Data: 2001-02-28 11:27:06
Temat: Re: Czyżby ODPOWIEDŹ Niny? ( było: PROSBA do Niny)
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Krzysiek Szatynski wrote in message news:slrn99nr73.c0.cnm@sky.cnm.eu.org...
(...)
> za samo wejscie na stronie nikt nie placi. musi tam byc cos, za obejrzenie
> czego mozna dostac kase, a czyms takim jest np. banner. a jezeli chodzi
> o to, co napisales o pajacyku, to tam wlasnie zysk generowany jest
> poprzez klikanie w bannery sponsorow, a nie za same odwiedziny. a skad masz
> te informacje i czy jest ona dokladnym cytatem?
Informacje mam z absolutnie pierwszej ręki, (a raczej z pierwszych ust) a za taką
trzeba uznać osobę p.Ochojskiej. Własnousznie słyszałem, własnoręcznie zapisałem
po to, by tu powtórzyć to, co powiedziała twórczyni i opiekun fundacji.
Tak jak powiedziałem już dwukrotnie - zysk z tytułu otwarcia strony to jedno źródło,
a opłaty od właścicieli banerów reklamowych na stronach - to drugie, niezależne
źródło.
A co do samych banerów - zysk występuje niezależnie od tego, czy ktoś klika w baner
czy nie klika. Ja, jako potencjalny reklamodawca zapłacę "Pajacykowi" już wtedy, gdy
ten tylko umieści na swej stronie mój baner. Ile zapłacę - to już kwestia umowy,
która
może być tak skonstruowana, że opłata będzie miała swój człon stały i zmienny,
zależny
od liczby odwiedzin strony.
Natomiast skąd się bierze zysk "bezbanerowy";)? - sprawa IMO wygląda tak, jak
z usługą teleaudio. Wystarczy zadać sobie pytanie komu zależy na generowaniu
określonego ruchu w sieci... i kto podzieli się swoim zyskiem zamieniając wielkość
na ilość.
Ale nie zamierzam tu tworzyć hipotez nie mając możliwości ich sprawdzenia.
Zainteresowani zawsze będą milczeć - to oczywiste.
Dam tylko prosty przykład.
Kupujesz czasopismo w kiosku za 10 zł, gdyż cena na nim wydrukowana to 10 zł.
Przecież oczywiste jest, że kwota ta jest dzielona w sposób wynegocjowany przez
wszystkich zainteresowanych. Mają w niej swój udział fotoreporterzy, redaktorzy,
drukarze, producenci papieru i farb, przewoźnicy, magazynierzy, kioskarz i przede
wszystkim budżet państwa. Czy w tym podziale nie jest możliwe wynegocjowanie
czegoś dla "Pajacyka"? Szczególnie wtedy, gdy przychodzi on z gotowym,
interesującym projektem do opublikowania (pomysłem marketingowym) mogącym
zwiększyć nakład?
Odpowiedź powyższa nie ma związku z osobą bohaterki wątku. Mój prywatny
dysonans poznawczy w związku z tą sprawą został zniwelowany tak samo, jak
analogiczne wątpliwości wielu czytelników, myślących i czujących bardziej niż
powierzchownie. Wiem tylko, że kiedyś wystąpi moment, w którym bohaterka
nie będzie już zmuszona do szukania popularności wiadomą metodą -
to powinno jej minąć tak jak zazwyczaj mija wysypka ospy (nie mylić z pryszczycą).
--
serdeczności
Alfred
~~~~~~~~~
|