« poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2005-01-12 14:25:00
Temat: Re: Dojrzałe związkiChcę rzucić pl.soc.rodzina w diabły, ale Twoje posty idiom mnie niestety
powstrzymują:
> <cytat>Cóż może być taką "moralną krzywdą" dla duszy rodziny? Przedwczesna
> śmierć jednego z jej członków (tuż po urodzeniu, w czasie porodu, na wojnie,
> w wypadku, w wyniku aborcji), wykluczenie członka z systemu rodzinnego
> (odrzucenie, zapomnienie, zemsta, milczenie), trudny los jednego z członków
> rodziny (kalectwo, choroba psychiczna, wczesne wdowieństwo, bieda), zło
> spowodowane przez członka rodziny (gwałt, morderstwo, niesprawiedliwy
> spadek).</cytat>
Dla mnie słowem kluczem jest tutaj "może".
> Czyż kradzież to nie jest "zło spowodowane przez członka rodziny"? Tylko,
> proszę, nie mów, że z punktu widzenia złodziejskiej rodziny nie jest, bo z
> punktu widzenia jakichś osób każdy z wymienionych przez H. przykładów jest
> błedny (co IMHO stawia pod znakiem zapytania jego teorię).
IMO nie stawia. To są przykłady najczęściej występujących krzywd (lub
zdarzeń, które zwykle krzywdę rodzą). Z punktu widzenia samego H. każdy
przykład może być błędny póki go samego nie dotyczy.
> I pojęcie krzywdy
> moralnej dla rodziny nie istnieje (bo nawet wśród pokoleń tej samej rodziny
> może się zdarzyć ktoś, kto wczesne wdowieństwo nie uznał za krzywdę itd).
> Zatem nie ma możliwości, aby dusza rodziny dążyła do jej zniwelowania.
Jeśli nie ma krzywdy, nie ma co niwelować. Trzeba jednak pamiętać, że
chodzi tutaj o rzeczy, które są traktowane przez określonego członka
rodziny jako krzywda. Nie jakaś krzywda obiektywna, tylko subiektywne
poczucie skrzywdzenia (nawet jeśli było to tylko jedno jedyne lanie,
którego dziecko nie jest w stanie zapomnieć).
> Zatem H. przykłada jakąś moralność nadrzędną. A zarówno prawa religijne jak
> i prawo karne w naszej kulturze (i w wielu innych) uważają kradzież za zło
> wyrządzone.
Z punktu widzenia naszej kutlury tak, będę się jednak upierał, że z punktu
widzenia jakiejś określonej rodziny niekoniecznie.
>> Jak sama
>> zauważyłaś moralność istnieć może tylko w obrębie określonego systemu (w
>> definicji, którą przytoczyłaś były to dana społeczność, środowisko). Tym
>> systemem może być również "rodzina" z jakąś swoją moralnością. Nie ma
>> jakiejś uniwersalnej moralności, w każdym razie nie o niej mowa u
>> Hellingera (moralność jest tam ujęta w cudzysłowy).
>
> I uważasz, że rodzina (ze swoimi związkami ze zmarłymi i żywymi członkami)
> jest to na tyle zamknięta i pozostająca bez wpływów z zewnątrz komórka, że
> może mieć system moralny pozostający w sprzeczności z systemem moralnym
> jakiejś nadrzędnej jednostki (a takie przecież istnieją - powiązane z
> przykazaniami religijnymi, unormowaniami prawnymi)?
Myślę, że nie ale granica owego przenikania jest bardzo płynna. W jednej
rodzinie nie pójście na wesele brata może być zadrą nie do przebaczenia a w
innej faktem, z którym przechodzi się w tydzień do porządku dziennego.
> Tak jak nie można zapominać o tym, że nie żyje się w oderwaniu od swoich
> przodków, tak samo nie można zapominać, że nie tylko rodzina kształtuje
> poglądy jednostki. Zatem "dziedziczność" skazy moralnej nie jest
> nieuchronna.
IMO z tego zdania można raczej wyciągnąć taki wniosek: dziedziczymy nie
tyklo "moralność" rodzinną ale również etniczną, narodowościową,
kulturową... Przy czym biorąc pod uwagę siłę związków - rodzinna
najbardziej wpływa na nasze życie.
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2005-01-12 15:00:33
Temat: Re: Dojrzałe związkipuchaty wrote:
> IMO z tego zdania można raczej wyciągnąć taki wniosek: dziedziczymy nie
> tyklo "moralność" rodzinną ale również etniczną, narodowościową,
> kulturową... Przy czym biorąc pod uwagę siłę związków - rodzinna
> najbardziej wpływa na nasze życie.
A mnie zastanawia, cóż właściwie w tym odkrywczego? Moralność przecież
jest "tworem" ludzkim, ewolującym na przestrzeni dziejów w oparciu o
rozwój cywilizacji. Trudno w ogóle mówić o moralności bez aspektu
społecznego - a ten to: najpierw rodzina (najmniejsza komórka :-)),
potem naród, kraj, cała cywilizacja. Im większy ten aspekt, tym bardziej
fundamentalnych spraw ta moralność dotyka, tzn.: np. w aspekcie
cywilizacyjnym będziemy dotykali problemu głodujących w Afryce w obliczu
rozrzutności cywilizacji Zachodu, a w aspekcie rodzinnym - pozostawiania
na stole skarpetek przed rodzinną kolacją ;-).
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
63. Data: 2005-01-12 15:06:39
Temat: Re: Dojrzałe związki
Użytkownik "idiom" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cs3e9h$q90$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "puchaty" <p...@b...pl> napisał w wiadomości
> news:in0ofbkmc4mf$.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov
...
>
>> Dla mnie słowem kluczem jest tutaj "może".
>
> No, właśnie, chyba inaczej rozumiemy to jedno słówko ;) Dla mnie "może"
> oznacza jakiś zbiór opcji, z którego można sobie wybrać, bo każda
> zachodzi.
> A nie, że może być jakaś z tych opcji, ale nie musi wcale zaistnieć (bo
> tak
> chyba Ty to widzisz).
Ja też tak to widzę. Może, ale nie musi, a zbiór opcji nie jest
wyczerpujący.
> Ale tego nie da się oderwać... Bo bez względu na to, że rodzina akceptuje
> kradzież, to fakt, że poza rodziną nie jest to akceptowalne, będzie miał
> wpływ na tę rodzinę.
Wpływ może mieć, ale może być np. silnie odrzucany (czyli wpływ ogranicza
się do uznania społecznych norm za niewłaściwe i wrogie)
>> Przy czym biorąc pod uwagę siłę związków - rodzinna
>> najbardziej wpływa na nasze życie.
>
>
> A ja mam wrażenie, że tak jest w przypadku osób, które to akceptują lub
> tego
> nie zauważają...
A znasz jakieś osoy, które nie akceptują faktu, że uwarunkowania rodzinne
mają wpływ na kształtowanie życia danej osoby? MOże się starać zmienić,
zniwelować skutki i te de, ale wpływ jest bezsprzeczny. Nie ma tu czego
akceptować lub nie, tak jest i już :)
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2005-01-12 15:11:50
Temat: Re: Dojrzałe związki
Użytkownik "puchaty" <p...@b...pl> napisał w wiadomości
news:in0ofbkmc4mf$.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov
...
> Dla mnie słowem kluczem jest tutaj "może".
No, właśnie, chyba inaczej rozumiemy to jedno słówko ;) Dla mnie "może"
oznacza jakiś zbiór opcji, z którego można sobie wybrać, bo każda zachodzi.
A nie, że może być jakaś z tych opcji, ale nie musi wcale zaistnieć (bo tak
chyba Ty to widzisz).
> IMO nie stawia. To są przykłady najczęściej występujących krzywd (lub
> zdarzeń, które zwykle krzywdę rodzą). Z punktu widzenia samego H. każdy
> przykład może być błędny póki go samego nie dotyczy.
Wiesz, coraz trudniej mi z Tobą dyskutować na temat H., bo ja miałam dośc
odporności, by przeczytać tylko kilka pierwszych akapitów z jednego z
tekstów ze strony ;) zatem nie wiem, jak to wygląda z punktu widzenia samego
H.
> Z punktu widzenia naszej kutlury tak, będę się jednak upierał, że z punktu
> widzenia jakiejś określonej rodziny niekoniecznie.
Ale tego nie da się oderwać... Bo bez względu na to, że rodzina akceptuje
kradzież, to fakt, że poza rodziną nie jest to akceptowalne, będzie miał
wpływ na tę rodzinę.
> IMO z tego zdania można raczej wyciągnąć taki wniosek: dziedziczymy nie
> tyklo "moralność" rodzinną ale również etniczną, narodowościową,
> kulturową...
He he he, już nie wiem, które zdanie masz na myśli...
> Przy czym biorąc pod uwagę siłę związków - rodzinna
> najbardziej wpływa na nasze życie.
A ja mam wrażenie, że tak jest w przypadku osób, które to akceptują lub tego
nie zauważają...
pozdrawiam
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2005-01-12 15:55:40
Temat: Re: Dojrzałe związkiChcę rzucić pl.soc.rodzina w diabły, ale Twoje posty medea mnie niestety
powstrzymują:
> puchaty wrote:
>
>> IMO z tego zdania można raczej wyciągnąć taki wniosek: dziedziczymy nie
>> tyklo "moralność" rodzinną ale również etniczną, narodowościową,
>> kulturową... Przy czym biorąc pod uwagę siłę związków - rodzinna
>> najbardziej wpływa na nasze życie.
>
> A mnie zastanawia, cóż właściwie w tym odkrywczego?
Ja też nie mogę zrozumieć, dlaczego Monika ma tutaj zagwozdkę.
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2005-01-12 18:28:13
Temat: Re: Dojrzałe związkiUżytkownik "=sve@na=" <s...@h...com> napisał w wiadomości
news:cs2iva$6v7$2@inews.gazeta.pl...
> Marchewka wrote:
> > Też jestem ciekawa, co _dokładnie_ jest tym 'bełkotem'.
> > I czy wszystko, co nieznane, czego nie doświadczyła, jest dla sve@ny
> > bełkotem - pyt. do s., naturalnie.
> >
> Wystarczy poczytac zawartosc strony podanej wyzej, by stwierdzic, ze
> pseudoastralne brednie tak pasuja do psychologii, jak piesc do nosa.
Nie, nie wystarczy poczytac. Mozna jeszcze doswiadczyc...
> Co nie znaczy, ze niektorzy moga sie tym zachwycac - im wiekszy szum,
> tym lepiej?
Co nie znaczy tez, ze jak ktos czegos nie doswiadczyl, to to zjawisko nie
istnieje...
Ale rozumiem, ze niektorzy musza uznac jakas obca sobie nowosc za 'belkot'.
Niemal kazda nowosc na pocz. odstrasza...
Iwonka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
67. Data: 2005-01-12 20:18:53
Temat: Re: Dojrzałe związki
> Ja też nie mogę zrozumieć, dlaczego Monika ma tutaj zagwozdkę.
>
Puchaty, ja nie mam zagwozdki. Ja zastanawiałam się, jakie zdanie masz na
myśli, bo hasło "z tego zdania" umieściłeś pod moim cytatem zawierającym 2
zdania (nawiasem mówiąc ich sens jest raczej zbliżony do Twojego komentarza,
zatem po co komentarz zawierający słowo "raczej" sugerujący, że Twoje zdanie
jest inne?), a nie potrafię z kolei Twojego komentarza dopasować do jakiegoś
zdania Sowy (bo ona zwraca uwagę, że syn i wnuk złodziei może nie widzieć nic
złego w byciu złodziejem, pomijając zupełnie wspomniane przez Ciebie
uwarunkowania etniczne itd)
Po prostu po gubiłam się o którym zdaniu mówisz w komentarzu ;)
pozdr
Monika
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
68. Data: 2005-01-12 20:24:55
Temat: Re: Dojrzałe związki
Marchewka wrote:
> Nie, nie wystarczy poczytac. Mozna jeszcze doswiadczyc...
> Co nie znaczy tez, ze jak ktos czegos nie doswiadczyl, to to zjawisko nie
> istnieje...
> Ale rozumiem, ze niektorzy musza uznac jakas obca sobie nowosc za 'belkot'.
> Niemal kazda nowosc na pocz. odstrasza...
A jaka to nowosc, ze ma sie korzenie? A ze jakis pan zrobil z tego
pseudorewelacje, nie znaczy jeszcze, ze musze sie ta 'rewelacja'
zachlystywac.
--
sveana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
69. Data: 2005-01-12 20:36:06
Temat: Re: Dojrzałe związki12 Jan 2005 21:18:53 +0100, na pl.soc.rodzina, idiom napisał(a):
>> Ja też nie mogę zrozumieć, dlaczego Monika ma tutaj zagwozdkę.
> Puchaty, ja nie mam zagwozdki. Ja zastanawiałam się, jakie zdanie masz na
> myśli, bo hasło "z tego zdania" umieściłeś pod moim cytatem zawierającym 2
> zdania (nawiasem mówiąc ich sens jest raczej zbliżony do Twojego komentarza,
> zatem po co komentarz zawierający słowo "raczej" sugerujący, że Twoje zdanie
> jest inne?)
Powróćmy więc do tych dwóch Twoich zdań:
"(1)Tak jak nie można zapominać o tym, że nie żyje się w oderwaniu od
swoich przodków, tak samo nie można zapominać, że nie tylko rodzina
kształtuje poglądy jednostki.
(2) Zatem "dziedziczność" skazy moralnej nie jest
nieuchronna."
Pierwsze to teza (z którą się rzeczywiście nie mogę się nie zgodzić),
drugie to wniosek - IMO zły. I dlatego napisałem, że "z tego zdania można
raczej wyciągnąć taki wniosek:..."
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
70. Data: 2005-01-12 20:38:23
Temat: Re: Dojrzałe związkiWed, 12 Jan 2005 21:24:55 +0100, na pl.soc.rodzina, =sve@na= napisał(a):
> A jaka to nowosc, ze ma sie korzenie? A ze jakis pan zrobil z tego
> pseudorewelacje, nie znaczy jeszcze, ze musze sie ta 'rewelacja'
> zachlystywac.
No ale żeby od razu "bełkot"?
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |