« poprzedni wątek | następny wątek » |
121. Data: 2006-01-10 17:39:53
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...In article <43c3ba04$1@news.home.net.pl>,
"Harun al Rashid" <a...@o...pl> wrote:
> Teoretycznie szkolnictwo istniało. Szkoły przykopalniane kształcące do
> poziomu brygadzisty prowadzone przez konceny - właścicieli kopalń i
> traktujące technikę górniczą jak wiedzę tajemną, niedostępną dla uczniów.
> Plus sieć szkół prowadzonych przez Kościół wg średniowiecznych norm i
> programów - łacina i Św. Augustyn oraz zero trygonometrii. Jakieś prywatne
> inicjatywy i guwernerzy.
> Szkoły były, ale ludzi wykształconych zgodnie z potrzebami młodego kraju,
> nie. Domeyko został zatrudniony przez rząd, by wykształcić średnią kadrę
> techniczną (geologia złóż, budowa chodników itp.), której się w ramach
> prywatnej inicjatywy szkolnej nie można było doczekać.
>
W sumie naturalne i do przewidzenia. Który monopolista dobrowolnie z
monopolu zrezygnuje?
>
> > Z prywatnego szkolnictwa w naszych uwarunkowaniach przedszkole Kamila
> > wyleczyło mnie dosyć skutecznie.
> >
> Taaaa, ku 'powszechnemu zdumieniu' prywatne licea wcale nie wypadły na
> maturze lepiej, niż państwowe.
>
Jakiemu powszechnemu, Ty się zdziwiłaś? Ja mam siostrę byłą
nauczycielkę, z doświadczeniami z prywatnej szkoły. Dosyć typowy obrazek
to rodzice przychodzący z awanturą, że ich syn u poprzedniej
nauczycielki miał piątki, a teraz ma pały. I robiący awanturę tej, która
czegoś od gówniarza wymaga.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
122. Data: 2006-01-10 21:42:07
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...W wiadomości <news:43c3eade$0$17924$f69f905@mamut2.aster.pl>
Agnieszka <a...@z...net> pisze:
> Mówimy o tablicy Mendelejewa,
> która [...] jest pojęciem dość podstawowym.
Ale tak być wcale nie musi.
Wystarczy, że na kiepsko prowadzonej/okrojonej lekcji chemii uczniowie
poznają jedynie pojęcie "układu okresowego pierwiastków" i na tym się
skończy, a więc nikt nie będzie tego kojarzył z nazwiskiem uczonego.
Z kolei zasłyszane gdzie indziej, będzie budziło dalekie skojarzenia z
marszem weselnym, a stąd prosta droga do pomieszania osób i przypisania
Mendelejewowi profesji muzyka.
> Można nie wiedzieć, że Mendelejew był Rosjaninem, tak jak można nie
> wiedzieć, że Mendel był zakonnikiem, ale z czym pi*drzwi połączyć te
> nazwiska, to wypadałoby wiedzieć.
Owszem. O ile się wcześniej te nazwiska słyszało w odpowiednim kontekście.
Z tego, co pisała Harun, wynika, że amerykańska nauczycielka nie musiała
mieć z nim styczności.
> Znam osobę, która jest kasjerką i absolutnie bez żadnego wstydu
> przyznaje się, że nie potrafiła swoim dzieciom pomóc w odrabianiu
> matematyki począwszy od 2 klasy szkoły podstawowej. Też tak można. Bo
> przecież po co kasjerowi znajomość dodawania, nie?
I uważasz, że nie pomagała swoim dzieciom, tylko i wyłącznie dlatego, że nie
potrafiła_dodawać_?
Jakim więc cudem skończyła szkołę podstawową, a potem dostała posadę
kasjerki? :-/
> A jak klienci też mało kumaci będą, to nawet nie będzie
> za dużo reklamacji o źle wydaną resztę. I w ten sposób można by
> spróbować uzasadnić, dlaczego należy wyrzucić naukę matematyki z
> podstawówek...
To próbuj. Powodzenia.
Dla mnie właśnie wkroczyłaś w opary absurdu, a ja w związku nie jestem
zainteresowana kontynuacją dyskusji w tej kwestii.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
123. Data: 2006-01-10 22:41:33
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał w wiadomości
news:dq19ng$2rjv$1@news.mm.pl...
>W wiadomości <news:43c3eade$0$17924$f69f905@mamut2.aster.pl>
> Agnieszka <a...@z...net> pisze:
>
>> Mówimy o tablicy Mendelejewa,
>> która [...] jest pojęciem dość podstawowym.
>
> Ale tak być wcale nie musi.
> Wystarczy, że na kiepsko prowadzonej/okrojonej lekcji chemii uczniowie
> poznają jedynie pojęcie "układu okresowego pierwiastków" i na tym się
> skończy, a więc nikt nie będzie tego kojarzył z nazwiskiem uczonego.
> Z kolei zasłyszane gdzie indziej, będzie budziło dalekie skojarzenia z
> marszem weselnym, a stąd prosta droga do pomieszania osób i przypisania
> Mendelejewowi profesji muzyka.
No dobra, ja tam nie wiem. O Mendelejewie usłyszałam w szkole podstawowej i
jakoś nie wyobrażam sobie, że można było nie usłyszeć. Pal licho usłyszeć,
ale żeby do podręcznika nigdy nie zajrzeć? Z czystej ciekawości chociażby...
Ale ja sobie wielu rzeczy nie wyobrażam, na przykład tego, że nauczycielka z
20 letnim stażem nie wie kim był Kolumb...
>
>> Można nie wiedzieć, że Mendelejew był Rosjaninem, tak jak można nie
>> wiedzieć, że Mendel był zakonnikiem, ale z czym pi*drzwi połączyć te
>> nazwiska, to wypadałoby wiedzieć.
>
> Owszem. O ile się wcześniej te nazwiska słyszało w odpowiednim kontekście.
> Z tego, co pisała Harun, wynika, że amerykańska nauczycielka nie musiała
> mieć z nim styczności.
No dobrze, ale już zeszliśmy z amerykańskich nauczycielek (napisałam
przecież, że mało mnie obchodzi, czego uczy się w amerykańskich szkołach,
tym mniej, że właśnie niedawno ktoś mi o tym dość ciekawie opowiadał i do
dziś mi się koszmary śnią). Mówimy w tej chwili o tym, czego można oczekiwać
od polskich nauczycieli.
>
>> Znam osobę, która jest kasjerką i absolutnie bez żadnego wstydu
>> przyznaje się, że nie potrafiła swoim dzieciom pomóc w odrabianiu
>> matematyki począwszy od 2 klasy szkoły podstawowej. Też tak można. Bo
>> przecież po co kasjerowi znajomość dodawania, nie?
>
> I uważasz, że nie pomagała swoim dzieciom, tylko i wyłącznie dlatego, że
> nie potrafiła_dodawać_?
Jeżeli mówi, że nie pomagała w matematyce, bo nie umiała (w 2 klasie), to
czego jeszcze mogła nie umieć? Chyba tylko zapisu cyferek... Program
matematyki w 2 klasie szkoły podstawowej nie jest zbyt skomplikowany.
> Jakim więc cudem skończyła szkołę podstawową, a potem dostała posadę
> kasjerki? :-/
A o to mnie nie pytaj. Nie mam ochoty się tego dowiadywać...
>
>> A jak klienci też mało kumaci będą, to nawet nie będzie
>> za dużo reklamacji o źle wydaną resztę. I w ten sposób można by
>> spróbować uzasadnić, dlaczego należy wyrzucić naukę matematyki z
>> podstawówek...
>
> To próbuj. Powodzenia.
> Dla mnie właśnie wkroczyłaś w opary absurdu, a ja w związku nie jestem
> zainteresowana kontynuacją dyskusji w tej kwestii.
Zakrawająca na kpinę niewiedza nauczycieli nie jest absurdem, a już lekkie
przejaskrawienie jest? Dziwnie ustawione granice masz. W związku z tym nie
pozostaje mi nic tylko zgodzić się z Tobą, że dalsza dyskusja nie ma sensu.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
124. Data: 2006-01-11 09:58:06
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...Użytkownik "miranka" ...
>> Ta specjalistka od literatury anglosaskiej nigdy w życiu nie
>> uczestniczyła
> w
>> lekcji chemii. Nie musiała, bo w tamtejszym systemie nie ma takiego
>> obowiązku. I ma wykształcenie wyższe i uczy z powodzeniem, choć nie
>> rozróżnia mola od elektronu.
>
> Nie musiała chodzić na chemię. Wystarczy, że w szkole uważała na lekcji
> zwanej 'science'.
Masz pewność, że na sajensie jest omawiany układ okresowy pierwiastków?
Pamiętam, że z pełnym przekonaniem twierdziła, że nie wprowadzano im żadnych
symboli na określenie pierwiastków (Fe, Cu,..).
Science obejmuje nauki ścisłe na poziomie podstawówki, bardzo prawdopodobne,
że nie obejmuje nieszczęsnego Mendelejewa. A na poziomie gimnazjum już można
kursu chemii nie robić.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
125. Data: 2006-01-11 10:10:47
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...Użytkownik "miranka" ...
>
>> Główna różnica jest imo inna. Celem firmy jest zysk dla właściciela/i.
> Celem
>> szkoły jest kształcenie uczniów.
>
> A co jest celem właściciela szkoły prywatnej?
>
Jeżeli zysk, to szybko się przekona, że lepiej było te pieniądze trzymać w
banku :)
Ile zarobili na czesnym 'właściciele' Harvardu?
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
126. Data: 2006-01-11 10:18:38
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...Użytkownik "Iwon(k)a" ...
>
>
> jak to bylo? ja o niebie, Ty o chlebie?
Dokładnie.
> to odpowiem raz jeszcze, jesli by te Panie, obojetnie jakiej
> narodowsci, mowily takie bzdury do dzieci (w ramach "powtorzcie dzieci,
> Mendelejew to muzyk) to powinny wyleciec z hukiem. jasniej?
>
Nie_o_to Cię pytałam. W kwestii uczenia bzdur wyraziłaś się jasno wcześniej.
Pytałam o Twoje zdanie, czy należy wyrzucić nauczyciela WYŁĄCZNIE za to, że
wiedzy nie_posiada i się z tym zdradzi - ale NIE uczy bzdur. Odpowiedzi
dalej nie znam i pewnie nie poznam.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
127. Data: 2006-01-11 10:39:13
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...Użytkownik "Mariusz Maslowski" wrote:
>>> Naprawdę uważasz, że interwencja i przymus ze strony państwa są lepsze
>>> niż wolność?
>> Demagogiczne pytanie, nie sądzisz?
>>
> Coś ty?
> Pytanie jest realne.
Tak sądzisz? To pytanie zakłada, że ZAWSZE wolność jest lepsza od
interwencji i przymusu państwa. A co szanowny UPRowiec sądzi o uprawnieniach
policji, wojska, sądów i wymogach w Kodeksie Drogowym? Występuje
ograniczenie wolności? Występuje. LEPIEJ by było, gdyby państwo nie rządziło
policją, sądem, wojskiem i narzucało KD?
Twoj argument byłby celny w ustach anarchisty, ale jak długo dopuszczasz
choćby minimalną interwencję i przymus państwowy, nie możesz się nim
swobodnie posługiwać, bo to demagogia.
> Niestety państow polskie (okupujące naród polski, jak to niektórzy
> mówią) coraz bardziej nam tę wolność zabiera. Spróbuj budować, dom,
> zasadzić drzewo (a. wyciąć później), itd.
>
Weź niebieską pigułkę i zmień Matrix, bo ten Twój jakiś smętny jest :))
W moim można zbudować dom, zasadzić drzewo a potem je wyciąć. Trzeba się
trochę wysilić, ale całej masie ludzi się udaje.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
128. Data: 2006-01-11 10:41:46
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...Użytkownik "Mariusz Maslowski" wrote:
>
>> Główna różnica jest imo inna. Celem firmy jest zysk dla właściciela/i.
>> Celem szkoły jest kształcenie uczniów.
>
> To tak, jakby celem fabryki aut, nie była produkcja jak najlepszych aut.
> :D
>
Bo nie jest.
Słowo 'najlepszy' rozumiem sensie technicznym - najsprawniejszy,
najbezpieczniejszy, etc.
Celem fabryki jest produkcja takich aut, które da się sprzedać i na tym
zarobić. Kwestie 'lepszości' są drugorzędne.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
129. Data: 2006-01-11 10:44:49
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...Użytkownik "Jarek Spirydowicz" wrote:
>> >
>> Taaaa, ku 'powszechnemu zdumieniu' prywatne licea wcale nie wypadły na
>> maturze lepiej, niż państwowe.
>>
> Jakiemu powszechnemu, Ty się zdziwiłaś? Ja mam siostrę byłą
> nauczycielkę, z doświadczeniami z prywatnej szkoły. Dosyć typowy obrazek
> to rodzice przychodzący z awanturą, że ich syn u poprzedniej
> nauczycielki miał piątki, a teraz ma pały. I robiący awanturę tej, która
> czegoś od gówniarza wymaga.
>
Gazetowo powszechnemu. Całe lata powtarzano, że biedna polska szkoła,
niedofinansowana oświata, selekcja negatywna wśród n-li, i takie tam.
Prywatne = lepsze. A tu zonk. :)) Wyszły uroki 'usługi edukacyjnej' :-/
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
130. Data: 2006-01-11 11:31:50
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...
Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...net> napisał w wiadomości
news:43c3d0ce$0$17937$f69f905@mamut2.aster.pl...
>
> No tak, ale biorąc pod uwagę dominujący temat w wątku, odnosiłam się do
> tego, co rozumiemy przez "wiedzę ogólną" w Polsce. Bo że w USA to pojęcie
> jest zupełnie inaczej definiowane to sobie ostatnio posłuchałam i raczej w
> zachwyt nie wpadłam. Ale na szczęście Stany są daleko...
Agnieszko, biorąc pod uwagę jak się ma gospodarka, i poziom życia w USA może
należy zweryfikować poglądy i uznać, że oni lepiej wiedzą, czym jest wiedza
ogólna oraz czego i jak uczyć dzieci, żeby umiały sobie w życiu radzić.
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |