« poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2005-01-12 07:54:50
Temat: Re: Dojrzałe związkiChcę rzucić pl.soc.rodzina w diabły, ale Twoje posty idiom mnie niestety
powstrzymują:
> Ale odpadłam przy duszy rodziny, jako jednostki tworzonej przez wszystkich
> jej członków (również zmarłych), która (dusza ta) jest strażnikiem
> moralności rodziny
A co myślisz o duszy jako takiej? W końcu psychologia również nie ma na ten
temat jendoznacznie wyrobionego zdania a jednak większa część naszego globu
traktuje ją tak, jakby była faktem.
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2005-01-12 07:57:00
Temat: Re: Dojrzałe związki
Użytkownik "=sve@na=" <s...@h...com> napisał w wiadomości
news:cs2iva$6v7$2@inews.gazeta.pl...
> Wystarczy poczytac zawartosc strony podanej wyzej, by stwierdzic, ze
> pseudoastralne brednie tak pasuja do psychologii, jak piesc do nosa.
No, to mu zrobiłas reklamę. Poszłam sobie poczytać ;)
Ale odpadłam przy duszy rodziny, jako jednostki tworzonej przez wszystkich
jej członków (również zmarłych), która (dusza ta) jest strażnikiem
moralności rodziny
pozdrawiamy
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2005-01-12 08:09:27
Temat: Re: Dojrzałe związki
Użytkownik "puchaty" <p...@b...pl> napisał w wiadomości
news:jpcc91pvzr4e.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov.
..
> A co myślisz o duszy jako takiej? W końcu psychologia również nie ma na
ten
> temat jendoznacznie wyrobionego zdania a jednak większa część naszego
globu
> traktuje ją tak, jakby była faktem.
Ale dusza zbiorowa, którą tworzą również osoby zmarłe ?
Ok, powiedz mi, własnymi słowami, co to jest dusza rodziny, jeśli zakłada
się że ową rodzinę tworzą również zmarli członkowie rodziny. I jak owa dusza
stoi na straży moralności ?
pozdrawiam
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2005-01-12 08:29:31
Temat: Re: Dojrzałe związkiChcę rzucić pl.soc.rodzina w diabły, ale Twoje posty idiom mnie niestety
powstrzymują:
> Ale dusza zbiorowa, którą tworzą również osoby zmarłe ?
A czemu nie - w końcu taki sam "bełkot".
> Ok, powiedz mi, własnymi słowami, co to jest dusza rodziny, jeśli zakłada
> się że ową rodzinę tworzą również zmarli członkowie rodziny.
Zacznę od tego, że _wydaje mi się_, że każda grupa ludzi tworzy jakąś tam
"duszę". Odbierana jest ona wg mnie najczęściej jako "atmosfera" panująca w
danej grupie. Nie jest to przecież zbiór indywidualnych odczuć ale pewna
całość (wchodząc na imprezę, na której wszyscy dobrze się bawią dużo
łatwiej jest poczuć się przyjemnie - ogólna emocja się udziela). Wcale nie
chciałbym tutaj traktować tej duszy jako coś boskiego i nadprzyrodzonego.
W rodzinie dodatkowo wchodzą w grę silne związki emocjonalne - wzajemne
zależności mniej lub bardziej uświadomione. Stąd też wydaje mi się, że ta
"dusza rodziny" to synergia tych wszystkich zwiąków. To, że w jej skład
wchodzić mogą również nieżyjący jest IMO tak jasne, jak jasne (lub
niejasne/podświadome) są uczucia, które się żywi do zmarłych. Śmierć ojca
nie czyści automatem uczuć, jakie się do niego ma. IMO dusza rodziny to
pewna forma energetyczna, której najwyraźniejszym przejawem jest przeczucie
matki, gdy jej dziecku grozi niebezpieczeństwo.
> I jak owa dusza stoi na straży moralności ?
Nie wiem do końca o co chodzi z tą "moralnością". Na swój własny użytek
tłumaczę sobie tak, że energia (tutaj: dusza), potrzebuje ruchu i szuka
zawsze najprostrzej drogi (prawdy). Ludzie (członkowie rodziny) swoimi
osobowościami zakrzywiają tą drogę ale dostają od tej energii "strzały" w
postaci doświadczeń, traumatycznych przeżyć, etc... w te właśnie miejsca,
które ten przepływ (wymianę) blokują. Znaki, co jest nie tak.
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2005-01-12 08:53:45
Temat: Re: Dojrzałe związki
> potrzebą jest potrzeba zaspokajania potrzeb partnera - z czego wynika ta
> chęć.
Czy dobrze rozumiem, że jeśli wiem, że mój partner będzie niezadowolony
przez moją decyzję czy postępowanie a ja bardzo źle się się czuję gdy w domu
jest drętwo- to zastananiam się czy to na co mam ochotę jest warte
późniejszego dyskomfortu i wszystko właściwie jest w moich rękach.
Zauważyłem, że ta potrzeba jest tym bardziej "mojsza;-)" im mniej
> powodowana strachem (że np. jak jej nie zaspokoję, to zrobię przykrość a
> wtedy będę mniej kochany) a bardziej powodowana chwilą, entuzjazmem...
> Taki
> swoista sprzeczność - muszę kalkulować by stwierdzić, że im mniej
> kalkulacji, tym lepiej. Co więcej - partner to "wyczuwa" i daje
> odpowiednie
> zwroty.
Skąd ta pewność, że wyczuwa? Ja mam wrażenie, że nie wyczuwa a jeśli nawet
to nic nie daje po sobie poznać. Albo co robić gdy nie wyczuwa?
Przychodzi moment w którym myslisz jak Alex- ależ się dałam wychować- tak
ładnie i bez prostestu robię to co on zamyśli... No i co mam w zamian-
świadomość, że jestem empatyczna. Trochę mało, chyba.
> Reasumując: IMO punktem wyjścia do zrozumienia potrzeb partnera jest
> zrozumienie własnych potrzeb, danie sobie do nich prawa i stwierdzenie na
> koniec, że jest to... zabawne.
To wspaniale się sprawdza pod warunkiem, ze obie strony sobie to jasno
uświadamiają, że oboje dojrzeli i mogą to przyjąć. W rzeczywistości częściej
jest tak, że w tej nauce i w tej drodze do zrozumienia jedno jest dalej a
drugie daleko w tyle. Wtedy są problemy.
> się nakręcać, skupię się na tym, że _mam_prawo_ być w tym momencie
> wkurzony
> to z całą tą złością coś się dzieje, staje się jakby nienajważniejsza a
> nawet coraz częściej właśnie zabawna. (jakiś czas temu o tym czytałem, ale
> stosowanie nie wychodziło, teraz zaczynam powoli "chwytać" w czym rzecz)
A Sowa postępuje tak samo?
Pozdrawiam
Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2005-01-12 09:06:05
Temat: Re: Dojrzałe związki
Użytkownik "puchaty" <p...@b...pl> napisał w wiadomości
news:1f7xrhejk0bio.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov
...
> Zacznę od tego, że _wydaje mi się_, że każda grupa ludzi tworzy jakąś tam
> "duszę". Odbierana jest ona wg mnie najczęściej jako "atmosfera" panująca
w
> danej grupie. Nie jest to przecież zbiór indywidualnych odczuć ale pewna
> całość (wchodząc na imprezę, na której wszyscy dobrze się bawią dużo
> łatwiej jest poczuć się przyjemnie - ogólna emocja się udziela). Wcale nie
> chciałbym tutaj traktować tej duszy jako coś boskiego i nadprzyrodzonego.
> W rodzinie dodatkowo wchodzą w grę silne związki emocjonalne - wzajemne
> zależności mniej lub bardziej uświadomione.
Jakie związki emocjonalne czujesz ze swoją nigdy nie poznaną praprababcią ?
Jaką grupę tworzysz ze swoją nie poznaną nigdy praprababcią? Jaką
"atmosferę" współtworzysz Ty, dziadek ze strony Twojego taty i praprababcia
ze strony Twojej mamy? O jakiej "grupie" może być tu mowa ?
> Stąd też wydaje mi się, że ta
> "dusza rodziny" to synergia tych wszystkich zwiąków. To, że w jej skład
> wchodzić mogą również nieżyjący jest IMO tak jasne, jak jasne (lub
> niejasne/podświadome) są uczucia, które się żywi do zmarłych. Śmierć ojca
> nie czyści automatem uczuć, jakie się do niego ma. IMO dusza rodziny to
> pewna forma energetyczna, której najwyraźniejszym przejawem jest
przeczucie
> matki, gdy jej dziecku grozi niebezpieczeństwo.
I wracamy - jakie uczucia masz do swoich praprapraprzodków?
> Nie wiem do końca o co chodzi z tą "moralnością". Na swój własny użytek
> tłumaczę sobie tak, że energia (tutaj: dusza), potrzebuje ruchu i szuka
> zawsze najprostrzej drogi (prawdy). Ludzie (członkowie rodziny) swoimi
> osobowościami zakrzywiają tą drogę ale dostają od tej energii "strzały" w
> postaci doświadczeń, traumatycznych przeżyć, etc... w te właśnie miejsca,
> które ten przepływ (wymianę) blokują. Znaki, co jest nie tak.
Moralność = obowiązujący w danym społeczeństwie, środowisku itp. ogół norm i
zasad wyznaczonych jako właściwe sposoby zachowania, postępowania, oceniania
jakichś wydarzeń, zjawisk itp.; postępowanie zgodnie z tymi normami (formuła
ze słownika j. polskiego)
Moralność zmienia się na przestrzeni wieków. Jak rodzina, ze swoją duszą,
którą tworzą również zmarli należący do odległych generacji może być
strażnikiem tej moralności ?
pozdrawiam
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2005-01-12 09:18:09
Temat: Re: Dojrzałe związkiidiom wrote:
> No, to mu zrobi?as reklam?. Posz?am sobie poczytaae ;)
>
> Ale odpad?am przy duszy rodziny, jako jednostki tworzonej przez wszystkich
> jej cz?onków (równie? zmar?ych), która (dusza ta) jest stra?nikiem
> moralno?ci rodziny
Otoz to :-)
--
sveana
Björn A. V. (7 12 1997), Fredrik L. V. (21 12 2002)
"We're not the only influence in our kids' lives,
so we better be the best influence"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2005-01-12 09:47:07
Temat: Re: Dojrzałe związkiChcę rzucić pl.soc.rodzina w diabły, ale Twoje posty idiom mnie niestety
powstrzymują:
> Jakie związki emocjonalne czujesz ze swoją nigdy nie poznaną praprababcią ?
> Jaką grupę tworzysz ze swoją nie poznaną nigdy praprababcią? Jaką
> "atmosferę" współtworzysz Ty, dziadek ze strony Twojego taty i praprababcia
> ze strony Twojej mamy? O jakiej "grupie" może być tu mowa ?
Mojej praprababci nie znam, ale znam jej wnuczkę, która została w jakiś
sposób emocjonalnie ukształtowana poprzez związki ze swoją matką i babcią.
Jej emocje w stosunku do mnie (i moje w stosunku do niej) są/mogą być
pochodną wynikających z wychowania ograniczeń.
> I wracamy - jakie uczucia masz do swoich praprapraprzodków?
Nie mam żadnych uświadomionych. Ale (jeśliby nawet nie rozpatrywać tego
"ezoterycznie" jako jakiejś atmosfery i/lub energii) skąd gwarancja, że na
przykład mój prapradziad zabijając kogoś nie przerzucił w procesie poczucia
winy na swojego syna, ten syn powielając schemat na córkę, ta córka na moją
matkę, która doświadcza mnie, ucząc jakiejś tam formy nieakceptacji?
To zaś, że tego typu zależności mogą wyjść w procesie terapii
herllingerowskiej jest dla mnie nie do wytłumaczenia w racjonalny sposób,
gotów jestem jednak przyjąć to na wiarę jako coś, co może mieć rację bytu
(tak jak przeczucia matki względem własnego dziecka - coś, czego efekty się
obserwuje choć mechanizmu się nie zna - prawda jak łatwo się po tym fakcie
prześliznąć, udowadniając swoje racje;-)
> Moralność zmienia się na przestrzeni wieków. Jak rodzina, ze swoją duszą,
> którą tworzą również zmarli należący do odległych generacji może być
> strażnikiem tej moralności ?
Moralność, uczucia, związki oraz tą "duszę" tworzą ludzie. Myślę, że zawsze
chodzi o tą _aktualną_ moralność, której tworzywem są _aktualne_ emocje
(jeśli wogóle mogą być jakieś nieaktualne) i przekonania nawet jeśli
dotyczą czasów zaprzeszłych. To akurat wydaje mi się proste:-)
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2005-01-12 09:54:37
Temat: Re: Dojrzałe związki
Użytkownik "idiom" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cs2ol4$mmj$1@atlantis.news.tpi.pl...
.
>
> Jakie związki emocjonalne czujesz ze swoją nigdy nie poznaną praprababcią
> ?
Wiesz Moniko w sumie jakąś tam więź czuję. Możnaby powiedzieć, że większą
niż z paprababcią mojej koleżanki :)- choć żyły w tym samym czasie. Moje
córki z otwartymi buziami słuchają opowieści o historii naszej rodziny.
Nawet banalne i nieważne wydarzenia- (dlatego, że działy się dawnie, że
dotyczą osób z rodziny) są im bliskie i niewiarygodnie ważne. Co tam im- ja
tez słucham z otwartą buzią i uwielbiam gdy babcia mojego męża ma 82 lata-
zaczyna snuc swoje opowieści. Według mnie to,że mamy wspólną historię-
stanowi z nas jakąś grupę.
Powtarzam moim dziewczynom, (szczególnie gdy się kłócą), że kiedyś jak już
ja i tata umrzemy nikt na świecie oprócz nich nie będzie pamiętał jak się
żyło w naszym domu.
A tak poza tym to Helligera nie czytałam :)
Pozdrawiam Kaśka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2005-01-12 10:18:49
Temat: Re: Dojrzałe związki
Użytkownik "idiom" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cs2ol4$mmj$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "puchaty" <p...@b...pl> napisał w wiadomości
> news:1f7xrhejk0bio.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov
...
>> Zacznę od tego, że _wydaje mi się_, że każda grupa ludzi tworzy jakąś tam
>> "duszę". Odbierana jest ona wg mnie najczęściej jako "atmosfera" panująca
> w
>> danej grupie. Nie jest to przecież zbiór indywidualnych odczuć ale pewna
>> całość (wchodząc na imprezę, na której wszyscy dobrze się bawią dużo
>> łatwiej jest poczuć się przyjemnie - ogólna emocja się udziela). Wcale
>> nie
>> chciałbym tutaj traktować tej duszy jako coś boskiego i nadprzyrodzonego.
>> W rodzinie dodatkowo wchodzą w grę silne związki emocjonalne - wzajemne
>> zależności mniej lub bardziej uświadomione.
>
> Jakie związki emocjonalne czujesz ze swoją nigdy nie poznaną praprababcią
> ?
> Jaką grupę tworzysz ze swoją nie poznaną nigdy praprababcią? Jaką
> "atmosferę" współtworzysz Ty, dziadek ze strony Twojego taty i
> praprababcia
> ze strony Twojej mamy? O jakiej "grupie" może być tu mowa ?
Serio pytasz? Ja czuję spora więź ze swoimi przodkami, których w dużej
części nigdy nie widziałam. Znam historie niektórych z nich, czasami
odkrywam zaskakujące podobieństwo fizyczne gdy trafię na jakieś ich stare
zdjęcie. Dla mnie są całkiem "namacalni". Tworzą moja historię, płynie we
mnie ich krew, jestem kim jestem w sumie w dużym udziale dzięki nim.
To po nich mam konkretne zdolności, predyspozycje, braki. :-)
Czasami zaskakuje mnie np. zbieżność charakterów, albo to że gdybym miała
wybierać, to zrobiła bym to samo co oni zrobili. Czuję żal że ich nie
znałam, współczucie jeśli wiem że źle im się żyło, lub radość gdy słyszę, że
układało im się całkiem nieźle. Czasami nachodzi mnie myśl, że chciała bym z
mini porozmawiać, że mogli by mi powiedzieć wiele cennych rzeczy.
Nie za bardzo znam metodę Hellingera i raczej nie poznam osobiście, ale
ogólne zasady jego teorii były dla mnie tak oczywiste, że aż śmieszne, że
ludzie robią w koło tego tyle halo i że to takie "odkrycie".
Od zawsze , najbardziej z rodziny identyfikowałam się z prababką ze strony
ojca , którą ledwie pamiętam. Mam dla niej naprawdę wiele sentymentu i
odczuwam z nią bardzo silną więź emocjonalną. Co najdziwniejsze, jestem do
niej uderzająco podobna fizycznie. Z jakiegoś powodu, dla mnie to bardzo
ważne.
Drugą osobą (tez kobieta, he, he) z którą odczuwam irracjonalnie silną
więź, jest prababka ze strony matki mojej mamy. Tej to w życiu nie widziałam
na oczy, bo nie żyła już gdy się urodziłam, za to mam jej portret wyszarpany
rodzinie i dziwaczne uczucie, że choć się nigdy nie poznałyśmy, to jest mi
to osoba bardzo bliska i "duchowo" pokrewna.
> Moralność zmienia się na przestrzeni wieków. Jak rodzina, ze swoją duszą,
> którą tworzą również zmarli należący do odległych generacji może być
> strażnikiem tej moralności ?
Trudno mi właściwie określić, co też tu ma oznaczać "moralność" niemniej
jednak dość dobrze widać na co dzień, że to co w jednych rodzinach jest
"moralne" w innych już nie. Skoro dziadek kradł i ojciec kradł, to synek
najprawdopodobniej tez nie będzie miał większych skrupułów. Taka maja
"moralność"
Może temu tak łatwo związać się z drugim człowiekiem, a tak trudno potem
dotrzeć i żyć nie tylko z nim, ale i z jego rodziną jak się okazuje, bo
ścierają się 2 sposoby myślenia i postrzegana rzeczywistości ukształtowane w
2 różnych rodzinach.
Nikt nie bierze się z próżni, każdy wlecze za sobą jakiś tam bagaż nawyków,
uprzedzeń, dziwactw, sposobów okazywania uczuć i rdzenia sobie z nimi,
wziętych z rodziny.
IMO lepiej być ich świadomym, niż wmawiać sobie, że się jest czystą jak nie
zapisaną kartką samosiejką.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |