Data: 2005-08-06 18:17:17
Temat: Re: Czy spotykacie podobnych?
Od: "MAG" <mag27@to_wywal.poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Jak w temacie: czy spotykacie ludzi podobnych do siebie?
> Wewnętrznie podobnych.
Zdarzyło mi się. Ale nie tyle podobnych, co takich jak ja. Tak przynajmniej
wtedy myślałam... Bo z czasem czar prysł... Nie wiem jak to nazwać...
Poprostu z czasem wydali mi się tacy jak ja w dużo mniejszym zakresie niż
wcześniej sądziłam. Może dlatego, że to byli faceci, a w relacjach
damsko-męskich zawsze jakieś przekłamania występują, szczególnie jeśli jest
się przynajmniej wstępnie zainteresowanym...
To były takie dwa razy... Ale był i trzeci, który trwa. Tym razem kobieta. Z
rodziny, z tym, że nie najbliższej. Znałyśmy się od zawsze, ale widywałyśmy
rzadko i w związku z różnicą wieku kontakty te były dość powierzchowne. Aż
do czasu, kiedy to nicały rok temu zdarzyło mi się spędzić w jej domu
niecałą dobę... Obie na każdym kroku nie mogłyśmy się nadziwić jak wiele nas
łączy... Te same lęki, uczucia, sposób patrzenia na świat i ludzi... podobne
upodobania kulinarne i pogląd na to, co nas wkurza np. w telewizji... I
mnóstwo innych rzeczy!!
> A jeśli nie - czy odczuwacie taką potrzebę?
Tak. Odczuwam ogromną. Dlatego mimo, iż często o niej myślę, rzadko
kontaktuję się z nią, czy odwiedzam wyżej wymienioną. Boję się, że znów czar
pryśnie i gdy już skończymy odkrywać, co nas łączy, nie będzie już tego
bezgranicznego poczucia bezpieczeństwa jakie przy niej czuję.
Z głębokim przekonaniem powiedziałam jej, że jest ideałem... Zapytała czemu.
Miałam pewien kłopot z odpowiedzią... Nie dlatego, że mnie nakryła na
bezpodstawnych pochlebstwach, ale dlatego, że sama nie mogłam uwierzyć w
odpowiedź! W tym momencie zdałam sobie bowiem sprawe z tego, że... "...bo
jesteś taka ja", "tylko trochę starsza :-)"-dodała.
Może jest więc tak: Mamy jakieś tam do siebie zastrzeżenia, mimo, iż zdajemy
sobie sprawę ze swych zalet. Widzimy kogoś... kto też ma wady, ale
generalnie jest świetny! Jeśli zauważymy, że jest do nas podobny, to to, jak
przyjemnie go postrzegamy przechodzi niejako na obraz własnej osoby... To
taka na prędce stworzona teoryjka, bo prawdę mówiąc nie zgłebiałam nigdy
tego fenomenu od tej strony... Może jest to o wiele prostsze i sprowadza się
do tego, że ktoś taki jak my nas rozumie.... i w drugą stronę... da się i
jego zrozumieć tak bardzo, jak sami byśmy chcieli być rozumiani.
Pozdrawiam,
MAG
|