« poprzedni wątek | następny wątek » |
211. Data: 2006-01-17 23:41:15
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości..."Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> wrote in message
news:dqj6sj$bbv$1@news.onet.pl...
>> Dlatego, ze czesc szkol prywatnych nie jest nastawionych na realizacje
>> programu, a na wyciagniecie pieniedzy od zadowolonych rodzicow, ze
>> dziecko sie dobrze uczy. Mam nadzieje, ze w niedlugim czasie znikna z
>> rynku.
> A co Ci do tego?
> Szkoła sobie zarabia, dzieci i rodzice są zadowoleni, więc w czym problem?
Te szkoly nie ucza - one wystawiaja stopnie biorac za to pieniadze.
>> Noo, ja akurat myslalem raczej o innych problemach, np ADHD.
> Ale dzieci z ADHD chodzą też do państwowych szkół... Takie dzieci też
> muszą gdzieś chodzić do szkoły.
> Rozumiem, ze Tobie szczęśliwemu posiadaczowi zdrowego dziecka chore dzieci
> przeszkadzają.
Moze naucz sie czytac, co?
> A jakbyś miał u córki w klasie dziecko głuche, to też by Ci przeszkadzało?
Tak sie sklada, ze moja mlodsza corka chodzi do przedszkola integracyjnego i
nie tylko takie dzieci tam chodza. I to byl nasz wybor. Ale to tak jest, jak
ktos niedoczyta i sobie wymysla fakty.
> Takie dziecko mówi głośniej, niewyraźnie i na dodatek bez końca potrafi
> się dopytywać o coś nauczyciela, bo niedosłyszało. Jaką widzisz różnicę
> między dzieckiem, któremu trzeba coś razy powtarzać, bo nie dosłyszało, od
> powtarzania, bo dziecko ma kłopoty z koncentracją.
Napisze tak - cofnij sie do mojego poprzedniego postu, przeczytaj, jaka byla
dyskusja NA CO odpowiadalem i CO odpowiedzialem. Bo moze masz kiepska pamiec
i nie pamietasz co sama piszesz, ale zawsze mozna przeczytac tez wlasny post
chyba?
>> Natomiast i tak
>> wszystko w opisywanych przez Ciebie przypadkach zalezy od podejscia
> dyrekcji
>> i nauczycieli.
> Zgadza się... Muszą wykazać elastyczność i cierpliwość.
>> Znam akurat pare takich przypadkow, bardzo dobrze
>> potraktowanych w zwyklych szkolach panstwowych.
> I ja też znam, ale w szkole państwowej pewnych rzeczy się nie uzyska.
> Nie da się np. załatwić tego, żeby w stołówce szkolnej nigdy nie smażyli
> ryby... której zapach rozchodzi się wtedy po całej szkole... Ale pewnie
> o tak silnej alergii na rybę, żeby się dusić od zapachu nie słyszałeś...
Slyszalem tez o alergii na szkole. A ze stolowka w szkole prywatnej to
faktycznie nie bedzie problemu, bo stolowki raczej nie bedzie.
>> I dodam, ze akurat w przypadku przedszkoli roznica pomiedzy pieniedzmi
>> placonymi w panstwowym a prywatnym jest zdecydowanie mniejsza, niz w
>> przypadku szkoly (oczywiscie, jak sie doliczy oplaty za zajecia dodatkowe
> w
>> przedszkolu).
> A jak się w szkole państwowej doliczy: komitet rodzicielski, opłaty za
> kserowanie, opłaty za wysłanie dziecka na pozalekcyjne kursy języków
> obcych, na basen i lekcje tenisa, opłaty za kursy przygotowawcze do
> egzaminu gimnazjalnego, tudzież korepetycje z jakiegoś przedmiotu, to
> wyjdzie na to, że szkoła prywatna wychodzi taniej.
A to wszystko masz w szkole prywatnej? Znaczy korepetycje i lekcje tenisa?
Noo, to chyba jednak nie wyjdzie prywatna taniej, chyba, ze nie placa
nauczycielom...
>> Nie zrozumialas. Powstalo sporo szkol po to, zeby sie wlasne dzieci "nie
>> musialy meczyc", a potem egzystuja takie szkoly, o jakich pisalem na
> gorze.
> A jeśli nawet, to w czym widzisz problem?
> Przecież nikt Ci nie każe posyłać dziecka do takiej szkoły.
>> Nie pisalem o zroznicowanej ofercie, tylko o diametralnie roznym poziomie
>> nauczania...
Bo to jest oszustwo, a nie nauczanie.
>> Sprawdzilem ta podstawowke - zmienilo sie na jeszcze gorsze. A co ciekawe
>> chetni pchaja sie drzwiami i oknami...
> Ale to znaczy, że to jest bardzo dobra szkoła, tylko może nie dla Ciebie i
> nie dla Twojego dziecka, ale to na pewno jest bardzo dobra szkoła.
Nie rozsmieszaj mnie. Akurat o tej szkole bylo troche dyskusji na forum
lokalnym. Szkola jest przyzwoita, jesli chodzi o poziom nauczania, ALE...
jesli sie akurat trafi na dobrych nauczycieli. Natomiast - przykladowo -
szkola permanentnie nie dotrzymuje obietnic, jakie dawala w momencie
przyjmowania dzieci (np. maksymalnej ilosci dzieci w klasie). Z niedawnej
dyskusji na lokalnym forum wynika, ze dalej jest tak samo.
>>> Za kilka lat dla odmiany
>>> może się okazać, ze gimnazjum i liceum przestało się nadawać do
>>> czegokolwiek,
>> Jakos nie sadze... jest to jedna ze starszych szkol spolecznych i caly
> czas
>> utrzymuje sie w czolowce.
> Czołówce czego?
> Rankingów?
Rankingow i startujacych uczniow.
> No to może być i dobra szkoła, ale nie koniecznie...
> Wszystko zależy od tego, czy pozycji w rankingach nie utrzymuje dzięki
> pewnym faktom, które przy ustalaniu rankingów nie są brane pod uwagę np.:
> 1. Rankingi nie uwzględniają tego, ze maturzysta z danej szkoły poszedł na
> uczelnię prywatną - mierzona jest wyłącznie dostawalność na państwowe
> uczelnie, a jak sam wiesz pierwszym wyborem może być szkoła/uczelnia
> prywatna.
O prywatnych uczelniach mam podobne zdanie, jak o szkolach - spora czesc
dziala na zasadzie "place i wymagam".
> 2. Rankingi nie zastanawiają się nad uczniami, którzy zostali do szkoły
> przyjęci, ale nad tymi, którzy szkołę ukończyli.
> Dobra szkoła to ta, która nie pozbywa się uczniów w międzyczasie, ale
> wszystkich których dostanie potrafi doprowadzić do matury i dostania się
> na wyższe uczelnie.
W tej szkole wszyscy zaczynajacy, koncza szkole - przynajmniej w rocznikach
w okolicy mojej corki przypadek rezygnacji z nauki w szkole nie wystapil.
--
Axel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
212. Data: 2006-01-18 09:17:27
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza Joanna Duszczyńska
<j...@p...onet.pl> mówiąc:
>W tym miejscu rozmawiamy sobie we dwie, a ja chciałabym wiedzieć, o czym Ty
>mówisz, więc powtarzam pytanie:
>Czym jest dla Ciebie poziom?
Poziom to dla mnie całokształt reprezentowany przez szkołę - poczynając
od nauczania, wyników tegoż, poprzez wymagania stawiane uczniom,
nauczycieli i dyrekcję oraz ich postawę i nastawienie, przekrój
społeczny uczniów, aż po warunki nauczania, tzn. budynek.
>Jakoś umknął ci najważniejszy aspekt oceny placówki od którego wątek się
>zaczął - aspekt psychologiczny.
>Nie poziom nauczania, nie wyposażenie, a to czy szkoła umożliwia dziecku
>rozwój czy też niszczy jego psychikę.
Nie umknął bynajmniej.
>> Przypuszczam, że bardziej istotne byłoby pytanie, czym dla ciebie ten
>> poziom jest, bo o ile staram się pisać o całościowym podejściu do wyboru
>> szkoły, to odnoszę wrażenie, że ty piszesz o jednym aspekcie oceniania
>> wartości danej placówki. Mylę się?
>
>Dla mnie całościowy obejmuje też poziom stresu jaki szkołą wywołuje u
>ucznia.
Dla mnie również.
Tak sobie myślę, że ponieważ wybiórczo tnąc posty konsekwentnie unikasz
odniesienia się do tego, o czym właściwie chciałam popolemizować, a w
zamian sprowadzasz dyskusję w kierunku i celu dla mnie nieznanym i nieco
trudnym do ogarnięcia, pozwolę sobie EOTnąć.
Agnieszka
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
213. Data: 2006-01-18 10:25:17
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...
Użytkownik "Axel" <a...@p...niespamuj.com> napisał w wiadomości
news:dqjvat$q6r$1@inews.gazeta.pl...
> "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> wrote in message
> news:dqj6sj$bbv$1@news.onet.pl...
> >> Dlatego, ze czesc szkol prywatnych nie jest nastawionych na realizacje
> >> programu, a na wyciagniecie pieniedzy od zadowolonych rodzicow, ze
> >> dziecko sie dobrze uczy. Mam nadzieje, ze w niedlugim czasie znikna z
> >> rynku.
> > A co Ci do tego?
> > Szkoła sobie zarabia, dzieci i rodzice są zadowoleni, więc w czym
problem?
>
> Te szkoly nie ucza - one wystawiaja stopnie biorac za to pieniadze.
Dla niektórych ludzi zdrowie psychiczne a więc i wysoka własna samoocena ich
dzieci jest ważniejsza niż często nikomu do niczego nieprzydatne treści
programowe, do których nauczenia zmusza się dzieci... Szkoła jest od tego,
żeby pokazać, czego można się uczyć i zachęcić dziecko do tej nauki i pomóc
w nauce, jeśli się dziecko tym zainteresuje, a nie od tego, żeby stawiać
pały za brak encyklopedycznej wiedzy, za coś, czego wcale nie trzeba się
uczyć wystarczy umieć znaleźć w razie potrzeby. I owszem szkoła ma
przygotować do egzaminów po szkole podstawowej, gimnazjalnego i maturalnego
i co poniektórym to wystarczy...
> >> Noo, ja akurat myslalem raczej o innych problemach, np ADHD.
> > Ale dzieci z ADHD chodzą też do państwowych szkół... Takie dzieci też
> > muszą gdzieś chodzić do szkoły.
> > Rozumiem, ze Tobie szczęśliwemu posiadaczowi zdrowego dziecka chore
dzieci
> > przeszkadzają.
>
> Moze naucz sie czytac, co?
Sam napisałeś, że w szkole Twojej córki dziecko z problemami sobie nie
poradzi - znaczy specjalnie wysłałeś córkę do szkoły dla pięknych, zdrowych
i bogatych.
> > A jakbyś miał u córki w klasie dziecko głuche, to też by Ci
przeszkadzało?
>
> Tak sie sklada, ze moja mlodsza corka chodzi do przedszkola integracyjnego
i
> nie tylko takie dzieci tam chodza. I to byl nasz wybor.
Czyżbyś uznał, że posłanie starszej córki do szkoły dla pięknych zdrowych i
bogatych było błędem i przechyliłeś się całkowicie w drugą stronę?
> > Takie dziecko mówi głośniej, niewyraźnie i na dodatek bez końca potrafi
> > się dopytywać o coś nauczyciela, bo niedosłyszało. Jaką widzisz różnicę
> > między dzieckiem, któremu trzeba coś razy powtarzać, bo nie dosłyszało,
od
> > powtarzania, bo dziecko ma kłopoty z koncentracją.
>
> Napisze tak - cofnij sie do mojego poprzedniego postu, przeczytaj, jaka
byla
> dyskusja NA CO odpowiadalem i CO odpowiedzialem. Bo moze masz kiepska
pamiec
> i nie pamietasz co sama piszesz, ale zawsze mozna przeczytac tez wlasny
post
> chyba?
Cytuję:
"Ale chyba myslisz tu o innych szkolach prywatnych, niz ja. W "moich"
dziecko z problemami raczej nie ma szans na przyzwoite oceny..."
> > A jak się w szkole państwowej doliczy: komitet rodzicielski, opłaty za
> > kserowanie, opłaty za wysłanie dziecka na pozalekcyjne kursy języków
> > obcych, na basen i lekcje tenisa, opłaty za kursy przygotowawcze do
> > egzaminu gimnazjalnego, tudzież korepetycje z jakiegoś przedmiotu, to
> > wyjdzie na to, że szkoła prywatna wychodzi taniej.
>
> A to wszystko masz w szkole prywatnej? Znaczy korepetycje i lekcje tenisa?
> Noo, to chyba jednak nie wyjdzie prywatna taniej, chyba, ze nie placa
> nauczycielom...
W szkole prywatnej dziecka nie trzeba posyłać na korepetycje, bo w małej
klasie jest wystarczająco dobry kontakt z nauczycielem, żeby dziecko
załapało wszystko na lekcji, a jeśli dziecko jest nieobecne w szkole to
nauczyciel ma wystarczająco dużo czasu po lekcjach na to, żeby uczeń się do
niego zgłosił i uzupełnił zaległości.
Lekcje tenisa były w trzech znanych mi szkołach w ramach WF - po prostu
szkołą może wynająć albo salę gimnastyczną, albo basen, albo korty
tenisowe - cenowo wychodzi to podobnie - może też zaproponować te wszystkie
formy. Skuteczne lekcje języka obcego w szkole językowej w wymiarze takim
jak w szkole prywatnej to jest 5 godzin lekcyjnych języka tygodniowo to jest
około 4000 rocznie na jeden język. Dwa języki to jest 8000 rocznie.
Czesne 700zł na miesiąc płatne przez wszystkie miesiące w roku to jest 8400
zł - znaczy, że za resztę nauki płacisz 400 zł na rok i masz wszystkie
przedmioty, basen a czasem i korty tenisowe...
Bywają i owszem szkoły z nieco wyższym czesnym, to 700 jest stawką dość
niską, ale za te 700 zł da się poprowadzić bardzo dobrze szkołę i
nauczyciele są z pracy raczej zadowoleni, bo nie ma rotacji.
> Bo to jest oszustwo, a nie nauczanie.
Widać, ze czegoś innego od szkoły wymagasz i na dodatek znalazłeś szkołę,
która Ci to zapewnia, więc chyba jest OK.
Nie rób problemu tam, gdzie go nie ma.
> Nie rozsmieszaj mnie. Akurat o tej szkole bylo troche dyskusji na forum
> lokalnym. Szkola jest przyzwoita, jesli chodzi o poziom nauczania, ALE...
> jesli sie akurat trafi na dobrych nauczycieli. Natomiast - przykladowo -
> szkola permanentnie nie dotrzymuje obietnic, jakie dawala w momencie
> przyjmowania dzieci (np. maksymalnej ilosci dzieci w klasie). Z niedawnej
> dyskusji na lokalnym forum wynika, ze dalej jest tak samo.
Zawsze masz wybór - możesz zmienić szkołę, albo wcale tam dziecka nie
zapisywać, skoro docierają do Ciebie informacje, że oferta nie jest zgodna z
zakupionym towarem.
> O prywatnych uczelniach mam podobne zdanie, jak o szkolach - spora czesc
> dziala na zasadzie "place i wymagam".
No i w czym problem. Przecież pracodawcy tez to wiedzą... Jeśli szkoła by
tak żle kształciła, to po jej ukończeniu student nie znajdowałby pracy, więc
szkoła wkrótce przestałaby kształcić... bo nie byłoby klientów, którzy
chcieliby inwestować w naukę, która nic im nie daje... od tego jest rynek,
żeby to uregulować.
> > 2. Rankingi nie zastanawiają się nad uczniami, którzy zostali do szkoły
> > przyjęci, ale nad tymi, którzy szkołę ukończyli.
> > Dobra szkoła to ta, która nie pozbywa się uczniów w międzyczasie, ale
> > wszystkich których dostanie potrafi doprowadzić do matury i dostania się
> > na wyższe uczelnie.
>
> W tej szkole wszyscy zaczynajacy, koncza szkole - przynajmniej w
rocznikach
> w okolicy mojej corki przypadek rezygnacji z nauki w szkole nie wystapil.
Jeśli przy takim postępowaniu szkoła znajduje się wysoko w rankingu, to
znaczy, że faktycznie jest to dobra szkoła, czego nie można powiedzieć wielu
innych szkołach...
Tak z ciekawości. Twoja córka jest na Bednarskiej, przy Wydziale
Pedagogicznym, czy na Hawajskiej, a może nie wcelowałam? Typuje, że raczej
ta środkowa...
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
214. Data: 2006-01-18 17:39:28
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości..."Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> wrote in message
news:dql51s$20v$1@news.onet.pl...
>> Moze naucz sie czytac, co?
> Sam napisałeś, że w szkole Twojej córki dziecko z problemami sobie nie
> poradzi - znaczy specjalnie wysłałeś córkę do szkoły dla pięknych,
> zdrowych i bogatych.
Nie - poslalem dziecko do szkoly o wysokim poziomie nauczania i
ukierunkowujacej do wlasnej nauki (bardziej podobna do studiow niz do
szkoly, do ktorej ja chodzilem (np sesje egzaminacyjne). Ciekawe, jakie
jeszcze chore teorie wymyslisz na tej podstawie
> Czyżbyś uznał, że posłanie starszej córki do szkoły dla pięknych
> zdrowych i bogatych było błędem i przechyliłeś się całkowicie w drugą
> stronę?
Zaczynam dochodzic do wniosku, ze Ty nie rozumiesz slowa pisanego...
> Cytuję:
> "Ale chyba myslisz tu o innych szkolach prywatnych, niz ja. W "moich"
> dziecko z problemami raczej nie ma szans na przyzwoite oceny..."
I na tej podstawie dochodzisz do wniosku, ze nie lubie dzieci z problemami.
Gratulacje.
> Lekcje tenisa były w trzech znanych mi szkołach w ramach WF - po prostu
> szkołą może wynająć albo salę gimnastyczną, albo basen, albo korty
> tenisowe - cenowo wychodzi to podobnie - może też zaproponować te
> wszystkie formy.
I ile znasz szkol, ktore proponuja to wszystko razem za 700 zlotych
miesiecznie?
> Skuteczne lekcje języka obcego w szkole językowej w
> wymiarze takim jak w szkole prywatnej to jest 5 godzin lekcyjnych języka
> tygodniowo to jest około 4000 rocznie na jeden język.
O polowe taniej. Na poziomie uzyskania certyfikatow jezykowych.
> Dwa języki to jest
> 8000 rocznie.
A w ktorej szkole prywatnej masz dwa jezyki w wymiarze 5 godzin
tygodniowo??? Dalej za 700 zlotych? Rozumiem, ze innych przedmiotow juz nie
ucza, bo nie ma kiedy?
> Czesne 700zł na miesiąc płatne przez wszystkie miesiące w
> roku to jest 8400 zł - znaczy, że za resztę nauki płacisz 400 zł na rok
> i masz wszystkie przedmioty, basen a czasem i korty tenisowe...
> Bywają i owszem szkoły z nieco wyższym czesnym, to 700 jest stawką dość
> niską, ale za te 700 zł da się poprowadzić bardzo dobrze szkołę i
> nauczyciele są z pracy raczej zadowoleni, bo nie ma rotacji.
Czyli dalej jest taniej w panstwowej. Mimo nieprawdziwych kwot.
> No i w czym problem. Przecież pracodawcy tez to wiedzą... Jeśli szkoła by
> tak żle kształciła, to po jej ukończeniu student nie znajdowałby pracy,
> więc szkoła wkrótce przestałaby kształcić... bo nie byłoby klientów,
> którzy chcieliby inwestować w naukę, która nic im nie daje... od tego
> jest rynek, żeby to uregulować.
W dlugiej perspektywie tak. W okresie przejsciowym (w ktorym sie znajdujemy)
takie szkoly powinny byc eliminowane przez organ nadzorujacy, czyli MEN.
> Tak z ciekawości. Twoja córka jest na Bednarskiej, przy Wydziale
> Pedagogicznym, czy na Hawajskiej, a może nie wcelowałam? Typuje, że raczej
> ta środkowa...
Nie trafilas ;-P
--
Axel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
215. Data: 2006-01-19 12:04:00
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...
Użytkownik "Axel" <a...@p...niespamuj.com> napisał w wiadomości
news:dqlugj$a16$1@inews.gazeta.pl...
>
> I na tej podstawie dochodzisz do wniosku, ze nie lubie dzieci z
problemami.
> Gratulacje.
OK. Czepiałam się. Przepraszam.
> > Lekcje tenisa były w trzech znanych mi szkołach w ramach WF - po prostu
> > szkołą może wynająć albo salę gimnastyczną, albo basen, albo korty
> > tenisowe - cenowo wychodzi to podobnie - może też zaproponować te
> > wszystkie formy.
>
> I ile znasz szkol, ktore proponuja to wszystko razem za 700 zlotych
> miesiecznie?
Za 700 to tylko sala gimnastyczna i basen, ale za 850 jest i siłownia...
W tej z kortami tenisowymi nie znam aktualnego czesnego, ale jak znałam to
nie było ono wygórowane.
> > Skuteczne lekcje języka obcego w szkole językowej w
> > wymiarze takim jak w szkole prywatnej to jest 5 godzin lekcyjnych języka
> > tygodniowo to jest około 4000 rocznie na jeden język.
>
> O polowe taniej. Na poziomie uzyskania certyfikatow jezykowych.
O połowę, to nie, ale o 1/4 to faktycznie można znaleźć... i to w mniejszym
wymiarze godzinowym...
> A w ktorej szkole prywatnej masz dwa jezyki w wymiarze 5 godzin
> tygodniowo??? Dalej za 700 zlotych? Rozumiem, ze innych przedmiotow juz
nie
> ucza, bo nie ma kiedy?
Za 700 mam akurat 8 w porywach do 9 godzin w układzie
5-3, 5-4, 6-3 na angielski i niemiecki zależnie w której klasie...
Za 850 mam już 10 godzin... i wszystkie przedmioty się mieszczą...
> > Czesne 700zł na miesiąc płatne przez wszystkie miesiące w
> > roku to jest 8400 zł - znaczy, że za resztę nauki płacisz 400 zł na rok
> > i masz wszystkie przedmioty, basen a czasem i korty tenisowe...
> > Bywają i owszem szkoły z nieco wyższym czesnym, to 700 jest stawką dość
> > niską, ale za te 700 zł da się poprowadzić bardzo dobrze szkołę i
> > nauczyciele są z pracy raczej zadowoleni, bo nie ma rotacji.
>
> Czyli dalej jest taniej w panstwowej. Mimo nieprawdziwych kwot.
W państwowej szkole jest taniej, bo ludzie nie koniecznie posyłają na
zajęcia dodatkowe.
BTW, czy wiesz o tym, że szkoły prywatne dostają z gminy pieniądze na każde
dziecko które uczą?
> > No i w czym problem. Przecież pracodawcy tez to wiedzą... Jeśli szkoła
by
> > tak żle kształciła, to po jej ukończeniu student nie znajdowałby pracy,
> > więc szkoła wkrótce przestałaby kształcić... bo nie byłoby klientów,
> > którzy chcieliby inwestować w naukę, która nic im nie daje... od tego
> > jest rynek, żeby to uregulować.
>
> W dlugiej perspektywie tak. W okresie przejsciowym (w ktorym sie
znajdujemy)
> takie szkoly powinny byc eliminowane przez organ nadzorujacy, czyli MEN.
Organem nadzorującym szkoły jest Kuratorium...
> > Tak z ciekawości. Twoja córka jest na Bednarskiej, przy Wydziale
> > Pedagogicznym, czy na Hawajskiej, a może nie wcelowałam? Typuje, że
raczej
> > ta środkowa...
>
> Nie trafilas ;-P
Z sesjami egzaminacyjnymi, to się spotkałam tylko w amerykańskiej szkole...
ale akurat ta szkoła nie kojarzy mi się z wysokim poziomem nauczania...
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
216. Data: 2006-01-19 13:51:18
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości..."Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> wrote in message
news:dqnv6f$b7l$1@news.onet.pl...
> OK. Czepiałam się. Przepraszam.
:-) Przyjete.
>>> Lekcje tenisa były w trzech znanych mi szkołach w ramach WF - po prostu
>>> szkołą może wynająć albo salę gimnastyczną, albo basen, albo korty
>>> tenisowe - cenowo wychodzi to podobnie - może też zaproponować te
>>> wszystkie formy.
>> I ile znasz szkol, ktore proponuja to wszystko razem za 700 zlotych
>> miesiecznie?
> Za 700 to tylko sala gimnastyczna i basen, ale za 850 jest i siłownia...
No, czyli nie za 700...
>>> Skuteczne lekcje języka obcego w szkole językowej w
>>> wymiarze takim jak w szkole prywatnej to jest 5 godzin lekcyjnych języka
>>> tygodniowo to jest około 4000 rocznie na jeden język.
>> O polowe taniej. Na poziomie uzyskania certyfikatow jezykowych.
> O połowę, to nie, ale o 1/4 to faktycznie można znaleźć... i to w
> mniejszym wymiarze godzinowym...
Nie mam jak zapytac corki, ale chodzila na francuski, co najmniej 2x2
godziny tygodniowo, do kilku szkol jezykowych i zdecydowanie taniej niz 4000
za rok.
>> A w ktorej szkole prywatnej masz dwa jezyki w wymiarze 5 godzin
>> tygodniowo??? Dalej za 700 zlotych? Rozumiem, ze innych przedmiotow juz
> nie
>> ucza, bo nie ma kiedy?
> Za 700 mam akurat 8 w porywach do 9 godzin w układzie
> 5-3, 5-4, 6-3 na angielski i niemiecki zależnie w której klasie...
No, czyli znowu nie za 700...
> W państwowej szkole jest taniej, bo ludzie nie koniecznie posyłają na
> zajęcia dodatkowe.
Albo posylaja na takie zajecia dodatkowe, ktorych w szkole prywatnej akurat
nie ma - nie sadzisz?
A poza tym, taki jeden drobiazg w wyliczeniach: w szkole panstwowej wakacje
sa _za_darmo_, a w Twojej prywatnej kosztuja 1400 zlotych...
> BTW, czy wiesz o tym, że szkoły prywatne dostają z gminy pieniądze na
> każde dziecko które uczą?
Ja wiem. A Ty wiesz, ze jakis czas temu mozna bylo czesne w szkolach
niepublicznych odliczyc (do okreslonej kwoty) od dochodu?
>> W dlugiej perspektywie tak. W okresie przejsciowym (w ktorym sie
> znajdujemy)
>> takie szkoly powinny byc eliminowane przez organ nadzorujacy, czyli MEN.
> Organem nadzorującym szkoły jest Kuratorium...
A kuratorium podlega pod MEN. Chcesz dyskutowac o zagadnieniu, czy o
sformulowaniach?
>>> Tak z ciekawości. Twoja córka jest na Bednarskiej, przy Wydziale
>>> Pedagogicznym, czy na Hawajskiej, a może nie wcelowałam? Typuje, że
> raczej
>>> ta środkowa...
>> Nie trafilas ;-P
> Z sesjami egzaminacyjnymi, to się spotkałam tylko w amerykańskiej
> szkole... ale akurat ta szkoła nie kojarzy mi się z wysokim poziomem
> nauczania...
Z ciekawostek - jest rowniez cos, co sie nazywa projektem -
multiprzedmiotowym i ... w jednej grupie projektowej spotykaja sie uczniowe
z roznych rocznikow.
A szkola to 2 SLO na Nowowiejskiej.
--
Axel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
217. Data: 2006-01-19 14:09:41
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości..."Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> wrote in message
news:dqnv6f$b7l$1@news.onet.pl...
>>> No i w czym problem. Przecież pracodawcy tez to wiedzą... Jeśli szkoła
> by
>>> tak żle kształciła, to po jej ukończeniu student nie znajdowałby pracy,
>>> więc szkoła wkrótce przestałaby kształcić... bo nie byłoby klientów,
>>> którzy chcieliby inwestować w naukę, która nic im nie daje... od tego
>>> jest rynek, żeby to uregulować.
>> W dlugiej perspektywie tak. W okresie przejsciowym (w ktorym sie
> znajdujemy)
>> takie szkoly powinny byc eliminowane przez organ nadzorujacy, czyli MEN.
> Organem nadzorującym szkoły jest Kuratorium...
Szkoly wyzsze tez? Bo o tym byla mowa...
--
Axel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
218. Data: 2006-01-20 10:44:28
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...
Użytkownik "Axel" <a...@p...BEZSPAMU.com> napisał w wiadomości
news:dqo6ji$4pb$1@inews.gazeta.pl...
> "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> wrote in message
> news:dqnv6f$b7l$1@news.onet.pl...
> >>> No i w czym problem. Przecież pracodawcy tez to wiedzą... Jeśli szkoła
> > by
> >>> tak żle kształciła, to po jej ukończeniu student nie znajdowałby
pracy,
> >>> więc szkoła wkrótce przestałaby kształcić... bo nie byłoby klientów,
> >>> którzy chcieliby inwestować w naukę, która nic im nie daje... od tego
> >>> jest rynek, żeby to uregulować.
> >> W dlugiej perspektywie tak. W okresie przejsciowym (w ktorym sie
> > znajdujemy)
> >> takie szkoly powinny byc eliminowane przez organ nadzorujacy, czyli
MEN.
> > Organem nadzorującym szkoły jest Kuratorium...
>
> Szkoly wyzsze tez? Bo o tym byla mowa...
No nie... ale ze szkołami wyższymi to chyba jest tak, ze one jakieś
samorządne są?
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
219. Data: 2006-01-20 10:58:30
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...
Użytkownik "Axel" <a...@p...BEZSPAMU.com> napisał w wiadomości
news:dqo5h4$sg5$1@inews.gazeta.pl...
>
> Z ciekawostek - jest rowniez cos, co sie nazywa projektem -
> multiprzedmiotowym i ... w jednej grupie projektowej spotykaja sie
uczniowe
> z roznych rocznikow.
> A szkola to 2 SLO na Nowowiejskiej.
Pooglądałam stronkę... http://www.2slo.waw.pl
Z oferty pewnie już nie skorzystam... ale być może faktycznie jest to dobra
szkoła...
Na pewno ma dobrą lokalizację... ;-)
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
220. Data: 2006-01-20 13:58:33
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości..."Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> wrote in message
news:dqqete$ioj$1@news.onet.pl...
>>>> takie szkoly powinny byc eliminowane przez organ nadzorujacy, czyli
> MEN.
>>> Organem nadzorującym szkoły jest Kuratorium...
>> Szkoly wyzsze tez? Bo o tym byla mowa...
> No nie... ale ze szkołami wyższymi to chyba jest tak, ze one jakieś
> samorządne są?
Moze i sa, ale chyba pod MEN jakos tam podlegaja. W kazdym razie dlatego
uzylem okreslenia MEN, a nie kuratorium.
Zreszta to i tak malo istotne.
--
Axel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |