konsumeryzmu,
korporacjonizmu, globalizmu i pracoholizmu, gotowych zarobić i wydać każde
pieniądze, a nawet poświęcić młode życie za sprawę ekonomicznej koniunktury
i wysokiego poziomu wydatków. Zrobiłem pauzę na oddech i zachwycony swoją
żarliwą elokwencją ciągnąłem dalej, odnotowując, że mojej słuchaczce lekko
zwilgotniały oczy.

Złapać faceta

Każda normalna kobieta potrzebuje więc mężczyzny, choćby po to, żeby
zrealizować to swoje szczytne macierzyńskie posłannictwo i dobrze wie, że w
tej sprawie trzeba się spieszyć i nie wolno kaprysić ani przebierać. Bowiem
w dzisiejszych czasach o mężczyznę nie jest łatwo. Co piąty ma kłopoty z
płodnością. Co czwarty woli przez szesnaście godzin na dobę oddawać się
ukochanej pracy niż kobiecie, zaś w pozostałym czasie cementuje przy piwie i
transmisjach meczów piłkarskich swoje męskie przyjaźnie po to, aby stawić
solidarny opór rozpasanej, kobiecej seksualności i nie dać się wrobić w
dzieci. Co piętnasty jest codziennie pijany. Co siódmy opuszczony przez ojca
i dożywotnio uzależniony od matki. Co dwudziesty, z różnych powodów, nie
może dożyć czterdziestki.

Ustąp miejsca w pracy

Jeśli zaś chodzi o twoją pracę, to pamiętaj, że co dziesiąty mężczyzna jest
bezrobotny - a nie ma nic gorszego, jak mężczyzna siedzący w domu lub z
nudów włóczący się po ulicach. Nigdy nie wiadomo, co takiemu strzeli do
głowy. Dlatego rywalizowanie z mężczyznami na rynku pracy z pewnością nie
leży w interesie kobiet. Więc jeśli chcesz się zasłużyć Bogu i Ojczyźnie, to
jak najszybciej wyjdź za mąż, urodź dużo dzieci, siedź w domu i ciesz się,
że się w ogóle załapałaś. Znowu nabrałem oddechu i zauważyłem z satysfakcją,
że na twarzy mojej słuchaczki pojawił się wyraz przerażenia, a nawet paniki.
Czas przejść - pomyślałem sobie - do pozytywnej części mojej oracji.

Twoje miejsce w szeregu

Nie martw się - powiedziałem czule. Gdyby ci przypadkiem coś zmysły
pomieszało i zechciałabyś sprzeniewierzyć się sobie i naturalnemu prawu,
rezygnując z rodzenia i związania się na zawsze z mężczyzną, gdyby zachciało
ci się satysfakcjonującej pracy i dobrych zarobków - to wiedz, że mądrzy
mężczyźni tak wszystko wymyślili, żebyś znalazła swoje miejsce w szeregu.

Szybko odkryjesz, że bez mężczyzny nie będziesz się mogła bezpiecznie
poruszać po ulicach, plażach, polach i lasach tego pięknego świata.
Szczególnie po zmroku. Narazi cię to bowiem albo na przymusowe podziwianie
obnażonych męskich organów, albo obmacywanie, albo na gwałt i rabunek.
Podobne niebezpieczeństwa czyhać będą na ciebie przy okazji korzystania z
windy, wybierania pieniędzy z bankomatu, robienia zakupów w hipermarketach,
a nawet wtedy, gdy wybierzesz się samotnie do kina, teatru czy restauracji.
Nie będziesz zapraszana na prywatki i przyjęcia, stanowiłabyś bowiem
niebezpieczną konkurencję dla szczęśliwych posiadaczek partnerów. W pracy
będziesz narażona na niestosowne propozycje i podejrzewana o to, że karierę
robisz bynajmniej nie dzięki mądrej głowie. Twoje życie seksualne stanie się
obiektem najdzikszych domysłów i wyuzdanych fantazji twego otoczenia.
Prędzej czy później przylgnie do ciebie etykietka lesbijki, dziwki,
dziwaczki czy czegoś jeszcze, co by ci nawet do głowy nie przyszło. W
najlepszym wypadku uznana zostaniesz za skrajną egoistkę, używającą środków
antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych.

Codzienna bezradność

Ale to jeszcze nie wszystko. Jak dobrze wiesz, nasze sprawdzone tradycje
wychowawcze i programy szkolne czynią z kobiet istoty całkowicie bezradne
wobec najprostszych problemów technicznych. Tak więc, pozbawiona mężczyzny,
będziesz nieustannie zdana na korzystanie z usług tak zwanych fachowców. Na
widok jakiegoś pana Frania wbijającego gwóźdź w ścianę czy dolewającego
oleju do silnika twego samochodu wpadać będziesz w bezgraniczny, cielęcy
zachwyt. A fachowcy bezpardonowo wykorzystywać będą twoją ignorancję i
naiwność, wystawiając ci zawyżone rachunki, co sprawi, że stracisz znaczną
część swoich dochodów. Sama widzisz, że wszystko jest tak urządzone, aby w
razie czego kobietę łagodnie sprowadzić na drogę spełniania jej naturalnej
roli i związanych z tym obowiązków. Bez mężczyzny żyć się nie da. Gdybyś
jednak kiedyś, opętana pychą, zdecydowała się na samotne macierzyństwo albo
nie zdołała na skutek braku pokory i tolerancji utrzymać przy sobie
mężczyzny, to wiedz, że musisz mieć dobrą pracę i dużo pieniędzy. Ani
państwo, ani nikt inny nie pomoże ci w samotnym wychowywaniu dziecka.
Poniesiesz zasłużoną karę.Tu skończyłem, i gdy w oczach mojej słuchaczki
dojrzałem wyraz głębokiej rezygnacji, uznałem, że dobrze poszło i
odetchnąłem z ulgą.

Nie patrząc na mnie, zbierała się do odejścia, ale w progu odwróciła się
jeszcze i ze łzami, które uznałem za łzy wdzięczności i ulgi - zapytała: A
jeśli mimo wszystko będę dalej chciała nie mieć dzieci, żyć sama, mieć dobrą
pracę i dużo zarabiać? To - odpowiedziałem z krzepiącym uśmiechem - przyjdź
do mnie na psychoterapię.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2007-04-16 14:01:08

Temat: Re: Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? -oraz inne smaczki ;)
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:evvfpd$ojv$1@news.onet.pl...

Fajne.
Uwagi:

1.To moze dotyczyc bardziej USA niz nas.

2. Moze mezczyzna wychodzi z zalozenia ze "po co kupowac caly browar jesli
sie chce piwa napic?
A model malzenstwa zostal rozwalany m.in. przez ... feministki - ciekawe,
nie?

3. Ciekawe, ze
"Wprawdzie nie wszyscy - życie pokazuje, że tradycjonaliści, którzy w razie
czego posłuch w łóżku i w domu wymuszą pięścią, żenią się akurat dość
chętnie i bez obaw. Ociągają się raczej mili chłopcy, za których chętnie
byśmy wychodziły, ci, którzy szanują i lubią kobiety i zostali wyedukowani w
kulturze związku partnerskiego."

- hehe, ciekawe!
z tym ze ciekawe jest to ze mezczyzna-macho jest przedstawiany jako ktos kto
bije kobiete.
Zaraz, tekst napisala Zofia Milska-Wrzosińska, na koncu sprawdze czy to nie
feministka bo
takie myslenie typowe dla nich.

4. Autorka tekstu twierdzi, ze to kobiety chca malzenstwa, ale rownoczesnie
pisze,
ze kobiety chca duzo przez to otrzymac - to chyba nie dziwne ze brakuje
"frajerow?".

5. Ta pani piszac

"chyba nigdy nie miałyśmy takiej szansy stworzenia korzystnego dla kobiet
modelu relacji męsko--damskich jak teraz. I tę właśnie szansę krok po kroku
marnujemy. "

jakby nie wie jednego - jesli kobieta (i mezczyzna) nie potrafia zawrzec
zwiazku i miec dzieci to ...
te geny wygina, pozostana te kobiety i mezczyzni ktorzy potrafia sie dogadac
i miec dzieci.
Nie bedzie wielkiego problemu za pare lat :)

6. A tak przy okazji - widzenie mezczyzn w kategorii albo damski bokser albo
homoseksualista jest
typowe dla feministek, kobiet ktore nie radza sobie w zwiazkach
mesko-damskich, stad takie czarne
widzenie swiata. Dlaczego opinie akurat TAKICH kobiet sa tak czeste w
mediach? Nie wiem.

Pozdrawiam,
Duch





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2007-04-16 14:03:35

Temat: Re: Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? -oraz inne smaczki ;)
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"Duch" <n...@n...com> wrote in message
news:evvvq4$lls$1@nemesis.news.tpi.pl...

Wrzosinska niekoniecznie musi byc feministka - moze po prostu pokazuje swiat
ktory widza jej pacjentki. Byc moze taki jest "trynd"
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2007-04-16 14:06:05

Temat: Re: Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? -oraz inne smaczki ;)
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Duch" <n...@n...com> napisał w wiadomości
news:evvvq4$lls$1@nemesis.news.tpi.pl...
> "Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:evvfpd$ojv$1@news.onet.pl...
>
> Fajne.
> [...]
> A tak przy okazji - widzenie mezczyzn w kategorii albo damski bokser albo
> homoseksualista jest
> typowe dla feministek, kobiet ktore nie radza sobie w zwiazkach
> mesko-damskich, stad takie czarne
> widzenie swiata. Dlaczego opinie akurat TAKICH kobiet sa tak czeste w
> mediach? Nie wiem.

Bo tylko takie wyzwolone kobitki są w mediach obecne -robiąc tam karierę!?
;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2007-04-16 14:07:03

Temat: Re: Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? -oraz inne smaczki ;)
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Duch" <n...@n...com> napisał w wiadomości
news:evvvum$m4o$1@nemesis.news.tpi.pl...
> "Duch" <n...@n...com> wrote in message
> news:evvvq4$lls$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Wrzosinska niekoniecznie musi byc feministka - moze po prostu pokazuje
swiat
> ktory widza jej pacjentki. Byc moze taki jest "trynd"

Normalne się nie chodzą do niej leczyć... ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2007-04-16 14:17:44

Temat: Re: Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? -oraz inne smaczki ;)
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:evvvtf$gmm$1@news.onet.pl...

> Normalne się nie chodzą do niej leczyć... ;)

Niby zazartowales, ale to calkiem mozliwe.

Zreszta problem dotyczy tylko "kobiet nowoczesnych",
eh, biedactwa ;)

Wlasnie przeczytalem to:
http://zdrowie.onet.pl/1403218,2040,0,1,,bridget_jon
es_miala_lepiej_niz_my,styl_zycia.html

Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2007-04-16 14:19:11

Temat: Re: Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? -oraz inne smaczki ;)
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:evvvrk$ggg$1@news.onet.pl...

> Bo tylko takie wyzwolone kobitki są w mediach obecne -robiąc tam karierę!?

no.... to calkiem mozliwe.
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2007-04-16 14:21:05

Temat: Re: Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? -oraz inne smaczki ;)
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"Duch" <n...@n...com> wrote in message
news:f0015d$q5e$1@nemesis.news.tpi.pl...

A swoja droga, co mnie w sumie TAKIE (sfrustrowane) babki obchodza?
Jest tyle ciekawych kobitek - z ktorymi przyjemnie przebywac ;)
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2007-04-16 14:40:03

Temat: Re: Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? -oraz inne smaczki ;)
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Duch" <n...@n...com> napisał w wiadomości
news:f0018u$qhf$1@nemesis.news.tpi.pl...
> "Duch" <n...@n...com> wrote in message
> news:f0015d$q5e$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> A swoja droga, co mnie w sumie TAKIE (sfrustrowane) babki obchodza?

Poskramiać złośnice to takie przyjemne... ;P

> Jest tyle ciekawych kobitek - z ktorymi przyjemnie przebywac ;)

Coraz mniej...im młodsze tym to głupsze... ;)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2007-04-16 14:44:21

Temat: Re: Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? -oraz inne smaczki ;)
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Duch" <n...@n...com> napisał w wiadomości
news:f0012m$pst$1@nemesis.news.tpi.pl...
> "Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:evvvtf$gmm$1@news.onet.pl...
>
> > Normalne się nie chodzą do niej leczyć... ;)
>
> Niby zazartowales, ale to calkiem mozliwe.

ja "żartuję" nawet kiedy "całkiem poważnie" coś napiszę ;D

> Zreszta problem dotyczy tylko "kobiet nowoczesnych",
> eh, biedactwa ;)
>
> Wlasnie przeczytalem to:
>
http://zdrowie.onet.pl/1403218,2040,0,1,,bridget_jon
es_miala_lepiej_niz_my,s
tyl_zycia.html

Ano -dziś rańcem już wpuściło się to w net...
też mają babki problemce -co?! ;)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

BAWIE SIE...
Re: Spuścić z tonu przyjdzie...drogie Panie... ;)
Zly czlowiek
Spuścić z tonu przyjdzie...drogie Panie... ;)
Help!!!

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »