Data: 2007-02-09 11:08:25
Temat: Re: Dlaczego...
Od: "Magdalena" <j...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 8 Lut, 23:36, "Sky" <s...@o...pl> wrote:
> ...ludzie tak katują się myśleniem ponad ich siły skoro zamiast rozwiązań dajacych
zaspokojenie ów wysiłek najcześciej jest przyczyną samoudręczenia?
>
> Dedykując tutejszym potentatom myśli..
Na to nie da się odpowiedzieć krótko i zwięźle. To temat-gigant ...
I choć pytanie zapewne nie do mnie ;), to postanowiłam jednak coś
napisać ...
Postaram się odpowiedzieć na Twoje pytanie bez angażowania moich
osobistych emocji i bez ujawniania mojego własnego stanowiska w tej
kwestii, które to wolałabym pozostawić dla siebie :)
Wszystko zaczyna się od filozofii życia, jaką dany człowiek
reprezentuje. I od filozofii myślenia ...
Pytanie, które zadajesz, jest poniekąd odzwierciedleniem Twojego
postrzegania kwestii myślenia, czyż nie? Inaczej chyba nie
fatygowałbyś się je zadawać ;).
Piszesz więc chyba raczej o sobie, ponieważ nie wydaje mi się, by
można było aż tak generalizować :)
Dla mnie osobiście myślenie nie kojarzy się z udręczeniem. Myślenie to
WOLNOŚĆ ...
Dlaczego ludzie się tak katują myśleniem ponad ich siły, fundując
sobie samoudręczenie?
Myślę, że Ci, którzy tak robią, nie wiedzą, że można inaczej, nie
dopuszczają myśli, że myślenie ponad siły jest de facto destrukcyjne.
Można by się zastanawiać, czy w ogóle istnieje coś takiego jak
myślenie ponad siły. Myślimy przecież na tyle, na ile nas stać.
Nazwałabym to więc myśleniem NIE PONAD SIŁY, a myśleniem NA MIARĘ
danego człowieka. Faktem natomiast jest, że u pewnych osób myślenie
bywa przyczyną samoudręczenia. Myślę, że problem tkwi w postrzeganiu
świata, ludzi, siebie, życia czy śmierci. W postrzeganiu wszystkiego.
Ludzie odrzucają twierdzenie, którego niektórzy są zwolennikami, iż
pozytywne myślenie kształtuje naszą podświadomość. Zdaje się to być
dla nich banałem. Tymczasem nasza podświadomość, to zbiór wszystkich
naszych myśli. Nasze najczęstsze myśli, z kolei, kształtują nasze
najsilniejsze podświadome zachowanie. By lepiej zrozumieć ideę
pozytywnego myślenia, potrzebny jest nam obraz podświadomości (o nim z
kolei chyba wszyscy mamy jako takie pojecie :).
Teraz może ,,pojadę", że się tak wyrażę, zwolennikami pozytywnego
myślenia: krótko mówiąc, każda świadoma myśl, staje się programem,
jeśli jest powtarzana wielokrotnie. Staje się nowym podświadomym
programem. Nasuwa się pytanie - jaki rodzaj podświadomego zachowania
budujemy negatywnymi myślami? Generalnie negatywne zachowania, które
to sabotują nasze życie i zdrowie już bez naszego aktywnego udziału.
Często ludzie zastanawiają się, dlaczego jest im źle, dlaczego jest
tak czy siak, dlaczego to ich coś złego spotyka, dlaczego są
nieszczęśliwi. Nie dopuszczają do siebie myśli, że przecież sami,
przez ciągłe myślenie, stworzyli sobie automatyczne wzorce.:).Tak jak
programujemy się do np. automatycznego korzystania z komputera (proces
wyuczony), w ten sam sposób możemy zaprogramować się do automatycznego
bycia nieszczęśliwym, udręczonym, czy dajmy na to, bezrobotnym. Jeśli
człowiek zrozumie mechanizm podświadomych wzorców, zauważy, że wcale
nie musi być przegrany. Wystarczy, że zmieni swój sposób myślenia, a
co za tym idzie, po części i programowania swojego życia. Przyszłość
zależy w ogromnej mierze od naszych świadomych myśli.
Twoje życie (praca, związek, szczęście, a nawet zdrowie) jest w
ogromnej mierze odzwierciedleniem Twoich najzwyklejszych świadomych
myśli.
Ktoś powie: "Myślę, tak jak myślę, bo w życiu mi się nie układa". Nie,
mój drogi. Nie układa Ci się w życiu właśnie dlatego, że myślisz tak,
jak myślisz.
Dlaczego więc "... ludzie tak katują się myśleniem ponad ich siły
skoro zamiast rozwiązań dających zaspokojenie ów wysiłek najczęściej
jest przyczyną samoudręczenia?". Wydaje mi się, że nie wiedzą, że
można inaczej, i że to inaczej jest w stanie zapewnić im sukces/
pomyślne rozwiązanie w każdej praktycznie sytuacji. To poniekąd ich
świadomy wybór. Może niektórzy lubują się w samoudręczeniu?
Pocieszający jest fakt, że zawsze przecież mogą zmienić swój sposób
myślenia, jeśli tylko będzie im dane poznać prawdę o jego mocy, jeśli
tylko zechcą i jeśli tylko uwierzą, że zmiana sposobu myślenia jest
kluczem do szczęścia .
To tyle (w ogromnym skrócie) jeśli chodzi o teorię pozytywnego
myślenia, które to posiada tylu zwolenników, ilu przeciwników. A i tak
każdy sam powinien sobie znaleźć złoty środek ...
Gdyby ktoś miał wątpliwości :) - samo pozytywne myślenie nie uzdrowi
naszego życia, małżeństwa, nie rozwiąże problemów. Jest
niewystarczające. Aby przyniosło ono efekt, należy przede wszystkim
realistycznie określić swoje cele, stworzyć staranny plan pracy, a
pozytywne myślenie traktować jako wsparcie dla swoich działań. Nie
jesteśmy tylko i wyłącznie ,,myśleniem". Jesteśmy przecież zbiorem
emocji, doświadczeń, przeżyć.
Tu przytoczę może słowa T.Garstki, znanego psychologa i terapeuty: ,,...
By lepiej radzić sobie z cierpieniem bez rzucania się w wir destrukcji
(uzależnień, kompulsywnych zachowań, np. zakupów) trzeba skonfrontować
się ze swoimi ograniczeniami - najpierw opłakać ich nieuchronność, a
potem uczyć się je akceptować - w zamian zyskując rozumienie siebie i
swojego udziału we własnych porażkach oraz większą swobodę korzystania
z własnych zasobów i talentów.
Nasz umysł można wyobrazić sobie jako złożoną sieć myśli i emocji,
która tkała się w toku życia. Sieć tę tworzą nasze doświadczenia
modyfikowane przez fantazje i refleksje (to jest właśnie życie
psychiczne). To, co oferują techniki pozytywnego myślenia, jest w
istocie odcięciem się od własnych doświadczeń, wycięciem fragmentu tej
sieci i wstawieniem tam protezy myślowej. Dlaczego wiele osób tak
chętnie po tę protezę sięga?
Bo cierpią i chcą uwolnić się od tego cierpienia - złagodzić ból,
który wiąże się z dostrzeganiem tego co nieuniknione, z pozbywaniem
się złudzeń.
Ból ten wiąże się z uznaniem pewnych stałych czy powtarzalnych
życiowych faktów /.../, jednym z nich jest zależność od innych..."
Pozdrawiam,
Magda
|