Data: 2009-12-15 10:23:00
Temat: Re: Dylemat
Od: "R e d a r t" <n...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sender" <m...@k...pl> napisał w wiadomości
news:hg6fd0$s72$1@inews.gazeta.pl...
>> Dałem jej szansę, a ta jest w ciąży.
>
> To Twoja interpretacja, ja tak nigdy nie powiedziałem ani nie pomyślałem.
> Bardzo nie ładnie.
Prawdę móiąc nie kumam już tej konwersacji ... ;)
Nie rozumiem, dlaczego Paulinka się tak upiera przy 'negatywnej' ocenie
Twoich intencji i motywów.
Ciebie nie rozumiem skąd u Ciebie tyle dylematów i prób tłumaczenia się ;)
Pozwól ludziom brać odpowiedzialnośc za ich sprawy. W tym także koleżance,
która zakłada rodzinę - a sam podejmij jakieś decyzje, popracuj nad 'luzem',
żeby w rozmowach z nią nie robić jakiejś tragedii i napięć.
Ja trochę nie kumam zasad funkcjonowania Twojej firmy, tzn. kumam zasady,
ale kumam też, że chyba nie do końca działa ona fair wobec swoich
pracowników
i Twój dylemat jest tego konsekwencją - musisz rozwiązywać problemy,
które tak naprawdę powinny zostać eskalowane w górę.
Skoro jesteście formalnie na etatach a nie zleceniach (bo tak jest ?) to
wiążą się
z tym różne obowiązki socjalne i zarządcze firmy wobec pracowników. A jeśli
Twoja firma coś tu udaje, to kurna sorry, ale albo zmień pracę, albo się
ustaw
jakoś w tym typowym _konflikcie interesów_: firmy/Twoich/koleżanki.
Każda że stron może tu działać fair albo nie fair, ale bierze to na swoje
konto.
Spuść sprawę na poziom koleżanka-firma, niech oni się trą. Przecież nawet
jak koleżankę firma 'wyleje na bruk' i zrobi to nie fair, to:
- po pierwsze to nie jest jeszcze przecież dla koleżanki tragedia. No
przecież
raczej ma męża, a jak straci pracę tu, to zyska gdzieś indziej - i całkiem
możliwe,
że trafi lepiej - no bo dlaczego nie ?. Mało to firm jest w naszym kraju dla
młodych,
zdolnych, kumatych ludzi ? Jak Twoja firma patrzy na pracowników tylko jak
na cytrynki do wyciskania i nie oferuje w zamian nic poza 'przejrzystymi
zasadami
co do udziału w zyskach', to może koleżanka po prostu powinna zasmakować,
jak jest np. w firmach zagranicznych, co się ma u Was kisić.
- po drugie - Twoja firma nie jest anonimowym uczesnikiem rynku pracy - od
tego, jak
ją potraktuje zależy jej opinia środowiskowa, to czy będzie postrzegana jako
atrakcyjna,
czy jako żenująca, czy jako jakaś tam. Wierz mi, ta 'niewidzialna ręka'
zwolnionych
pracowników, szczególnie w specjalistycznych branżach - działa bardzo
skutecznie.
- po trzecie - Ty też możesz pomyśleć o zmianie pracy. Może uda Ci się
trafić na firmę,
która poza 'zasadami' oferuje także 'wsparcie'.
Więc bierz koleżankę na boczek i puśc jej miłą gadkę w stylu: "to cieszy, że
w tych trudnych
czasach ludzi stać na trud wychowywania dzieci, w ogóle to kobiety pięknieja
w ciąży ... gadka szmatka ... a potem do rzeczy ..., słuchaj, mam teraz mały
problemik,
wiesz jak u nas jest, szkoda, kurczę, szkoda, byłabyś bardzo pomocna, ale
cóż ...
trochę się nam plany teraz zdezaktualizowały, zaraz zostanę na lodzie ...
Mam prośbę
- bo ja nie chciałbym wchodzić w tę sprawę, miedzy Ciebie a firmę - powiedz
im, jak sytuacja
wygląda, że Ciebie tu za jakiś czas nie będzie, porozmawiaj, żeby wiedzieli
co i jak."
I obserwujesz, co robi koleżanka. Jak nic nie robi, ucieka - to gra nie fair
i cóż - idziesz
to załatwić 'po swojemu'.
Może wcale nie będziesz musiał, a wszyscy się nauczą z tego czegoś
pozytywnego.
Też by mi zależało na tym, by koleżanka pozostała 'szczera i otwarta' i
rozumiała
sytuację 'holistycznie' - no ale za dużo od młodego człowieka wymagać nie
można.
Można wymagać od Twoich przełożonych. Jak mają klasę, to swoje interesy
załatwią z klasą - uzyskająswoje bez zagrywania na strachu, fałszywym
poczuciu
współodpowiedzialności itp itd, wezmą trochę na siebie i nie będą młodej
wgniatać w ziemię. A jak będa, to trudno, też dobrze, że koleżance otworzy
się inna perspektywa, a ty też spieprzaj stamtąd.
|