« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2007-10-17 19:18:29
Temat: Do poduchy, Sky'u.http://www.przebudzenie.pl/index.php?showtopic=1848
Fajne. Tylko ciężko się czyta, ale jest o czym.
--
XL wiosenna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2007-10-17 19:21:52
Temat: Re: Do poduchy, Sky'u.Ikselka pisze:
> http://www.przebudzenie.pl/index.php?showtopic=1848
>
> Fajne. Tylko ciężko się czyta, ale jest o czym.
>
>
Lubisz Stachurę, zdaje się. A, masz, może tu lepiej:
"Posłuchaj. Pytasz o ruch, kolor, dźwięk, pamięć, czas, życie, śmierć,
wieczność, mądrość, wolność, prawdę, Boga, największą tajemnicę, jak
powstał świat i tak dalej, i temu podobne, i wydaje ci się, że to są
właściwe pytania, ale to nie są właściwe pytania. Kiedy - dzięki twojemu
wielkiemu cierpieniu - trafiliśmy na siebie, powiedział ci ten, co go
masz przed sobą, że może odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania,
najbardziej niewiarygodne. Pewnie dlatego windujesz te pytania, które
windujesz i które wydają ci się wielkie. Ale naprawdę to one są
niewielkie. Wielkie pytania, niebotyczne pytania to te, które dotykają
ziemi, po której chodzisz.
- Jakie na przykład są wielkie pytania?
- Wielkie pytania są te, które tobie niechybnie wydadzą się banalne,
wręcz śmiechu warte. Na przykład: dlaczego cię złości, że ktoś siorbie
przy spożywaniu zupy? Dlaczego lubisz psy, a nie lubisz kotów lub
odwrotnie? Dlaczego mówisz, że wolisz góry niż morze lub odwrotnie?
Dlaczego przebywasz z ludźmi, z którymi jest ci przyjemnie, a unikasz
jak ognia towarzystwa tych, z którymi jest ci w jakiś sposób
nieprzyjemnie? Dlaczego telefonujesz do kogoś ze słowami: ,,Cześć.
Dzwonię, bo mam do ciebie taki jeden interes" i wydaje ci się to
naturalne? Dlaczego nigdy nie telefonujesz do kogoś ze słowami: ,,Cześć.
Dzwonię, bo nie mam żadnego interesu"? Dlaczego wydawałoby ci się to
nienaturalne? Dlaczego kogoś nazywasz przyjacielem? Dlaczego, kiedy temu
- kogo nazywasz przyjacielem - jest źle, ciężko, to pocieszasz go,
wspierasz, podtrzymujesz na duszy, wygląda, zechciałbyś mu nieba
przychylić, a kiedy ten wydostaje się z biedy i zaczyna powodzić mu się,
wcale cię to, dziwna rzecz, nie raduje, lecz, dziwna rzecz, zaczyna
drażnić? Dlaczego nie podoba ci się, że twoja żona czy narzeczona
uśmiechnęła się do jednego pana na przyjęciu imieninowym? Dlaczego
podoba ci się, że czyjaś żona czy narzeczona do ciebie uśmiechnęła się?
Dlaczego kupiłeś dziecku kryminalną zabawkę-pistolet? Do czego byłbyś
zdolny dla swojej rodziny? Dlaczego nudzisz się, kiedy jesteś sam?
Dlaczego czekasz na pewien list? Dlaczego z taką niecierpliwością?
Dlaczego w towarzystwie obmawiasz nieobecnych? Dlaczego jadąc pociągiem
rozwiązujesz krzyżówki? Dlaczego splunąłeś przez lewe ramię, kiedy
czarny kot przebiegł ci drogę? Dlaczego wracając nocą do domu wybierasz
dłuższą, okrężną trasę, żeby nie przechodzić opodal cmentarza? I tak
dalej, i temu podobne. To są właściwe pytania, wielkie pytania,
gigantyczne pytania. Kluczowe. Choć tobie niechybnie wydają się płaskie
i głupie. W odpowiedziach na te pytania kryje się rozwiązanie wszystkich
twoich problemów i wszystkich problemów świata, i początek nowego,
prawdziwego życia. Bo w odpowiedziach na te pytania jest samopoznanie. A
nie ma samopoznania w odpowiedziach na te pytania, które ty - sądząc, że
to najwłaściwsze pytania - stawiasz, obojętnie czy udzielane ci przez
człowieka-nikt odpowiedzi są opisem mądrości czy kupą wymysłów. Dla
ciebie tak czy owak jest to kupa wymysłów, dopóki sam w sobie nie
odkryjesz, o czym to wszystko jest, o czym, a zwłaszcza o kim. Takie
pytania należy stawiać, na które sam mógłbyś odpowiedzieć. Nikt ci nigdy
nie odkryje, kim jesteś, kim jest twoje Ja, którym jesteś. Żadne święte
księgi, żaden mędrzec, żaden prorok, żaden nawiedzony, żaden guru, żaden
analityk, psychoanalityk, dogmatyk, pragmatyk, gramatyk i tak dalej. Ty
sam i tylko ty sam możesz to odkryć, w sobie odkryć, bo tylko ty sam
możesz zaobserwować, jaki naprawdę jesteś. Pytania zatem stawiaj sam
sobie i sam sobie na nie odpowiadaj. Nie możesz nic naprawdę poznać, nim
siebie nie poznasz, nim nie poznasz poznającego. Niczego nigdy naprawdę
nie dowiesz się, nim nie dowiesz się, kim jesteś, kim jest Ja, które
chce dowiedzieć się. Bez tego nigdy nic nie będziesz naprawdę wiedzieć,
a wszystko będzie wydawać ci się. Wydaje ci się, że zaszedłeś bardzo
daleko i bardzo wysoko w poznaniu świata, a ty - nie wiedząc kim jesteś
- po prostu nie ruszyłeś z miejsca. To przecież jasne. Jak słońce za
chmurami. Trzeba ci poznać chmury, żeby je rozproszyć i żeby odsłonił
się widok nad widoki, i żeby mogła objąć i oświetlić cię jasność
rozumienia.
Cóż z tego, że przeczytasz jeszcze jedną książkę, co wyda ci się głupia
lub wyda ci się mądra, lub wyda ci się trochę mądra trochę głupia.
Czytaj, ale w którymś momencie podnieś wzrok znad książki i zapytaj
wreszcie siebie: ,,Dlaczego czytam książki? Bo jest to przyjemne
spędzenie czasu? Dlatego, że nie podoba mi się emitowany właśnie program
telewizyjny albo dlatego, że już skończył się cały program na wieczór i
późny wieczór dzisiejszy? Do poduszki przed snem? Dla intelektualnej
rozrywki? Żeby zaliczyć kolejne dzieło modnego autora? Żeby wzruszyć
się? Żeby ucieszyć się? Żeby zmartwić się? Żeby znaleźć coś mądrego o
życiu? Żeby czegoś nauczyć się? Żeby pomieszkać wyobraźnią w innym
świecie? Co to właściwie znaczy inny świat? Co to właściwie znaczy inny?
Dlaczego czytam książki? Żeby trochę pożyć bardziej interesującym niż
moje życiem bohaterów książki? Żeby zobaczyć, że pomimo wszystko oni
jednak też cierpią tak samo jak ja, a niekiedy o wiele, wiele więcej?
Dlaczego takie właśnie książki najbardziej podobają mi się, gdzie
niepokoje, rozterki, cierpienia, nieszczęścia, tragedie i krew leje się,
i trup pada gęsto jak w sztukach Szekspira? Dlaczego właściwie autorowie
opisują takie okropności? Ale przede wszystkim dlaczego ja czytam takie
okropności? Dlaczego czytam książki? Bo wszyscy czytają, więc dlaczego
ja miałbym nie czytać? Bo mam wolną chwilę i trzeba czymś zająć mi się?
Dlaczego muszę zawsze czymś zajmować się? Czy potrafię, czy potrafiłbym
przez kwadrans, przez pięć minut, przez jedną minutę nic nie robić i o
niczym nie myśleć? Dlaczego nie mogę usiedzieć spokojnie, uleżeć
spokojnie, ustać spokojnie? Dlaczego tak nieustannie miotam się? Co to
jest to uczucie pustki, które odczuwam, kiedy nic nie robię. Czemu to
jest takie nie do zniesienia? Czemu tak boję się tego? Co to jest ta
czarna dziura? Czy mogę ją wypełnić otworzeniem książki, włączeniem
radia czy telewizora, słuchaniem płyt, telefonowaniem do znajomych,
pójściem na brydża czy na pokera, do restauracji na wódkę, do kina, do
teatru, do opery, do operetki, na publiczne spotkanie z jakimś artystą,
pisarzem, gwiazdą ekranu czy estrady, iluzjonistą, magiem, magikiem, na
mecz, napisaniem listu, napisaniem wiersza, modlitwą, wspominaniem
dzieciństwa, marzeniami o przyszłości? Przecież wszystko cokolwiek
robię, żeby czarną dziurę wypełnić, zalepić, zakitować kitem
sfabrykowanym przeze mnie czy przez innych, wszystko to wcześniej czy
później kończy się i ona znowu pojawia się, znowu jest przy mnie. Ta
straszliwa czarna dziura. Więc znów mi uciekać? Mam tak uciekać całe
życie? Aż do samej śmierci? Bo przecież dalej nie ucieknę. Czy na tym
polega życie? Na nieustającej i, okazuje się, zawsze daremnej ucieczce?
Na zawsze daremnym, próżnym kitowaniu tej straszliwej czarnej dziury?
Może trzeba mi raz zrobić coś innego, nie wiem co, coś czego jeszcze
nigdy nie robiłem? Ale co? Co robić? Chyba już wszystko robiłem, zawsze
coś robiłem. Zawsze, kiedy tylko czułem, jak zbliża się, jak nadchodzi,
jak nadciąga ta straszliwa czarna pusta chmura, ta straszliwa czarna
dziura - natychmiast, w te pędy brałem się za jakąś robotę, za pranie,
za cerowanie skarpetek, za mycie naczyń, za sprzątanie, za porządki, za
cokolwiek, za byle co, za bylewszystko albo wychodziłem z domu i
zachodziłem do znajomych, albo szedłem do kina, albo jechałem gdzieś, w
kraj, w świat, albo tysiące różnych rzeczy. Nigdy nie dopuszczałem do
siebie tej straszliwej czarnej dziury. Zawsze coś robiłem. Jeszcze nie
było tak, żebym czegoś nie robił, zaraz... a może właśnie nic nie robić?
Nic a nic. Tak, tego jeszcze zaiste nie robiłem. Więc może właśnie nic
nie robić? Absolutnie nic. Nie zagłuszać się, nie chować się za barykadę
jakiegoś jakiegokolwiek zajęcia, nie uciekać, nie czmychać. Położyć się
albo usiąść i dopuścić do siebie tę straszliwą czarną dziurę, twarzą w
twarz, oko w oko. I co? Przestraszę się. Będę chciał uciekać. Ale może
chodzi o to, żeby nie uciekać. Zawsze uciekałem i w efekcie nigdzie nie
uciekłem. Więc może raz nie uciekać, wytrwać z tą straszliwą czarną
dziurą, z nią, przy niej, tuż obok, bardzo blisko, tuż-tuż. Bo przecież,
tylko tak mogę zobaczyć, czym ona jest. Co się wtedy może stać? Nie
wiem. Skąd mogę wiedzieć, jeżeli tak naprawdę nigdy jeszcze oko w oko,
sam na sam z nią nie byłem? Więc wszystko, co o tym powiem, będzie moim
wymysłem, wymysłem mojej wyobraźni, wylęknionej wyobraźni. Bo przecież
lękam się. Czy w tej chwili lękam się? Tak, lękam się. Nie ma właściwie
na razie powodu do lęku, a ja już lękam się. Czego więc lękam się? Lękam
się lęku. Czy to jest normalne: lękać się lęku? Bo jeżeli to jest
normalne, to również normalne jest lękać się lęku przed lękiem, a więc
również lękać się lęku lęku przed lękiem. I tak bez końca. Nie, to na
pewno nie jest normalne. Ale tak rzeczy przedstawiają mi się:
wszystkiego boję się. Mam sobie wmawiać, mam oszukiwać się, mam udawać,
że tak nie jest? Wszystkiego boję się. l ten najgorszy zawsze strach:
przed śmiercią.. Czy można nazywać życiem coś, co nieuchronnie kończy
się śmiercią,? Czy można nazywać życiem coś, co jest jednym nieustannym
lękiem na wszelkie możliwe sposoby zagłuszanym, nic tylko zagłuszanym,
ogłuszanym, odsuwanym na jakiś czas z przejścia, przesuwanym z kąta w
kąt jak absurdalny mebel, ale ciągle we wnętrzu izby walającym się,
nigdy raz na zawsze na śmietnik nie wywalonym? I czy ja w ogóle widzę
rzeczywisty świat, jeżeli lękam się, jeżeli lęk zawsze we mnie tkwi jak
zatruta zadra, to płytko, to głębiej tak, że powierzchnia - czymś tam w
danej chwili znarkotyzowana, znieczulona - nie czuje go, ale on przecież
we mnie jest. Ten lęk. Przecież wszystko na co patrzę i wszystko co
słyszę, i wszystko co pomyślę - jest moim lękiem skrzywione, spaczone,
zdeformowane. Ten świat w moich oczach i w moich uszach, i w moich
myślach to zupełnie jak gabinet krzywych luster w wesołych miasteczkach.
Z tym tylko, z tym jednym nie do odsunięcia, nie do przesunięcia małym
,,tylko", że tam to jest komiczne, a tu tragiczne. Tam to jest zabawa, a
tu zagłada. Na pewno wszystko wyglądałoby inaczej, gdybym nie lękał się.
Nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak wyglądałoby życie bez lęku. Tego,
jak to jest, kiedy stoi się sam na sam, bez żadnego oparcia, bez żadnej
osłony, oko w oko ze straszliwą czarną dziurą też nie mogę sobie
wyobrazić. A może to ma jakiś związek jedno z drugim, jeżeli ani tego,
ani tego nie mogę sobie wyobrazić? Może trzeba, może nieodzowne jest
przeląc się, przestraszyć, przerazić się, żeby uwolnić się od lęku,
wszelkiego lęku i może raz na zawsze? A może ja istotnie jestem lękiem,
całym lękiem, jego ofiarą, jego skutkiem i przyczyną? Bo czy lęk
istnieje niezależnie ode mnie, oddzielnie? Kiedy nie ma tego kogoś, kto
boi się, kto lęka się, czy lęk jako taki istnieje? Kiedy nie ma skutku,
czy istnieje przyczyna? To jest przecież oczywiste, to skacze do oczu:
lęk beze mnie nie istnieje, beze mnie lękającego się. Więc uwolnić się
od lęku znaczyłoby uwolnić się od siebie. A może ja jestem też tą
straszliwą straszną dziurą? Bo kiedy nie ma tego kogoś, kto przed nią w
popłochu ucieka, kto ją przede wszystkim nazywa straszliwą czarną
dziurą, to ona nie ma pola do popisu, ona wręcz nie ma żadnej racji
bytu. Więc uwolnić się od niej znowu znaczyłoby uwolnić się od siebie.
Ale jak mogę od siebie uwolnić się, jeżeli zaiste nie wiem, kim jestem,
skąd wziąłem się i po co, i dokąd zmierzam, jeżeli w ogóle dokądś
zmierzam? Musiałbym wpierw siebie poznać, żeby móc potem od siebie
uwolnić się. Albo może jest tak, że to poznawanie siebie jest zarazem
uwalnianiem się od siebie?"
--
XL wiosenna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2007-10-17 19:27:51
Temat: Re: Do poduchy, Sky'u.Ikselka pisze:
A najbardziej podoba mi się to:
"Nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak wyglądałoby życie bez lęku. Tego,
jak to jest, kiedy stoi się sam na sam, bez żadnego oparcia, bez żadnej
osłony, oko w oko ze straszliwą czarną dziurą też nie mogę sobie
wyobrazić. A może to ma jakiś związek jedno z drugim, jeżeli ani tego,
ani tego nie mogę sobie wyobrazić? Może trzeba, może nieodzowne jest
przeląc się, przestraszyć, przerazić się, żeby uwolnić się od lęku,
wszelkiego lęku i może raz na zawsze? "
--
XL wiosenna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2007-10-17 19:40:45
Temat: Re: Do poduchy, Sky'u.
Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ff5o5m$ho3$5@nemesis.news.tpi.pl...
> Ikselka pisze:
>
> A najbardziej podoba mi się to:
>
> "Nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak wyglądałoby życie bez lęku. Tego,
> jak to jest, kiedy stoi się sam na sam, bez żadnego oparcia, bez żadnej
> osłony, oko w oko ze straszliwą czarną dziurą też nie mogę sobie
> wyobrazić. A może to ma jakiś związek jedno z drugim, jeżeli ani tego,
> ani tego nie mogę sobie wyobrazić? Może trzeba, może nieodzowne jest
> przeląc się, przestraszyć, przerazić się, żeby uwolnić się od lęku,
> wszelkiego lęku i może raz na zawsze? "
Tyle ze ja nie muszę sobie tego wyobrażać.
Owa "czarna dziura" nad którą stoi się bez
jakiegokolwiek oparcia to jeszcze jest lęk...
potem już jest spokój, a jeszcze potem jest
znów spokój...i w końcu zaczyna się robić
nudno... ;P
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2007-10-17 19:53:09
Temat: Re: Do poduchy, Sky'u.
"Ikselka" <i...@p...onet.pl> wrote in message
news:ff5nk3$ho3$3@nemesis.news.tpi.pl...
> http://www.przebudzenie.pl/index.php?showtopic=1848
>
> Fajne. Tylko ciężko się czyta, ale jest o czym.
Stachura ekscytowali sie ludzie we wczesnym liceum niedorozwoju.
--
Bluzgacz
bluzgacz(at)gmail.com
alt.pl.zbluzgaj - kultura alternatywna
http://www.trolling.pl/trolling.htm
Przylacz sie: http://plsocpolityka.blog.onet.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2007-10-17 19:53:32
Temat: Re: Do poduchy, Sky'u.
"Ikselka" <i...@p...onet.pl> wrote in message
news:ff5o5m$ho3$5@nemesis.news.tpi.pl...
> A najbardziej podoba mi się to:
Nie zapomnij posprzatac wlasnego ejakulatu kretynko.
--
Bluzgacz
bluzgacz(at)gmail.com
alt.pl.zbluzgaj - kultura alternatywna
http://www.trolling.pl/trolling.htm
Przylacz sie: http://plsocpolityka.blog.onet.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2007-10-17 20:02:10
Temat: Re: Do poduchy, Sky'u.
Użytkownik "Bluzgacz" <p...@w...org> napisał w wiadomości
news:ff5p6u$u8q$1@news.albasani.net...
>
> "Ikselka" <i...@p...onet.pl> wrote in message
> news:ff5nk3$ho3$3@nemesis.news.tpi.pl...
>
> > http://www.przebudzenie.pl/index.php?showtopic=1848
> >
> > Fajne. Tylko ciężko się czyta, ale jest o czym.
>
> Stachura ekscytowali sie ludzie we wczesnym liceum niedorozwoju.
Bluzgaczem w poprawczakach?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2007-10-18 08:46:38
Temat: Re: Do poduchy, Sky'u.Uuu, nie cenię tego Pana, bo co to za sztuka mówić, a potem żyć zupełnie
inaczej???
Tu Bluzgacz ma rację, tak postępują kilkunastoletni ludzie.
Ale oddajmy Panu honor, bo sprawił ludziom wiele radości.
XL-ko, Skay'u, Bluzgaczu,
poczytajcie może: Joga światłem życia, Iyengara.
Dostępna np tu: www.jogasklep.pl
Ciekawa jestem waszych opinii (ja mam natrętne skojarzenia z NLP np.)
Pozdrawiam, M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2007-10-18 11:56:22
Temat: Re: Do poduchy, Sky'u.
Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
news:ff76p5$9n2$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Uuu, nie cenię tego Pana, bo co to za sztuka mówić, a potem żyć zupełnie
> inaczej???
Sztuka przeżycia...gdy się żyje z pisania?
> Tu Bluzgacz ma rację, tak postępują kilkunastoletni ludzie.
Eeee...jemu tam szło raczej że Stare Dobre Małżeństwo ma lirykę na poziomie
panienek z gimnazjum...ale czy taki zapoznał coś więcej Edka ponad teksty
SDMu [np "Tabula Rasę"] to baaardzo wątpliwe...
> Ale oddajmy Panu honor, bo sprawił ludziom wiele radości.
Stachura czy SDM wypiskując teksty E.S.?
> XL-ko, Skay'u, Bluzgaczu,
> poczytajcie może: Joga światłem życia, Iyengara.
> Dostępna np tu: www.jogasklep.pl
> Ciekawa jestem waszych opinii (ja mam natrętne skojarzenia z NLP np.)
Każda skuteczna psycho-technika
ma "natrętne skojarzeniowo" związki z NLP...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2007-10-18 12:56:26
Temat: Re: Do poduchy, Sky'u.Sęk w tym, że oni na to wpadli dawno, dawno temu (za siedmioma górami :-) ).
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |